forum.nie.com.pl
http://forum.nie.com.pl/

RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA
http://forum.nie.com.pl/viewtopic.php?f=4&t=1124
Strona 119 z 151

Autor:  Boruch [ 20 maja 2019, 19:01 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

Boruch pisze:
Cóż, tak robi się prawdziwe interesy. :D Mnie zastanawia jedno, jaki interes miał w tym pazerny kościół puszczając za psi grosz grunta? To jest ciekawe. I to jest chyba ważniejsze od tego ile zarobił na tym Morawiecki. Jakby tak pociągnąć ten sznurek to może okazałoby się więcej.


Sam siebie cytuję, bo chciałem skromnie zwrócić uwagę na ten fragment. To są ukryte łapówki. Tak się je wręcza w tym środowisku. Niekoniecznie trzeba wyciągać 50 tysi z konta i wkładać do koperty. Ty mi dziś coś, za co ja ci coś później.

Autor:  piotrek [ 20 maja 2019, 22:06 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

Коrupcja? W centrum Europy? To jest niemożliwe. Tego nie może być.

I kogo my teraz mamy brać zanaprzykład.

Autor:  wa ma [ 21 maja 2019, 2:16 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

Czarna_Mańka pisze:
Lesio pisze:
Kościół prawdopodobnie grunta te otrzymał w ramach tzw zwrotu zagarniętego mienia. Pozbywali sie tego jak gorącego kartofla. Czyli dostali gratis, sprzedali za 700tys.


Tak było.

Na mocy ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego parafiom
na Dolnym Śląsku przysługiwał taki zwrot, ponieważ uznano je za prawnych spadkobierców parafii niemieckich.

:roll: :roll: :roll:

Tak więc 15 ha gruntu w Oporowie w 1999 r. dostała parafia św. Elżbiety a potem sprzedano ją za grosze Mateuszowi

Oporów to nie jakieś ubogie przedmieścia Psiego Pola czy Leśnica
To bogata dzielnica.

Kaktus mi wyrośnie i zakwitnie jesli ktoś udowodni, że 15 ha na Oporowie
kosztowało w 2002 roku wedle cen rynkowych 700 tys.


A sprzedawcom został generałem za co ?

Załącznik:
katabas generał Sławomir  Żarski.jpg
katabas generał Sławomir Żarski.jpg [ 61.15 KiB | Przeglądany 2127 razy ]


Ma łeb do interesów , bo generalska emeryturka to nie w kij dmuchał , a jaka sława i prestiż ?

Autor:  Wielki Wezyr [ 21 maja 2019, 12:26 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

Gietrych śpieszy z dobrymi radami dla Matousza. :lol:

