Bardzo proszę powróćmy do daty narodzin najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Błąd w encyklopedii religijnej PWN dotyczący narodzin został powielony. Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że najszanowniejszy pan Michał Wojciechowski przesunął w czasie datę narodzin najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa), ale zostawił tradycyjną hipotetyczną datę śmierci niezmienioną. W stosunku do nie religijnej encyklopedii zrezygnował z daty 33 r.n.e. Tak to uzasadnił:
„... skazał Jezusa na śmierć przez ukrzyżowanie. Nastąpiło ono na wzgórzu Golgota pod Jerozolimą, przypuszczalnie na dzień przed Paschą, w piątek 7 IV 30 r. (Męka Pańska – temat, że i ta data jest fantasmagorią objaśniłem w jednym z wcześniejszych listów); rok 33 jest o wiele mniej prawdopodobny.”
Wyjątkowo osobliwa argumentacja, dlatego, że w swoim teologicznym opracowaniu stwierdził:
„Działał niecałe 3 lata.”
Jest to jawny błąd, bo teolodzy, którzy obstawiają trzyletnią działalność obstają przy 33 roku naszej ery. Według Biblii najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) rozpoczął działalność mając około 30 lat. Gdyby działał jako kaznodzieja niecałe 3 lata, to powinien umrzeć w 33 roku naszej ery. Myślę, że zdolne dziecko w wieku przedszkolnym mające opanowane podstawy matematyki takiego oczywistego błędu by nie popełniło. Najszanowniejszy pan Michał Wojciechowski w encyklopedii indoktrynuje jeszcze:
„Jezus rozpoczął działalność prawdopodobnie na przeł. 27 i 28 r., wkrótce po Janie Chrzcicielu.”
Najszanowniejszy pan Michał Wojciechowski musiał cofnąć początek działalności najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) bo inaczej jego teza o trzyletniej działalności legła by w guzach.
Swoje błędne wywody najszanowniejszy pan Michał Wojciechowski poparł bogatą bibliografią:
Ch.H. Dodd Założyciel chrześcijaństwa, Kraków 1983 J. Kudasiewicz Jezus historii a Chrystus wiary, Lublin 1987 F. Dreyfus Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, Poznań 1995 J.D. Crossan Historyczny Jezus, Warszawa 1997 J. Gnilka Jezus z Nazaretu, Kraków 1997 M. Uglorz Teologia zwiastowania i czynów Jezusa, Warszawa 1999 Jezus. 2000 lat obecności, Warszawa 2000. N. Perrin Rediscovering the Teaching of Jesus, London 1967 J. Roloff Das Kerygma und der irdische Jesus, Gottingen 1970 Aufstieg und Niedergang der Romischen Welt, Bd. 25/1, Berlin 1982 W. Kummel Dreiig Jahre Jesusforschung, Bonn 1985 W.P. Sanders Jesus and Judaism, Philadelphia 1985 C.A. Evans Life of Jesus Research. An Annotated Bibliography, Leiden 1988 A.J. Hultgren New Testament Christology, New York 1988 G.H. Stanton The Gospels and Jesus, Oxford 1989 J.P. Meier Marginal Jew. Rethinking the Historical Jesus, vol. 1-3, New York-London 1991-2001 R. Schnackenburg Person Jesus Christi im Spiegel der vier Evangelien, Freiburg im Breisgau 1993 C.A. Evans Life of Jesus Research. An Annotated Bibliography, ed. 2., Leiden 1996 N. Wright Jesus and the Victory of God, London-Minneapolis 1996 F.J. Matera New Testament Christology, Louisville 1999. Michał Wojciechowski
Bardzo proszę powróćmy do dat domniemanej śmierci najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa), którą w nie religijnej encyklopedii PWN ustalono na 30 lub 33 rok naszej ery. Różnica bierze się stąd, że część teologów uważa, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) działał tylko rok i od jego narodzin do śmierci upłynęło tylko 30 lat. Są też tacy teologowie, którzy nauczają, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) działał około trzech i pół lat i według nich najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) umarł w 33 roku naszej ery. Jeszcze inną hipotezę przyjął najszanowniejszy pan Michał Wojciechowski, który naucza:
„Działał niecałe 3 lata.”
Wygląda na to, że najszanowniejszy pan Michał Wojciechowski, w ogóle nie rozumie zagadnień które porusza lub też celowo chce wprowadzić społeczeństwo w błąd. Przesunął on w czasie o osiem siedem lat domniemaną datę narodzin, ale daty śmierci nie ruszył wydłużając tym samym długość życia najszanowniejszego władcy Jehoszua Maszich (Jezusa Chrystusa) do około czterdziestu lat. Aby mu wyszedł rok śmierci na 30 rok naszej ery musiał przesunąć też w czasie datę rozpoczęcia działalności najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) i to zrobił:
„Jezus rozpoczął działalność prawdopodobnie na przeł. 27 i 28 r., wkrótce po Janie Chrzcicielu.”
Załóżmy całkiem hipotetycznie, do celów poglądowych, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) urodził się w 8 roku przed naszą erą to wynikało by z tego, że w momencie rozpoczęcia działalności według chronologii najszanowniejszego pana Michała Wojciechowskiego w 27 lub w 28 roku naszej ery miałby około 35 lat lub 36 lat, co oczywiście podważa wiarygodność Biblii, w której pisze:
Łukasza 3:23 (…) Sam zaś Jezus, gdy rozpoczął swą działalność, miał około trzydziestu lat, (…)
Bardzo proszę powróćmy jeszcze myślami do tezy najszanowniejszego pana Michała Wojciechowskiego o niespełna trzyletniej działalności najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):
„Działał niecałe 3 lata.”
To ile działał najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) ma ogromne znaczenie dla chrześcijańskiej chronologii bo bez tej informacji jest ona niepełna. Najstarsze dzieła myślicieli Chrześcijańskich wykazują, że działalność kaznodziejska najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) trwało rok. Oznaczało ono bowiem, jak pisze w Ewangelii Łukasza , „rok łaski”, zapowiedziany przez przez najszanowniejszego pana proroka Izajasza:
Łukasza 4:16-19 I przybył do Nazaretu, gdzie się wychowywał; zgodnie zaś ze swym zwyczajem wszedł w dzień sabatu do synagogi i stanął, żeby czytać. Podano mu więc zwój proroka Izajasza, a on, otworzywszy zwój, znalazł miejsce, gdzie było napisane: „Spoczywa na mnie duch Jehowy, gdyż on mnie namaścił, abym oznajmiał dobrą nowinę, biednym, posłał mnie, abym ogłaszał jeńcom uwolnienie, a ślepym odzyskanie wzroku, abym zdruzgotanych odsyłał jako uwolnionych, abym ogłaszał rok dobrej woli Jehowy”.
W oparciu między innymi o ten werset najszanowniejszy pan Klemens Aleksandryjski twierdził że, „tylko przez jeden rok miał głosić swą naukę” Jednoroczny okres działalności przyjmowali także inni autorzy II-III wieku. Między innymi najszanowniejsi panowie teologowie Bazylidian, Walentynian, Tertulian, Orygenes. Podobne opinie można znaleźć też u późniejszych autorów.
