forum.nie.com.pl

Forum Tygodnika Nie
Dzisiaj jest 28 mar 2024, 15:08

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 751 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53 ... 76  Następna
Autor Wiadomość
Post: 09 mar 2020, 16:19 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 25 dzień 4 miesiąc 11 rok EY

Najsz :)

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, poprzedni 78 list otwarty zatytułowany - Cmentarze, trupy i Izraelici, ostateczne rozstrzygnięcie! - poświęcony był wielu sprawom. Pisałem w nim o kampanii prezydenckiej najszanowniejszego pana prezydenta, której nadano hasło Duda 2020, które sugeruje, że mamy 2020 rok od narodzin najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa).
Według historyków a także teologów jest to jawne kłamstwo a według mojej oceny jest to przede wszystkim wielki grzech. Używanie tej daty jak i jakichkolwiek innych dat z chrześcijańskiego, kościelnego kalendarza to kompromitacja intelektualistów, ludzi wykształconych - zwłaszcza teologów, biskupów, papieży. Kompromitacja zarówno intelektualna jak i przede wszystkim moralna. Daty chrześcijańskiej rachuby lat zyskiwały na popularności w czasach szaleństw i terroru Świętej Inkwizycji, o której można przeczytać:

„Święte Oficjum, łac. Sanctum Officium, instytucja Kościoła katol. utworzona w XII w., stojąca na straży rel. ortodoksji zagrożonej licznymi herezjami szerzącymi się w owym czasie (katarzy, albigensi, waldensi); jej zadaniem było wyszukiwanie i sądzenie heretyków, których następnie przekazywano władzy świeckiej w celu wykonania wyroku (tzw. brachium saeculare 'ramię świeckie...'”

Fałszywe daty zyskiwały na popularności w czasach kiedy za kwestionowanie nauk kościelnych można było za karę spłonąć na stosie. Stosowana przez Kościół Rzymskokatolicki przemoc była porażką intelektu i co gorsza terror ten zaowocował rozwojem wielu herezji w łonie kościoła.
Temat herezji rozwinąłem w 38 liście otwartym zatytułowanym - Prawdy wiary będące herezjami lub bluźnierstwami – i nie będę się powtarzał, dodam tylko, że daty chrześcijańskiego kalendarza można śmiało zaliczyć do herezji i to do herezji ogromnej ze względu zarówno na zasięg jak wagę. Temat dat rozwinąłem w 3 liście otwartym zatytułowanym - Chrześcijańska rachuba kłamstw i mega grzeszne daty, oraz w aneksie do tego listu.
Tak sobie myślę, że lepiej by było, gdyby Święta Inkwizycja dalej skutecznie i aktywnie działała dbając o czystość wiary chrześcijańskiej nie wychodząc oczywiście poza obręb swojego kościoła - natomiast fałszywe daty trafiły by na wstydliwe wysypisko fałszywej historii.
Tak się jednak nie stało. Wydaje się, że szaleństw Świętej Inkwizycji już nie ma, ale grzeszne, fałszywe daty pozostały. Napisałem, wydaje się, dlatego, że tolerowanie fałszywych grzesznych dat jest jawnym szaleństwem i wyjątkowo podłą niegodziwością.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, uważam, że to wielce odrażające, że władza wespół z chrześcijanami okłamuje nas w tak powszechnej i wszechobecnej sprawie jak daty. Otwieram lodówkę, a tam na wielu produktach daty oczywiście wzięte z fałszywego kalendarza. Włączam komputer, sprawdzam pocztę, czytam gazetę, wszędzie fałszywe daty. Sięgam do urzędowych dokumentów to samo, błąd na błędzie, kłamstwo na każdym kroku – masakra etyczna i naukowa.
Szczególnie obrzydliwym wydaje mi się fakt, że dat tych od najmłodszych lat uczy się małe dzieci. Nawet niemowlakom w chwili urodzenia wpisuje się w metryki trefną datę. Niegodziwość to ogromna. Najszanowniejszy pan Le Bon nauczał:

„Masy nigdy nie pragnęły prawdy. Odwracają się od dowodów, które są im nie w smak, woląc ubóstwiać błąd, jeśli ich on uwiedzie. Ktokolwiek potrafi dostarczyć im iluzji, łatwo staje się ich władcą; ktokolwiek próbuje zniszczyć ich iluzje, jest zawsze ich wrogiem.

Z fałszywymi datami jest inny problem. Masy, ogół społeczeństwa o fałszu zawartym w chrześcijańskim kalendarzu może sobie nie zdawać sprawy. Również ja, przez kilkadziesiąt lat mego życia byłem człowiekiem żyjącym w kłamstwie, tylko dlatego, że sobie z niego sprawy nie zdawałem. Nie mogłem pragnąć prawdy w tym temacie, bo nawet na myśl mi nie przyszło, że od najmłodszych lat nauczyciele okłamywali mnie w sprawie dat. W temacie dat nauka najszanowniejszego pana Le Bona absolutnie nie pasuje do mas, ogółu społeczeństwa, które z grzesznej iluzji sobie sprawy nie musi zdawać. Nauka najszanowniejszego pana Le Bona pasuje wielce do intelektualnych elit ziemi. To historycy, teologowie, filozofowie - zorientowani w temacie naukowcy odwracają się od dowodów, które im nie pasują. Ubóstwiają oni błąd.
Niejeden historyk, teolog, politolog, filozof używa fałszywych dat z premedytacją. Pławią się w fałszywych datach. Kłamstwo nimi zawładnęło, ale to bardzo dobrze ze względu na piekielnych sadystów, dlatego, że nauczycieli, naukowców, ponadprzeciętnie rozwiniętych intelektualnie ludzi czeka cięższy sąd ostateczny i w rezultacie dłuższy i boleśniejszy pobyt w Piekle:

Łukasza 12:48 ; Jakuba 3:1 ; Hebrajczyków 10:26-31
Istotnie, komu dużo dano, od tego dużo się będzie żądać; a komu ludzie dużo powierzają, od tego będą żądać więcej niż zwykle. (...)Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami, bracia moi, gdyż wiecie, że czeka nas cięższy sąd.
(...)Bo jeśli rozmyślnie trwamy w grzechu po otrzymaniu dokładnego poznania prawdy, to już nie pozostaje żadna ofiara za grzechy, lecz tylko jakieś straszliwe oczekiwanie sądu oraz ognista zazdrość, która ma strawić przeciwników. Każdy, kto zlekceważył Prawo Mojżeszowe, umiera bez współczucia na podstawie świadectwa dwóch lub trzech. Jak myślicie, o ileż surowsza kara należy się temu, kto podeptał Syna Bożego i za pospolitą uznał wartość krwi przymierza, którą został uświęcony, oraz ze wzgardą znieważył ducha niezasłużonej życzliwości? Znamy bowiem tego, który rzekł: „Pomsta jest moja, ja odpłacę”; i znowu: „Jehowa będzie sądził swój lud”. Straszliwa to rzecz wpaść w ręce Boga żywego.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo mam pytanie, dlaczego pan, doktor prawa, prezydent naszego kraju z takim wielkim uporem trwa przy fałszywych datach?

Uważam, że to bardzo przykry widok jak prezydent naszego kraju robi z siebie idiotę używając fałszywych dat i dlatego błagam, apeluję, by najszanowniejszy pan prezydent przestał używać fałszywych dat oraz trefnego, wielce grzesznego kalendarza.

Kolejnym wątkiem poprzedniego listu była kwestia cmentarzy.
Według obowiązującej Konstytucji każdy ma prawo być pochowanym według swojego sumienia i wyznania. W grę wchodzą pogrzeby podziemne, powietrzne, podwodne, kosmiczne, ekologiczne, kulinarne i inne. Niestety urzędnicy państwowi łamiący zapisy konstytucyjne starają się uprzykrzać niektórym naszym rodakom życie nawet po śmierci nękając pogrążoną w smutku rodzinę.

Kolejną kwestią poruszoną w liście była sprawa porzuconych cmentarzy. Zaproponowałem konkretne propozycje rozwiązania problemu. Co najszanowniejszy pan prezydent o nich myśli?

Kolejną sprawą kryminalną była kwestia kradzieży naszych państwowych pieniędzy przez złodziei zasiadających w sejmowych ławach i przeznaczenie skradzionych pieniędzy na porzucony Izraelski cmentarz oraz na wielce podejrzaną fundację. Sprawą koniecznie powinny się zająć organy odpowiedzialne za praworządność - skradzione pieniądze odzyskać a złodziei przykładnie ukarać. Warto rozważyć zaostrzenie kar i niegodziwych posłów i senatorów żywcem ze skóry obdzierać.
Co najszanowniejszy pan prezydent myśli o takiej propozycji?

Kolejny 79 list otwarty zatytułowany będzie Muzea, złodzieje w sejmie i łamanie Konstytucji.
Pod doniesieniem informującym społeczeństwo o kradzieży naszych pieniędzy i przekazaniem ich na renowacje zaniedbanego cmentarza i podejrzaną fundację zajmującą się też żebractwem napisano:

„Wcześniej, za rządów Platformy Obywatelskiej, 200 mln zł trafiło do Muzeum Historii Żydów Polskich.”

Muzeum jest to instytucja gromadząca, przechowująca i udostępniająca zbiory z różnych dziedzin.
Byłe czas, że jeździłem po Polsce i zwiedzałem różne muzea. Zdecydowaną większość stanowiły muzea państwowe, ale widziałem też muzea prywatne. Jest to zdeterminowane w znacznym stopniu poprzednim komunistycznym ustrojem. To, że państwo w poprzednim ustroju tworzyło muzea, skanseny było rzeczą naturalną, zgodną z minionym ustrojem społecznym. Muzea odgrywają dużą rolę w życiu gospodarczym regionu. Jeżeli są atrakcyjne to ściągają wielu turystów. Potrafią też generować zyski dla właścicieli. Jeżeli muzeum jest źle zarządzane może przynosić straty. Przed laty opublikowano taką informację:

„Ranking najbardziej dochodowych muzeów
Spośród państwowych muzeów w Polsce największe zyski przynosi Państwowe Muzeum w Oświęcimiu. Roczny zysk tej placówki to niemal dwa miliony złotych. Zaraz po nim najbardziej dochodowym muzeum jest Zamek Królewski w Warszawie, który przynosi zysk 1 760 tysięcy złotych. Największe straty przynosi z kolei Muzeum Narodowe w Poznaniu. Koszty jego utrzymania przekraczają o niemal 5 milionów przychody placówki.”

Poprzedni ustrój minął, pojawiła się nowa Konstytucja i nastała konieczność sprywatyzowania wszelkich muzeów oraz zaprzestania budowy nowych muzeów za państwowe pieniądze.
Muzea prowadzą bowiem normalną działalność gospodarczą.
W większości muzeów, które zwiedzałem musiałem zapłacić za wstęp oraz zazwyczaj dodatkową opłatę za możliwość robienia fotografii. Uważałem to za coś normalnego i zrozumiałego. Muzea prowadzą działalność gospodarczą i powinna być ona oparta na własności prywatnej:

Art. 20.
Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej.

Ja jako obywatel Polski mam zagwarantowaną wolność i nikt nie może mnie zmuszać do tego, bym brał współudział w finansowaniu jakiegokolwiek muzeum:

Art. 31.
Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.

W kraju działają też muzea prywatne i mają one w Konstytucji gwarancję równego traktowania:

Art. 32.
Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. (…) Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Istnieje też aspekt religijny, który uniemożliwia dofinansowania muzeów państwowymi pieniędzmi:

Art. 53.
Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. (…) Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy odwiedzając różne muzea, zauważyłem, że zazwyczaj część eksponatów to obrazy, płaskorzeźby, rzeźby, rysunki, fotografie a więc to co najszanowniejszy Bóg Jehowa zakazał robić swoim czcicielom. Zakaz ten pojawił się nawet w biblijnym dekalogu:

Wyjścia 20:4
Nie wolno ci robić sobie rzeźbionego wizerunku ani postaci podobnej do czegokolwiek, co jest w niebiosach w górze, lub tego, co jest na ziemi na dole, lub tego, co jest w wodach pod ziemią.

Zakaz ten został powtórzony w Księdze Powtórzonego Prawa, w którym najszanowniejszy Bóg Jehowa zaapelował o pilność w tej kwestii:

Powtórzonego Prawa 4:15-18
I pilnie zważajcie na swe dusze, gdyż nie widzieliście żadnej postaci w dniu, gdy Jehowa mówił do was na Horebie spośród ognia, żebyście nie postąpili zgubnie i nie zrobili sobie rzeźbionego wizerunku, postaci jakiegokolwiek symbolu, podobizny mężczyzny lub kobiety, podobizny jakiegokolwiek zwierzęcia, które jest na ziemi, podobizny jakiegokolwiek skrzydlatego ptaka, który lata pod niebiosami, podobizny czegokolwiek, co się porusza po ziemi, podobizny jakiejkolwiek ryby, która jest w wodach pod ziemią;

By nie było wątpliwości prawo to zostało powtórzone jeszcze raz:

Powtórzonego Prawa 5:8
Nie wolno ci robić sobie rzeźbionego wizerunku, żadnej postaci podobnej do czegokolwiek, co jest w niebiosach w górze, albo tego, co jest na ziemi na dole, lub tego, co jest w wodach pod ziemią.

Dodatkowo najszanowniejszy Bóg Jehowa przeklął ludzi łamiących to prawo:

Powtórzonego Prawa 27:15
Przeklęty mąż, który wykonuje rzeźbiony wizerunek lub lany posąg — obrzydliwość dla Jehowy, wytwór ręki obrabiającego drewno i metale — i który go umieszcza w ukryciu’. (A cały lud odpowie, mówiąc: ‚Amen!’)

Prawo to potwierdził swym nauczaniem najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) w słowach jasnych i zrozumiałych:

Mateusza 5:17-20
Nie myślcie, że przyszedłem zniweczyć Prawo lub Proroków. Nie przyszedłem zniweczyć, lecz spełnić; bo zaprawdę wam mówię, że prędzej przeminęłyby niebo i ziemia, niżby w jakiś sposób przeminęła jedna najmniejsza litera lub jedna cząstka litery w Prawie i nie wszystko się stało. Kto więc łamie jedno z tych najmniejszych przykazań i tak uczy ludzi, będzie nazwany ‚najmniejszym’ w odniesieniu do królestwa niebios. Każdy zaś, kto je spełnia i ich naucza, będzie nazwany ‚wielkim’ w odniesieniu do królestwa niebios. Bo mówię wam, że jeśli wasza prawość nie będzie obfitsza niż uczonych w piśmie i faryzeuszy, to na pewno nie wejdziecie do królestwa niebios.

Czciciele najszanowniejszego Boga Jehowy jeżeli chcą by im się wiodło powinni być wierni przykazaniom, dzięki czemu mogą pozostać w miłości najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):

Powtórzonego Prawa 12:28 ; Jana 15:10
Uważaj i bądź posłuszny wszystkim tym słowom, które ci nakazuję, żeby się dobrze wiodło tobie oraz twojemu synowi po tobie po czas niezmierzony, będziesz bowiem czynił to, co dobre i słuszne w oczach Jehowy, twego Boga. (…) Jeżeli będziecie przestrzegać moich przykazań, to pozostaniecie w mojej miłości, tak jak ja przestrzegałem przykazań Ojca i pozostaję w jego miłości.

Z nauk apostolskich wynika wprost, że miłość do Boga polega na przestrzeganiu jego przykazań:

1 Jana 5:3 ; Jana 14:15 ; 7:16 ; 12:49
Bo miłość do Boga polega na tym, że przestrzegamy jego przykazań; (…) Jeżeli mnie miłujecie, będziecie przestrzegać moich przykazań; (…) To, czego nauczam, nie jest moje, lecz należy do tego, który mnie posłał (…) ponieważ ja nie mówiłem sam z siebie, ale to Ojciec, który mnie posłał, dał mi przykazanie dotyczące wszystkiego, co mam powiedzieć i co mówić.

Przykazania odnośnie nie czynienia sobie żadnych podobizn czegokolwiek jest jasne, proste i łatwe do zastosowania w życiu, ale niewierni chrześcijanie wcale się nim nie przejmują co jest źródłem wielkiej przyjemności dla piekielnych sadystów.
Przed wiekami tworzenie wizerunków, podobizn nie było tak proste jak w dzisiejszych czasach.
W czasach, w których grzech ten można popełnić bardzo łatwa. Najszanowniejszy panie prezydencie, czy słyszał najszanowniejszy pan prezydent o człowieku, który nazywał się Abū‘Alī Ibn al-Hasan al-Haytam. Znany jest on też pod przezwiskiem Alhazen, które jest łacińskim odpowiednikiem arabskiego imienia al-Hasan. Najszanowniejszy pan Abū‘Alī Ibn al-Hasan al-Haytam odkrył podstawowe zasady, na których opiera się współczesna fotografia.
Jego prace nad szkłami doprowadziły do wynalezienia pierwszych okularów, mikroskopów i teleskopów. Abū‘Alī Ibn al-Hasan al-Haytam urodził się w Basrze (obecny Irak). Interesował się astronomią, chemią, fizyką, matematyką, medycyną, muzyką, optyką i poezją. Opisał eksperymenty dotyczące natury światła — jak ulega rozszczepieniu na barwy składowe, odbija się w lustrze czy ulega załamaniu, przechodząc z jednego ośrodka do drugiego. Analizował również budowę i działanie oka, a także to, jak odbieramy wrażenia wizualne. Odkrył zasady, na których opiera się fotografia, zbudował coś, co można by nazwać pierwszą w historii kamerą obskurą. Było to ciemne pomieszczenie, do którego przez otwór grubości szpilki docierało światło i tworzyło na ścianie odwrócony obraz tego, co znajdowało się na zewnątrz. Jakieś dwa wieki temu do kamery obskury dodano jeszcze płyty fotograficzne, dzięki czemu obraz udało się utrwalić i potem powielać. Tak powstał pierwszy aparat fotograficzny! Działanie wszystkich nowoczesnych aparatów — a także oka ludzkiego — opiera się na tych samych zasadach fizyki, które wykorzystywała kamera obskura. Wynalazek ten doprowadził do tego, że w dzisiejszych czasach bardzo łatwo jest zgrzeszyć.
Dzisiejsze 'telefony' przenośne to skomplikowane, zminiaturyzowane komputery zazwyczaj wyposażone w aparaty fotograficzne i kamery. Jeszcze nigdy wcześniej grzeszenie nie było tak proste. Wystarczy nacisnąć przycisk uruchamiający aparat – pstryk i już grzech jest dokonany, podobizna zapisana. Łatwo można ją przesłać dalej, powielić, wydrukować.
W przypadku kamery grzech jest potęgowany.
Kamery potrafią bowiem rejestrować nawet setki zdjęć na sekundę.
Jeżeli kogoś interesuje historia filmu to polecam zwiedzić Muzeum Kinematografii w Łodzi – muzeum gromadzące filmy, plakaty, elementy scenografii, urządzenia techniczne oraz inne pamiątki związane z kinematografią. Rzeczą oczywistą jest, że wiernych prawu najszanowniejszego Boga Jehowy chrześcijan, muzułmanów i innych absolutnie nie można zmuszać do finansowania jakiegokolwiek muzea, które podobnie jak pozostałe państwowe instytucje bywają wykorzystywane do obsadzania intratnych stanowisk znajomymi ludzi mających wpływy w rządzie:

„Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński powołał na stanowisko dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN Zygmunta Stępińskiego - podało w czwartek MKiDN. Trzyletnia kadencja Stępińskiego rozpocznie się 1 marca 2020 roku.”

