Przepraszam, czy ja mogę troszku pomendzić?
Otóż dziękuję bardzo.
I tak na wysypisko trafię więc będę się streszczał:
Nic o polityce. Wokół mojego domu jest prawie 2000 m kwadratowych działeczka. Ja z tego mam około 200 m. ogrodzoną.
I tera pytanie sie nasuwa:
Czy ktoś oprócz (hm, jednego tu) mi źle zyczy?
No, kurwa kret mi się zalągł.
Tylko w moim ogródeczku. Nigdzie indziej sladu nie ma po nim.
Nie wiem jak i - czy walczyć z nim. Tylko trawę mnie narusza, se myslę - chuj mu w plecy, niech spulchnia.
Ale moja MM oczywiscie, niewatpliwie mądrzejsza, powiada wypłosz go.
Jak, kurwa mam straszyc bydlaka?
Pierwsze co na myśl mi przyszło położyć głosnik i subwoofer na trawie do dołu membranami i jebnąć go Radyjem co ma ryja.
No nie zgodziła się.
Jakies porady od ludzi co mieli takie problemy?
Latać w nocy z latarką i napierdalać wiosłem po glebie?
A nuż sąsiad zejdzie i i mi dupę odstrzeli bo w snie przeszkadzam a rano trza na roraty...
Pomożecie>>>?