„Serce mi się kraje jak widzę jak Pan zaatakowany przez wrogów polskości, dobra, piękna etc.etc.etc. musi się tłumaczyć z tych drobnych kilkudziesięciu milionów, które się Panu po prostu należały. Nie wiem jednak czy Pańskie wyjaśnienia wystarczą, tym bardziej, że są dość osobliwe i niespójne. Dlatego mimo kilkumiesięcznej przerwy w poradach (bez tych rad niech Pan przyzna: krucho z Wami, ale nie mogłem radzić w sprawach, które sam prowadziłem:)) postanowiłem trochę Panu pomóc. Nie może Pan drogi panie Mateuszu jednocześnie deklarować pozywania Gazety Wyborczej i oddania przytulonych milionów. To się nie trzyma kupy. No bo jak Pan ciężko zapracował na swoje miliony, to za co pozywać GW? Toż przecież gdzie tu naruszenie dóbr osobistych, skoro ktoś opisuje Pana zaradność i heroiczną pracę? A jeżeli pieniądze zarobione są uczciwie, to dlaczego Pan je oddaje? Zapracował Pan, zapłacił podatki, to dlaczego miałby Pan oddać? Nie, panie premierze, trzeba zmienić narrację, bo ta jest do bani. Musi powiedzieć Pan wprost: zawsze chciałem mieć tyle pieniędzy ile każdy uczciwy Polak. A wiadomo, że najuczciwszy jest Jarosław Kaczyński. Fundacja, która jest de facto własnością naszego Umiłowanego Przywódcy, jest warta ponad 100 milionów. To i Pan chciał dorównać, aby nie być uznanym za nieudacznika. I tu trzeba opisać jak to się stało, że Pan kupił ziemię i milionerem został. Proponuję zrobić to tak. Pewnego razu, gdy zbierał Pan sobie dziko rosnące mirabelki (aby kompot nagotować cierpki) przejeżdżał na rowerze polną drogą ksiądz proboszcz. Pan zdjął czapkę i powiedział: niech będzie pochwalony! Na co proboszcz zatrzymał się i zapytał: a co robisz dobry człowieku? Pan mu na to: mirabelki zbieram proszę księdza proboszcza, aby kompot cierpki nawarzyć. Na to proboszcz mówi: a nie zechciałbyś drogi poczciwcze zakupić tej oto ziemi, która tak hojnie obdarza nas mirabelkami i innym dobrem, a potem zostać rolnikiem, aby jeść płody ziemi uprawianej własnymi rękoma? Tanio Ci człowieku sprzedam, rzecze proboszcz, bo cię po prostu polubiłem, za pokorę i prawdomówność, które na twej twarzy jaśnieją wraz z innymi cnotami. Na to Pan z radością pocałował dłoń dobrodzieja i zadeklarował, że kupi teren. Po zakupie, gdy już miał Pan porzucić pracę u obcego kapitału (którym się Pan brzydził) i zostać rolnikiem, dowiedział się Pan zupełnie przypadkiem, że ziemia będzie przekształcona i jej wartość pozwoli Panu nie tylko mirabelki do końca życia z lubością spożywać, ale i mały bank założyć. No i jak się Pan już zorientował, że proboszcz Panu taką bonanzę sprzedał, to Pan go do dzisiaj we wdzięcznej pamięci trzyma, a to, że mianował go Pan generałem, to związku z tym nie ma, ale jest wyrazem uznania dla tego, że zna się dawny proboszcz, a obecny generał, na ludziach” – dodał.

„I tak Panie Mateuszu dochodzimy do istoty Pana problemu. Przecież to nie ma znaczenia co ludzie o tym Pana wzbogaceniu myślą. Największy problem w tym, że Prezes poczuł się osobiście dotknięty i stwierdził, że trzeba „zweryfikować fakty” (pewnie nie chce, aby go Pan na liście najbogatszych Polaków przeskoczył). To zabrzmiało jak wyrok. Normalnie, gdy wróg atakuje to każda wataha zwiera szeregi, a tutaj taka zdrada. To oczywiste, że zaraz po wyborach europejskich Pana wymienią.
Panie Mateuszu kochany! Musi się Pan bronić. Mam dla Pana jedną radę, która może Pana przed nieszczęściem uchronić (a wielkim Pana zwolennikiem jestem, gdyż nadzieję ogromną w Panu pokładam w kontekście jesiennych wyborów). Niech Pan pójdzie do Prezesa i powie: jak Ty tak, to ja choćby na cztery tygodnie, zanim mnie odwołasz, powołam na Prokuratora Generalnego Dubois albo Giertycha (nie mówię, żeby któryś z nas się zgodził współpracować z Panem, ale JK może tego nie wiedzieć). I wówczas, mu Pan dalej powie: zobaczysz co to znaczy „weryfikować fakty”. Jak to Pan będzie mówił, proszę w ręku trzymać kopertę (nic Go ponoć bardziej nie wyprowadza z równowagi). Zapewniam Pana, że po takim zagajeniu, przyjaźni między Wami już nie będzie, ale premierem Pan zostanie do listopada.

Zawsze Panu życzliwy,

Roman Giertych

PS A, jeszcze bym zapomniał. Na następnym wiecu wyborczym proszę oskarżyć polityków Koalicji Europejskiej, że się uwłaszczyli. A przykłady? Jak zawsze. Ośmiorniczki i zegarek Nowaka”

Autor:  Wielki Wezyr [ 21 maja 2019, 14:11 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

:lol: :lol: Magicy.....
Kolejny gest pod publiczkę Pedofili i Sympatyków.

Działka Morawieckiego. W deklaracji żony premiera jest haczyk. Miasto nie kupi tej ziemi

https://www.money.pl/gospodarka/dzialka ... 2113a.html

Autor:  Pantryglodytes [ 21 maja 2019, 14:50 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

piotrek pisze:
Коrupcja? W centrum Europy? To jest niemożliwe. Tego nie może być.

I kogo my teraz mamy brać zanaprzykład.