Temat obsadzania stanowisk, to zupełnie inne zagadnienie, które to zupełnie inne zagadnienie warte oddzielnego listu. Bardzo proszę zwróćmy uwagę na datę rozpoczęcia urzędowania. Zgodnie z złą tradycją datę tę podano według trefnego kalendarza. Zwiedzając różne muzea, w przeważającej części państwowe, zwróciłem uwagę, że fałszywe daty są normą. Nasze państwo albo, coś przed obywatelami ukrywa, albo być może też świadomie kłamie, ogłupia i oszukuje. W tym cele wykorzystuje też muzea. Nie trzeba dodawać, że państwo takie nie ma jakiegokolwiek prawa (oprócz prawa przemocy) do oczekiwania lojalności z naszej strony. Z państwem takim trzeba walczyć bezwzględnie i odważnie, piętnując złoczyńców na każdym kroju. Fałszerzy historii, fałszerzy dat należy karać surowo i bezwzględnie, co też staram się robić pisząc listy otwarte demaskujące kłamstwa łże historyków.
Trzeba tutaj dodać, że zakaz czynienia podobizn czegokolwiek, dotyczy tylko czcicieli najszanowniejszego Boga Jehowy. Na przykład czciciele najszanowniejszego Boga Ahura Mazdy, czciciele najszanowniejszego Boga Kryszny i tym bardziej ateiści, którzy sami sobie prawa ustalają takiego zakazu nie mają. Oni mogą urządzać muzea, robić podobizny i nie powinno się im tego zabraniać. Ich prawo, ich odpowiedzialność:

Art. 53.
Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. (…) Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.

Uważam, że nadszedł stosowny moment na podsumowanie listu.
Istniejące prawo najwyższe zapisane w Konstytucji wymusza konieczność sprywatyzowanie wszelkich muzeów. Muzea można prywatyzować w sposób otwarty i ciągły. Każdy chętny będzie mógł stać się współwłaścicielem muzeum i w każdej chwili będzie mógł do wspólnoty dołączyć każdy chętny. By tego dokonać dokona wpłaty do skarbu państwa i zostanie wciągnięty na listę właścicieli, wraz z podaną kwotą wpłaty. Jeżeli muzeum wypracuje zyski, wówczas zysk będzie dzielony proporcjonalnie do wkładów. Jeżeli ktoś będzie chciał się wycofać będzie mógł zawiesić swój udział lub go sprzedać na wolnym rynku, ale że muzea będą otwartą wspólnotą, to cena odsprzedaży udziału nie będzie mogła być wyższa od ceny nowej akcji, którą każdy będzie mógł posiąść po wpłacie pieniędzy do skarbu państwa. Uzyskane tak pieniądze można przeznaczyć na spłatę długów państwa. W takich spółkach muzealnych decyzję o strategii i rozwoju muzeum mieli by udziałowcy większościowi. Gdyby się okazało, że jakieś muzeum podupada i nie znajduje nowych inwestorów, muzeum trafiło by do likwidacji. Eksponaty zostały by wysprzedane na otwartych licytacjach, a teren sprzedany w otwartej licytacji na inną działalność.
Co najszanowniejszy pan prezydent myśli o takiej formie prywatyzacji muzeów i skansenów? Dobra jest, czy też trzeba ją dopracować? A może najszanowniejszy pan prezydent zaproponuje inną formę prywatyzacji muzeów?

Na zakończenie tego listu przypomnę, że zgodnie z obowiązującym prawem muzea powinny zostać sprywatyzowane, posłowi i senatorzy, którzy przeznaczyli nasze wspólne pieniądze na dofinansowanie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN to są złodzieje i powinny się nimi zająć organa ścigania. Winnych kradzieży ukarać przykładnie, pieniądze odzyskać i przeznaczyć na spłatę długów. Tolerować takiego zła się nie powinno, dlatego też ja by coś zmienić na lepsze napisałem ten list i oprócz tego postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga:
Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom napisać jak najlepsze prawa dotyczące muzeów?

Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 11 mar 2020, 17:45 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 25 dzień 4 miesiąc 11 rok EY

Najsz :)

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, poprzedni 79 list otwarty zatytułowany - Muzea, złodzieje w sejmie i łamanie Konstytucji – poświęcony był muzeom oraz kradzieży naszych wspólnych pieniędzy i dofinansowanie nimi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Pisałem w nim o konieczności sprywatyzowania muzeów oraz konieczności pociągnięcia do odpowiedzialności gangsterów zasiadających w sejmowych ławach. Kolejny 80 list poświęcony będzie za sprawą koronawirusa kwestii mycia rąk. Koronawirus – to popularny tego lata wirus. Jego zagadkowa nazwa, budzi skojarzenie z koroną, ponieważ kuliste wirusy najeżone są przypominającymi grzyby wypustkami, które tworzą coś właśnie na kształt korony. Wypustki te mają dla wirusów żywotne znaczenie – to dzięki nim przymocowują się do komórek. W liście tym wytłumaczę w nim, dlaczego chrześcijanie rąk myć nie powinni i nie powinni się obawiać jakichkolwiek wirusów. Niedawno w kwestii mycia rąk doszło do konfrontacji pomiędzy wysoko postawionymi politykami:

Wojna marszałków o mycie rąk. Ekspert wyjaśnia.
Dwaj lekarze - Tomasz Grodzki (PO) i Stanisław Karczewski (PiS)- są zatroskani o zdrowie Polaków, którzy drżą z strachu przed koronawirusem. W związku z tym politycy pokłócili się o... mycie rąk. Marszałek i wicemarszałek Sejmu przed kamerami zademonstrowali, jak należy prawidłowo dokonać tej czynności. Karczewski wytknął Grodzkiemu, że ręce umył źle, przy czym sam nie uniknął wpadki... Ekspert w rozmowie z Faktem rozwiewa wszelkie wątpliwości, jak myć ręce, by były naprawdę czyste! W obronie przed koronawirusem ważne jest, aby często dezynfekować ręce. W tym celu marszałek Senatu Tomasz Grodzki polecił umieścić w budynku Senatu pojemniki do dezynfekcji rąk. Gdy środki do dezynfekcji pojawiły się w Senacie, polityk KO umył nimi ręce na oczach kamer. Dziś wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski wytknął jednak Grodzkiemu, że przy swoich ablucjach popełnił "kardynalny błąd". - Chirurgiczne mycie rąk polega na tym, że dozownik przyciskamy łokciem, a nie kciukiem. Na kciuku znajduje się najwięcej bakterii - podkreślił polityk PiS. Przy czym Karczewski sam do tej czynności nie podwinął rękawów, co nie jest właściwe. W reakcji na zarzut Karczewskiego, Grodzki zapewnił, że do błędu nie doszło. - Pan marszałek może nie zauważył, ale nie naciskałem kciukiem dozownika" - powiedział po konferencji wicemarszałka. Jak więc powinno wyglądać prawidłowe mycie rąk? Dr Paweł Grzesiowski, epidemiolog ze Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP i Centrum Medycyny Zapobiegawczej, wyjaśnia nam krok po kroku właściwą procedurę. - Ręce myje się wodą i mydłem albo dezynfekuje. Zanim skorzystamy z mydła, zwilżamy ręce, by nie były suche. Niestety nie wszystkie dozowniki pozwalają na ich użycie bez kontaktu z dłonią, co jest wymogiem w ochronie zdrowia. Dłoń jest najbardziej zanieczyszczona, jeśli można nie ucisnąć dłonią dozownika, trzeba to zrobić przedramieniem albo łokciem. Jeśli nie można, należy to zrobić najmniej skażoną częścią ręki, dłonią od strony wewnętrznej jak najbliżej nadgarstka. Najbardziej niebezpieczne jest dotykanie palcami. Jeśli chodzi o mycie medyczne, nie popieramy mydeł w kostkach, bo leżą w pełnej bakterii mydelniczce. Lepiej używać mydła w płynie z dozownikiem uruchamianym łokciem albo na fotokomórkę – zaleca.

W powyższych tyradach zauważyłem pewien błąd. Powiedziano o chirurgicznym myciu rąk. Akurat na czym chirurgiczne mycie rąk polega wiem i nie dałem się okłamać. Bardzo proszę zapoznajmy się z tym na czym polega chirurgiczne mycie rąk:

„UWAGA! Czepek oraz maskę ochronną należy założyć przed przystąpieniem do procedury chirurgicznego mycia rąk. Chirurgiczne mycie rąk trwa od 3-5 minut i ma na celu szybkie pozbycie się flory przejściowej oraz obniżenie liczby drobnoustrojów bytujących stale w warstwach i przydatkach skóry, a także utrzymanie niskiego poziomu drobnoustrojów na rękach w ciągu co najmniej trzech godzin po nałożeniu jednorazowych rękawic ochronnych.
Zgodnie z wymaganiami norm europejskich, preparaty do chirurgicznego mycia rąk powinny co najmniej 1000-krotnie redukować liczbę drobnoustrojów występujących na skórze.
W pierwszym etapie należy rozpocząć mycie z użyciem bieżącej wody i mydła.
Początkowo myjemy ręce do wysokości zgięć łokciowych, w drugim etapie do połowy przedramion, na końcu tylko ręce – za każdym razem stosując schemat wg Ayliffe’a.
Chirurgiczną dezynfekcję rąk metodą wcierania powinno się wykonywać po umyciu dłoni i przedramion, aż do zgięcia łokciowego. W przypadku dezynfekcji rąk metodą wcierania stosuje się preparaty antyseptyczne o aktywności bakteriobójczej przedłużonej do kilku godzin.
Czas wcierania preparatu wynosi od 30-60 s. Środek dezynfekcyjny zawsze stosuje się na suche ręce. Należy nanieść około 3 ml preparatu i pozostawić ręce wilgotne przez 30−60 sekund. Czynność tę powtarza się pięć razy. Preparaty do chirurgicznej dezynfekcji rąk powinny co najmniej 100 000-krotnie redukować liczbę drobnoustrojów występujących na skórze...”

Bardzo proszę przejdźmy do dużo poważniejszej sprawy. Najszanowniejszy pan marszałek senatu Tomasz Grocki skłamał bezczelnie:

„Pan marszałek może nie zauważył, ale nie naciskałem kciukiem dozownika.”

Internauci stanęli po stronie prawdy i w sieci internetowej pokazały się filmiki, na których wyraźnie było widać, że podczas pokazu mycia rąk najszanowniejszy pan Tomasz Grocki wyraźnie nacisnął dozownik kciukiem. Jakiś czas po tym w mediach społecznościowych najszanowniejszy pan marszałek senatu Tomasz Grocki przyznał się do kłamstwa:

„Powtórka z systemu VAR faktycznie pokazała, że dotknąłem kciukiem dozownika. Mea culpa, choć przy myciu niechirurgicznym to żaden błąd. Może dzięki temu jeszcze więcej osób dowie się, jak ważne jest mycie rąk.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, jeżeli najszanowniejszy pan marszałek senatu Tomasz Grodzki okłamuje nas w takich sprawach czy nacisnął kciukiem dozownik mydła, czy też nie, to jak mu można uwierzyć w sprawach większej wagi? Uważam, że urzędnicy państwowi, posłowie, senatorowie przyłapani na kłamstwie powinni płacić wysokie kary i tracić swoje stanowiska w trybie natychmiastowym oczywiście po przedstawieniu wiarygodnych dowodów. Jak długo nie ma dowodu, mamy do czynienia tylko z słowem przeciwko słowu. Na przykład najszanowniejszy pan Marcin Kierwiński, polityk Platformy Obywatelskiej, były szef gabinetu politycznego najszanowniejszej pani Ewy Kopacz był gościem w Radiu Plus. Rozmowa przebiegała mniej więcej tak:

„Z czym się wiąże przewodniczenie B.Budki w PO? - pytał dziennikarz
Będziemy partią centrową, wrócimy do korzeni... - odpowiedział Kierwiński
Jesteście w centrum. Wrócicie do korzeni? Skąd? - dopytywał prowadzący rozmowę.
Nie użyłem zwrotu "Powrót do korzeni" - odpowiedział polityk PO
Użył pan poseł, użył – stwierdził fakt dziennikarz.
Nie, nie użyłem – trwał w kłamstwie polityk.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, nagranie z tej rozmowy jest dostępne w Internecie. Polityk coś mówi i chwilkę potem kłamie, że nie powiedział tego co powiedział.
Uważam, że takich ludzi koniecznie trzeba usuwać z życie publicznego i przede wszystkim karać wysokimi mandatami. Na przykład za takie kłamstwa w mediach kara mogłaby wynosić sto tysięcy złotych za jedno kłamstwo. Co najszanowniejszy pan prezydent myśli o takim rozwiązaniu?
Nie o kłamstwach jest ten list, ale o myciu rąk. Myć ręce, czy też nie?
Zwłaszcza chrześcijanie są w tej kwestii podzieleni. Ja myję ręce w sposób zbliżony do chirurgicznego, po łokcie. Zacząłem tak myć, kiedy zetknąłem się z taką radą w Koranie. Zauważyłem jednak, że nie wszyscy chrześcijanie ręce myją. Korzystając z publicznej toalety zaobserwowałem, że nie wszyscy myją ręce nawet po wyjściu z toalety. U chrześcijan jest to rzecz jak najbardziej normalna i świadczy o wierności wierze i chrześcijańskim zasadom. Niedawno natknąłem się na doniesieni prasowe:

„Szokujące wyniki badań: Co trzeci Francuz nie myje rąk po skorzystaniu z toalety
Niemal 30 proc. Francuzów nie myje rąk po skorzystaniu z toalety. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Ifop (Francuski Instytut Badania Opinii Publicznej). Ogólna higiena Francuzów znacznie się poprawiła od lat 50. XX wieku.”

Jeżeli coś szokującego jest w tej informacji to zwrot lata 50 XX wiek. Nie jest on pewny i fakt, że w obecnym wieku nazywanym również wiekiem wiedzy i informacji ktoś używa dat i zwrotów z chrześcijańskiego kalendarza, który według naukowców nie spełnia wymogów naukowych może być szokujące. Temat dat omówiłem w 3 liście zatytułowanym - Chrześcijańska rachuba kłamstw i mega grzeszne daty – i nie będę się powtarzał. To, że ogólna higiena francuzów znacznie się poprawiła, to rzecz naturalna bo postępuje islamizacja kraju, co wiąże się ze spadkiem ilości chrześcijan, a podejście chrześcijan i muzułmanów do higieny jest diametralnie różne. W Koranie napisano:

Sura 5:6
O wy którzy wierzycie! Kiedy stajecie do modlitwy, to obmywajcie wasze Twarze i ręce aż do łokci; przetrzyjcie lekko wasze głowy, a nogi myjcie - aż do kostek.

W hadisach - naukach nauczycieli muzułmańskich duży nacisk położono na mycie się:

„Mycie każdej części ciała jednokrotnie
Ibn 'Abbaas (radhiAllaahu 'anhu) powiedział:
"Wysłannik (sallallaahu 'alaihi ła sallam) robił łudu (myjąc każdą część) tylko raz."
(Al-Bukhaari, al Fath 1:226)

Mycie każdej części ciała dwukrotnie
'Abdullaah ibn Zaid przekazał, że Prorok (sallallaahu 'alaihi ła sallam) robił łudu (myjąc każdą część) dwukrotnie (Al-Bukhaari, al Fath 1:226).

Tak więc jak wynika z wyżej wymienionych hadisów - jak również w opinii większości uczonych - mycie każdej części jednokrotnie jest obowiązkiem, drugi i trzeci raz są sunną, którą należy wypełniać biorąc przykład z Wysłannika.”

Dodatkowo muzułmanie płuczą sobie nos.
Również starotestamentowi Izraelici mieli prawa dotyczące higieny, ale były one wybiórcze.
Higienę przede wszystkim mieli zachowywać kapłani usługujący w świątyni:

Wyjścia 30:17-21
I Jehowa powiedział jeszcze do Mojżesza, mówiąc: „Uczynisz do obmywania miedziany basen i jego miedzianą podstawę i umieścisz go między namiotem spotkania a ołtarzem, i nalejesz do niego wody. Aaron zaś oraz jego synowie mają przy nim obmywać swe ręce i nogi. Gdy będą wchodzić do namiotu spotkania, obmyją się wodą, żeby nie umrzeć, albo gdy będą się zbliżać do ołtarza, by usługiwać w celu zamieniania ofiary ogniowej w dym dla Jehowy. I mają obmywać swe ręce i nogi, żeby nie umrzeć; i ma im to służyć za przepis po czas niezmierzony, jemu i jego potomstwu przez wszystkie ich pokolenia”.

Jeżeli u mężczyzny nastąpił wyciek z penisa, to musiał się wykąpać i wyprać szaty:

Kapłańska 15:1-12
I Jehowa rzekł jeszcze do Mojżesza i Aarona, mówiąc: „Przemówcie do synów Izraela i powiedzcie im: ‚Jeśli u jakiegoś mężczyzny nastąpi wyciek z narządu płciowego, jego wyciek jest nieczysty. A oto, co będzie jego nieczystością wskutek jego wycieku: Czy jego narząd płciowy wydzielił wyciek, czy też jego narząd płciowy zatrzymał wyciek, jest to jego nieczystością. „‚Każde łóżko, na którym się położy ktoś mający wyciek, będzie nieczyste i każdy przedmiot, na którym on usiądzie, będzie nieczysty. Człowiek zaś, który dotknie jego łóżka, wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i będzie nieczysty aż do wieczora. A kto usiądzie na przedmiocie, na którym siedział ktoś mający wyciek, wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i będzie nieczysty aż do wieczora. A kto dotknie ciała kogoś mającego wyciek, wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i będzie nieczysty aż do wieczora. A jeśli ktoś mający wyciek splunie na kogoś czystego, to ten wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i będzie nieczysty aż do wieczora. Każde też siodło, na którym jechał ktoś mający wyciek, będzie nieczyste. I każdy, kto dotknie czegoś, co jest pod nim, będzie nieczysty aż do wieczora; a kto to nosi, wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i będzie nieczysty aż do wieczora. Każdy zaś, kogo by dotknął ktoś, kto ma wyciek, a nie opłukał rąk w wodzie, wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i będzie nieczysty aż do wieczora. A naczynie gliniane, którego by dotknął ktoś mający wyciek, należy stłuc; każde zaś naczynie drewniane należy opłukać w wodzie.

