Mariuszu, my cię już znamy , każdy dał co mógł, niektórzy tylko dobrym słowem cię potraktowali, tak po katolicku, i dlatego- sądzę - nikt więcej już nie ma starych ubrań a prąd kosztuje : jak sądzisz ile wyniesie suma w MWh czytanie twoich próśb przez tysiące ludzi? Lepiej od razu zwróć się do Energi czy jakiejś innej firmy o procent z wykorzystania energii elektrycznej. Wtedy kupisz sobie markowe ciuchy jak uchodźcy w RFN albo przepijesz, albo/lub zamienisz na merola z serii G. Taka rada. Nie jestem ci wrogiem, tylko mnie lekko wkurwiasz tym wklejactwem. To taka przypadłość. Kiedyś grasował po starówce u mnie w Danzig taki jeden zgarbiony grzbiet z zaspiewką: proszę na chlebek i coś do chlebka, błagam!!! I nosił pod pachą jakiś stary bochenek. Raz dałem. Ale, że mieszkam w okolicy to codziennie go pod centrum Madison widziałem z żoną. Otóż pewnego dnia wracaliśmy późno i do sklepu całodobowego weszliśmy celem zakupienia czegoś, no - nie alkoholu bynajmniej. I cóż me przeczyste błekitnych ócz habry widzą: otóż menel jebany z dziewuchą ( nawet fajna laska) odpierdolony w jakieś firmowe ciuchy prosi o jasia wędrowniczka, camele bez filtra i czekoladę jakąś ale z tych z górnej półki.
Se popatrzyłem i już. Za dwa dni idę koło Madisona a on ze swoją piosenką... Wyjebałem mu takiego kopa w dupę, że mu chleb wypadł. Ludzie byli zgorszeni. Ja - nie. Parę dni później widząc mnie się usuwał z pola widzenia a potem gdzieś przepadł. Zmienił pewnie rewir. Jeszcze jest tutaj taki były oficer LWP, ma emeryturę ale lubi zadzieżgnąć nić porozumienia z klientami starówkowych sklepów: siateczka, niemyte włosy, jesionka z lat `80 i- heja!
Akurat znam jego sąsiada.
On powiada, że codziennie nowe towarzycho nocami baluje...
Czyżby nowi rockefellerowie nam się konstytuowali?