Jaka tam korupcja, mądrość życiowa w określonym/stosownym, czasie.
Trzeba by się dowiedzieć kim jest/był przywódca solidarności walczącej, a zresztą, co w Polsce jest wiadomym?

Cytuj:
 „Co ma na swoją obronę Mateusz Sikora?“ zapytał sędzia.
.......

 „Właśnie Abram tu jest i jeszcze cała gromada żydów, co może zaraz poświadczyć, jako powiadam szczerą prawdę, bez żadnego kręcicielstwa.“
 Sąd zgodził się na zbadanie tych świadków.
 Pierwszy stanął przed kratkami Abram Pinkt.
 „Czy znacie Mateusza Sikorę?“ zapytał sędzia.
 „Kto nie zna Mateusza Sikorę? cała okolica go zna. Jest znaczny gospodarz.“
 „Czy widzieliście Mateusza czwartkowej nocy?“
 „Dla czego nie miałbym go widzieć?“ On u mnie nocował. Z wieczora przyszedł i mówi: nie chce mi się po nocy jechać do domu, jestem słaby i prześpię się u was. Dlaczego nie? Miałem mu miejsca na podłodze żałować? Mówię: owszem, kładźcie się, śpijcie z całą wygodnością. On się też układł koło pieca na podłodze i spał do białego dnia. Już nasz szkolnik do okien stukał, żeby żydzi do bużnicy szli, a on jeszcze spał; na drugi dzień rano kazał sobie przystawić bańki. Jankiel Mydło, felczer mu stawiał całe pół kopy. Już było pewnie koło południa, jak Mateusz skończył swoją kuracyę napił się dwa razy gorzałki i pojechał do domu.
 „Czy wiadomo wam, po co Mateusz Sikora przyjeżdżał do miasta?“
 „Aj, aj, po co miał przyjeżdżać?“ po to, po co i najpierwsi panowie do miasta przyjeżdżają, chciał dostać trochę pieniędzy od żydków. On czasem bywa w potrzebie, to się chce ratować.“
 „Jak dawno Abram zna Mateusza Sikorę?“
 „Dawno, ile lat nie mogę porachować, może dwadzieścia, może trzydzieści, może i więcej.“
 „Proszę pana sędziego, wtrącił ekonom, ten żyd, to Mateusza wspólnik, on kradzioną zwierzyną handluje.“
 „Niech pan ekonom nie robi komu obrazy, bo ja też mogę powiedzieć, jakiem pan zbożem handluje.“
 „A tobie co do tego?“
 „Mnie nic, ale dziedzicowi może. Ja myślę, że dziedzic ma dużą ciekawość do takich spekulacyi.“
 „Cicho!“ zawołał sędzia, „to do sprawy nie należy. Abram ma zeznawać. Więc Mateusz Sikora noc czwartkową przepędził u was w waszym domu?“
 „Nie mogę powiedzieć, że w moim.“
 „A w czyim?“
 „Prześwietny sądzie, ja nigdy nie wdaję się w fałsz, żyję samą prawdą; jak staję za świadka, to choćby za rodzonym ojcem nie powiem gorzej, tylko tak jak prawda, i dla tego nie mogę z czystem sumieniem powiedzieć, że Mateusz w moim domu nocował. Cha! cha! żebym ja miał ten dom! byłbym bogacz, ale prześwietnemu sądowi wiadomo, co to są domy żydowskie... niby jest dom, a nie jest, niby jest gospodarz, a nie gospodarz. Burmistrz, sam pan burmistrz może zaświadczyć, co się dzieje, jak przyjdzie płacie podatki. Czyste rozbójstwo się robi. Biją się, kłócą, krzyczą, ten na tego spycha, tamten na owego, niech Bóg broni.“
 „To do sprawy nie należy.“
 „Owszem, proszę prześwietnego sądu, należy i bardzo należy. Sąd się pyta, czy Mateusz nocował w moim domu?“
 „Tak.“
 „No, ja przysięgałem, ja chcę czystą prawdę powiedzieć, ani trochę więcej, ani trochę mniej, tylko czystą prawdę jak szkło. Dom nie jest mój, choć nie mogę też przysięgać, że jest wcale nie mój. Ja jestem Abram Pinkt, a do tego domu ma jeszcze prawo Lejzor Pinkt i dzieci Symchy Pinkta, co już nie żyje, i Janklowa Brodawka, i Boruchowa Migdał, co są moje rodzone siostry, a po panieńsku także się nazywają Pinkt. W tym domu nocował Mateusz...“
 „Dobrze, ale w waszem mieszkaniu?“
 „Trochę w mojem, a trochę nie w mojem...“
 „To ma znaczyć, że część nocy przepędził u was, a część gdzieindziej?“
 „Nie, on wszystkie części nocy przespał u nas; od wieczora do północka, od północka do świtu, i od świtu do białego dnia też...“
 „Jakto u nas, co mam przez to rozumieć?“
 „Niech prześwietny sąd rozumie, że teraz są ciężkie czasy... człowiek szuka dochodu... bo dochód wcale nie chce szukać człowieka... Chwalić Boga, mam swoją stancyę, ale nie jestem wielki pan, ani hrabia, żebym sam ze swoją familią w całej stancyi mieszkał... więc odnajmuję dwa kąty; jeden trzyma Wigdor Katz, drugi Nehemia Rosendorf, bardzo porządni kupcy, po czterdzieści groszy tygodniowo za komorne mi płacą. Oni też widzieli, jako Mateusz przyszedł z wieczora, jako był trochę słaby na plecy i przez to chciał się wygodnie wyleżeć dla odetchnienia i wypoczynku... Ja mu tego nie broniłem, położył się na ziemi i spał...“
 „Któż to widział?“