Kwarantanną i kąpielą byli objęci chorzy na trąd:

Kapłańska 14:1-9
A Jehowa rzekł jeszcze do Mojżesza, mówiąc: „Takie będzie prawo dotyczące trędowatego w dniu stwierdzenia jego oczyszczenia, gdy zostanie przyprowadzony do kapłana. Kapłan zaś wyjdzie poza obóz i dokona kapłan oględzin; i jeśli plaga trądu została wyleczona na trędowatym, to kapłan wyda polecenie; a on dla oczyszczenia siebie weźmie dwa żywe czyste ptaki i drewno cedrowe oraz przędzę barwioną szkarłatem z czerwców i hizop. Kapłan wyda więc polecenie i jeden ptak zostanie zabity w naczyniu glinianym nad bieżącą wodą. Żywego ptaka zaś weźmie wraz z drewnem cedrowym oraz z przędzą barwioną szkarłatem z czerwców i z hizopem i umoczy to oraz żywego ptaka we krwi ptaka, który został zabity nad bieżącą wodą. Potem siedem razy pokropi nią tego, który się oczyszcza z trądu, i uzna go za czystego, a żywego ptaka wypuści na otwarte pole. „A ten, kto się oczyszcza, wypierze swe szaty i zgoli wszystkie swe włosy oraz wykąpie się w wodzie, i będzie czysty, a potem może przyjść do obozu. I przez siedem dni będzie mieszkał na zewnątrz swego namiotu. Siódmego dnia zaś niech zgoli wszystkie włosy na głowie, a także brodę i brwi. Tak, niech zgoli wszystkie włosy i wypierze swe szaty oraz wykąpie swe ciało w wodzie; i będzie czysty.

Wykąpać się też musiały osoby mające do czynienia z zwłokami. W tym wypadku za brak oczyszczenia i kąpieli przewidziano karę śmierci:

Liczb 19:14-20
Oto prawo na wypadek, gdyby ktoś umarł w namiocie: Każdy, kto wchodzi do namiotu, i każdy, kto jest w namiocie, będzie nieczysty przez siedem dni. I każde otwarte naczynie, na którym nie ma przywiązanej pokrywy, jest nieczyste. I każdy, kto by na otwartym polu dotknął kogoś zabitego mieczem albo zwłok, albo kości człowieka, albo grobowca, będzie nieczysty przez siedem dni. I wezmą dla nieczystego nieco prochu po spaleniu daru ofiarnego za grzech, i na to wleją do naczynia bieżącą wodę. Potem czysty człowiek weźmie hizop i zanurzy go w wodzie, i pokropi nią namiot i wszystkie naczynia oraz dusze, które akurat się tam znajdowały, i tego, kto się dotknął kości albo zabitego, albo zwłok, albo grobowca. I czysty pokropi nią nieczystego w trzecim dniu oraz w siódmym dniu, i w siódmym dniu oczyści go z grzechu; on zaś wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i wieczorem będzie czysty. „‚Lecz kto będzie nieczysty i się nie oczyści — dusza taka zostanie zgładzona spośród zboru, gdyż skalała sanktuarium Jehowy. Człowiek taki nie został pokropiony wodą do oczyszczania. Jest nieczysty.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwrócić uwagę, że prawo dotyczące mycia się dotyczyło przede wszystkim kapłanów mających przywileje w usługiwaniu w świątyni, mających kontakt z chorymi. Mycie rąk dotyczyło też zwykłych, ale chorych Izraelitów oraz mających kontakt z zmarłymi lub też jeżeli Izraelita coś gmerał przy penisie i coś z niego wypłynęło. Przeciętny Izraelita rąk przed posiłkami nie musiał myć, nie musiał też się kąpać jeżeli był zdrowy, nie miał kontaktu z zmarłymi i nie miał wycieków z peniasa. Z czasem powstała w Izraelu tradycja mycia rąk przed posiłkami. Prawowierni chrześcijanie odróżniają się od Izraelitów i muzułmanów tym, że nie myją rąk przed posiłkami, dlatego, że rąk nie mył najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus):

Łukasza 11:37-40; Mateusza 15:1, 2; Marka 7:1-8
(...) pewien faryzeusz zaprosił go, żeby zjadł u niego obiad. Wszedł więc i ułożył się przy stole. Jednakże faryzeusz był zaskoczony, widząc, że on się najpierw nie umył przed obiadem. Lecz władca rzekł do niego:
„Teraz wy, faryzeusze, oczyszczacie z zewnątrz kielich i miskę, ale wasze wnętrze jest pełne grabieży i niegodziwości. Nierozsądni! Czyż ten, który uczynił to, co na zewnątrz, nie uczynił też wnętrza?
(...)Potem z Jerozolimy przyszli do Jehoszui faryzeusze i uczeni w piśmie, mówiąc:
„Czemu twoi uczniowie naruszają tradycję mężów z dawniejszych czasów? Na przykład nie myją rąk, gdy mają jeść posiłek”. (...)I zebrali się przy nim faryzeusze oraz pewni uczeni w piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy. A gdy ujrzeli niektórych z jego uczniów jedzących posiłek rękami skalanymi, to jest nie umytymi — bo faryzeusze i wszyscy Jehudzi, trzymając się mocno tradycji mężów z dawniejszych czasów, nie jedzą, jeśli nie umyją rąk aż do łokci, a po powrocie z rynku nie jedzą, jeśli się nie oczyszczą przez pokropienie; i jest wiele innych tradycji, które przyjęli, aby się ich mocno trzymać: chrzty kielichów i dzbanów, i naczyń miedzianych — wtedy ci faryzeusze i uczeni w piśmie zapytali go: „Czemu twoi uczniowie nie postępują zgodnie z tradycją mężów z dawniejszych czasów, lecz jedzą posiłek skalanymi rękami?”
On rzekł do nich: „Izajasz trafnie prorokował o was, obłudnikach, jak jest napisane: ‚Lud ten okazuje mi szacunek swoimi wargami, ale ich serca są ode mnie bardzo oddalone. Lecz na próżno mnie czczą, gdyż jako nauk uczą nakazów ludzkich’. Odstępujecie od przykazań Bożych, a mocno się trzymacie tradycji ludzkiej”.

Z powyższych wersetów wynika, że ludzką tradycję mycia rąk przed posiłkami najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zastąpił nową zasadą. Zasadą jedzenia skalanymi rękoma i generalnie nie mycia się. Niemyciu się towarzyszy zaś smród. Chrześcijanie, zwłaszcza mnisi, kapłani znani stali się w świecie jako ci co śmierdzą. Pisano wprost – świętość śmierdzi. Mam znajomego chrześcijanina, który też rzadko się myje i czasami taki od niego fetor bije, że najpierw można go poczuć, a dopiero potem zobaczyć. O woni tej napisano nawet w Biblii:

2 Koryntian 2:14
Ale dzięki niech będą Bogu, który zawsze wiedzie nas w pochodzie tryumfalnym wespół z Chrystusem i przez nas sprawia, iż woń wiedzy o nim jest wyczuwalna na każdym miejscu!

W Chrześcijanie zasadzie tej byli wierni kilkanaście stuleci do czasu odkrycia drobnoustrojów ich wpływu na śmiertelność ludzi. Odkrycia te doprowadziło do tego, że słabej wiary chrześcijanie zaczęli myć ręce przed posiłkami i nie tylko. Większość znanych mi chrześcijan porzuciło tę prastarą chrześcijańską tradycję na rzecz tradycji ludzkiej, okazując tym samym brak szacunku zarówno najszanowniejszemu władcy Jehoszua Masziach (Jezusowi Chrystusowi) oraz wiernym jemu apostołom i uczniom. Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) przestał być dla tych niewiernych chrześcijan wzorem do naśladowania – jego nauki w kwestii mycia rąk zostały uznane za głupie i szkodliwe. Życie pokazuje jednak, że nie wszyscy chrześcijanie życie w brudzie porzucili. Trwają w wierze pomimo dużej presji zarówno z strony środowisk naukowych jak i zwykłych laików. Na stronie poświęconej myciu rąk można przeczytać:

„Jeszcze w XIX w. przetarty szmatką skalpel był już gotowy do operacji, fartuch chirurgiczny prano raz w miesiącu (i to nie zawsze), a praktyka mycia rąk przed każdym zabiegiem spotykała się, delikatnie rzecz ujmując, z dezaprobatą personelu medycznego. Kiedy Ignacy Filip Semmelweis, dwudziestodziewięcioletni wówczas lekarz, umieścił na bramie szpitala w Wiedniu rozporządzenie o konieczności mycia rąk w chlorowanej wodzie przed wejściem na sale położnicze („Lekarze winni dokładnie myć ręce, i to nie tylko mydłem, ale także z użyciem silnych środków chemicznych np. chlorku (wapna chlorowanego).”), niewielu kolegów potraktowało poważnie jego zalecenie. „Fanatyczny czyścioch” zmuszony był osobiście pilnować personelu pielęgniarskiego i studentów, nie dostrzegających sensu w takim postępowaniu. Nie pomogły również dowody w postaci statystyk, które w oddziale Semmelweisa odnotowały wyraźny spadek śmiertelności kobiet z powodu gorączki popołogowej.
Do czasu Semmelweisa nie myślano o możliwości zakażenia drogą bezpośredniego kontaktu, uważając że wszystkie powstałe w szpitalu zakażenia są wynikiem działania szkodliwych czynników pochodzących z powietrza. Infekcje nazywano „gorączką szpitalną”. W tym czasie po zabiegach umierało 60- 80% hospitalizowanych chorych.
Twórcą przełomowego wynalazku dla świata chirurgii i aseptyki był William Stewart Halsted, który na przełomie lat stworzył projekt rękawiczek gumowych, wyprodukowanych następnie przez firmę GoodYear. Współtwórcami tego przełomowego odkrycia były miłość i alergia. Halsted, zakochany w pielęgniarce Karolinie Hampton, która miała alergię na środki antyseptyczne, nie wyobrażał sobie pracy w szpitalu bez ukochanej przy boku. Postanowił więc jakoś temu zaradzić…”

Słowem walczył z prawowiernymi chrześcijanami najszanowniejszy pan Jerzy Paczkowski"

Są dwa poważne powody, Dla których Polska mi zbrzydła:
Za dużo święconej wody, Za mało zwykłego mydła.

Z kolei najszanowniejszy pan Jan Brzechwa w wierszu zatytułowany Brudas opisał zwycięską walkę być może chrześcijanina zachowującego wierność wierze pomimo presji otoczenia:

Józio oświadczył: „Woda mi zbrzydła,
Dość już mam szczotki, wstręt mam do mydła!”
I odtąd przybrał wygląd straszydła.
Płakała matka i ojciec gryzł się:
„Ten Józio wszystkie soki z nas wyssie,
Od dwóch tygodni już się nie myje,
Czarne ma ręce, nogi i szyję,
Twarz ma od ucha brudną do ucha,
Czy kto takiego widział smolucha?
Poradźcie, ludzie, pomóżcie, ludzie,
Przecież nie można żyć w takim brudzie!”
Józio na prośby wszelkie był głuchy,
Lepił się z brudu jak lep na muchy,
Czego się dotknął, tam była plama,
Wołał: „Niech mama myje się sama,
Tato niech kąpie się nieustannie,
Stryjek i wujek niech siedzą w wannie,
Niech się szorują, a ja tymczasem
Będę brudasem! Chcę być brudasem!”
Przezwał go stryjek: „Józio-niemyjek”,
Wujek doń mówił: „niemyty ryjek”,
Błagała ciotka: „Józiu mój złoty,
Myj się!” Lecz Józio nie miał ochoty.
Wyniósł się w końcu z domu na Czystem
I zawiadomił rodziców listem,
Że myć się nie ma zamiaru, trudno!
I poszedł mieszkać - dokąd? - na Bródno.

Chrześcijanie, którzy porzucają nauki najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) i myją ręce wyrzekają się również najszanowniejszego Boga Ojca:

Jana 7:16 ; 8:28 ; 12:49 ; 14:10
To, czego nauczam, nie jest moje, lecz należy do tego, który mnie posłał. (...) Dlatego Jezus im rzekł: „Kiedy już uniesiecie w górę Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że to ja jestem i że nic nie czynię z własnej inicjatywy, ale wszystko mówię tak, jak mnie nauczył Ojciec. (...) ponieważ ja nie mówiłem sam z siebie, ale to Ojciec, który mnie posłał, dał mi przykazanie dotyczące wszystkiego, co mam powiedzieć i co mówić. (...) Czy nie wierzysz, że ja jestem w jedności z Ojcem, a Ojciec jest w jedności ze mną? Tego, co do was mówię, nie mówię sam z siebie; lecz Ojciec, który pozostaje w jedności ze mną, dokonuje swych dzieł.

W dzisiejszych czasach prawdziwych chrześcijan wiernych naukom najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) oraz najszanowniejszego Boga Ojca trudno spotkać. Zauważyłem, że dzisiejsi przeciętni chrześcijanie jeżeli już czymś pachną to perfumami. Dotyczy to również kapłanów, ale walka o czystość wiary jeszcze nie jest skończona. Walkę tę wpisano nawet w słowa naszego hymnu, w którym są słowa – Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy.
Dla osób wtajemniczonych w szczegóły znane jest zamiłowania najszanowniejszego pana Napoleona Bonaparte do brudu. W liście napisanym do najszanowniejszej pani Józefiny napisał:

„Jutro wieczorem wracam do Paryża. Nie myj się.”

Kwestię obowiązującego hymnu opisałem w 14 liście otwartym zatytułowanym - Hymn narodowy i choroby weneryczne. Jeżeli kogoś temat zainteresował to polecam tamten list.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwrócić uwagę na fakt, że chrześcijanie ruszyli na podbój świata wyposażeni w potężną, podstępną, nieznaną ówczesnej nauce śmiercionośną broń biologiczną. Broń skrytą, podstępną i bezlitosną. Gdziekolwiek docierali nie myjący się chrześcijanie docierały też zarazki i wirusy, na które wierni chrześcijanie byli odporni. Wygląda na to, że za sprawą chrześcijan świat zdziesiątkowały liczne zarazy. Ludność nie tylko Europy została mocno przerzedzona a chrześcijaństwo się rozprzestrzeniało. Po odkryciu kontynentu amerykańskiego większość rdzennych amerykanów zmarła na wskutek chorób jak i przemocy. Bardzo proszę zwróćmy szczególną uwagę na słowa jakimi najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) bronił zasady niemycia się:

Łukasza 11:39, 40
Lecz władca rzekł do niego: „Teraz wy, faryzeusze, oczyszczacie z zewnątrz kielich i miskę, ale wasze wnętrze jest pełne grabieży i niegodziwości. Nierozsądni! Czyż ten, który uczynił to, co na zewnątrz, nie uczynił też wnętrza?

Uważam, że to jest bardzo logiczna argumentacja. Dla Boga, który stworzył człowieka nie powinno stanowić żadnej trudności zadbanie o to by był on odporny na wszelakie trucizny. Chrześcijanie, którzy zostali wysłani na podbój świata zostali poinformowani o znakach jakie będą towarzyszyć wierzącym:

Marka 16:17, 18
A te oto znaki będą towarzyszyć wierzącym: Dzięki użyciu mojego imienia będą wypędzać demony, będą mówić językami i będą rękami brać węże, a jeśli się napiją czegoś śmiercionośnego, wcale im to nie zaszkodzi. Będą wkładać ręce na chorych i ci wyzdrowieją”.

Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zapewnił chrześcijan, że nawet trucizn i jadów nie muszą się obawiać. Mogą śmiało nawet pić coś śmiercionośnego i wcale im to nie zaszkodzi. Prawdziwym chrześcijanom żaden wirus nie straszny. Nawet koronawirus. Nie boją się nawet jadowitych żmij ani nawałnic morskich. Bardzo proszę przeczytajmy jak według Biblii najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zgromił wiatry i morze:

Mateusza 8:23-27
A gdy wsiadł do łodzi, poszli za nim jego uczniowie. I oto nastąpiło wielkie wzburzenie morza, tak iż fale zalewały łódź; on jednak spał. I podszedłszy, zbudzili go, mówiąc: „Panie, ratuj nas, giniemy!” Ale on rzekł do nich: „Czemu jesteście zalęknieni, o małowierni?” Potem, wstawszy, zgromił wiatry i morze, i nastała wielka cisza. Oni więc zadziwili się i mówili: „Cóż to za człowiek, że nawet wiatry i morze są mu posłuszne?”