Później pojawiła się opinia, że publiczne nauczanie to trwało od dwóch do trzech lat. Powoływano się na Ewangelię Jana, która podobno wylicza trzy albo ewentualnie cztery różne święta paschalne. Taką chronologię życia najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) spotyka się już u autorów II-III wieku. Przyjął ją i spopularyzował najszanowniejszy pan Euzebiusz, mentor historiografii chrześcijańskiej, za nim powtarzali inni, późniejsi autorzy. Autor Tablic Wielkanocnych najszanowniejszy pan Dionizy Mniejszy twierdził, że od chrztu najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) do jego męki upłynęło „trzy lata i 76 dni" określając czas Jego nauczania na „ponad dwa lata", natomiast wiek w chwili śmierci na 33 lata i 3 miesiące. Także główny zwolennik i popularyzator ery Dionizego, najszanowniejszy pan Beda Czcigodny twierdził, że „życie Pana do czasu Jego męki obejmowało nieco więcej niż 33 lata" i że „po chrzcie głosił Dobrą Nowinę przez trzy i pół roku”.
Podobnie nauczają również Świadkowie Jehowy. W leksykonie Wnikliwe Poznawanie Pism podali takie daty narodzin i śmierci najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):
*** it-1 s. 983 Jezus Chrystus *** 2 p.n.e., Betlejem Narodziny Jezusa (...) 33 n.e., 14 Nisan Jerozolima (…) piątek, Golgota, Śmierć Jezusa na palu męki
Popełniono tu podobny błąd lub też celową dezinformację jak w Encyklopedii PWN. Według Świadków Jehowy najszanowniejszy władca Jehoszu Masziach (Jezus Chrystus) urodził się dwa lata przed naszą erą, czyli dwa lata przed swoimi narodzinami. Podali też fałszywą datę dzienną śmierci, dlatego, że według Biblii najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) 16 Abiib (Nisan) spożył z uczniami tak zwaną Ostatnią Wieczerzę. Kwestię tę wytłumaczyłem w jednym z wcześniejszych listów.
Bardzo proszę powróćmy myślami do tego ile lat najszanowniejszy władca Jehoszua Maszich (Jezus Chrystus) działał jako kaznodzieja. Są też teologowie, którzy nauczają, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) dożył sędziwego wieku. Na przykład najszanowniejszy pan Ireneusz z Lyonu, twierdził, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nauczał publicznie co najmniej przez 10-15 lat. Jak to uzasadnił? Twierdził, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) został ochrzczony w młodym wieku, gdy miał „jedynie 30 lat”. Kiedy jednak nauczał w Jerozolimie, musiał osiągnąć wiek mistrza, a więc więcej niż 40 lat. By dokonać odkupienia najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) stał się jednym z nas, musiał więc poznać wszystkie etapy zwykłego ludzkiego życia: nie tylko narodzenie, dzieciństwo i młodość, ale także wiek dojrzały i podeszły. Najszanowniejszy Ireneusz swój pogląd popiera tym, że Izraelici wytykali najszanowniejszemu władcy Jehoszua Masziach (Jezusowi Chrystusowi) jego niedostateczny wiek, mówiąc: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś”: Jana 8:57 Żydzi zatem rzekli do niego: „Jeszcze nie masz pięćdziesięciu lat, a widziałeś Abrahama?” Taki zarzut, zdaniem biskupa Lyonu, mógł być skierowany jedynie do kogoś, kto zbliżał się do pięćdziesiątki, albo przynajmniej przekroczył lat czterdzieści.
Rozumowaniem to można poprzeć listem do Hebrajczyków, którym pisze, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) został wypróbowany pod każdym względem:
Hebr. 4:15 Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł się wczuć w nasze słabości, lecz wypróbowanego pod każdym względem tak jak my, ale bez grzechu.
Spróbujmy podsumować temat i wyciągnąć wnioski.
Za roczną długością służby przemawiają słowa z Biblii:
Łukasza 4:19 „ ... abym ogłaszał rok dobrej woli Jehowy”.
Twierdzenie, że w ewangeliach są opisane są trzy lub cztery święta paschalne nie obala tego rozumowania. Wszystkie te opisy mogą dotyczyć dwóch świąt paschalnych (rok ‘dobrej woli’ zawiera dwie paschy; pierwsza będąca niejako rozpoczęciem służby najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) i ostatnia kończąca działalność. Powinniśmy też pamiętać o tym, że szeroko pojęte święto Paschy trwało osiem dni i różnice mogą właśnie z tego wynikać:
Liczb 28:16,17 A w miesiącu pierwszym, czternastego dnia tego miesiąca, będzie Pascha Jehowy. A piętnastego dnia tego miesiąca będzie święto. Siedem dni będzie się jeść przaśniki.
Za tym że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nauczał wiele lat i mógł dożyć starości przemawiają słowa jakie Izraelici wypowiedzieli do Jezusa:
Jana 8:57 Żydzi zatem rzekli do niego: „Jeszcze nie masz pięćdziesięciu lat, a widziałeś Abrahama?”
Słowa takie mogły być wypowiedziane do mężczyzny ponad czterdziestoletniego. Fakt, że opisano tak niewiele świąt obchodzonych przez Jezusa nie jest tu żadnym dowodem. Można tę myśl podeprzeć fragmentem z Ewangelii Jana:
Jana 21:25 Jest też zresztą wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał; a gdyby je spisano ze wszystkimi szczegółami, sądzę, że cały świat nie pomieściłby spisanych zwojów.
Na całe młodzieńcze życie Jezusa znajdujemy tylko jeden opis obchodzenia Paschy:
Łukasza 2:41,42 Jego rodzice mieli zwyczaj chodzić co roku do Jerozolimy na święto Paschy. Kiedy miał dwanaście lat, poszli tam, zgodnie ze zwyczajem owego święta
Za tym że służba Jezusa trwał dwa lub trzy lata (lub też inną określoną liczbę lat) nie ma przekonujących dowodów. Ewangelie nie są spisywane w ciągu chronologicznym i porozrzucane opisy różnych wydarzeń związanych z paschą mogą dotyczyć tylko dwóch ośmiodniowych świąt paschalnych będących początkiem i końcem działalności kaznodziejskiej najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa).
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę spróbujmy podsumować ten temat. W Biblii nie napisano wprost ile lat trwała publiczna służba najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Z różnych wersetów można wyciągnąć różne wnioski pośrednie. Niepewne hipotezy. Przypomniał mi się ciekawy werset z Koranu, objaśniający jak się powinno zachować w takich sytuacjach:
Sura 3:7 On jest Tym, który zesłał tobie Księgę. W niej są znaki solidne - one stanowią istotę. Księgi i inne - dwuznaczne. Ci, co w sercach mają skłonność do zwątpienia, postępują za tym, co w niej jest wieloznaczne, poszukując niezgody i dążąc do wyjaśnienia tego, co niejasne; lecz nikt nie zna tego wyjaśnienia, tylko Bóg! A ci, którzy są utwierdzeni w wiedzy, mówią: "My wierzymy w niego; wszystko pochodzi od naszego Władcy." Lecz przypominają to sobie tylko ludzie obdarzeni rozumem.
Proszę zwróćmy uwagę na fakt, że długość życie najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) nie została podana. Ponadto, nie znalazłem żadnego wersetu, z którego by wynikało, że znajomość tej informacji jest chrześcijanom do czegokolwiek potrzebna. Pewnym natomiast jest, że zagadnienie to jest źródłem potępionych w Biblii teologicznych sporów, które według nauk biblijnych powinniśmy odrzucać:
2 Tymoteusza 2:23 (…) Ponadto odrzucaj głupie i ignoranckie dociekania, wiedząc, iż wywołują spory.
Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) podał znak pozwalający rozpoznać jego prawdziwych uczniów. Znakiem tym ma być miłość:
Jana 13:35 (...) Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będzie wśród was miłość”.