 „Kto? Wszyscy... Wigdor Katz, Nehemia Rosendorf, oni też spali, każdy na swojem łóżku, a prócz tego byli u nas kilku uczciwych Źydków: Mendel Kobiałka, Chaim Czymszel Rotfisz, Berek Lejb Kocker, Uszer Dreidelszpil, Chuna Kiwa Kaprawy, Mojsie Laibele Gancleben... był też i Fiszel Spokojny i Majer Mendel Dubeltówka...
 Dosyć!... Abram wyliczasz cały spis ludności miasteczka...
 Broń Boże, ja tylko powiadam prawdę, kto był...
 W jakim celu zgromadziło się tylu Żydów u Abrama?
 Ja powiem całą prawdę...
 Nebemia Rosendorf, co w mojej izbie mieszka, robił chrzciny dla swego synka, co jemu przybył niedawno... do takiego interesu potrzeba dziecięć Żydków; to on ich akurat tyle zaprosił. Osiem gościów, a Wigdor Katz i ja, to razem dziesięć, niech prześwietny sąd sam porachuje. Z tych dziesięciu Żydków jest tu dziś we wsi sześciu, oni stoją przed sądem, można ich zaraz zawołać, oni poświadczą, że widzieli, jak Mateusz spał, jak okropnie chrapał... Na moje sumienie, chłopskie spanie musi być bardzo ciężkie, bo takiego chrapania ja w mojem życiu nie słyszałem. Widać Mateusz w sercu miał feler, skoro i bańki także na drugi dzień stawiał...
 Sędzia zwrócił się znów do Mateusza.
 „Po co jeździliście do miasteczka?“
 „Podług poratowania zdrowia... jako mnie okrutnie w plecach rozłamało, że całkiem dychać nie mógłem, i podług pożyczenia pieniędzy...“
 Wezwani Żydzi stwierdzili bytność Mateusza w miasteczku nocy czwartkowej.
 Sędzia kiwał głową, ławnicy uśmiechali się. Wystąpił przed kratki ekonom Barnaba.
 „Cygaństwo to wszystko, prześwietny sądzie,“ zawołał, „takich świadków, jak Mateuszowe świadki, można dostać za dwa złote kopę... Zwąchały się Żydy z tym oto starym rabusiem i bronią go, ale sprawiedliwość prześwietnego sądu nie da się otumanić... Koguciński jest dawny gajowy, wypraktykowany, złodziejów leśnych zna na wylot, po chodzie wymiarkuje każdego, toż skoro Koguciński świadczy, wiara przy nim powinna być... Mateusza w domu nie zdybał, konia nie zdybał, ani siekiery też... a przecie do baniek stawiania siekiera mu nie była potrzebna... Ja z przeproszeniem prześwietnego sądu nosem czuję, że Sikora dąb ukradł. To złodziejstwo w nos bije... Jego sukmanę do tej pory czuć świeżą dębiną... jeszcze nie wywietrzała...“
 „Aj waj,“ odezwał się półgłosem Abram, „jaki czujny nos... widać dla tego taki czerwony jest...“
 Barnaba, nie zważając na przycinek, prawił dalej.
 „Wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi...“ wiemy czem się Sikora trudni... Czy go kto widział kiedy przy robocie, jak gospodarza, żeby orał, bronował albo młócił... Żebym tak spuchł, jeżeli ten chłop bierze kiedy cepy do garści... Nocą tylko myszkuje jak borsuk, zwierzynę niszczy, drzewo kradnie, i dopieroż, z kochanym Abramem w handelek się bawi. Abram też znany cygan jest, kradzione kupuje, co właśnie jakoby sam kradł.“
 „Ja bardzo proszę prześwietnego sądu,“ odezwał się Abram, „całe to paskudne gadanie żeby było zapisane. Ja pana Barnabego będę skarżył o potwarz.“
 „Dość,“ rzekł sędzia, „Mateusz Sikora, czy masz jeszcze co do powiedzenia?“
 „Mam.“
 „Więc mów.“
 „A to dopraszam się łaski prześwietnego sądu, żeby tego pijaczynę ekonoma i Kogucińskiego wsadzić do kozy za bałamucenie sądu i spokojnych ludzi, jako, że każdy ma swoje zatrudnienie.“
 „To nie należy do sprawy,“ mruknął sędzia, i wraz z ławnikami opuścił salę.
 „Poczekaj, kochany Mateuszku,“ rzekł Barnaba, „wnet się o swoim losie dowiesz. Jak posiedzisz z pół roku w kozie, to ci dębina nie będzie pachniała.“
 „Aj, proszę pana Barnabego,“ rzekł Abram, „za co pan taki zawzięty? za co pan chce gubić Mateusza i pisaniem i gębą i nawet nosem, kiedy ten człowiek całkiem niewinny jest. Za co pan go chce gubić?“
 „Bo kradnie.“
 „Fe, nie trzeba mówić takie brzydkie słowo, prawda Mateuszu...“
 „Pewnie.“
 „Ho, ciekawym dlaczego?“ zapytał groźnie ekonom.
 „Bo może się stać panu ekonomowi jaka zła przygoda.“
 „Ho! ho! odgróżki. Nie boję się, nie z takimi ja już miałem do czynienia...“
 „Ot, co to po próżnicy gadać. Pan ekonom się nie boi, a ja też nie straszę; ale jak pana kiedy dostanę do garści, to zrobię obrachunek sprawiedliwy...“
 „Cicho, cicho,“ mitygował Abram, „na co to gadać. Wynoście się stąd, Mateuszu, zamiast czekać w sądzie, poczekajcie na dworze.“
 Rzekłszy to, zaczął popychać chłopa ku drzwiom, lecz w tej chwili sędzia z ławnikami wszedł i wygłosił wyrok, uwalniający Mateusza Sikorę dla braku dowodów.
 Barnaba za głowę się złapał, Koguciński uśmiechnął się pod wąsem.
 Mateusz skłonił się sędziemu aż do ziemi i wyszedł wraz z Abramem. Udali się ku karczmie.
 „No, widzicie Mateuszu,“ mówił Abram, „że nie było czego się bać, jesteście czysty jak szkło.“