Bardzo proszę zapoznajmy się jeszcze z przygodą morską najszanowniejszego pana apostoła Pawła, która zakończyła się na lądzie zetknięciem z jadowitą żmiją:

Dzieje 27:13-28:6
Kiedy łagodnie powiał wiatr południowy, pomyśleli, że już właściwie urzeczywistnili swe zamierzenie i podniósłszy kotwicę, zaczęli płynąć wzdłuż brzegu blisko Krety. Wkrótce jednak uderzył nań huraganowy wiatr zwany Eurakwilo. Gdy statek został porwany i nie mógł się utrzymać dziobem do wiatru, daliśmy za wygraną i byliśmy unoszeni. Potem płynęliśmy pod osłoną pewnej wysepki o nazwie Kauda, lecz mimo to ledwie zdołaliśmy utrzymać łódkę przy rufie. Kiedy ją wciągnęli na pokład, zaczęli opasywać statek od spodu, korzystając ze sprzętu pomocniczego; a bojąc się, że ugrzęzną na mieliźnie Syrty, spuścili osprzęt i byli unoszeni. Ale ponieważ gwałtownie miotała nami nawałnica, nazajutrz zaczęli odciążać okręt; a trzeciego dnia własnymi rękami wyrzucili takielunek statku. Kiedy ani słońce, ani gwiazdy nie ukazywały się przez wiele dni i gdy napierała na nas niemała nawałnica, zaczęła w końcu gasnąć wszelka nadzieja na to, że się uratujemy. Gdy już długo powstrzymywano się od pokarmów, Paweł stanął pośród nich i rzekł: „Mężowie, z całą pewnością powinniście byli przyjąć moją radę i nie odpływać z Krety w morze, narażając się na tę szkodę i straty. Mimo to radzę wam teraz, żebyście byli dobrej myśli, bo ani jedna dusza spośród was nie zginie — tylko statek. Albowiem tej nocy stanął przy mnie anioł Boga, do którego należę i dla którego pełnię świętą służbę, i rzekł: ‚Nie bój się, Pawle. Musisz stanąć przed Cezarem, a oto Bóg wspaniałomyślnie dał ci wszystkich, którzy z tobą żeglują’. Przeto, mężowie, bądźcie dobrej myśli; bo wierzę Bogu, że będzie dokładnie tak, jak mi powiedziano. Musimy jednak zostać wyrzuceni na brzeg jakiejś wyspy”. Kiedy zapadła czternasta noc i miotało nami po [morzu] Adrii, o północy żeglarze zaczęli przypuszczać, że zbliżają się do jakiegoś lądu. I zmierzywszy sondą głębokość, stwierdzili, że wynosi dwadzieścia sążni; popłynęli więc nieco dalej i dokonawszy ponownego sondowania, stwierdzili, że jest piętnaście sążni. Bojąc się zaś, że możemy zostać rzuceni gdzieś na skały, zrzucili z rufy cztery kotwice i zaczęli z upragnieniem wyczekiwać nastania dnia. Lecz gdy żeglarze usiłowali zbiec ze statku i pod pretekstem zrzucenia kotwic z dziobu spuścili na morze łódkę, Paweł rzekł do setnika i żołnierzy: „Jeśli ci ludzie nie zostaną na statku, to nie będziecie się mogli uratować”. Wtedy żołnierze odcięli liny łódki i pozwolili jej spaść. Tuż przed nastaniem dnia Paweł zaczął ich wszystkich zachęcać, by spożyli trochę pokarmu, mówiąc: „Dzisiaj już czternasty dzień czuwacie i trwacie bez pożywienia, nic nie przyjmując. Dlatego zachęcam was, byście spożyli trochę pokarmu, służy to bowiem waszemu bezpieczeństwu; bo nikomu z was nawet włos z głowy nie zginie”. Gdy to powiedział, wziął też chleb i podziękowawszy Bogu wobec wszystkich, połamał go i zaczął jeść. Wszyscy więc poweseleli i sami także zaczęli spożywać pokarm. A wszystkich razem było nas na statku dwieście siedemdziesiąt sześć dusz. Gdy się już nasycili pokarmem, poczęli odciążać statek, wyrzucając pszenicę za burtę do morza. Kiedy w końcu nastał dzień, nie mogli rozpoznać lądu, lecz dostrzegłszy pewną zatokę z niskim wybrzeżem, zdecydowali się, jeśli to możliwe, doprowadzić statek do brzegu. Odciąwszy więc kotwice, pozwolili im spaść do morza i zarazem rozluźnili wiązania wioseł sterowych, a nastawiwszy przedni żagiel pod wiatr, zmierzali ku brzegowi. Gdy ugrzęźli na mieliźnie omywanej z obu stron przez morze, osadzili na niej statek; dziób utknął i pozostał nieruchomy, rufa zaś zaczęła się gwałtownie rozpadać. Wtedy żołnierze postanowili pozabijać więźniów, aby żaden nie odpłynął i nie uszedł. Ale setnik pragnął ocalić Pawła i powstrzymał ich od tego zamiaru. I kazał tym, którzy umieli pływać, żeby rzucili się w morze i pierwsi dostali się na ląd, pozostali zaś mieli uczynić to samo — jedni na deskach, a drudzy na czymkolwiek ze statku. W ten sposób wszyscy cało dotarli na ląd. A gdyśmy dotarli w bezpieczne miejsce, dowiedzieliśmy się, że wyspa zwie się Malta. Jej obcojęzyczni mieszkańcy okazali nam niezwykłą ludzką życzliwość, gdyż rozpaliwszy ognisko, przyjęli nas wszystkich, by nam pomóc, bo padał deszcz i było zimno. Lecz gdy Paweł zebrał wiązkę chrustu i położył ją na ogień, pod wpływem gorąca wypełzła żmija i uczepiła się jego ręki. Kiedy ci obcojęzyczni mieszkańcy ujrzeli jadowite stworzenie wiszące u jego ręki, zaczęli mówić jeden do drugiego: „Ten człowiek na pewno jest mordercą, a chociaż uszedł cało z morza, mściwa sprawiedliwość nie pozwoliła, by dalej żył”. On jednak strząsnął to jadowite stworzenie w ogień i nie doznał żadnej szkody. A oni się spodziewali, że dostanie zapalenia i spuchnie lub nagle padnie martwy. Kiedy odczekali dłuższą chwilę i zobaczyli, że nie stała mu się żadna krzywda, zmienili zdanie i zaczęli mówić, że jest Bogiem.

Z przeczytanej relacji wynika, że prawdziwym chrześcijanom nie straszne są żywioły ani jadowite węże. Zetknięcie się z trującym jadem jest jednak dla chrześcijanina sprawdzianem wiary. Po dziś dzień żyją chrześcijanie, którzy trucizn, jadów się nie boją. Niektórzy moi znajomi chrześcijanie pili denaturat i pomimo że na butelkach było ostrzeżenie przed śmiertelnym zagrożeniem nic im nie było poza klasycznymi objawami odurzenia. Oczywiście denaturat nie gwarantuje nieśmiertelności i dlatego część z nich już zmarło. Na świecie żyją też chrześcijanie, którzy nie boją się jadowitych wężów. Bardzo proszę zapoznajmy się z relacją opisującą życie takich chrześcijan:

„Darlene Summerford myślała, że napełnił ją Duch Święty, ale w rzeczywistości grzechotnik ugryzł ją w klatkę piersiową. Córka Barbary Elkins zmarła po ukąszeniu, ale jej brata węże kąsały aż sto szesnaście razy! Ukąszeni nie wzywają lekarzy, bo to oznaczałoby utratę wiary w moc Ducha Świętego. - Opowieści o tych ludziach to historie wojenne. Dosłownie - mówi Dennis Covington, autor książki "Zbawienie na Sand Mountain. Nabożeństwa z wężami i odkupienie w południowych Appalachach". Nabożeństwa odbywają się w kaplicy, która kiedyś była stacją benzynową. - Na białych ścianach wisi kilka portretów Jezusa i wyblakły gobelin przedstawiający Ostatnią Wieczerzę. Na środku pomieszczenia stoi elektryczny grzejnik. Kiedy śpiewy dobiegają końca, w stronę pulpitu rusza niski, żylasty i wąsaty mężczyzna, z włosami zaczesanymi do tyłu. W jednej ręce trzyma Biblię, a w drugiej płaską, drewnianą skrzynkę z wężami - relacjonuje Dennis Covington. Niektórym branie do rąk grzechotników daje poczucie władzy nad śmiercią, choć węże często kąsają. Podobno nie powinny tego robić, gdy chwilę wcześniej na wiernego zstąpił Duch Święty. Ale to nieprzewidywalne gady, więc nigdy nie wiadomo, jaki będzie przebieg i finał nabożeństwa. Msze nie są dobrze wyreżyserowanym spektaklem. Nie mają też nic wspólnego z cyrkiem. To świadectwa wiary. Ludzie, którzy w nich uczestniczą wierzą, że aby się odnaleźć, trzeba się najpierw w pełni zatracić.”

Czasami tego typu nabożeństwa kończą się śmiercią:

„Pastor z miasteczka Middlesboro w stanie Kentucky zmarł po ukąszeniu grzechotnika. Do wypadku doszło w czasie nabożeństwa. Jamie Coots należał do radykalnego odłamu zielonoświątkowców. Według ich wierzeń, jednym z dowodów autentycznej wiary jest branie do rąk jadowitych węży - w oparciu o dosłowną interpretację jednego z fragmentów Ewangelii. Po ukąszeniu przez grzechotnika pastor nie chciał skorzystać z pomocy medycznej. Zmarł w swoim domu.”

Teolodzy dobrze obznajomieni z Biblią, dobrze powinni sobie zdawać sprawę, że zapewnienie ochrony człowiekowi nawet przed śmiertelnie jadowitymi wężami to dla najszanowniejszego Boga Jehowy żaden problem. Bardzo proszę zapoznajmy sobie z relacją biblijną. Akcja dzieje się na pustyni zagłady, na której legną trupy niemal wszystkich dorosłych Izraelitów, których najszanowniejszy Bóg Jehowa wybawił z Egiptu pod pretekstem wprowadzenia do ziemi obiecanej:

Liczb 21:4-9
Kiedy ciągnęli od góry Hor drogą Morza Czerwonego, by obejść ziemię Edom, dusza ludu zaczęła się męczyć wędrówką. I mówił lud przeciwko Bogu i Mojżeszowi: „Czemuż wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy pomarli na tym pustkowiu? Bo nie ma chleba ani wody, a nasza dusza obrzydziła sobie ten chleb godny wzgardy”. Toteż Jehowa posłał między lud jadowite węże i one kąsały lud, tak iż wielu z ludu Izraela umarło. W końcu lud przyszedł do Mojżesza i rzekł: „Zgrzeszyliśmy, gdyż mówiliśmy przeciwko Jehowie i przeciwko tobie. Wstaw się u Jehowy, żeby oddalił od nas te węże”. I Mojżesz zaczął się wstawiać za ludem. Wtedy Jehowa powiedział do Mojżesza: „Sporządź sobie ognistego węża i umieść go na słupie sygnałowym. A gdy ktoś zostanie ukąszony, ma na niego spojrzeć i dzięki temu pozostanie przy życiu”. Mojżesz niezwłocznie wykonał miedzianego węża i umieścił go na słupie sygnałowym; a jeśli wąż kogoś ukąsił, ten zaś utkwił wzrok w miedzianym wężu, to pozostawał przy życiu.

Ten sam miedziany wąż, który ratował życie Izraelitom na pustkowiu stał się w późniejszym czasie sidłem dla Izraelitów, którzy zaczęli oddawać mu boski hołd. Bałwochwalstwu położył kres dopiero najszanowniejszy król Ezechiasz:

2 Królów 18:1-4
A w trzecim roku Hoszei, syna Eli, króla Izraela, królem został Ezechiasz, syn Achaza, króla Judy. Zaczął panować, gdy miał dwadzieścia pięć lat, a panował w Jerozolimie dwadzieścia dziewięć lat. Jego matka miała na imię Abi i była córką Zachariasza. I czynił on to, co słuszne w oczach Jehowy, zgodnie ze wszystkim, co uczynił Dawid, jego praojciec. To on pousuwał wyżyny i porozbijał święte słupy, i ściął święty pal, i potłukł węża miedzianego, którego uczynił Mojżesz; bo aż do owych dni synowie Izraela ciągle przed nim kadzili dymem ofiarnym i zwano go miedzianym wężem-bożkiem.

Wypada tutaj nadmienić, że najszanowniejszy pan Mojżesz czyniąc miedzianego węża złamał prawo Boże zabraniające robić podobizny czegokolwiek:

Wyjścia 20:4, 5; Powtórzonego Prawa 4:15-19, Powtórzonego Prawa 27:15
(...)Nie wolno ci robić sobie rzeźbionego wizerunku ani postaci podobnej do czegokolwiek, co jest w niebiosach w górze, lub tego, co jest na ziemi na dole, lub tego, co jest w wodach pod ziemią.
Nie wolno ci kłaniać się im ani dać się namówić do służenia im, gdyż ja, Jehowa, twój Bóg, jestem Bogiem wymagającym wyłącznego oddania, zsyłającym karę za przewinienie ojców na synów, na trzecie pokolenie i na czwarte pokolenie, w wypadku tych, którzy mnie nienawidzą(...)
(...)I pilnie zważajcie na swe dusze, gdyż nie widzieliście żadnej postaci w dniu, gdy Jehowa mówił do was na Horebie spośród ognia, żebyście nie postąpili zgubnie i nie zrobili sobie rzeźbionego wizerunku, postaci jakiegokolwiek symbolu, podobizny mężczyzny lub kobiety, podobizny jakiegokolwiek zwierzęcia, które jest na ziemi, podobizny jakiegokolwiek skrzydlatego ptaka, który lata pod niebiosami, podobizny czegokolwiek, co się porusza po ziemi, podobizny jakiejkolwiek ryby, która jest w wodach pod ziemią; i żebyś nie podniósł oczu ku niebiosom, a widząc słońce i księżyc, i gwiazdy, cały zastęp niebios, w końcu nie został zwiedziony i nie kłaniał się, i nie służył im(...) „‚Przeklęty mąż, który wykonuje rzeźbiony wizerunek lub lany posąg — obrzydliwość dla Jehowy, wytwór ręki obrabiającego drewno i metale — i który go umieszcza w ukryciu’. (A cały lud odpowie, mówiąc: ‚Amen!’)

Być może nadając taki nakaz najszanowniejszy Bóg Jehowa chciał wypróbować czujność najszanowniejszego pana Mojżesza. Przed podobną próbą stanął najszanowniejszy pan król Salomon, któremu najszanowniejszy Bóg Jehowa nakazał wykonanie rzeczy w prawie zabronionych. Bezmyślnie posłuszny najszanowniejszy król Salomon wykonując świątynię oraz tron dla siebie wykonał cheruby – istoty posiadające skrzydła oraz byki, lwy oraz wizerunki palm:

1 Królów 6:21-29; 7:29; 10:18-20
(...) Następnie w najskrytszym pomieszczeniu wykonał dwa cheruby z drewna drzewa oleistego; każdy z nich miał dziesięć łokci wysokości. Pięć łokci miało jedno skrzydło cheruba i pięć łokci miało drugie skrzydło cheruba. Od końca skrzydła do końca skrzydła było dziesięć łokci.
I drugi cherub miał dziesięć łokci. Oba cheruby miały takie same rozmiary i taki sam kształt.
Wysokość jednego cheruba wynosiła dziesięć łokci i tak samo drugiego cheruba.
Potem umieścił te cheruby w domu wewnętrznym w ten sposób, że cheruby miały rozpostarte skrzydła. Tak więc skrzydło jednego dotykało tej ściany, a skrzydło drugiego cheruba sięgało tamtej ściany; a ich skrzydła były skierowane do środka domu i skrzydło dotykało skrzydła. I pokrył te cheruby złotem. A wszystkie ściany domu dookoła pokrył rytymi płaskorzeźbami cherubów i wizerunkami palm, i płaskorzeźbami kwiatów, wewnątrz i na zewnątrz;
(…) A na ściankach bocznych znajdujących się między poprzeczkami były lwy, byki i cheruby (...)Ponadto na płytach jego boków oraz na ściankach bocznych wyrył cheruby, lwy i wizerunki palm, na każdej stosownie do wolnego miejsca, a także wieńce ze wszystkich stron.
(…) Ponadto król wykonał wielki tron z kości słoniowej i pokrył go rafinowanym złotem.
Do tronu prowadziło sześć stopni, a z tyłu miał ów tron okrągły baldachim, jak również poręcze z jednej i drugiej strony obok miejsca do siedzenia, przy poręczach zaś stały dwa lwy. A na sześciu stopniach stało tam dwanaście lwów, po jednej i drugiej stronie. (…)

Przypomniało mi się jak zdawałem egzamin na prawo jazdy. Przed skrzyżowaniem instruktor powiedział mi, że jedziemy prosto, no to tak chciałem jechać, ale przed wjazdem powstrzymano mnie. Okazało się bowiem, że był nakaz skrętu w prawo. Egzamin oblałem. Przypomniała mi się jeszcze stara opowieść dotycząca najszanowniejszego anioła Szatana. Kiedy najszanowniejszy Bóg stworzył aniołów zakazał im oddawania czci komukolwiek czy czemukolwiek poza nim, ale kiedy stworzył ludzi nakazał aniołom oddać stworzonym ludziom cześć. Uczynili to niemal wszyscy aniołowie. Wyjątkiem był najszanowniejszy anioł Szatan, który nie chciał oddać hołdu stworzonym z prochu ludziom. Bóg chciał najszanowniejszego anioła Szatana ukarać, ale najszanowniejszy anioł Szatan od wyroku się odwołał. Wyjaśnił, że nie oddał czci ludziom dlatego, że tak sam Bóg zakazał. Odwołanie zostało uwzględnione i najszanowniejszy anioł Szatan zamiast kary dostał nagrodę. Opowieść ta pochodzi z wierzeń Jazydów, ale nie o tym jest ten list, ale o myciu i nie myciu rąk. Pradawni biblijni chrześcijanie się nie myli. Zostali też uodpornieni na wszelkie zarazki, trucizny. Oprócz tego otrzymali moc uzdrawiania:

Dzieje 5:12-16 ; Dzieje 14:8-13
A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i proroczych cudów; i wszyscy jednomyślnie przebywali w kolumnadzie Salomona. Wprawdzie nikt inny nie miał odwagi przyłączyć się do nich, jednakże lud ich chwalił. Ponadto stale przybywało wierzących w Pana — mnóstwo mężczyzn i kobiet; i wynoszono chorych nawet na szerokie ulice, i kładziono ich na małych łożach i noszach, aby na któregoś z nich chociaż padł cień przechodzącego Piotra. Schodziło się też mnóstwo ludzi z miast wokół Jerozolimy, niosąc chorych i trapionych przez duchy nieczyste, i oni wszyscy byli uzdrawiani. (…) A w Listrze siedział pewien mężczyzna o bezwładnych nogach, który był ułomny już od łona matki i jeszcze nigdy nie chodził. Człowiek ten słuchał mowy Pawła, który popatrzył na niego uważnie i widząc, że ma wiarę, aby mógł być uzdrowiony, rzekł donośnym głosem: „Stań prosto na nogach”. On więc podskoczył i zaczął chodzić. A tłumy, ujrzawszy, co uczynił Paweł, podniosły głosy, mówiąc po likaońsku: „To bogowie stali się podobni do ludzi i zstąpili do nas!” I nazwali Barnabasa Zeusem, a Pawła Hermesem, on bowiem przodował w mowie. A kapłan Zeusa, którego świątynia była przed miastem, przywiódł do bram byki oraz przyniósł wieńce i chciał z tłumami złożyć ofiary.