Nauczał też, że miłość to przestrzeganie jego przykazań. Kto go kocha przestrzega jego przykazań. Kto go nie kocha, nie zachowuje jego słów:
Jana 14:21, 24; Jana 15:9-10 Kto ma moje przykazania i przestrzega ich, ten mnie miłuje. A tego, kto mnie miłuje, umiłuje mój Ojciec i ja go miłuję, i wyraźnie mu się pokażę”. Kto mnie nie miłuje, nie zachowuje moich słów; a słowo, które słyszycie, nie jest moje, lecz należy do Ojca, który mnie posłał. Tak jak Ojciec umiłował mnie, a ja umiłowałem was, pozostańcie w mojej miłości. Jeżeli będziecie przestrzegać moich przykazań, to pozostaniecie w mojej miłości, tak jak ja przestrzegałem przykazań Ojca i pozostaję w jego miłości.
Dokładnie taką samą naukę znajdziemy w pismach jego ucznia, najszanowniejszego pana Jehochanana:
1 Jana 2:1-6, 3:21, 22, 5:3 (...)Dziateczki moje, piszę to do was, żebyście nie popełniły grzechu. A gdyby jednak ktoś popełnił grzech, to mamy wspomożyciela u Ojca: Jezusa Chrystusa, prawego. I on jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, ale nie tylko za nasze, lecz także całego świata. A to, że go poznaliśmy, wiemy stąd: jeśli stale przestrzegamy jego przykazań. Kto mówi: „Poznałem go”, a jednak nie przestrzega jego przykazań, jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Ale kto zachowuje jego słowo, w tym istotnie miłość do Boga została wydoskonalona. Stąd wiemy, że jesteśmy w jedności z nim. Kto mówi, że pozostaje z nim w jedności, ten również ma obowiązek sam chodzić tak, jak on chodził. (...)Umiłowani, jeśli nas serca nie potępiają, mamy wobec Boga swobodę mowy; i o cokolwiek prosimy, otrzymujemy od niego, gdyż przestrzegamy jego przykazań i czynimy to, co znajduje upodobanie w jego oczach. (...)Bo miłość do Boga polega na tym, że przestrzegamy jego przykazań; (…)
Z powyższej analizy tematu wynika, że długość życia najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) nie powinna mieć dla chrześcijan żadnego znaczenia.
Liczy się tylko przestrzeganie przykazań, które powinny determinować całe chrześcijańskie życie. To wokół nich powinny się toczyć teologiczne dociekania a w przypadku wątpliwości chrześcijanie powinni podejmować jak najrozsądniejsze decyzje.
Na przykład chrześcijanie są podzieleni w kwestii obchodzenia sabatów. Jedni nauczają, że można je bezcześcić inni nauczają, że trzeba je uświęcać. Dwie skrajne postawy. Jeżeli w tej kwestii wypowiedział się najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) to jego zdanie powinno być dla chrześcijan najważniejsze:
Mateusza 5:17-20 (...)„Nie myślcie, że przyszedłem zniweczyć Prawo lub Proroków. Nie przyszedłem zniweczyć, lecz spełnić; bo zaprawdę wam mówię, że prędzej przeminęłyby niebo i ziemia, niżby w jakiś sposób przeminęła jedna najmniejsza litera lub jedna cząstka litery w Prawie i nie wszystko się stało. Kto więc łamie jedno z tych najmniejszych przykazań i tak uczy ludzi, będzie nazwany ‚najmniejszym’ w odniesieniu do królestwa niebios. Każdy zaś, kto je spełnia i ich naucza, będzie nazwany ‚wielkim’ w odniesieniu do królestwa niebios. Bo mówię wam, że jeśli wasza prawość nie będzie obfitsza niż uczonych w piśmie i faryzeuszy, to na pewno nie wejdziecie do królestwa niebios.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę powróćmy myślami do encyklopedycznego hasła dotyczącego daty narodzin najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):
Nowa encyklopedia powszechna PWN Wydawnictwo Naukowe PWN 2002 JEZUS, Jezus Chrystus, Jezus z Nazaretu (ok. 8/7 p.n.e. 30 lub 33 n.e.), centr. postać wiary chrześc
Autor tej notatki wydłużył życie najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) o siedem lub osiem lat. Zawarł też w haśle wiele błędów tak łatwych do wykrycia przez osobę jako tako zorientowaną w wierzeniach chrześcijan, że wielce prawdopodobna wydaje się teza, że mamy do czynienia z celową dezinformacją. Być może celem tej dezinformacji mogła być chęć ośmieszenia chrześcijan, Państwowego Wydawnictwa Naukowego oraz wszystkich osób, które te absurdy będą powtarzać. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, chciałem zwrócić uwagę na fakt, że data narodzin najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) poddana została w wątpliwość. Kiedy zobaczyłem, że różni historycy poddają ją w wątpliwość i podają różne daty, postanowiłem sprawę zbadać. Zakupiłem książki poświęcone chronologii, skorzystałem z bibliotek by dotrzeć do materiałów źródłowych. Ściągnąłem dostępne w internecie książki historyczne i okazało się, że nie ma żadnych dowodów historycznych pozwalających ustalić chociażby w wielkim przybliżeniu datę narodzin i śmierci najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Gdy nastała moda na tak zwaną chrześcijańską rachubę lat, historycy dopasowali historię swoich krajów do wymyślonej chronologii a rozbieżności pomiędzy nimi mogą wynosić nawet wieleset lat. Znakomitą ilustracją tezy, iż świeckie kroniki nie są rzetelnym wzorcem nadającym się do oceny dokładności chronologii biblijnej, jest poniższa wypowiedź popularyzatora archeologii C. W. Cerama na temat naukowców zajmujących się datowaniem znalezisk historycznych:
„Każdy, kto dopiero zaczyna studiować historię starożytną, jest pod wrażeniem pewności siebie, z jaką historycy współcześni określają daty wydarzeń, które miały miejsce tysiące lat temu. W trakcie dalszych studiów ten podziw jeszcze wzrasta, bo gdy się bada źródła historii starożytnej, wychodzi na jaw, jak skąpe, niedokładne i zakłamane były one już w okresie powstawania. A jeśli były ubogie na samym początku, to o ileż uboższe przetrwały do dnia dzisiejszego, na pół zniszczone zębem czasu albo uszkodzone na skutek ludzkiej nieostrożności i niedbalstwa”.
Strukturę chronologiczną zbudowaną przez historyków Ceram opisał jako „układ czysto hipotetyczny, w którym lada chwila rozpadną się wszystkie wiązania”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, kiedy trafiłem do szkoły do pierwszych bardziej skomplikowanych słów jakich mnie nauczono pisać w szkole należy słowo lekcja. W zeszytach na środku kartki pisałem słowo lekcja, a po prawej stronie pisałem bieżącą datę.
Nie przypominam sobie jednak lekcji, na której by wyjaśniono co oznacza ta data. Ukrywano też przede mną fakt, że nie jest to data historyczna, ale hipotetyczna i na dodatek błędna. Można ją też nazwać urojoną. Bez wątpienia jest to data kościelna, ale o tym dowiedziałem się jako człowiek dorosły, który zainteresował się religią. Być może dzieci chodzące na religię te fakty znały, może wiedziały, że żyją w kalendarzowym matriksie. W wielkim oszustwie, ale że ja na lekcje religii nie chodziłem dowiedziałem się o tych faktach dopiero jako człowiek dorosły.
Najszanowniejszy panie prezydencie, bardzo proszę zwrócić uwagę na fakt, że kłamstwo związane z datami chrześcijańskiej rachuby lat nie jest zwykłym kłamstwem. Jest to kłamstwo dotyczące najważniejszej dla chrześcijan postaci. Weźmy na przykład najszanowniejszego pana prezydenta urojoną datę urodzenia. Według ogólnie dostępnych danych urodził się pan 16 maja 1972 w Krakowie. Jest to data według kalendarza gregoriańskiego tak zwanej 'naszej ery'. Teoretycznie data ta łączy życie pana z życiem najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Teoretycznie narodził się pan 1972 lata 5 miesięcy i 16 dni po narodzeniach najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Jest to jednak tylko teoria, fantasmagoria wyssana z brudnego palca zakłamanej chrześcijańskiej historii. O tym fakcie powinni mówić nauczyciele już w wieku przedszkolnym. Niestety pedagodzy tego nie robią. Mogą tak postępować, bo nie muszą wiedzieć, że chrześcijańskie daty są fałszywe.
