LISTOPAD 2019 , Gazeta Prawna
Po tym jak amerykański polityk zaproponował, by pułk Azow dopisać do listy organizacji terrorystycznych, na Ukrainie wybuchła burza. Od kilku tygodni protestują skrajnie prawicowi aktywiści i mainstreamowi politycy. Przy okazji ujawniono też skalę wpływów tej organizacji we władzach w Kijowie
Trzeba naprawdę dużo dobrej woli i wyrozumiałości, by nie widzieć problemu, jakim jest istnienie Azowa w obecnym kształcie. Zarówno samego pułku, jak i konfederacji struktur politycznych, które wokół niego wyrosły. Działająca na południowym wschodzie Ukrainy i walcząca przeciw separatystom oraz Rosjanom jednostka, z punktu widzenia sztuki wojennej, jest elitą elit. Jej zdolności można porównać do grup rozpoznania w Navy Seal czy Force Recon w Korpusie Marines.
Gorzej z tradycją, do której się odwołuje. I nie chodzi jedynie o oklepane przez media eksponowanie na sztandarze wilczego haka – wolfsangel, który był symbolem niektórych jednostek Waffen SS, a dziś inspiruje międzynarodówkę neonazistów.
Niewinny początek
– Osobiście jestem nazistą. Mamy jedno zadanie: wyzwolić kraj od terrorystów – mówił na spotkaniu z reporterem brytyjskiego „Telegrapha”, Tomem Parffitem, Fantom – jeden z żołnierzy pułku Azow. Jego były dowódca – Andrij Biłecki – w tej samej rozmowie poszedł w technikalia. Opowiadał o charakterze jednostki, którą przedstawiał jako „lekką piechotę do wyzwalania takich miast jak Donieck”. Znany jest też jednak z bardziej filozoficznego wymiaru rozważań, które spowodowały, że jego żołnierze obdarzyli go przydomkiem Biały Wódz. „W tym krytycznym momencie naszą historyczną misją jest przewodzić białej rasie na świecie w jej ostatecznej krucjacie. Krucjacie, której celem jest przetrwanie. Krucjacie przeciwko semickim podludziom” – pisał w jednym ze swoich programowych komentarzy.
Po pięciu latach konfliktu Azow w żaden sposób nie stępił swojej orientacji światopoglądowej. Wręcz przeciwnie. Stał się punktem odniesienia dla sieci paramilitarnych, skrajnie prawicowych ugrupowań na całej Ukrainie. Sympatyzuje z nim charkowski Freicorp, neonazistowska, stołeczna S14 (C14) czy Karpacka Sicz działająca w graniczącym ze Słowacją Użhorodzie. Ludzie związani z pułkiem trzon struktury oparli na trzech filarach – wojskowym (pułk), politycznym (partia Korpus Narodowy) i ulicznej bojówce (Drużyny Narodowe, swego rodzaju miejskiej milicji). Mają kontakty z podobnymi grupami na Zachodzie. Takimi jak włoska faszyzująca Casa Pound, węgierski Jobbik, niemiecka AfD czy amerykańscy biali supremacjoniści. Organizują koncerty i walki MMA. Dorobili się swojego radia – AzovFM, w którym można wysłuchać podcastów o kryzysie NATO czy szerzej upadku świata Zachodu.
Choć w wyborach ich poparcie stale oscyluje wokół błędu statystycznego, udaje im się oplatać instytucje państwowe, które z wyborów nie pochodzą: ministerstwa, policję i wojsko.
https://forsal.pl/artykul-prasowy/64602 ... oblem.html