Tak uzbrojeni chrześcijanie ruszyli na podbój świata. Przeciwnicy chrześcijaństwa mogli ulegać przeróżnych chorobom przenoszonym brudnymi rękoma, mogli ginąć od zarazków, ale gdy przyjmowali nową wiarę mogli liczyć na cudowne uzdrowienie. Bardzo proszę zwróćmy szczególną uwagę na zwrot z zacytowanego wersetu - oni wszyscy byli uzdrawiani. Nie było wyjątków. Nikogo zatem nie powinien dziwić fakt, że wierni ewangelii chrześcijanie się nie myją i śmierdzą. Trzeba jednak mieć pełną świadomość tego, że dla nie chrześcijan, dla ludzi prowadzących higieniczne życie chrześcijanie stanowią śmiertelne zagrożenie. Lepiej będzie jak innowiercy nie będą wchodzić w bliższe kontakty z chrześcijanami. Lepiej chrześcijanom rąk nie podawać i zachowywać stosowny dystans. Przedmioty zaś brane od chrześcijan dobrze jest brać za pośrednictwem rękawic ochronnych i przed użyciem je dezynfekować. Trzeba jednak z tą czystością uważać. Niektórzy lekarze uważają, że nadmierna czystość może być szkodliwa.
Człowiek przesadnie dbający o higienę jest mniej odporny na wszelakie choroby – gorzej je znosi, a w skrajnych przypadkach może umrzeć. Niektórzy lekarze uważają, że życie w nadmiernej czystości może zaowocować alergiami, które bywają nazywane chorobą czystych rąk.
Najszanowniejszy pan Pete Hegseth – prezenter telewizyjny pracujący dla Fox News - pochwalił się, że nie mył rąk od 10 lat. (...) Dodał, że w ten sposób „sam się zaszczepia”, czyli innymi słowy dba o wzrost odporności.

Myślę, że nadeszła pora na podsumowanie tego listu i udzieleni odpowiedzi na pytanie, myć się czy nie myć. Uważam, że wiele zależy od wyznawanej religii. Chrześcijanie myć się nie powinni i nikogo nie powinien dziwić fetor unoszący się od chrześcijan:

2 Koryntian 2:14
Ale dzięki niech będą Bogu, który zawsze wiedzie nas w pochodzie tryumfalnym wespół z Chrystusem i przez nas sprawia, iż woń wiedzy o nim jest wyczuwalna na każdym miejscu!

Nie chrześcijanie myć się powinni, ale nie powinni popadać w skrajności. Przesadne dbanie o higienę może zakończyć się chorobą czystych rąk – różnego typu alergiami. W kontaktach z chrześcijanami i innymi brudasami niechrześcijanie powinni zachować szczególną ostrożność.
Do takich doszedłem wniosków. A najszanowniejszy pan prezydent co myśli na ten temat?
Ja na wszelki wypadek postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga:

Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom znaleźć najlepsze praktyczne podejście do higieny?

Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 15 mar 2020, 11:49 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 27 dzień 4 miesiąc 11 rok EY

Najsz :)

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, poprzedni 80 list otwarty zatytułowany - Koronawirus, dlaczego chrześcijanie nie powinni myć rąk? - poświęcony był przede wszystkim higienie osobistej. Wytłumaczyłem w nim dlaczego chrześcijanie nie powinni się myć. Przypomnę, że taki wzór pozostawił najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus). W zamian nakazał mycie nóg:

Jana 13:4-15
A wziąwszy ręcznik, przepasał się. Następnie nalał wody do miednicy i zaczął myć uczniom nogi oraz osuszać je ręcznikiem, którym był przepasany. I podszedł do Szymona Piotra. (…) A gdy umył im nogi i włożył swe wierzchnie szaty, i znowu położył się przy stole, rzekł do nich: „Czy wiecie, co wam uczyniłem? Zwracacie się do mnie: ‚Nauczycielu’ oraz: ‚Panie’ i słusznie mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc ja, chociaż jestem Panem i Nauczycielem, umyłem wam nogi, to wy też powinniście umywać nogi jeden drugiemu. Bo dałem wam wzór, żebyście i wy czynili tak, jak ja wam uczyniłem.

Chodząc na różne spotkania religijne różnych kościołów chrześcijańskich nie widziałem ani razu by chrześcijanie zwyczaj ten praktykowali. Gwoli ścisłości dodam, że widziałem w mediach, jak dostojnicy kościelni myli nogi swoim podwładnym ale z tego co zauważyłem odbywa się to tylko raz do roku z okazji wielkiego święta. Dobre i to, ale widzę w tym opór i minimalizm. Może być jednak gorzej bo są kościoły chrześcijańskie, w których praktyka ta została zapomniana, podobnie jak obowiązek życia w brudzie. Taką postawę uważam za naganna, zwłaszcza w świetle obietnicy jaką najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus):

Mateusza 10:32, 33
Co do każdego więc, kto przyzna się przed ludźmi do jedności ze mną, ja też przyznam się do jedności z nim — przed moim Ojcem, który jest w niebiosach; ale kto się mnie zaprze przed ludźmi, tego ja też na pewno się zaprę przed moim Ojcem, który jest w niebiosach.

W poprzednim liście pisałem też o chrześcijanach, którzy nie tylko nie boją się trucizn, a nawet w czasie nabożeństw dają się kąsać jadowitym zwierzętom. Według Biblii chrześcijanie nie muszą się obawiać trucizn, ani wirusów. W liście podałem przykład ukoszonego przez jadowitego węża najszanowniejszego pana apostoła Pawła. Podobne przypadki zdarzają się też dzisiaj:

„17-latek przeżył ukąszenie tajpana pustynnego
W Australii 17-letni chłopak przeżył ukąszenie jednego z najbardziej jadowitych węży świata.
Oxyuranus microlepidotus to tajpan pustynny, jeden z najgroźniejszych węży jadowitych. Zamieszkuje pustynne tereny Australii. Niewiele ponad 100 mg jadu tego węża może uśmiercić 100 osób i 250 tys. myszy. Jad tajpana jest 180 razy silniejszy od jadu kobry. 17-letni chłopiec, którego wąż ukąsił w lewą rękę, teoretycznie był skazany na szybką śmierć. Tak się jednak nie stało. Nastolatek trafił do pobliskiego szpitalu, podobnie jak wąż, który go ukąsił. Gdy lekarze stwierdzili, że jest to tajpan pustynny, nie mogli się nadziwić, że chłopiec wciąż żyje.”

Czym innym jest jednak, kiedy niespodziewanie nas ugryzie wąż, a czym innym jest szukanie węża by nas ugryzł po to by wykazać, że się jest prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo proszę zapoznajmy się z biblijną historią, w której najszanowniejszy Diabeł kusił najszanowniejszego władcę Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):

Mateusza 4:1-7
Potem Jezus został zaprowadzony przez ducha na pustkowie, aby go kusił Diabeł. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł później głód. I przyszedł Kusiciel, i rzekł do niego: „Jeżeli jesteś synem Bożym, powiedz tym kamieniom, żeby się stały chlebami”. Ale on, odpowiadając, rzekł: „Jest napisane: ‚Nie samym chlebem ma żyć człowiek, lecz każdą wypowiedzią, która przechodzi przez usta Jehowy’”. Potem Diabeł wziął go do miasta świętego i postawił na blanku świątyni, i powiedział do niego: „Jeżeli jesteś synem Bożym, rzuć się w dół; jest bowiem napisane: ‚Aniołom swoim wyda nakaz co do ciebie i będą cię nosili na rękach, byś nigdy nie uderzył stopą o kamień’”. Jezus rzekł do niego: „Jest jeszcze napisane: ‚Jehowy, twego Boga, nie wolno ci wystawiać na próbę’”.

Z historii tej wynika, że lepiej najszanowniejszego Boga Jehowy w takich kwestiach na próbę nie wystawiać. Bardzo proszę przejdźmy do kolejnego, 81 listu otwartego,, któremu nadałem tytuł Seks, samoloty i bizantyjskie życie rządowych elit. Kiedy koalicja związana z partią PiS doszła do władzy expose w Sejmie wygłosiła najszanowniejsza pani premier Beata Szydło:

„Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność, a przed wszystkim słuchanie obywateli - to są zasady, którymi będziemy się kierować; koniec z arogancją władzy i koniec z pychą.”

Słowa te harmonizowały z deklaracjami najszanowniejszego pana posła Jarosława Kaczyńskiego:

„Do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Ci, którzy funkcjonują w spółkach (…) te osoby nie będą kandydowały do samorządu na żadnym szczeblu. (…) Chcę Państwu powiedzieć jeszcze raz, nie idzie się do polityki dla pieniędzy.”

Minęło kilka miesięcy i okazało się, że idee te były tylko puste słowa jaskrawo sprzeczne z czynami. Na jaw wyszło, że słowa o umiarze, że o tym, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy to wierutne kłamstwo. Okazało się, że będący przy władzy koalicjanci przyznali sami sobie sowite pieniężne nagrody. Natomiast najszanowniejsza pani premier Beata Szydło arogancko, głosem pełnym pychy i arogancji:

„Te pieniądze im się po prostu należały”

Po tej akcji w sieci internetowej zaczęło krążyć wiele negatywnych komentarzy i hasło:

„Drobne dla Polaków, miliony dla swoich”.

Spowodowało to, że najszanowniejszy pan poseł Jarosław Kaczyński nakazał zwrot pieniędzy.
O zwrocie pieniędzy mówił również najszanowniejszy pan Mateusz Morawiecki. Natomiast szef kancelarii premiera najszanowniejszy pan Michał Dworczyk w mediach definitywnie zadeklarował:

„Do północy we wtorek ministrowie mają czas na oddanie nagród; to jest sprawa, w której Prawo i Sprawiedliwość będzie konsekwentne i będzie wyciągać wnioski z postawy poszczególnych osób.”

Czas pokazał, że słowa te były wierutnym kłamstwem. Z tego co się dowiedziałem do skarbu państwa nie została zwrócona ani jedna złotówka. Podobno niektórzy hojnie obdarowani przekazali pieniądze na cele charytatywne, ale słyszałem, że darowizny takie można od podatku odliczyć, ale nawet jakby tak nie było, to w żadnym wypadku takiego daru nie można uznać za zwrot. W mediach można natrafić na informację o tym, że nie wszyscy obdarowani na ten gest się zdobyli:

„Sprawa gigantycznych nagród dla ministrów i wiceministrów rządu Beaty Szydło zbulwersowała przed rokiem całą Polskę. Po ujawnieniu kwot bonusów, wicepremier w emocjonalnym przemówieniu przekonywała, że „te pieniądze im się po prostu należały”. Niedługo potem okazało się, że jednak obdarowani premiami mają pieniądze zwrócić, przelać na konta Caritasu. Czy tak się stało? (…) Pytają, komu Morawiecki przekazał pieniądze z nagrody. To tajemnica - wynika z odpowiedzi Marka Suskiego. Pewne jest jednak, że przekazał je na cele charytatywne. Wciąż niewiadomą pozostaje, co Beata Szydło zrobiła ze swoją premią. Prezes Prawa i Sprawiedliwości zdecydował, że premie, które wypłacono ministrom powinny być zwrócone. Jeszcze przed deklaracją Jarosława Kaczyńskiego premier Mateusz Morawiecki poinformował, że przekazał nagrody, które otrzymał od Beaty Szydło, gdy był ministrem, na cele charytatywne.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, skoro rządzący zadeklarowali się zwrotu pieniędzy, to koniecznie trzeba deklarację wyegzekwować. To, że niektórzy przekazali pieniądze na cele charytatywne nie ma tu nic do rzeczy bo nie jest to zwrot pieniędzy. Chcieli przekazać ich sprawa i nikogo to komu i ile pieniędzy nie powinno interesować. Kwestią jest to kto i ile zwrócił pieniędzy do skarbu państwa. Sprawą tą powinny się zająć organy odpowiedzialne za praworządność i ewentualnie później komornicy gdyby nastąpiły jakieś trudności z zwrotem pieniędzy. To, że władza kradnie, kłamie, mataczy nie jest niczym nowym. Przed tysiącami lat najszanowniejszy pan król Salomon napisał:

Kaznodziei 1:9, 10
Co zaistniało, to znowu zaistnieje, a co czyniono, to będzie znowu czynione; nie ma więc nic nowego pod słońcem. Czy istnieje coś, o czym można by powiedzieć: „Spójrz no, oto coś nowego”? Istnieje to już przez czas niezmierzony; cokolwiek powstało, istnieje od czasu przed nami.

Około dwóch tysięcy lat temu na temat rządów najszanowniejszy pan Decimus Iunius Iuvenalis (Juwenalis) napisał:

„Udają pracę publiczną, a prowadzą rozpustny tryb życia.”

Natomiast kilkaset lat temu najszanowniejszy pan Adam Smith, szkocki myśliciel i ekonomista doby oświecenia na temat rządów napisał:

„Nie ma innej sztuki, której jeden rząd uczy się wcześniej od drugiego, niż sztuka drenażu pieniędzy z ludzkich kieszeni.”

Maksymy te idealnie pasują do obecnych demokratycznych rządów. Posłowie, senatorowie, członkowie rządu mają ponadprzeciętne zarobki a na dodatek różne przywileje i luksusy.
Do luksusów tych należą rządowe samoloty, o których zrobiło się szczególnie głośno za sprawą byłego marszałka sejmu najszanowniejszego pana Marka Kuchcińskiego. O lotach tych napisano:

„Nowy wykaz lotów Marka Kuchcińskiego. Dyrektor CIS: był pewnego rodzaju nieład
Na liście opublikowanej na stronie Sejmu znajduje się 87 pozycji dotyczących podróży krajowych oraz 34 pozycje przedstawiające loty zagraniczne. Większość połączeń krajowych to loty między Warszawą a Rzeszowem i w odwrotnym kierunku. Za granicę były już marszałek latał najczęściej do Budapesztu i Wilna.”

Oprócz tego pisano również o seksaferze podkarpackiej, w którą miał być polityk zamieszany:

"Seksafera podkarpacka" dementowana jest przez CBA i PiS, jednak były agent Wojciech J. upiera się, że jej nie wymyślił. Taśm z politykami w domach towarzyskich mają być tysiące, a ta z Markiem Kuchcińskim i nastolatką jest ponoć bardzo dobrej jakości.”

Sprawa nabrała rumieńców, podobno pojawiły się jakieś samobójstwa:

„Zagadkowa śmierć w celi boksera Kosteckiego. Zobaczymy, jak cała sprawa się rozwinie. Ale na pewno już mamy jeden problem: kompletnego braku zaufania do władzy. Na szyi byłego boksera Dawida Kosteckiego, który miał popełnić samobójstwo w celi więzienia na warszawskiej Białołęce, znaleziono dwa ślady – jakby po nakłuciu. Prokuratura nie uwzględniła tego w protokole z sekcji zwłok – doniosła „Gazeta Wyborcza”. W tle jest tzw. afera podkarpacka, czyli handel ludźmi, zmuszanie do prostytucji i korumpowanie funkcjonariuszy CBŚ przez braci R. (dwóch świadków w tej sprawie popełniło już samobójstwo). Są też plotki o tym, że klientami braci. R mogli być ważni politycy PiS. Media opisywały też twierdzenia b. agenta CBA o istnieniu kompromitującej taśmy nagranej w przybytku braci R. z udziałem byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.”

Nie o aferze seksualnej jest ten list, ale o samolotach i bizantyjskim życiu polityków na nasz koszt, chociaż nie możemy wykluczyć, że jak zacznie się sprawy lotów demokratycznych elit badać to na wierzch może wyjść nie jedna pikantna historia, bo ekscesy seksualne w samolotach się zdarzają:

„"Cztery razy po dwa razy" w samolocie! Pasażerowie byli w szoku
Rodzice nastoletniej Kiley Tully wybrali się na zasłużony wypoczynek do Meksyku. Na pokładzie samolotu byli świadkami sceny, której kompletnie się nie spodziewali. Tuż za ich plecami para spragniona miłosnych uciech, nieskrępowana obecnością innych pasażerów, oddawała się seksualnych igraszkom, które zdawały się nie mieć końca. Na dowód zażenowani Amerykanie podesłali dorosłej córce krótki filmik!”

„Seks w samolocie jest najlepszy. I są na to twarde dowody.
Może się wydawać, że seks w samolocie to idiotyczny pomysł. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że samolot to jedno z najlepszych miejsc na miłosne uniesienia. I jest na to kilka dowodów.
Wiele osób na całym świecie marzy o tym, by dołączyć do Mile High Club. I nie chodzi tu o to, żeby zbierać przelecone kilometry. Chodzi tu o to, żeby zbierać seksualne doznania.
Serio, nie piszemy wam, że seks w samolocie jest najlepszy na świecie, tylko dlatego, że tak mówią plotki. Nie, on jest najlepszy na świecie według specjalistów. A im nie sposób nie ufać.
Seksuolożka Susan Quilliam twierdzi na łamach thesun.co.uk, że najciekawszą rzeczą, jeśli mówimy o seksie w samolocie, jest niedobór tlenu, którego brakuje mózgowi. "Wytwarza to całkowicie nowe odczucia. Ciało staje się wrażliwsze, a orgazmy silniejsze" - twierdzi seksuolog.
Jeśli dodamy do tego mikrowibracje, które są na pozór nieodczuwalne, mamy ciekawe combo. Okazuje się, że seks jest jeszcze lepszy przez to, że nasz organizm jest im ciągle poddawany.
No i oczywiście dochodzi jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz. Seks w miejscu publicznym sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej podnieceni niż na co dzień, w ukryciu naszych sypialni.
Zestawienie tych trzech rzeczy sprawia, że seks w samolocie wysuwa się na prowadzenie, jeśli chodzi o miejsca, w których warto TO zrobić. Nie polecamy robić tego na fotelu, tuż obok innych pasażerów. Ale od czego są (trochę małe) samolotowe toalety i wasza wyobraźnia? W końcu sky is the limit!”

Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że powyższa opinia może być tylko subiektywnym doznaniem entuzjastów podniebnej erotyki i inni pasażerowie samolotów tych opinii mogą nie podzielać.
Bardzo proszę powróćmy myślami do pieniędzy wylatanych przez marszałka sejmu.
Jeden z internautów zrobił takie zestawienie tego co dostaje od podatników rodzina posiadająca dwoje dzieci z tym co wylatał najszanowniejszy pan Marek Kuchciński jako marszałek sejmu:

4 000 000 : 16 miesięcy = 8200 zł dziennie
16 miesięcy Polskiej rodzin 2 + 2 8,2 dziennie 10 000 razy więcej

Bardzo proszę zapoznajmy się z obowiązkami Marszałka Sejmu:

„Marszałek Sejmu – w Polsce poseł, będący najwyższym przedstawicielem izby niższej (Sejmu) polskiego parlamentu, stoi na straży praw i godności Sejmu RP i kieruje jego pracami.”

