Ależ Effendi: - spokojnie.
Gen. Drewniak się nie zna na wojnie.
Otóż Polska, w razie konfliktu ( rozumiem, że z Rosją ) - nie straci ani jednego samolotu inaczej jak w skutek ewentualnej awarii. Już wyjaśniam:
Aby samolot został strącony, musi dojść do walki powietrznej. Tak przynajmniej było
do tej pory. I tu jest pies pogrzebany. Otóż Ruskie wcale nie będą przysyłać do nas swoich Lotczików.
Oni najpierw zakręcą kurek z gazem, następnie z ropą po czym zapytają się czy się poddajemy.
Jak nie, przyślą nam parę Iskanderów które wystrzelone zostaną z pokładów kutrów stacjonujących gdzieś na ichnich prywatnych morzach i znowu zapytają.
Tym czasem nadejdzie zima i odpowiedź będzie jedna. Ponieważ do tej pory, wszystek chrust z lasów zostanie wyzbierany celem ogrzania mieszkań przez lemingi i dłuższe braki w dostawach gazu spowodują upadek Kurdupla z jego świtą.
I będzie po wojnie. A nasze Jastrzembie nadal będą się miały doskonale.