Mi na przykład przez cały okres nauki szkolnej nawet na myśl nie przyszło, że niemal wszystkie daty, których mnie nauczono to są daty zmyślone i cała ta chronologia nie ma potwierdzenia w dokumentach historycznych. Nawet do głowy mi nie przyszło, że w metryce wpisano mi fałszywą datę urodzenia i że fałszywą datę urodzenia wpisano mi do wszelkich dokumentów państwowych.
W podobnej nieświadomości może być większość nauczycieli. Sami w błąd wprowadzeni w błąd wprowadzają innych. W Biblii mamy ostrzeżenie przed takimi nauczycielami:
2 Tymoteusza 3:13 (…) Natomiast ludzie niegodziwi i oszuści będą się posuwać od złego ku gorszemu, wprowadzając w błąd i będąc w błąd wprowadzani.
Są jednak nauczyciele, którzy sprawę znać powinni. Mam na myśli historyków i teologów. Jeżeli poważnie traktowali swoją edukację to o chronologicznym kłamstwie doskonale powinni wiedzieć i jeżeli go nie dementują to grzeszą świadomie. Rozmyślnie tkwią w jednym z największych grzechów w jaki się uwikłało chrześcijaństwo. A rozmyślne trwanie w grzechu to wielki grzech. Nawet mały grzech popełniony świadomie urasta do miana wielkiego. Kłamstwo dotyczące narodzin najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) jest grzechem wielkim. Dotyczy bowiem najważniejszej dla chrześcijan postaci. Przed świadomym grzechem mamy w Biblii zanotowane bardzo wyraźne ostrzeżenie:
Hebrajczyków 10:26-31 (...)Bo jeśli rozmyślnie trwamy w grzechu po otrzymaniu dokładnego poznania prawdy, to już nie pozostaje żadna ofiara za grzechy, lecz tylko jakieś straszliwe oczekiwanie sądu oraz ognista zazdrość, która ma strawić przeciwników. Każdy, kto zlekceważył Prawo Mojżeszowe, umiera bez współczucia na podstawie świadectwa dwóch lub trzech. Jak myślicie, o ileż surowsza kara należy się temu, kto podeptał Syna Bożego i za pospolitą uznał wartość krwi przymierza, którą został uświęcony, oraz ze wzgardą znieważył ducha niezasłużonej życzliwości? Znamy bowiem tego, który rzekł: „Pomsta jest moja, ja odpłacę”; i znowu: „Jehowa będzie sądził swój lud”. Straszliwa to rzecz wpaść w ręce Boga żywego.
Warto tu dodać, że chrześcijańscy teologowie mogą nas celowo okłamywać, bo mogą nie chcieć naszego wybawienia. Na przykład najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zwodził tłumy po to by nie dostąpiły przebaczenia i nie jest to jakaś moja nauka, ale informacja zanotowana w Biblii. Bardzo proszę sprawdźmy:
Mateusza 13:34; Marka 4:34; Łukasza 8:10; Marka 4:10-12 (…) Wszystko to Jezus mówił do tłumów w przykładach. Doprawdy, bez użycia przykładu niczego do nich nie mówił (…) Doprawdy, bez użycia przykładu niczego do nich nie mówił, ale na osobności wszystko swym uczniom wyjaśniał. (…) On zaś rzekł: „Wam dano zrozumieć święte tajemnice królestwa Bożego, ale dla pozostałych jest to w przykładach, żeby patrząc, patrzyli na próżno, i słuchając, nie pojęli znaczenia. (…) A gdy został sam, ci wokół niego wraz z dwunastoma zaczęli go pytać o te przykłady. I przemówił do nich: „Wam dano świętą tajemnicę królestwa Bożego, ale dla tych na zewnątrz wszystko dzieje się w przykładach, żeby patrząc, patrzyli, a jednak nie widzieli, i słuchając, słyszeli, a jednak nie pojęli sensu ani w ogóle nie zawrócili i nie dostąpili przebaczenia”.
Z powyższych wersetów wynika bezspornie, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zwodził tłumy przy użyciu przypowieści zawierających ukryte znaczenie zarezerwowane tylko dla wybrańców. Być może podobnie postępują niektórzy nauczyciele w szkołach. Mogą dobrze wiedzieć, że system edukacji został tak skonstruowany by ogłupiać dzieci i ukrywają przed nimi jego zgubne mechanizmy. W tym liście podałem tylko kilka przykładów błędów jakie zauważyłem w podręcznikach, ale zauważyłem ich o wiele więcej. Gdybym chciał je wszystkie po kolei opisywać i udowadniać list ten miałby kilkaset stron.
Fakty są takie, że w Polsce istnieje zorganizowany system państwowego przymusowego ogłupiania dzieci, którego celem jest również ograbienie Polek i Polaków z pieniędzy. Za podręczniki trzeba płacić a ogłupianie dzieci jest obowiązkowe. Mamy do czynienia z zorganizowaną grupą przestępczą, którą podstawę tworzą nauczyciele szkół rozsianych po wsiach i miastach. Przestępczy proceder nadzorują demokratycznie wybrani posłowie i senatorowie. Większość z nich może sobie z tego sprawy nie zdawać bo to są zazwyczaj głupcy, z których wielu może być wtórnymi analfabetami:
„W Polsce żyje kilkadziesiąt tysięcy analfabetów, a prawie połowa naszych rodaków nie rozumie tego, co czyta. (…) Taką średnią analfabetów przyjmuje się także w pozostałych krajach UE. Niestety, coraz powszechniejszym zjawiskiem jest obecność pośród nas analfabetów wtórnych, czyli osób, które zatraciły umiejętność czytania i pisania. Z badań przeprowadzonych przez socjologów w ubiegłym roku wynika, że 42 proc. Polaków nie rozumie niemal nic z tego, co czyta, a 35 proc. rozumie niewiele.”
Z ramienia rządu proceder nadzorują ministrowie oświaty i szkolnictwa wyższego. Najszanowniejsza pani ministerka Anna Zalewska. Minister nauki i szkolnictwa wyższego najszanowniejszy pan Jarosław Gowin. Nad nimi czuwa najszanowniejszy pan prezes rady ministrów Mateusz Morawiecki oraz pan – najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo. Całej tej obleśnej zwyrodniałej mafii bezkarność gwarantuje minister sprawiedliwości będący jednocześnie prokuratorem generalnym, najszanowniejszy pan Zbigniew Ziobro. Pomagają mu w tej podłej działalności dwaj sekretarz stanu ministerstwa sprawiedliwości: najszanowniejszy pan Patryk Jaki oraz najszanowniejszy pan Michał Wójcik.
W normalnym kraju całe to wielkie zgromadzenie głupców – wszyscy nauczyciele, posłowie, senatorowie, premierzy, ministrowie, prezydenci odpowiedzialni za ogłupianie narodu siedzieli by teraz w obozach pracy z dożywotnim zakazem zbliżania się do placówek edukacyjnych i stanowisk publicznych.