Z tego co się zorientowałem, to najszanowniejszy pan Marek Kuchciński stał na straży bezprawia i urągał godności zajmowanego stanowiska. Nie o tym jest jednak ten list, ale o bizantyjskim życiu polityków i samolotach. Najszanowniejszy pan poseł Jarosław Kaczyński stanął w obronie najszanowniejszego pana Marka Kuchcińskiego i stwierdził, że nie tylko on latał, że najszanowniejszy pan Donald Tusk jako premier odbył „281 lotów do Gdańska; odbył też szereg podróży do krajów atrakcyjnych turystycznie i jeździł tam z żoną”.

W internecie pojawiło się po tej uwadze wiele zestawień lotów i pani Beaty Szydło – byłej premierki i obecnego premiera, najszanowniejszego pana Mateusza Morawieckiego, który ponoć nawet latał na tak zwanie miesięcznice smoleńskie, ale nie o tych miesięcznicach jest ten list. Jeżeli kogoś kwestie smoleńskie interesują to polecam 27 list zatytułowany Hieny Smoleńskie żerujące na tragicznej śmierci, a my tymczasem powróćmy do lotów i rządowych samolotów. Również pan, najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, lubi sobie polatać. Kiedyś wybrał się najszanowniejszy pan na wycieczkę do USA po to by zobaczyć pogrzeb byłego prezydenta USA.
Na wycieczkę zabrał ze sobą najszanowniejszego pana Lecha Wałęsę:

„Prezydent Andrzej Duda przychylił się do prośby byłego prezydenta Lecha Wałęsy o pomoc w organizacji wyjazdu na pogrzeb byłego prezydenta USA George’a H.W. Busha. - Oczywiście się zgodziłem - poinformował Duda dziennikarzy w kuluarach szczytu klimatycznego COP24. - Uważam, że jest to rzecz całkowicie naturalna i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego.”

W przeciwieństwie do najszanowniejszego pana prezydenta widzę wiele rzeczy nadzwyczajnych.
Podobnie uważa również najszanowniejszy pan Lech Wałęsa, który tak skomentował tę podróż:

„Były prezydent podzielił się też swoją opinią, iż Andrzej Duda w ogóle nie powinien był pojawić się na pogrzebie. – Prezydent Duda nie znał osobiście prezydenta Busha. Powinien mnie poprosić, żebym to ja reprezentował Polskę i jego na tym pogrzebie...”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, rozumiem, że widok w trumnie byłego prezydenta USA to może być piękny widok. Przypomniał mi się żart opowiadany przez Izraelitów:

„W niektórych okolicach wśród Izraelitów panował zwyczaj, że zmarłego nie można było pochować, do czasu, aż ktoś nie powiedział o nim coś dobrego. Pewnego dnia powiesili Izraelskiego przestępcę, o którym nikt nie potrafił powiedzieć nic dobrego. Wisiał on tak długo, aż zaczął się rozkładać i cuchnąć. Mieszkający w pobliżu Izraelici przyszli do Rabina i mówią:
"Ładnie go powiesili! Pięknie wisi!"”

Pokusę zobaczenia pięknego widoku rozumiem, ale nie rozumiem dlaczego do tego celu używać naszego wspólnego państwowego samolotu, ale jeszcze bardziej nie rozumiem po co zapierać się dla chwili szczęścia wartości chrześcijańskich. W tej kwestii najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) pozostawił proste, zrozumiałe i łatwe do zastosowania zasady, które można ująć w kilku słowach – chrześcijanie na pogrzeby nie chodzą. Kiedy umarł Łazarz, najszanowniejszy władca Jehoszu Masziach (Jezus Chrystus) na pogrzebie się nie pojawił:

Jana 11:1, 2 ; 11-14
Chorował pewien człowiek, Łazarz z Betanii, wioski Marii i jej siostry, Marty. Była to właśnie ta Maria, która natarła Pana wonnym olejkiem i wytarła jego stopy swymi włosami — jej to brat, Łazarz, chorował. (…) Rzekł (Jehoszua / 'Jezus') im powiedział: „Łazarz, nasz przyjaciel, udał się na spoczynek, ale ja tam idę, aby go obudzić ze snu”. Uczniowie rzekli więc do niego: „Panie, jeżeli udał się na spoczynek, wyzdrowieje”. Jezus mówił jednak o jego śmierci. Lecz oni mniemali, że mówi o odpoczywaniu we śnie. Toteż Jezus rzekł im wtedy otwarcie: „Łazarz umarł..."

Takie zachowanie było w pełni zrozumiałe, ponieważ najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zakazał uczniom brać udziału w pogrzebach nawet osób najbliższych:

Mateusza 8:21, 22 ; Łukasza 9:59, 60
Wtedy inny spośród uczniów rzekł do niego: „Panie, pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mego ojca”. Jezus rzekł do niego: „Stale chodź za mną, a niech umarli grzebią swych umarłych”.
(…) Potem rzekł do drugiego: „Bądź moim naśladowcą”. Ten powiedział: „Pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mego ojca”. Ale on rzekł do niego: „Niech umarli grzebią swych umarłych, ty zaś idź i rozgłaszaj królestwo Boże”.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, dobrze sobie zdaję sprawę z tego, że jest to nauka przemilczana i totalnie lekceważona przez chrześcijan. Słyszałem wiele kazń, byłem na niejednym chrześcijańskim pogrzebie i ani razu nie usłyszałem tej nauki z ust żadnego kapłana. Również szeregowi chrześcijanie o niej nigdy nie wspomnieli.
By się o niej dowiedzieć trzeba samemu osobiści czytać Biblię oraz notować i porządkować nauki najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Jest to konieczność dla każdego człowieka chcącego być chrześcijaninem, bo bez tego się nie da być jego naśladowcą, a przecież jest to podstawowy warunek bycia chrześcijaninem:

Mateusza 16:24 Jana 12:44-50
Potem Jezus rzekł do swych uczniów: „Jeżeli ktoś chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie swój pal męki, i stale mnie naśladuje. (…) „Kto wierzy we mnie, ten wierzy nie tylko we mnie, lecz także w tego, który mnie posłał, a kto mnie widzi, widzi również tego, który mnie posłał. Przyszedłem na ten świat jako światło, żeby nikt, kto we mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. Ale jeśli ktoś słyszy moje wypowiedzi, a ich nie zachowuje, ja go nie osądzam; bo nie przyszedłem, żeby świat osądzić, lecz żeby świat wybawić. Kto mnie lekceważy i nie przyjmuje moich wypowiedzi, ma swego sędziego. Słowo, które powiedziałem — ono go osądzi w dniu ostatnim; ponieważ ja nie mówiłem sam z siebie, ale to Ojciec, który mnie posłał, dał mi przykazanie dotyczące wszystkiego, co mam powiedzieć i co mówić. Wiem też, że jego przykazanie oznacza życie wieczne. Dlatego wszystko, co mówię, mówię tak, jak mi powiedział Ojciec”.

Warto tu dodać, że dla wielu uczniów nauki najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) były szokujące i z tego powodu rezygnowali z bycia chrześcijaninem, ale nie wszyscy:

Jana 6:60, 61 ; 66-69
„Mowa ta jest szokująca; któż może jej słuchać?” (...) Jana 6:(...)Z tego powodu wielu jego uczniów odeszło do tego, co za nimi, i już z nim nie chodziło. Jezus rzekł więc do dwunastu: „Czyż i wy chcecie pójść?” Szymon Piotr odpowiedział mu: „Panie, do kogo odejdziemy? Ty masz wypowiedzi życia wiecznego; a myśmy uwierzyli i poznali, że ty jesteś Świętym Bożym”.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo gdyby najszanowniejszy pan poleciał na pogrzeb rejsowym samolotem na własny koszt sprawy kryminalnej by nie było, byłby tylko grzech, za który najszanowniejszy pan prezydent na sądzie ostatecznym jako niewierny chrześcijanin odpowie, ale że poleciał najszanowniejszy pan prezydent państwowym samolotem na nasz koszt sprawa jest kryminalna. Pogrzeby, udział w nich to jest sprawa osobista i wyznaniowa i w takich kwestiach absolutnie nie można sięgać. Temat pogrzebów omówiłem w 78 liście otwartym zatytułowanym - Cmentarze, trupy i Izraelici, ostateczne rozstrzygnięcie! - i nie będę się powtarzać. Dodam tylko, że chrześcijanie wierni naukom najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) absolutnie nie powinni chodzić na pogrzeby. Bardzo proszę przypomnijmy sobie wytyczne w kwestii pogrzebów najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):

Mateusza 8:22 ; Łukasza 9:60
Jezus rzekł do niego: „Stale chodź za mną, a niech umarli grzebią swych umarłych”. (...) „Niech umarli grzebią swych umarłych, ty zaś idź i rozgłaszaj królestwo Boże”.

Jeżeli chrześcijaninowi umrze ktoś bliski to powinien zadzwonić po lekarza by stwierdził zgon, a następnie po pogotowie cmentarne, które przyjedzie, zwłoki weźmie i zgodnie z życzeniem zmarłego ciało skompostuje, skremuje, przeznaczy do konsumpcji...

Bardzo proszę powróćmy myślami do samolotów. Oprócz latania naszymi państwowymi samolotami, politycy latają również komercyjnymi liniami oczywiście na nasz koszt:

„35 tys. zł - tyle kosztowała podróż posła PiS Tomasza Rzymkowskiego do Stanów Zjednoczonych. Wszystko na koszt podatnika. O posłach-rekordzistach pod względem służbowych podróży pisze dzisiejszy "Super Express". Rekordzistką pod względem podróży służbowych jest posłanka Platformy Obywatelskiej Bożena Kamińska. Tylko w tym roku odbyła aż dziewięć podróży do Stanów Zjednoczonych, co kosztowało łącznie 93 tys. zł. W czołówce znalazł się też Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości. Jego delegacje do Chile i Argentyny z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz 40-lecia wyboru Jana Pawła II na papieża kosztowała 30 278 złotych. Z kolei za posłanki PiS Marty Kubiak do Japonii na Światowy Szczyt Kobiet zapłaciliśmy 27 500 złotych. Bezkonkurencyjna okazuje się jednak jedna podróż posła PiS, wcześniej Kukiz'15 Tomasza Rzymkowskiego do Stanów Zjednoczonych. Delegacja w czasie której odwiedził Nowy Jork, Waszyngton i Chicago kosztowała podatnika 35 685 złotych.
"Supe Express" pisze też o innych parlamentarzystach. Dla przykładu Marek Opioła spędził 6 dni na Hawajach, co kosztowało 23 700 złotych. Z kolei tygodniowa podróż Bartosza Jóźwiaka z UPR do USA opiewała na 30 574 złotych. Wśród wymienionych posłów znalazła się jeszcze Elżbieta Stępień z PO-KO, za której 8-dniową podróż do RPA zapłaciliśmy 33 354 złotych.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, najprawdopodobniej wszystkie te loty odbyły się bezprawnie. Politycy ci popełnili przestępstwo łamiąc najwyższe państwowe prawo – Konstytucję. Politycy mają prawo korzystać z darmowych przejazdów, ale przejazdy te nie mogą łamać praw zagwarantowanych społeczeństwu w Konstytucji. Bardzo proszę sięgnijmy po Konstytucję i zapoznamy się z fragmentami 53 artykułu:

Art. 53.
Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. (...)
Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.

Teraz proszę rozważmy temat na konkretnym przykładzie:

„Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości. Jego delegacje do Chile i Argentyny z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz 40-lecia wyboru Jana Pawła II na papieża kosztowała 30 278 złotych.”

Kwestia odzyskania niepodległości przez Polskę jest sprawą mocno wątpliwą. Są ludzie, dla których Polska odzyskała niepodległość dopiero po zakończeniu 2 wojny światowej, ale są tacy, którzy twierdzą że była to niewola i Polska odzyskała niepodległość dopiera w momencie pojawienia się demokracji, ale są też tacy, którzy uważają, że w tym momencie zaczęła się tyrania spowodowana rządem głupców wybieranych w demokratycznych wyborach. Ocena ta zależy od naszego sumienia i religii. Bardzo proszę zapoznajmy się teraz z uogólnionymi definicjami słów sumienie i religia:

1 - Sumienie jest to nasz wewnętrzny głos, mówiący nam o tym czy postępujemy słusznie czy niesłusznie.
2 - Religia jest zespołem zasad, wartości, praw według których staramy się postępować w życiu.

Są to terminy uniwersalne, wspólne dla wszystkich ludzi, niezależne od wierzeń.

Jeżeli komuś sumienie zezwala na obchodzenie jakiejś daty jako rocznicę obchodzenia odzyskania przez Polskę niepodległości, to może taka osoba wziąć udział w takich uroczystościach, ale tylko i wyłącznie za swoje pieniądze. Ktoś bogaty może komuś zafundować z tej okazji podróż do Chile lub Argentyny, ale żaden polityk nie może ogółu społeczeństwa zmuszać do udziału w takiej uroczystości, co w praktyce wyklucza możliwość z skorzystania z publicznych pieniędzy. Politycy należą do ponadprzeciętnie zarabiającej warstwy społecznej i stać ich na to by latać na uroczystości za swoje własne pieniądze. Również wycieczka z okazji wyboru najszanowniejszego pana Karola Wojtyły na papieża jest bez cienia wątpliwości aktem religijnym i nikt nie ma prawa zmusić nikogo nie akceptującego takiej wycieczki do jej finansowania. Poseł, który skorzystał z naszych pieniędzy na sfinansowanie swoich zachcianek złamał nie tylko Konstytucję, ale także złożone ślubowania:

POSŁOWIE I SENATOROWIE Art. 104.
Przed rozpoczęciem sprawowania mandatu posłowie składają przed Sejmem następujące ślubowanie: "Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej."
Ślubowanie może być złożone z dodaniem zdania "Tak mi dopomóż Bóg".

Temat ślubów omówiłem szerzej w 70 liście otwartym zatytułowanym - Zła Konstytucja i kwestia ślubów, przysiąg, zobowiązań – i nie będę się powtarzał. Dodam tylko, że skoro według prawa odmowa złożenia ślubów wiąże się z zrzeczeniem się państwowego stanowiska, to koniecznie trzeba wprowadzić prawo usuwające urzędników łamiących ślubowania oraz dodatkowe kary za takie akty niewierności. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, uważam, że absolutnie nie można spraw lotów pozostawić bez konsekwencji. Pieniądze za takie loty trzeba odzyskać. Bardzo proszę przeczytajmy jeszcze raz analizowany przypadek:

„Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości. Jego delegacje do Chile i Argentyny z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz 40-lecia wyboru Jana Pawła II na papieża kosztowała 30 278 złotych.”

Mamy w tym przypadku do czynienia z klasycznym przypadkiem okradania narodu metodą na patriotę. Obserwując życie naszego kraju zauważyłem, że nagminnie jesteśmy okradani tą metodą, przez różne złodziejskie ścierwa, które skłonne są wykorzystać każdą datę, czy to radosną, czy tragiczną do wyłudzenia naszych wspólnych pieniędzy lub zbudowania kapitału politycznego na koszt podatników zazwyczaj zmuszanych do finansowania uroczystości. Temat ten omówiłem szerzej w 58 liście zatytułowanym - Mafie jawnie okradające naród metodą na patriotę.

Bardzo proszę powróćmy myślami do samolotów i przykładów okradania podatników. Na egzotyczne wycieczki latał też najszanowniejszy pan Bronisław Komorowski:

„Komorowski poleciał do Mongolii i Korei Południowej. Odwiedzi granicę z Koreą Północną.”

Mamy nowych posłów i już w ruch poszły nasze państwowe pieniądze:

„Mijają zaledwie trzy miesiące od rozpoczęcia nowej kadencji parlamentu, a już zaczęło się szastanie pieniędzmi podatników!" - donosi "Fakt". Tabloid pisze o podróży wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Gosiewskiej do Mongolii. Jej koszt wyniósł... 28 tysięcy złotych.”

Jeżeli już dotarliśmy myślami do Mongolii to warto wspomnieć o podziemnym królestwie Agartha.
Według wierzeń nie tylko Tatarów jest to podziemne królestwo, w którym mieszka Władca tego świata. Od czasu do czasu wysyła on swoich wysłanników na ziemię by skontrolować jak się sprawy na ziemi mają, ale w odpowiednim czasie ma osobiści pojawić się na ziemi i świat wybawić od zwyrodniałych niegodziwców. O Agarthcie można przeczytać w książce najszanowniejszego pana Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego. Bardzo proszę zapoznajmy się z jego wspomnieniami z pobytu w Mongolii:

