Przecież u nas urząd prezydenta nie ma racji bytu.Tak naprawdę prezydent jest odpowitań, pożegnań, wygłoszeń i wpisów do księgi, taka, kurwa, gejsza Najjaśniejszej i strażnik żyrandola.U nas de facto jest quasi kanclerski model rządów, tylko premier ma realną władzę.
Prezydent nigdy nie stanie u nas ponad podziałami a będzie pierdział w trąbkę partii, zktórej się wywodzi, cokolwiek by twierdził- tak będzie.
I z bogiem jeżeli i premier i prezydent są z tej samej opcji. Gorzej, gdy prezydent jest z partii opozycyjnej.
Przypomnieć sobie raczą Państwo Tuska i Kaczyńskiego.
Otóż ten prezydent zawetował 95 % projektów ustaw rządowych.
Po kiego nam prezydent wichrzyciel?
Ogłosić referendum i wyjebać ten smutny balast za okno a przy okazji leśnych dziadków ze świątyni dumania- czyli senatu.
Ale co ja tu bede...
Zostanie jak było.
Ponische wirtschaft.