Kiedy przeczytałem Protokoły 'Mędrców Syjonu' doszedłem do wniosku, że wszyscy posłowie, senatorowie, premierzy, ministrowie, prezydenci to tylko marionetki w rękach Głupców z Syjonu. Durnie ci zaś są marionetkami w rękach najszanowniejszego Boga Jehowy, który albo nie potrafi wychować swojego Narodu Wybranego, albo raczej nie chce, bo chce im urządzać nowe pogromy, bo chce ich dręczyć męczyć torturować.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy myślę, że nadeszła odpowiednia pora na podsumowanie tego listu. Nim to jednak nastąpi bardzo proszę zapoznajmy się ze słowami piosenki zespołu Turbo zatytułowanej 'Dorosłe dzieci':
Nauczyli nas regułek i dat. Nawbijali nam mądrości do łba. Powtarzali, co nam wolno, co nie. Przekonali, co jest dobre, co złe.
Odmierzyli jedną miarą nasz dzień. Wyznaczyli czas na pracę i sen. Nie zostało pominięte już nic. Tylko jakoś wciąż nie wiemy, jak żyć!
Ref.: Dorosłe dzieci mają żal, Za kiepski przepis na ten świat. Dorosłe dzieci mają żal, Że ktoś im tyle życia skradł.
Nauczyli nas, że przyjaźń to fałsz. Okłamali, że na wszystko jest czas. Powtarzali, że nie wierzyć to błąd. Przekonali, że spokojny jest dom.
Odmierzyli każdy uśmiech i grosz. Wyznaczyli niepozorny nasz los. Nie zostało pominięte już nic. Tylko jakoś wciąż nie wiemy, jak żyć.
Ref.: Dorosłe dzieci mają żal, Za kiepski przepis na ten świat. Dorosłe dzieci mają żal, Że ktoś im tyle życia skradł.
Nauczymy się więc sami na złość. Spróbujemy, może uda się to. Rozpoczniemy, od początku nasz kurs. Przekonamy się, czy twardy ten mur.
Odmierzymy, ile siły jest w nas. Wyznaczymy sobie miejsce i czas. A gdy zmienią się reguły tej gry. Może w końcu odkryjemy, jak żyć! ...
Myślę, że w podobnie jak autor tej piosenki czuje się nie jeden dorosły człowiek. Czasami może być przekonany, że ma głowę wypełnioną mądrościami nie zdając sobie sprawy, że część z tak zwanej 'mądrości szkolnej' to zwyczajne fantasmagorie nawiedzonych pseudonaukowców oraz fałszywe daty zmyślone przez zwodniczych teologów a celem tej 'edukacji' nie było zdobycie życiowej mądrości ale celowe ogłupianie w złych celach. Wielką winę za istniejący katastrofalny stan polskiej nauki ponoszą nauczyciele, którzy przymykają oczy na błędy zawarte w podręcznikach. W Biblii napisano, że nauczycieli czeka cięższy sąd:
Jakuba 3:1 (…) Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami, bracia moi, gdyż wiecie, że czeka nas cięższy sąd.
Uważam, że nie ulega najmniejszej możliwości, że obecny system nauczania jest zły. Zastanawiam się co mi się w życiu z nauki szkolnej przydało?
Po pierwsze nauka czytania i pisania.
Po drugie z matematyki nauka dodawania, odejmowania, mnożenia oraz elementy logiki.
Przydatne były też zajęcia praktyczni techniczne dzięki którym mogę wykonywać wiele drobnych naprawczych prac domowych.
W kontaktach międzyludzkich przydatna się okazała znajomość języka rosyjskiego (mogła by być lepsza). Najbardziej zdumiała mnie jednak moja znajomość języka francuskiego. Przez cztery lata uczyłem się go w liceum. Orłem nie byłem, ale większych problemów z czytaniem nie miałem. Co do mnie w tym języku nauczycielka mówiła rozumiałem mniej więcej, podobnie jak po rosyjsku. Zdumiałem się jednak, kiedy w Krakowie poszedłem na francuskie przedstawienie teatralne w ramach Krakowskich Reminiscencji Teatralnych. Aktorzy mówili bardzo wyraźnie, ale dla mnie jakoś dziwnie. Zdania zlewały się w jedną całość do tego stopnia, że nie potrafiłem zrozumieć ani jednego zdania, rozpoznać choćby jednego słowa. Okazało się, że nauczono mnie jakiegoś innego francuskiego. Kiedyś po latach trafiłem do Szydłowca. Pojechałem tam w celach turystycznych. W encyklopedii, którą często czytałem i oglądałem była czarno biała fotografia tak zwanej Bramy Krakowskiej. Postanowiłem tam pojechać i zobaczyć ją w realu. Pozwiedzać, obfotografować miasto. Tak też zrobiłem. Podczas zwiedzania spotkałem francuskich turystów. Coś zaczęli do mnie mówić po francusku. Odpowiedziałem im po francusku – ja nic nie rozumiem. Chyba jedyne zdanie w tym języku, które mi utkwiło w pamięci. Wygląda na to, że zrozumieli – uśmiechnęli się i już o nic mnie nie pytali. Uważam, że w życiu pomocna mogła być nauka gry w szachy, w której uczestniczyłem w szkole podstawowej – na zajęciach dodatkowych. Nie mam tu na myśli jakiegoś konkretnego pożytku, ale ogólny pożytek z treningu umysłu. Wiadomą rzeczą jest, że narządy ludzkie nie używane tracą swoją sprawność, podobnie może być z mózgiem. Dlatego codziennie staram się grać korespondencyjnie w szachy, warcaby i inne gry wymagające myślenia.
W życiu wykonywałem wiele różnych prac, ale zawsze wymagały one nauki niemal od podstaw. Kiedy zaczynałem pracę jako zwrotniczy do wykonywanego zawodu wystarczały podstawy języka polskiego i nauka liczenia do 20. Z tego co pamiętam na dworcu więcej torów nie było. Jako handlowiec byłem samoukiem a raczej nieukiem i dobrze na tym nie wyszedłem. Jako grafik musiałem nauczyć się programów graficznych. Do tej nauki potrzebne mi były książki, ale nie były to książki szkolne, ale zwykłe poradniki dostępne w zwykłych księgarniach. Pomocne były też rady innych grafików. Jako akustyk – realizator dźwięku musiałem nauczyć się (nie na pamięć) podstawowych zwrotów angielskich używanych w instrukcjach obsługi sprzętu. Wiedza szczątkowa i specjalistyczna, która zazwyczaj w kursach językowych bywa pomijana. Ważne by wiedzieć do czego dany przycisk służy i w jaki sposób można go wykorzystać. I w tym przypadku przydatnymi były praktyczne rady innych osób wykonujących tę samą pracę. Przypomniała mi się jeszcze jedna szkoła policealna, do której uczęszczałem. Był to Zespół Szkół Łączności w Krakowie na ulicy Zielnej. Była to osobliwa szkoła, w której wykłady mieli sami profesorowie. Zazwyczaj byli to profesorowie, tylko na niby. Nauczyciele takich tytułów naukowych nie posiadali ale kazali kłamać na siebie i zwracać się do siebie – panie profesorze. Uczyli tym samym nas uczniów kłamstwa a siebie megalomani. Uważam, że taka postawa jako skrajnie szkodliwa powinna być karalna i ciekawy jestem czy coś w tym temacie się w tej szkole zmieniło. Trafiłem do tej szkoły bo fascynowała mnie gra na gitarze elektrycznej. Myślałem, że nauczę się robić przystawki do modyfikacji dźwięku gitary, ale okazało się, że w tym temacie niewiele mogę się w tej szkole nauczyć. Ze szkoły zostałem usunięty z powodu zbyt dużej liczby opuszczonych godzin. Koledzy z klasy radzili mi bym poszedł do jednego nauczyciela, który podobno za alkohol i drobną sumę pieniędzy pomagał skutecznie zdać do następnej klasy. Ta metoda promocji mi się nie spodobała i z internatu przeniosłem się do akademika, do znajomego studenta. Ale nie o tym chciałem napisać. W ramach nauki mieliśmy zajęcia praktyczne w Krakowskich Zakładach Elektronicznych Unitra - Telpod. W chwilach wolnych chodziłem na dach zakładu, który był według mnie ciekawym punktem obserwacyjnym. Lubiłem to miejsce, ale nie o tym chciałem pisać. Okazało się, że aby wykonywać różne prace w tym zakładzie nie trzeba mieć niemal żadnego wykształcenia. Na kontroli jakości wystarczyło by znać kilka cyfr bez konieczności wiedzy co one oznaczają. Być może w dzisiejszych czasach czynności te wykonują proste automaty. W życiu wykonywałem jeszcze wiele innych czynności, do których niemal cała szkolna edukacja okazywała się do niczego nie potrzebna. W wojsku nauczono mnie rozbrajać miny, strzelać do wrogów narodu polskiego, obsługiwać piłę mechaniczną, obsługiwać traki, kafary. W ramach zajęć zbudowaliśmy kilku przęsłowy most drewniany. Całą tę wiedzę przekazano nam w kilka miesięcy, z czego sporą część czasu zajęła musztra, ćwiczenia fizyczne i nauka dyscypliny. We wszystkich różnych miejscach gdzie pracowałem najważniejsze były zasady bezpieczeństwa i higieny pracy. Każdorazowo były jednak różne w szczegółach i dostosowane do specyfiki produkcji.