„Mongołowie długo stali, zatopieni w modlitwie, wreszcie zaczęli do siebie coś szeptać, następnie zaś umocowali siodła i wory i ruszyli dalej. - Czy widziałeś - spytał mnie stary przewodnik - jak trwożnie strzygły uszami nasze wielbłądy, jak tabuny koni stały z podniesionemi, przerażonemi głowami na wzgórzu i jak, przycisnąwszy się do ziemi, leżały stada owiec? Czyś zauważył, że nie latały ptaki i nie biegały imurany i szczury? Wszystko się zatrzymało, wszystko słuchało w trwodze,.. Powietrze z lekka drgało i niosło z daleka pieśń dźwięczną a przenikającą do duszy człowieka, zwierza i ptaka. Niebo i ziemia przestały oddychać. Wiatr ustał nagle i słońce zatrzymało się w swym biegu. W takiej chwili zatrzymują się skradający się do stada wilk i ryś; przerywa swój szybki bieg stado wystraszonych „dżerom"* (*Antylop.) ; wypada nóż z rąk pastucha, zamierzającego zarżnąć barana lub wołu; świstaki nie ryją swych nor; krwiożerczy gronostaj nie napada na śpiącą salgę; nie płyną na firmamencie zasłuchane księżyc i gwiazdy. Wszystko w zachwycie i trwodze modli się, oczekując wyroku. Tak było przed chwilą. W swojej dalekiej, skrytej pod ziemią świątyni „Władca świata" modlił się i pytał Boga o losy wszystkich ludów ziemi... Przyboczny lama - gelong księcia Czułtun-Bejle, mnich uczony i oczytany, prosząc o tajemnicę, opowiedział mi o państwie podziemnem.
- Na ziemi wszystko jest zmienne - mówił - ludy, nauka, wiara i moralność. Ileż to znikło wielkich państw i wspaniałych kultur? Bez zmiany pozostaje tylko zło, broń złych duchów. 60.000 lat temu jeden człowiek święty z całem swojem plemieniem ukrył się w podziemiach,w nieznanych, olbrzymich jaskiniach i nigdy już nie zjawił się na powierzchni ziemi. Wielu ludzi bogobojnych zwiedzało te podziemia. Byli tam Sakkya-Mnni - Buddha, Paspa, był sułtan Baber. Gdzie jest to miejsce, tego nikt nie wie ściśle. Jedni powiadają, że w Indjach, inni, że w Afganistanie. Mieszkańcy podziemi rządzą się takiemi prawami, przy których zbrodnie i grzech są niemożliwe. Wszyscy ludzie są zabezpieczeni od złego. Nauki kwitną, i nie grozi im zanik, jak to się zdarza na ziemi. Dlatego ludność podziemi doszła do wysokiej wiedzy. Teraz jest to już całe olbrzymie państwo... miljony ludności... Na ich czele stoi „Władca Świata", który panuje nad wszystkiemi siłami wszechświata, czyta w duszach ludzi i zna ich losy. Kieruje on niewidzialnie życiem i polityką 800 miljonów ludzi, którzy na pierwsze jego wezwanie uczynią wszystko, czego on
zażąda.... - Jest to państwo Aharty. Rozciąga się ono przez wszystkie podziemia świata. Słyszałem jednego uczonego „kanpo" z Chin, opowiadającego, że podziemia Ameryki są zamieszkane
przez lud starożytny, który ukrył się pod powierzchnią ziemi. Temi podziemnemi ludami rządzą obrani przez nie królowie, którzy najwyższą władze i kierownictwo przyznają „Władcy Świata". Czyż jest w tem coś dziwnego? Czyż wy, Europejczycy, nie wiecie, że w oceanie Zachodu była olbrzymia ziemia, która znikła w otchłani wraz z miastami i ludźmi? ! Znikała jednak stopniowo. Ludzie więc potrafili uratować się przechodząc do podziemi. W głębi jaskiń pała osobliwy ogień, przy świetle którego proso i jarzyny wydają obfite urodzaje, a życie staje się długie i bezbolesne.
- Mieszkańcy Aharty są to ludzie uczeni i posiadają wysokie stopnie magiczne. Nie możemy sobie nawet wyobrazić całej głębi ich wiedzy! Stolica Aharty jest otoczona miastami, zamieszkanemi przez wysokich kapłanów, przypomina zaś Lhasę w Tybecie, gdzie stolica Dalaj-Lamy czyli Potala, jest szczytem góry, złożonej z klasztorów i świątyń. Tron „Władcy Świata" otaczają miljony przeistoczonych duchów i bogów. Są to święci „pandita". Pałac „Władcy" otaczają domy potężnych przez swoją moc magiczną „goro", którzy władają siłami ziemi, nieba, piekła i wody. W ich ręku życie i śmierć ludów. Oni mogą wysadzić w powietrze połowę naszej ziemi, osuszyć morze, stepy zmienić w ocean a góry rozsypać w piasek pustyni. Na ich rozkaz wyrastają drzewa i kwiaty; starcy stają się młodzieńcami; umarli zmartwychwstają. - W Aharty panditowie zapisują na tabliczkach z agatu i nefrytu całą naukę, istniejącą pod ziemią, na ziemi i na dalekich gwiazdach...
PRZEPOWIEDNIA „WŁADCY ŚWIATA"
Hutuhtu w Narabanczi-Kure opowiedział mi treść przepowiedni „Władcy Świata" podczas jego przypuszczalnej bytności ... pośród lamów i mnichów … „Wielki Nieznany" rzekł:
„Ludzie coraz bardziej będą zapominali o swojej duszy, troszczyć się zaś będą tylko o ciało. Wielki grzech i rozpusta zapanują na ziemi. Ludzie zaczną pożądać krwi i śmierci braci. Przygaśnie półksiężyc, a czczący go będą żyli w poniewierce, męczarniach, nędzy i nieustającej wojnie. Wrogowie ich poniosą klęskę od ludzi słońca, lecz nie staną się lepsi, i spotka ich powtórna klęska na wojnie, która się skończy hańbą w oczach innych ludów. Spadną korony z głów wielkich i małych mocarzy... Widzę 8 koron, które rozpadły się w proch. Widzę bitwy wszystkich ludów. nawet morze i powietrze będą szkarłatne od krwi. Runą państwa, zginą ludy. Przyjdą głód, mór, zbrodnie, jakich nie znał dotychczas świat. Nastąpią czasy wrogów boskiego ducha w człowieku. Podniesie się czterdzieści setek miljonów ludzi dla głodu i śmierci. Ludy zaczną koczować, ścigane przez śmierć... Zginąć muszą trzy największe, najpiękniejsze miasta. Rozpadną się rodziny, zaginie prawda i miłość. Z 10.000 ludzi pozostanie tylko jeden, nagi i szalony, i nie będzie miał siły i wiedzy, aby odbudować dom i odnaleźć pożywienie. Będzie wył, jak wilk, i gryzł swoje własne ciało. Będzie zjadał trupy umarłych i czyhał na życie takich, jak sam. Nareszcie w porywie szału zwróci się do Boga, chcąc stoczyć z nim walkę śmiertelną. Wtedy ja. Władca Świata, poślę na Zachód i Wschód szczepy zapomniane, aby z wyroku Boga przyniosły karę i zbawienie. Głos mój posłyszą wierni od krańca aż po kraniec ziemi. Zjawią się trzy wielkie państwa, a będą istniały 71 lat od dnia zjawienia się. Później nastąpi 18 lat krwawych wojen, zguby i zdziczenia. Wtedy przyjdę na ziemię ja, przyjdę z siłami Aharty!"
Takie są opowiadania i legendy o „Wielkim Nieznanym", o „władcy świata".
Dla mnie, znającego Azję od kresu do kresu tego kontynentu, nie ulega wątpliwości, że zbliża się czas, gdy 800 miljonów głodnych, zrozpaczonych, pałających nienawiścią Azjatów różnych szczepów ruszy na Zachód, gdzie ludy wykonywają ostatni swój tan nad własnym grobem, oszukując się różnemi teorjami i zapominając o wielkim duchu, który uśpiony życiem - milczy.
Tymczasem dzień zguby już świta...

Najszanowniejszy panie prezydencie, najszanowniejsi czytelnicy, hipoteza wielce ciekawa i ma swoje potwierdzenie w odkryciach archeologicznych:

„Archeolodzy odkryli rozwiniętą sieć starożytnych ukrytych tuneli, z których wiele rozciąga się na całą Europę. Poszczególne korytarze, które sięgają głęboko w trzewia ziemi, okazały się tak długie, że ciągną się kilometrami. Wielkoskalowy system starożytnych tuneli, który odkryli archeolodzy, obejmuje prawie całą Europę i rozciąga się od Szkocji po Morze Śródziemne.
Te masywne, liczące 12 tysięcy lat podziemne tunele są wytworem starożytnego człowieka, który był o wiele bardziej zaawansowany technologicznie, niż to, co mówią nam obecni naukowcy. A zatem czy te tunele są ostatecznym dowodem zaginionej kultury zamieszkującej Europę? Czy te tunele znaczą coś więcej, bo przecież tak tytaniczna praca nie mogła zostać wykonana dla kaprysu?
Warto zauważyć, że to jedne pierwszych starożytnych odkrytych tuneli. Co więcej, wiele z nich powstało przed powstaniem Cesarstwa Rzymskiego... Także w Niemczech Archeolodzy odkryli tysiące podziemnych tuneli, które sięgają epoki kamienia łupanego. Tunele te rozprzestrzeniły się po całej Europie, od Szkocji po Turcję, pozostawiając badaczy zaintrygowanych ich pierwotną funkcją. Jaki był cel tych enigmatycznych tuneli? Wiele tak zwanych komór łączy się z interesującymi miejscami lub starożytnymi osadami. Wrota do tunelu można czasami znaleźć w pobliżu starych budynków gospodarczych, w pobliżu zabytkowych kościołów i cmentarzy lub w środku lasów. Te tunele zostały zbudowane przez ludzi, którzy dokładnie wiedzieli, co robią. Budowniczowie tuneli byli niezwykle kompetentni i stworzyli tunele w taki sposób, że te gigantyczne podziemne autostrady przetrwały dziesiątki tysięcy lat. W rzeczywistości starożytni budowniczowie stworzyli metodę budowania zygzakowatego, która pozwalała tunelom wspierać ekstremalną wagę. (…) Tajemnicze ogromne tunele nie są wymienione w kronikach historycznych, co jest bardzo dziwne, ponieważ ich skala naprawdę robi wrażenie. Trwają badania starożytnych podziemnych przejść.” (…) „Erdstalle to inaczej sieć podziemnych labiryntów, a może raczej tuneli. Ich pochodzenie i samo dzieło stworzenia czy przeznaczenie mogą wydawać się bardzo zagadkowe. Zdajemy sobie sprawę z istnienia tych w Bawarii czy w Ameryce Środkowej. Niektóre opowieści mówią jednak, że ciągną się one niemal pod całą Europą, i znajdują się również na terenie naszego kraju. Znane wśród mieszkańców Jury Krakowsko-Częstochowskiej podania mówią o nich, jednak czy istnieją naprawdę? (…) Część z badaczy dziejów świata uważa, że kolejne odnajdywane tunele stanowią dowód, potwierdzający tezę, że prawdziwa historia ludzkości zdecydowanie różni się od tego, o czym czytamy w podręcznikach. Erdstalle w Gizie - Ich obecność jest w ostatnim czasie jednym z najgłośniejszych tematów w kontekście podziemnych tuneli na świecie. O występowaniu pustych przestrzeni pod piramidami wiemy od bardzo dawna. Ponoć zszedł do nich, pochodzący z Wielkiej Brytanii egiptolog oraz konsul Henry Salt, wraz ze swoim towarzyszem. Z relacji dotyczącej tej wyprawy wynika, że przemierzyli oni drogę kilkudziesięciu metrów i odnaleźli komnatę, z której rozchodziły się kolejne korytarze.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, czytał może najszanowniejszy pan książkę najszanowniejszego pana Juliusza Verne – Podróż do wnętrza ziemi? Przypomnę jej fragment – opis podziemnego jeziora:

„Odkrycie jeziora olbrzymiego.
Pomimo wysiłku, nie mogłem nic zobaczyć. Wzrok mój, przyzwyczajony do ciemności, zamykał się przed światłem.  Kiedy zdołałem już otworzyć oczy, stanąłem, bardziej olśniony zachwytem, niż zdziwiony.  — Morze, wykrzyknąłem.  — Tak, — odpowiedział mi stryj, — morze Lidenbrocka. I mam nadzieję, że żaden żeglarz nie odmówi mi zaszczytu odkrycia tej wody i prawa nazwania go mojem nazwiskiem.  Obszerna płaszczyzna wody, zaczątek jakiegoś jeziora czy oceanu, rozciągała się przed naszym wzrokiem.  Fale uderzały o brzeg z łagodnym szumem, ukazując poprzez swe przezrocze śliczny, złoty piasek.  Lekka piana unosiła się na powierzchni. Był to prawdziwy ocean z konturami brzegów kapryśnych, ale pustynny, o straszliwie dzikim wyglądzie.
 Jeśliby mój wzrok mógł dosięgnąć najdalszych krańców tego morza, wszędzie widziałby to dziwne, specjalne światło, które oświecało najmniejsze cząstki wody.
 Nie było to światło słoneczne z olśniewającym blaskiem promieni, nie było to blade światło nocnych gwiazd, które jest tylko światłem odbitem, pozbawionem ciepła.
 Nie. Kolor światła był jasny i suchy, zaś podnosienie się temperatury świadczyło o obecności elektrycznej siły.  Była to jakby jutrzenka, zjawisko kosmiczne...”

Chociaż książka zaliczana jest do fantastyki to może w niej być coś z prawdy. Jeżeli w wnętrzu ziemi faktycznie żyją inteligentne istoty, to mogą one dbać o to by dostęp do ich świata był nie dostępny dla ludzi, sami zaś mogą doskonale się orientować co się na ziemi dzieje i ile pieniędzy nasi politycy marnują by zaspokoić swoje fanaberie. W książce Dzieci Kapitana Granta najszanowniejszy pan Juliusz Verne napisał ciekawą myśl:

„Im mniej człowiek ma wygód, tym mniej potrzeb. A im mniej kto potrzebuje, tym jest szczęśliwszy.”

Z tego co można przeczytać, posłowie i senatorowie na brak wygód narzekać nie mogą. Latają sobie samolotami za nasze pieniądze po świecie zamiast rozwiązywać nasze problemy. Sądząc po minach naszych podniebnych podróżników, towarzyszy im szczęście, ale perspektywa może się diametralnie zmienić gdy usłyszą wyrok sądu ostatecznego. Radość może zastąpić rozpaczliwy płacz i bezsilne zgrzytanie zębów. Na razie zgrzytać zębami na taką sytuację mogą podatnicy ciężko pracujący na podniebne fanaberie posłów i senatorów. Niektórzy Polacy nie wytrzymują i szukają szczęścia w innych krajach, a nawet na innych kontynentach. Najszanowniejszy pan Julisz Verne w książę 20000 mil podmorskiej żeglugi napisał znamienne słowa:

„Ziemi wcale nie potrzeba nowych kontynentów. Trzeba jej tylko nowych ludzi.”

Myślę podobnie. Ziemi potrzeba nowych ludzi, nowych elit, nowej edukacji, nowego ustroju, który będzie skutecznie eliminował z życia publicznego kanalie, które zamiast pracować chcą sobie na nasz koszt podróżować samolotami. Na razie takich nowych ludzi w polityce nie widać, mamy więc
problem do rozwiązania, a obecne demokratyczne reżimy są wielką przeszkodą do zapanowania normalności na ziemi. W książce zatytułowanej Pięć tygodni w balonie Juliusza Verne znajdziemy słowa, które mogą być pocieszeniem, mogą dodać otuchy w walkach z przeszkodami:

„Przeszkody są po to, by je zwyciężać; co do niebezpieczeństw, powiedz proszę, kto może twierdzić, że ich uniknie? Wszystko jest niebezpieczeństwem w tym życiu; może być bardzo niebezpieczne usiąść za stołem lub włożyć kapelusz na głowę; zresztą trzeba patrzeć na to, co ma nas spotkać tak, jak gdyby nas już spotkało i w przyszłości widzieć teraźniejszość, bo przyszłość jest tylko trochę oddaloną teraźniejszością.”

Uważam, że są to mądre słowa. Myślę, że dobrze by się stało, gdyby zwłaszcza członkowie rządu, posłowie, senatorowie patrzyli na przyszły sąd ostateczny jak na tylko trochę oddaloną teraźniejszość, to być może przestali by głupio szastać naszymi pieniędzmi i wzięli się do poważnej pracy, ale nie ma co się łudzić. Zauważyłem, że przeciętny poseł, czy senator lub człowiek rządu to dureń zazwyczaj myślący o tym by wzbogacić się na cudzy koszt, by polecieć na koszt podatnika, na inne kontynenty. Świadczą o tym wciąż rosnące koszty utrzymania rządu, o których napisano:

„Bizancjum! Wydatki Kancelarii Premiera w trzy lata wzrosły z 146,8 mln do 342,5 mln złotych!
Skąd taka aktywność pisowskich troli w internecie i zalew propagandy? Na to wszystko potrzeba przecież ogromnych ilości pieniędzy. Tymczasem okazuje się, że Kancelaria Premiera w ciągu ostatnich lat podwoiła swoje wydatki. Na co tak naprawdę idą te pieniądze?
Te wszystkie miliony pochodzą z naszych podatków. Każda złotówka to praca milionów Polek i Polaków, bo jak wiemy rząd nie ma własnych pieniędzy, ma tylko te, które nam zabierze… Rozdawnictwo, rozrzutność, brak umiaru to grzechy śmiertelne obecnej władzy.
Gigantyczny wzrost wydatków musi wynikać z działań, które są prowadzone przez Morawieckiego i jego ludzi. Duża ich część może być związana z typową propagandą, premier był tu, premier był tam, tu pogłaskał dziecko po główce, tam komuś dał odznaczenie, pojechał, poleciał, otworzył, przyklepał… To wszystko jest fotografowane, opisywane, wrzucane do internetu, by tworzyć wrażenie, że coś się robi. W rzeczywistości może to być to fasada smutnego teatru władzy, w którym Morawiecki nie ma realnego wpływu na państwo, bo decydent mieszka na Żoliborzu a partyjna centrala zarządzana krajem znajduje się w obskurnym budynku na Nowogrodzkiej.”

W pamięci utkwił mi ciekawy komentarz do tej wiadomości adresowany do najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego:

„~szara strefa-
Więcej podatków już nie wyciśniecie. Więcej już było. Teraz pora zacząć oszczędzać. Czyli zmniejszać wydatki budżetowe. Taką wiedzę mają nawet gospodynie domowe. A ty banksterze nie?”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, zdumiewa mnie to, że wydatki rządu wciąż rosną, a przecież powinny maleć. Powinny maleć bo rozwój technologii powinien zaowocować oszczędnościami. Mamy oszczędniejsze żarówki, zdecydowanie tańszą komunikację za pośrednictwem Internetu. Mniej możemy wydawać na papier, bo coraz powszechniejsze są dokumenty cyfrowe, wirtualne. Spotykać się nie musimy fizycznie, bo wiele spraw można załatwić bezpłatne, korespondencyjnie. Nawet by dokonywać transakcje o wielkiej skali strony nie muszą się wcale spotykać. Jakiś czas temu ziemię obiegła taka wiadomość:

„Dania nie jest zainteresowana sprzedażą USA Grenlandii. Jest reakcja Trumpa - prezydent Stanów Zjednoczonych odwołał planowane spotkanie z premier Mette Frederiksen.”

