Pisowscy, dobroczyńcy, kurwa ich mać.
Rząd się bawi w Janosika ...
W Sejmie przegłosowano projekty zmian w ustawie o biokomponentach i biopaliwach i proponujew niej utworzenie nowego "Funduszu Niskoemisyjnego Transportu", który miałby być finansowany m.in. z podatku akcyzowego oraz nowej - wliczonej w ceny paliw - "opłaty emisyjnej". Zgodnie z projektem opłata wynosić ma 80 zł za 1000 litrów paliwa, co realnie, bo obłożeniu podatkami oznacza wzrost cen o 10 groszy na litrze.
W ramach tego funduszu planowane jest dofinansowanie zakupu kilkudziesięciu tysięcy samochodów elektrycznych wraz z budową ok. 20 tys. punktów ładowania w całym kraju. W 2019 roku dopłaty do zakupu samochodu elektrycznego mogą już wynieść ok. 25 tys. zł na pojazd.
Trzeba przyznać, że próba zachęcenia kierowców do zakupu elektrycznych aut finansowana ich własnymi pieniędzmi to propagandowy majstersztyk. Sytuacja przypomina nieco dawne kawały o radiu Erewań, którego słuchacze pytać mieli, czy to prawda, że "W Rosji, na Placu Czerwonym rozdają samochody". Odpowiedź brzmiała wówczas: "Tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko Placu Rewolucji i nie rozdają, tylko kradną".
Jeśli więc ktoś zapyta nas, czy to prawda, że rząd szykuje nam dopłaty do nowych samochodów, odpowiemy równie twierdząco. "Tak, to prawda, tyle że nie dopłaty do nowych aut, a nowy podatek". Podatek, z którego skorzysta garstka najbogatszych. A złożą się głównie biedni, których nie będzie stać na nowy samochód nawet z dopłatą.
http://motoryzacja.interia.pl/raporty/r ... Id,2581757