Z powyższych doświadczeń wynika, że do większości prac jakie przeciętny mieszkaniec ziemi wykonuje nie wiele trzeba umieć. Większość tak zwanej wiedzy przekazywanej w ramach szkolnej edukacji dla większości ludzi jest wiedzą niepotrzebną, bezużyteczną, potencjalnie szkodliwą. Nadmiar informacji może doprowadzić do dezinformacji. W gąszczu czasami wzajemnie się wykluczających danych przeciętny człowiek się pogubi. Większość zajęć szkolnych jest zbędnym balastem mogącym być przeszkodą dezorganizującą codzienne życie. Jeżeli dodamy do tego stres związany ze słabymi ocenami, egzaminami to szkoła może też źle wpływać na zdrowie zwłaszcza psychiczne naszych dzieci. I tak się dzieje. Na to wskazują najnowsze analizy stanu zdrowia naszych dzieci:
Jak wynika z publikacji fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pt. „Dzieci się liczą 2017 – raport o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce", nasz kraj jest drugi, po Niemczech, pod względem zakończonych zgonem prób samobójczych dzieci w wieku 10-19 lat. Niestety, jeśli chodzi psychiatrię dzieci i młodzieży, mamy w Polsce zapaść – o czym nie raz alarmowali, również na łamach „Rzeczpospolitej”, specjaliści.
Rośnie liczba samobójstw wśród dzieci 730 prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży odnotowała policja w ubiegłym roku. Według psychiatrów, mogło ich być nawet sto razy więcej Aż 116 śmierci samobójczych wśród osób do 18. roku życia i 730 prób samobójczych odnotowała policja w 2017 r. Prób mogło być jednak znacznie więcej.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudom najszanowniejsi czytelnicy, ja mam ten komfort, że mam wyjątkowo słabą pamięć, z której większość tej tak zwanej wiedzy ulatuje. Kiedy pomyślę o tym ile fałszywych dat mi wpajano wdzięczny jestem za to, że ich nie pamiętam. Co mają zrobić dzieci, które pamiętają setki a w skrajnych przypadkach tysiące dat i dowiadują się, że wszystkie te daty to kłamstwa wyssane z brudnego palca zakłamanej chrześcijańskiej historii?
Pisałem o tym, że większości przypadków przeciętny człowiek niemal całej przymusowej edukacji szkolnej nie potrzebuje.
Istnieje też mniejszość, wąskie grono specjalistów, którzy muszą wiedzieć więcej i ciągle się uczyć. Na przykład pracownik fabryki samochodów, nie musi w ogóle nic wiedzieć na ten temat jak samochód jest zbudowany, ale mechanicy samochodowi muszą ciągle się uczyć. Poznawać coraz to nowe konstrukcje – ich wady i zalety, sposoby diagnozowania usterek oraz metody ich usuwania. Również konstruktorzy coraz nowocześniejszych samochodów ciągle się uczą. Nie jest to jednak zazwyczaj wiedza akademicka, która zwykle nie nadąża za rozwojem nowych technologii. W tym zakresie wiele podręczników akademickich nawet w momencie druku bywa w wielu istotnych kwestiach nieaktualna. Świat się zmienił i niezbędna jest zmiana systemu edukacyjnego, który w obecnej formie przynosi większej szkody niż pożytku.
Z powyższej analizy wynika, że cały obecny system edukacji to jedno wielkie nieporozumienie i w interesie wszystkich Polek i Polaków i przede wszystkim w interesie naszych dzieci powinien zostać w trybie pilnym zmieniony. Można do tego wykorzystać czas strajków. Szkoły zamknąć do odwołania. Zrezygnować z matur, egzaminów, które zazwyczaj do niczego dobrego nie są potrzebne. Jeżeli jakaś uczelnia będzie miała nadmiar chętnych do nauki to zatrudni więcej nauczycieli. Spotkałem się z zdaniem, że współczesne szkoły są dobre tylko w okresie wakacji gdy są pozamykane. W większości przypadków może to być prawda. Trzeba jednak pamiętać o tym, że za współczesnym modelem pseudo edukacji kryje się potężne lobby nauczycieli, dla których ogłupianie dzieci stało się celem życia oraz źródłem utrzymania. Istnieje też potężne lobby producentów książek i ćwiczeń, które w większości przypadków są zbędnym balastem mogącym pokrzywić kręgosłupy naszych dzieci. Na dobrą sprawę w dzisiejszych czasach jedyną rzeczą wystarczającą dzieciom do edukacji jest dobry tablet z dostępem do internetu i z dobrą, nie za dużą bazą danych. Przypomniał mi się okres gimnazjum mojej najmłodszej córki. Nie chodząc do szkoły w rok czasu zaliczyła dwa lata nauki. Uczyła się w domu. Dzieci chodziły do szkoły, a nam zdarzało się w tym czasie zwiedzać różne ciekawe miejsca. Pamiętam, że pojechaliśmy do Pacanowa, gdzie według podań kozy kują. Mam z tej wycieczki sporo zdjęć. Kozy są główną ozdobą Pacanowa. Zdobią one budynki a nawet drzewa. Udało się nam znaleźć też prawdziwą kozę, którą właściciel bardzo zachwalał. Dbała ona o trawnik, dawała mleko, ponoć nawet zaspakajała potrzeby seksualne właściciela. Myślę, że taka koza jest lepiej wykształcona, mniej otumaniona od przeciętnego absolwenta państwowej szkoły. Szkoła w znanej nam formie jest nie tylko zbędna, ale i szkodliwa. Kiedy chodziłem do szkoły, zwłaszcza tej ponadpodstawowej - ale nie tylko - więcej czasu i myśli poświęcałem koleżankom szkolnym i nauczycielkom niż nauce. Rozpraszały mnie one bardzo. Myślę, że lepszym rozwiązaniem jest gdy mężczyzna uczy chłopców, a kobieta dziewczynki. Mam na myśli normalnych mężczyzn i kobiety. Szczególnie trzeba uważać na kobiety i mężczyzn Kościoła Rzymskokatolickiego żyjących w celibacie. Oni mogą być nienormalni. Po pierwsze to są seksualni zboczeńcy. Bezspornie do największych zboczeń seksualnych należy celibat, którego ideą jest całkowicie powstrzymanie się od seksu. Rozpropagowanie tego zboczenia może doprowadzić do wymarcia ludzkości. Celibat nie leczony może doprowadzić do wynaturzeń seksualnych objawiających się pedofilią, homoseksualizmem, zoofilią – rozpustą wszelkiej postaci. Przed tym, że tak się może skończyć mamy ostrzeżenie w Biblii:
Rzymian 1:24-27 (...)Dlatego też Bóg, stosownie do pragnień ich serc, wydał ich na pastwę nieczystości, żeby między sobą hańbili swe ciała, właśnie tych, którzy prawdę Bożą zamienili na kłamstwo oraz wielbili stworzenie i dla niego pełnili świętą służbę zamiast dla Tego, który stworzył i który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego też Bóg wydał ich haniebnym żądzom seksualnym, bo zarówno ich kobiety zamieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze, jak i mężczyźni podobnie porzucili zgodne z naturą pożycie z kobietą i gwałtownie zapłonęli w swej pożądliwości jedni ku drugim, mężczyźni z mężczyznami czyniąc to, co sprośne, i na samych sobie otrzymując pełną odpłatę należną za ich błąd.
