Boruch pisze:
Kiedyś Pietrzak był pieszczochem komuny, do czego się nie przyznaje. Ale w tym wieku skleroza to nie nowość. Jako jednemu z nielicznych wolno było więcej. Dziwne to. Mógł wyjeżdżać i radować np amerykańską Polonie i wrócić. Dzis nadal jest pieszczochem komuny - tylko tym razem katokomuny.
Choć nigdy nie przedstawiał specjalnej wirtuozerii kabaretowej, gdzie mu tam do Wasowskiego i Przybory, a nawet do Laskowika i Smolenia, był jednak wielbiony. Swoje braki nadrabiał szelmowskim, drwiącym uśmieszkiem z matki komuny, która mu cycka mlecznego nadstawiała. Zawsze był siermiężny, chamowaty i prostacki. I taki jest dziś. W czasach PRLu nik nie zwracał uwagi na braki Pietrzaka, bo wtedy każdy kto z komuny drwił był ceniony. Dziś Pietrzak już niczego nie zakamufluje. Dziś z jego wulgarności i marnych dowcipasków śmieje się jedynie prezes i ludzie o podobnej zrytej pisowką propagandą proweniencji.
Podobnie jak niejaki Marcin Wolsky.