Autor:  wa ma [ 21 maja 2019, 15:52 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

A za co niejakiego Żarskiego wojskowego katabasa zrobił Generałem ?

Autor:  Boruch [ 21 maja 2019, 16:42 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

Dziwi mnie tylko dlaczego tak nagle ten kawałek gruntu stał się tak śmierdzący i Morawiecki chce się jej pozbyć choćby charytatywnie. Taki gips i to na tydzień przed wyborami. Oj prezes nie jest zadowolony. Miała być ostatnia prosta do mety a tu dupa blada. :lol:

Autor:  zritah [ 21 maja 2019, 17:39 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

Obrazek
Polityka w limerykach
Raz premier znany z dewocji
Kupił działeczkę w promocji
Przepisał na żonę
Bodajże Iwonę
I o co tyle emocji?

Autor:  Pantryglodytes [ 21 maja 2019, 18:51 ]
Tytuł:  Re: RZONDY KRZYWOUSTEGO MATEUSZA

Ktoś uwierzy że takie transakcje nie były prześwietlane przez urząd skarbowy?
Odchyłka o parę % skutkowała odpowiednią decyzją co do wymiaru podatku.

Kasa? od rodziny dostał, w walizce, a co? on jeden? :mrgreen:

Strona 119 z 151 Strefa czasowa UTC+1godz.
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/