Również doniesienia z policyjnych wizji lokalnych mogą być ilustracją a także ostrzeżeniem, do czego może celibat doprowadzić:
„Skandal, który wstrząsnął Austrią - Seminarium w St. Pölten Zaczęło się niewinnie - do prasy oraz władz kościoła katolickiego w Austrii docierały informacje o gejowskich orgiach w seminarium w St. Poelten. Po plotkach pojawiły się zdjęcia: Regent Kuechl, wpychający uczniowi seminarium łapę w krocze, jego zastępca Wolfgang Rothe całujący namiętnie mężczyznę. Nic nowego. Kolejne "zagejone" seminarium, kolejna porcja sensacji dla austriackich brukowców a dla znawców tego środowiska kolejny dowód na to, że nigdzie nie nawiązuje się tak łatwo kontaktów homoseksualnych jak w seminarium. Bez wątpienia cała historia poszłaby po kilku dniach w niepamięć, gdyby nie kolejne fakty, które wyszły na światło dzienne. W momecie gdy padło hasło "pedofilia" sprawą zainteresowała się policja. Wyniki przyszukania budynku seminarium były zniewalające. Na dyskach komputerów znaleziono ok. 40.000 fotografii pornograficznych, setki filmów hardcore, zdjęcia uczniów wkładających sobie do odbytu różne przedmioty użytku codziennego i wiele innych materiałów, których nie powstydziłyby się największe firmy oferujące pornografię. Dla niektórych to szokujące, dla innych tylko śmieszne. Incydent przestaje być jednak śmieszny i przestaje być incydentem, gdy w grę wchodzi pornografia z udziałem dzieci. W cyfrowej kolekcji seminarzystów znaleziono na przykład fotkę przedstawiającą 5-letnią dziewczynkę, która zadowala oralnie dwóch dorosłych mężczyzn. W ten sposób z afery zrobił się skandal, który pogrążył kościół katolicki w Austrii. Nagłośnienie całej sprawy pomogło ujawnić dalsze fakty. Posypały się donosy, skargi o molestowanie i w tej chwili nie tylko austriacki kościół ma ręce pełne roboty, lecz także prokuratura w dolnoaustriackiej stolicy St. Poelten.”
W szkole w klasach koedukacyjnych, w których dziewczynki uczą się wraz z chłopcami dzieci muszą się borykać nie tylko z myślami o seksualnych podtekstach. Istnieje też możliwość, że naszymi dzieciątkami zainteresują się również heteroseksualni nauczyciele. Świadczą o tym liczne doniesienia prasowe:
„Nauczyciel wykorzystywał zaufanie i naiwność dziewczynek czterech z klas O do III i jednej z piątej klasy. Ofiary pokazały na rysunkach gdzie dotykał je nauczyciel. Okazuje się, że poprzedni dyrektor szkoły przeprowadził już z nauczycielem rozmowę dotycząc jego „niestosownych zachowań”. Niepokojące zachowania obserwowali też inni nauczyciele. Ale to dopiero matki dziewczynek poinformowały o sprawie policję. Mężczyznę właśnie oskarżyła prokuratura w Krośnie Odrzańskim. Grozi mu kara do 12 lat więzienia.”
„Nauczyciel szkoły podstawowej zgwałcił 12-letnią uczennicę w gabinecie dyrektora. Rodzice dziewczynki w obawie przed "upokorzeniem" zwlekali z zawiadomieniem policji...”
„5,5 roku więzienia dla nauczyciela za molestowanie uczennic Karę 5 lat i 6 miesięcy więzienia wymierzył w piątek żywiecki sąd rejonowy byłemu nauczycielowi religii w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym w Żywcu, który odpowiadał za molestowanie uczennic.”
„25-letnia nauczycielka wykorzystywała seksualnie TRZECH NIELETNICH UCZNIÓW! Opinią publiczną regularnie wstrząsają skandaliczne "romanse" nauczycieli, a nawet nauczycielek, ze swoimi podopiecznymi. Przypadek 13-latka i 28-letniej nauczycielki matematyki spotkał się nawet z akceptacją rodziców chłopca! Niestety, stróże prawa okazali się o wiele mniej wyrozumiali wobec jej "nietypowego gustu"...”
W przypadku starszych uczniów szkoła koedukacyjna może być zagrożeniem również dla nauczycieli:
„19-latek zaciągnął nauczycielkę do pustej sali. Później brutalnie ją zgwałcił.”
Myślę, że warto wyciągnąć z tych doniesień wnioski i zastosować środki zaradcze. Myślę, że każdy nauczyciel powinien być wyposażony w kamerę edukacyjną a lekcje obowiązkowo powinny być nagrywane. Kamera taka powinna mieć możliwość zgrywania danych, a nauczyciele powinni mieć obowiązek przechowywania kopi lekcji przez okres na przykład trzech miesięcy od czasu odbycia lekcji. Również dzieci powinny mieć niezbywalne prawo nagrywania lekcji jak i swego otoczenia przy pomocy kamery. Myślę, że normą powinien być niezbędnik ucznia. Niewielka amera połączona z siecią telefoniczną mającą połączenie z telefonem alarmowym, na który w razie zagrożenia przy pomocy przytrzymanego dłużej przycisku przesłać nagrany film. Myślę, że takie rozwiązanie znacznie podniosło by bezpieczeństwo naszych dzieci nie tylko w szkole, czy poza nią, ale również w domu, bo i tam nie zawsze dzieci mogą się czuć bezpiecznie:
Ojciec zgwałcił niepełnosprawną córkę w Toruniu.
Żory: Zboczeniec zgwałcił swoją córkę a potem 12-letnią wnuczkę!
Zgwałcił 15-letnią córkę. Od dwóch lat znęcał się także nad żoną …
Taki niezbędnik również przydatny był by dla każdego człowieka, na którego może czyhać niebezpieczeństwo nawet z rąk najbliższych:
Szok! Bohater "Chłopaków do wzięcia" chciał zgwałcić swoją babcię ...
Tarnów. Wnuczek usiłował zgwałcić swoją babcię.
W współczesnej Polsce nawet żołnierze nie mogą się czuć bezpiecznie:
„Ksiądz molestował żołnierza? - ŻW bada sprawę Żandarmeria Wojskowa wszczęła dochodzenie w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej żołnierza służby zasadniczej z 7. Brygady Obrony Wybrzeża w Słupsku (Pomorskie). W postępowaniu przewija się osoba duchowna - poinformował PAP rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Piotr Paszkowski...”
Myślę, że taki prosty elektroniczny niezbędnik powinien stać się obowiązkowym wyposażeniem każdego człowieka, a jakakolwiek próba ograniczenia jego użycia powinna być wyjątkowo surowo karana. Dodatkowo rodziny patologiczne posiadające dzieci powinny podobnie jak placówki edukacyjne obowiązkowo wyposażone w kamery nagrywające ich kontakt z dziećmi. Myślę, że takie rozwiązania znacząco poprawiły by zarówno jakość edukacji jak i bezpieczeństwo narodu.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy powróćmy proszę myślami do edukacji. W dzisiejszym wydaniu jest to ona nie do zaakceptowania. Dzieci zdolne ona ogranicza, natomiast dzieci mniej zdolne ogłupia. Dlatego należy odrzucić podział na roczniki i klasy. Pierwsze lata nauki powinny się ograniczyć do nauki liczenia, czytania i myślenia oraz poznawania podstawowych słów. Pierwszą zaś czytanką powinna być Konstytucja. Gdyby najszanowniejszy pan prezydent znał obowiązującą Konstytucję to być może nie podpisywał by głupich ustaw sprzecznych z nią. Przykłady podałem w wcześniejszych listach. Zastanawiam się do czego przydała się najszanowniejszemu panu prezydentowi zdobyta wiedza i myślę, że do niczego. W przypadku najszanowniejszego pana prezydenta nauka czytania na nic się nie zdała. Jedyne co najszanowniejszy pan prezydent musiał się nauczyć to umieć napisać zwrot Andrzej Duda. To wystarczyło by w zupełności by móc pełnić funkcję prezydenta. Alfabetu całego najszanowniejszy pan prezydent znać nie musi. Podpisując ustawy radził bym najszanowniejszemu panu prezydentowi nic nie mówić, bo niepotrzebnie najszanowniejszy pan prezydent zdradza objawy wtórnego analfabetyzmu. Najszanowniejszy panie prezydencie proszę się nie przejmować tym faktem. Z tego co mi wiadomo takich osób jest więcej. Można o tym przeczytać w mediach:
"Polski analfabeta może mieć nawet dyplom wyższej uczelni i nie rozumieć tego, co czyta. W sensie technicznym umie czytać i rozumie słowa, ale związków między nimi już nie. Tacy ludzie zajmują nawet kierownicze stanowiska, bywają też dyrektorami szkół" – przekonywał też na łamach "Nowej Trybuny Opolskiej" prof. Zbigniew Kwieciński z UMK w Toruniu.”
Najszanowniejszy pan prezydent może być zwykłą ofiarą państwowej edukacji. Jest w Biblii rada, która pozwoliła by znacznie ocieplić najszanowniejszego pana prezydenta wizerunek:
Przysłów 17:28 (...) Nawet głupi, gdy milczy, będzie uchodził za mądrego; kto zamyka swe wargi — za mającego zrozumienie.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę powróćmy myślami do szkoły. Szkoła powinna przede wszystkim uczyć dzieci uczenia się. Nauczyć jak szukać informacji. Jak odróżnić kłamstwo od prawdy i przede wszystkim przygotować dzieci do dorosłego życia. Przedstawić wszelkie możliwe problemy z jakim człowiek się może zetknąć i sposoby ich rozwiązywania. Nauczyć myślenia przede wszystkim w podejmowaniu ważnych w życiu decyzji. Obowiązek nauki powinien zostać ograniczona do nauki języka polskiego z ukierunkowaniem do umiejętności pisania i czytania podań, umów, dokumentów urzędowych, listów oraz umiejętności jak najprostszego zamienienia myśli w słowo pisane, oraz oczywiście do czytania i pisania ze zrozumieniem. Matematyka powinna też zostać ograniczona do minimum. Do prostego liczenia potrzebnego przy dokonywaniu zakupów, obliczania kosztów budżetu domowego. Kalkulacji kredytów. Powinien też obowiązkowy przedmiot nauki logicznego myślenia i przewidywania skutków swojego postępowania na podstawie gier logicznych. Kiedy gramy na przykład w szachy każdy nasz ruch powoduje jakieś skutki. Zmienia się sytuacja, nawet diametralnie. Podobnie bywa w naszym życiu. Wiele decyzji ma wielki wpływ na nasze życie. Szkoła powinna nas przygotowywać przede wszystkim do życia i podejmowania decyzji w ważnych dla życia sprawach. Do takich rzeczy należy wybór zawodu, partnera życiowego. Niezbędna wydaje mi się też nauka jak etyka i prawo, w zakres którego obowiązkowa była by znajomość Konstytucji i praw obowiązujących każdego obywatela. Mile widziana były by też podstawy ekologii. W tym zakresie mogły by funkcjonować obowiązkowe egzaminy państwowe. Przypomniały mi się młodzieńcze lata, kiedy zdawałem egzamin na kartę rowerową. Z tego co pamiętam to był egzamin teoretyczny i praktyczny. Nie było jednak żadnej szkoły. Żadnych ocen. Żadnych sprawdzianów. Liczyły się tylko umiejętności. Myślę, że tak powinna wyglądać edukacja.
Pamiętam, że kiedy uczyłem się różnych zawodów nie potrzebowałem szkoły. Za zwyczaj wystarczała teoria i opanowanie umiejętności praktycznych. W dzisiejszych czasach dostęp do teorii za sprawą Internetu zwiększył się niesamowicie. Istnieją specjalistyczne fora dyskusyjne, bezpłatne lekcje etc. By się czegoś nauczyć nie potrzeba żadnych szkół obowiązkowych, które często bywają szkodliwe. Myślę, że najlepiej było by wszystkie szkoły sprywatyzować, uczniów zwolnić z obowiązku szkolnego – pozostał by tylko obowiązkowe egzaminy ograniczone do koniecznego minimum. Pieniądze, które dzisiaj dostają uczelnie można by dać uczniom, którzy jeżeli by chcieli wydać na edukację to by wydali. Jeżeli ktoś by chciał być dentystą, zapisał by się na staż do dentysty, a ten by go nauczył zawodu...
Na dzień dzisiejszy lepiej zająć się jakąkolwiek, nawet mniej płatną płacą niż być nauczycielem, który zwodzi i okłamuje uczniów. Szkoły powinno się sprywatyzować a wszyscy nauczyciele powinni przejść na samozatrudnienie. Myślę, że na prywatyzacji edukacji zyskali by przede wszystkim uczniowie. Dobre szkoły, dobrzy nauczyciele nie skrępowani przymusowymi państwowymi programami znacznie lepiej wykształcą ludzi. Ministrowie odpowiedzialni za szkolnictwo byli by odpowiedzialni za utrzymanie dyscypliny nauczycieli. Gdyby jakiś uczeń lub rodzic zgłosił jakiś przypadek wprowadzania w błąd ucznia miałby obowiązek sprawę rozstrzygnąć i w przypadku zasadnego zgłoszenia zalecić odszkodowanie i dopilnować odsunięcie nieuczciwego czy też niedouczonego nauczyciela od kształcenia kogokolwiek.
To są tylko wstępne trochę chaotyczne postulaty, które trzeba przemyśleć i po dopracowaniu jak najszybciej wdrożyć.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że istniejący system edukacyjny jest zły, szkodliwy a nawet kryminalny. Odpowiedzialne za istniejący stan urzędnicy powinni trafić do karnych obozów pracy. Bycie nauczycielem w szkole publicznej to wstyd, hańba i sromota. By zmienić coś w tej kwestii postanowiłem napisać ten list otwarty.
Oprócz napisania tego listu postanowiłem się również pomodlić do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga:
Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom opracować jak najlepszy system edukacji, dzięki któremu będą mogli żyć jak najlepiej, najpożyteczniej.
Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.
Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski
Naj.
|