Bardzo proszę przeczytajmy wnikliwie i z rozmysłem doniesienie jak do tego doszło:

„Kilka dni temu „Wall Street Journal”, powołując się na swoich informatorów, donosił o interesującym przedmiocie dyskusji Donalda Trumpa. Według ustaleń dziennikarzy polityk miał już kilkukrotnie pytać swoich współpracowników o możliwość nabycia przez Stany Zjednoczone praw do Grenlandii. Należąca do Danii wyspa może zawierać znaczne pokłady surowców naturalnych, a i jej strategiczne położenie nie jest pozbawione geopolitycznego znaczenia. Zainteresowanie Trumpa miało rozpocząć się w momencie, w którym polityk usłyszał o rzekomych kłopotach finansowych rządu Danii związanych z Grenlandią. Wielu komentatorów potraktowało publikację „Wall Street Journal” w charakterze żartu. Tymczasem jak się okazuje, Donald Trump faktycznie sonduje możliwość zakupu Grenlandii. – To jest temat, o którym rozmawialiśmy. Pojawiła się taka koncepcja i jest ona bardzo interesująca ze strategicznego punktu widzenia. Jesteśmy nią poważnie zainteresowani, ale nie rozmawialiśmy o tym dużo... Pomysł Amerykanów skomentowała już premier Danii Mette Frederiksen. – To absurdalny pomysł. Grenlandia nie jest na sprzedaż. Grenlandia nie jest duńska. Grenlandia należy do Grenlandii. Mam nadzieję, że amerykański pomysł nie jest poważny – mówiła polityk w rozmowie z gazetą „Sermitsiaq”. W odpowiedzi na te słowa Donald Trump odwołał spotkanie z szefową duńskiego rządu. O swojej decyzji poinformował - jak zwykle - za pośrednictwem Twittera. „Dania to wyjątkowy kraj, który ma fantastycznych mieszkańców, jednak z powodu braku zainteresowania premier Mette Frederiksen rozmowami o sprzedaży Grenlandii, jestem zmuszony przełożyć nasze spotkanie” – napisał przywódca USA. Zastępca rzecznika Białego Domu Judd Deere dodał, że odwołano całą wizytę prezydenta USA w Danii.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że cała ta niedoszła transakcja odbyła się korespondencyjnie, bez zbędnych wydatków finansowych. Gdyby nawet do sprzedaży Grenlandii doszło, spotkania pomiędzy przywódcami krajów nie musiało by nastąpić. W dobie wideokonferencji można by taką zorganizować. Nagrać podpisanie przesłanych drogą elektroniczną dokumentów i było by po sprawie. Kwestia Grenlandii nie została rozegrana profesjonalnie. Władze Danii o chęci kupna Grenlandii przez USA dowiedziały się za sprawą mediów, ale i tak zaoszczędzono dużo czasu i pieniędzy na niepotrzebne wizyty na żywo.
Uważam, że ta niedoszła transakcja może posłużyć jako wzór jak się w pierwszym wieku EY powinno sprawy międzypaństwowe jak i państwowe załatwiać. Zdecydowana większość, myślę, że jakieś 99,9 % podróży polityków, członków rządu, radnych to podróże zbędne, przez co szkodliwe.
Generują koszty, zabierają czas. Dodatkowo takie spotkania, a zwłaszcza towarzyszące nim nieformalne rozmowy w mniejszych gronach w tym w cztery oczy mogą zaowocować łapówkami i przekrętami, co oczywiście cieszy piekielnych sadystów, ale nam ziemianom może wielkie straty przynosić. W dzisiejszych czasach, takie transakcje powinny być prowadzone otwarcie na odległość, najlepiej na otwartych forach internetowych w formie pisanej. Unikniemy w takim przypadku wielu komplikacji. W jednym z poprzednich listów, pisałem o polityku, który coś powiedział i po chwili kłamał bezczelnie i uparcie, że tego nie powiedział. Jeżeli politycy chcą kłamać, to niech kłamią na piśmie. Łatwiej będzie im kłamstwo wykazać. W kontaktach na odległość trzeba jednak zachować wyjątkową ostrożność, bo oszuści są pomysłowi:

„Francja: Zakładali maskę, udawali ministra, wyłudzali miliony
Ofiarą fałszywego Le Driana (w momencie oszustwa był ministrem obrony) padł m.in. miliarder Aga Khan, który miał przekazać oszustom 20 mln euro. Z kolei turecki miliarder Inan Kirac stracił na oszustwie 45 mln euro. Oszuści mieli łącznie kontaktować się ze 150 osobami, w tym prezydentem Gabonu Alim Bongo, dyrektorem generalnym firmy Lafarge i arcybiskupem Paryża. Jednak tylko od trzech osób udało im się wyłudzić pieniądze. Przez telefon oszuści mieli mówić rozmówcom, że francuskie państwo potrzebuje pilnej pomocy finansowej w związku z "tajnymi operacjami" - zazwyczaj mówili o konieczności wypłacenia okupu porywaczom w Syrii albo akcjach antyterrorystycznych. Darczyńcom obiecywano natychmiastowy zwrot kosztów. Aby dodać sobie wiarygodności w niektórych przypadkach oszuści łączyli się z ofiarami przez Skype'a - wówczas jeden z nich zakładał silikonową maskę Le Driana i występował za biurkiem na tel francuskiej i unijnej flagi...”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich otwartych listów, myślę, że nadeszła stosowna pora na podsumowanie listu. Zasadniczą treścią jego były podniebne podróże demokratycznych elit na koszt podatników. Wygląda na to, że zdecydowana większość tych lotów odbyła się niezgodnie z obowiązującym prawem najwyższym zapisanym w Konstytucji. Sprawą powinny się zająć organy ścigania. Pieniądze powinny zostać odzyskane i wpłacone do skarbu państwa. Podobnie powinno się wyegzekwować nagrody, które rządzący sobie przyznali, ale zadeklarowali je zwrócić. Kolejną kwestią są spotkania polityków w skali krajowej i międzynarodowej. W dobie Internetu straciły one rację bytu. Wszystkie sprawy można załatwiać korespondencyjnie na forach internetowych. Skoro istnieje taka opcja, to samoloty rządowe należy sprzedać nim dojdzie do kolejnej katastrofy. W dobie Internetu są one tylko fanaberią, zbytecznym luksusem obciążającym podatników. Koniecznie trzeba dokonać zmian, a w zmianach tych powinni przodować zwłaszcza chrześcijanie, którzy w Biblii mają do tego zachętę:

Kolosan 3:23-25
Cokolwiek czynicie, pracujcie nad tym z całej duszy jak dla Jehowy, a nie dla ludzi, bo wiecie, że to od Jehowy otrzymacie należną nagrodę dziedzictwa. Służcie jako niewolnicy Panu, Chrystusowi. Kto czyni zło, ten na pewno otrzyma z powrotem to, co złego uczynił, i nie ma tu żadnej stronniczości.

Odwagi najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, ma szansę najszanowniejszy pan prezydent być pierwszym prezydentem, który zrezygnuje z rządowego samolotu, na rzecz umiaru i skromności. Również Rząd Polski, Sejm, Senat, stoją przed szansą przeniesienia obrad z cieni gabinetów, z ław sejmowych na otwarte forum internetowe. Jeżeli coś można zrobić lepiej i taniej to koniecznie się powinno to zrobić. Brak takich działań świadczyć może albo o wielkiej głupocie lub o wielkim łajdactwie. Bezspornie cechy te dominują w polityce naszego kraju i by coś zmienić na lepsze napisałem ten list otwarty, postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga:

Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom ustanowić najlepsze, najnowocześniejsze formy sprawowania władzy oraz najlepszej formy korzystania z środków transportu?

Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 17 mar 2020, 11:50 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 2 dzień 5 miesiąc 11 rok EY

Najsz :)

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, poprzedni 81 list otwarty zatytułowany - Seks, samoloty i bizantyjskie życie rządowych elit – poświęcony był między innymi nagrodom, które miały być zwrócone, ale nie zostały, lotom służbowym i seksie w samolotach, oraz przestępcom wyłudzającym nasze pieniądze w celu prowadzenia życia pełnego przepychu. Być może gdyby najszanowni9ejszy pan poseł Jarosław Kaczyński latał samolotami, to może załapał by się na jakiś lot w podkarpackie rejony naszego kraju na jakieś seksparty z szalonymi nieletnimi kocicami, ale że unika samolotów to koty w Warszawie mogą czuć się zagrożone. Upodobanie do koków najszanowniejszego pana posła jest znane, wypadki kontaktów seksualne pomiędzy ludźmi i kotami też są opisane:

„Amerykanin zgwałcił kota. Potem wyrzucił go przez okno
Kiedy 30-latek zaaplikował sobie dawkę amfetaminy, czuł, ze musi jakoś spożytkować rozpierającą go energię. Krążył po mieszkaniu i nie wiedział, co ze sobą zrobić. W pewnej chwili na jego drodze stanął kot. Świadkowie widzieli, jak kot spada z dużej wysokości. Zwierzę nie przeżyło lądowania. Ci, którzy to widzieli, od razu zawiadomili policję. Kiedy do mieszkania Martineza weszli funkcjonariusze policji, zobaczyli 30-latka z opuszczonymi spodniami, w stanie narkotycznego upojenia. Teraz mężczyźnie za zoofilię grozi do 5 lat pozbawienia wolności. (...)
Szok! Mężczyzna z USA gwałcił i zabijał koty. Zwyrol został skazany przez amerykański sąd aż na 16 lat więzienia. Dostatecznie wysoka kara? Oby ten zwyrodnialec zgnił za kratami! Policja w Kalifornii zatrzymała seryjnego zabójce i gwałciciela kotów. Jak się okazało, Robert Farmer (24 l.) przez dwa lata porwał i brutalnie zabił 21 kotów z sąsiedztwa. Jak wykazały badania weterynaryjne, niektóre z nich wcześniej wykorzystał seksualnie. Zoofil był nieuchwytny, aż wreszcie przypadkowo nagrała go kamera monitoringu w momencie, gdy uciekał z kolejnym kotem. Przy mężczyźnie znaleziono zakrwawiony nóż rzeźnicki, narzędzie zbrodni. Sąd nie miał litości dla sadysty i skazał go na aż 16 lat więzienia!”

Nie sugeruję, że najszanowniejszy pan poseł Jarosław Kaczyński może gwałcić koty, ale też nie wykluczam takiego scenariusza i sprawie mogły by się przyjrzeć jakieś organizacje chroniące zwierzęta, zwłaszcza, że koty miewają naturalnych wrogów, do których zalicza się komik, najszanowniejszy pan Wojciech Cejrowski, który podczas programu, gdy zapytano, go jaki prezent pod choinkę sprawił mu w dzieciństwie największą radość wyznał:

„Największą radość sprawił mi cudzy prezent. Starszy ode mnie kuzyn dostał wiatrówkę. To był doskonały prezent. Jak to możliwe, że wiatrówki były legalne? Myśmy strzelali potem do wróbli i kotów z tego. To była ogromna frajda dla mnie, że dostał tę wiatrówkę – chwali się Cejrowski znęcaniem się nad zwierzętami.”

Przy innej okazji wyznał - 'Mój dziadek polował na koty'.

W poprzednim liście pisałem też o Aghartcie, podziemnym królestwie, Władcy Świata i zapowiedzi końca niegodziwców. W liście wykazałem też bezsens i zarazem szkodliwość większości podróży polityków oraz klasycznych słownych narad. Utrzymywanie obecnego stanu rzeczy może świadczyć i o wielkiej głupocie i o wielkim łajdactwie. Za zmianami w tej kwestii powinni się opowiedzieć przede wszystkim chrześcijanie, którzy według wytycznych najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) wszystko powinni czynić jak najlepiej, jak dla najszanowniejszego Boga Jehowy. Najszanowniejszy pan apostoł Paweł zachęcał chrześcijan by wszystko robić ku chwale Bożej:

1 Koryntian 10:31
Dlatego czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko czyńcie ku chwale Bożej.

Jakiś czas temu przeczytałam informację, która wprowadzi nas w temat następnego listu:

„Incydent kierowcy premiera Morawieckiego, który (...) przyjechał wcześnie rano po premiera na jedno z warszawskich osiedli, gdzie mieszka Mateusz Morawiecki. Funkcjonariusz miał przypadkowo włączyć sygnały dźwiękowe..., nie umiał ich wyłączyć. Efekt był tragiczny, mieszkańcy strzeżonego osiedla zostali obudzeni, zrobiła się wielka awantura, a oburzeni mieszkańcy zaczęli wydzwaniać na policję ze skargą na premiera. By temu przeciwdziałać, kierowca z włączonymi syrenami wyjechał z osiedla i przejechał do siedziby jednej ze służb specjalnych mieszczącej się nieopodal. Tam poprosił o pomoc, jednak gdy wysiadł z pojazdu, limuzyna się zatrzasnęła. Finalnie po premiera przyjechała inna ekipa, z innym samochodem i kierowcą. Premier najadł się wstydu, a amatorszczyzna jaka zapanowała w tej prestiżowej służbie, stała się nie do przyjęcia. Trudno o bardziej symboliczne pokazanie skali upadku, do jakiej obecny rząd doprowadził tę służbę. Nam pozostaje śmiech. Przez łzy.”

82 list otwarty do najszanowniejszego pana prezydenta będzie nosił tytuł – Rządowe limuzyny i zgwałcone koty. W miarę regularnie media obiegają wiadomości o stłuczkach i wypadkach z udziałem rządowych limuzyn. Sam pan prezydent miał szczęście przeżyć niejedną kolizję. Mniej szczęścia miała natomiast najszanowniejsza pani była premierka Beata Szydło. Kilka lat temu po kolizji trafiła do szpitala i chociaż wypadek odbył się kilka lat temu po dziś dzień nie udało się prokuraturze i sądom ustalić ko był sprawcą wypadku. Niedawno media obiegła kolejna informacja dotycząca zniszczenia dowodów z zdającego się nie mieć końca procesu:

„Nie będzie śledztwa w sprawie celowego uszkodzenia płyt z zapisem monitoringu z miejsca wypadku byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu Przez kilka miesięcy trwało postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył Władysław Pociej, obrońca kierowcy seciento, który oskarżony jest o spowodowanie wypadku. Ostatecznie badająca sprawę prokuratura w Nowym Sączu odmówiła wszczęcia śledztwa. Śledczy uznał, że nie doszło do przestępstwa zarówno w przypadku uszkodzenia płyt z zapisem m.in. monitoringu, ale też nie ustalono w jakich okolicznościach mogło do tego dojść. Na filmach, zdaniem obrońcy oskarżonego mógł być widoczny samochód, którym jechał ważny świadek. Co innego twierdzą śledczy z Krakowa, który uważają, że na płytach nie ma nic istotnego, cały zapis jest niewyraźny i nic nie wnosi do sprawy. Decyzja nowosądeckich prokuratorów oznacza, że nie ma podstaw by teraz twierdzić, że ktoś celowo manipulował materiałem dowodowym.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, w normalnym kraju tego typu sprawa mogłaby zająć kilka godzin, w skrajnym przypadku konieczności przesłuchania dodatkowych świadków co najwyżej kilka tygodni, w Polsce ciągnie się latami.
Winne temu są nieudolna prokuratura i nieudolne sądy. Temat ten jednak już omówiłem w dwóch listach. W 62 liście zatytułowanym - Sądy, sędziowie i sprawiedliwość - propozycje zmian – i w 63 liście zatytułowanym - Prokuratorzy, biegli sądowi, świadkowie - analiza.

Przeczytał najszanowniejszy pan prezydent te listy? Jeżeli tak to co najszanowniejszy pan prezydent myśli o moich propozycjach zmian mających na celu poprawę fatalnego stanu praworządności?

Bardzo proszę powróćmy myślami do samochodów służbowych. Samochody służbowe można spotkać na wielu szczeblach administracji państwowej. Najszanowniejszy pan prezydent wozi się państwowymi limuzynami, robią to też urzędnicy niższych szczebli. Bywa też, że służbowe limuzyny bywają wykorzystywane do działalności przestępczej:

„Portal wPolityce.pl dotarł do kolejnych informacji dotyczących Artura W., zatrzymanego przedwczoraj przez CBA burmistrza warszawskich Włoch. Z naszych informacji wynika, że Artur W. mógł przyjąć łapówkę od Sabriego B. już wcześniej, zaś przedwczorajsza „transakcja” z tureckim biznesmenem była drugą transzą korzyści majątkowej, po którą burmistrz Włoch przyjechał do Raszyna służbowym samochodem z ratusza!”

Przestępcy wożą się rządowymi limuzynami nawet poza granice naszego kraju:

„Nawet dwa razy w tygodniu limuzyną SOP do Berlina. "Rz": Wyjątkowo droga ochrona prezes TK
Funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa strzegą prezes Trybunału Konstytucyjnego nawet poza granicami Polski. Dlaczego tak jest, skoro według ustawy o tej służbie taka ochrona jej nie przysługuje? O sprawie pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita". "Limuzyna Służby Ochrony Państwa z kierowcą i funkcjonariuszem do ochrony osobistej Julii Przyłębskiej, prezes Trybunału Konstytucyjnego, krąży między Warszawą i Berlinem, gdzie ambasadorem RP jest jej mąż, Andrzej Przyłębski. To 600 km w jedną stronę, do tego trzeba doliczyć pracę oraz delegację dwóch SOP-owców" – wskazuje środowa "Rzeczpospolita". Według ustaleń dziennika, takie podróże odbywają się nawet dwa razy w tygodniu. Ochrona dla prezesa Trybunału Konstytucyjnego jest sytuacją wyjątkową. "Rz" zauważa, że w myśl ustawy o SOP przysługuje ona jedynie prezydentowi, premierowi, wicepremierom oraz marszałkom. "Dotychczas żaden poprzednik Przyłębskiej ochrony nie miał" – czytamy. Jak to się stało, że Julia Przyłębska korzysta z tego przywileju? Decyzję w tej sprawie podjął minister spraw wewnętrznych i administracji. Jakie były ku tego przesłanki? Tego już nie wiadomo.”

Rozumiem powód, dlaczego zwyrodniała kasta członków Trybunału Konstytucyjnego może się obawiać o swe życie i chcieć korzystać z Służby Ochrony Państwa i rządowych limuzyn.
Z rządowych limuzyn mogą chcieć korzystać z chciwości. Może im być żal wydawać swoje własne pieniądze - a zarabiają oni ponadprzeciętnie dużo. Z ochrony zaś mogą chcieć korzystać, bo mogą sobie doskonale zdawać sprawę, że stoją na straży tego by osoby łamiące Konstytucje były chronione przez Trybunał Konstytucyjny. Działalność tej odrażającej kasty opisałem w 69 liście zatytułowanym - Kryminaliści i ścierwa moralne w Trybunale Konstytucyjnym. Uważam, że koniecznie tym upadłym moralnie gronem powinny się zająć organa ścigania i na jego miejsce można by powołać jakiś społeczny komitet czuwający nad przestrzeganiem Konstytucji, ale nie o tym jest ten list, ale o rządowych limuzynach. Kiedy na początku swojej prezydenckiej kariery wybrał się najszanowniejszy pan prezydent do Wielkiej Brytanii to podobno poruszał się najszanowniejszy pan prezydent prywatną taksówką. Tak przynajmniej podały media:

„Rzeczpospolita” informuje, że w czasie oficjalnej wizyty w Londynie, prezydent Andrzej Duda był wożony wynajętą taksówką, zamiast pancerną limuzyną. W (...) podróż zagraniczną Andrzej Duda wybrał się do Wielkiej Brytanii. Uczestniczył w obchodach 75. rocznicy bitwy o Anglię. Spotkał się z Polonią, weteranami II wojny oraz z ówczesnym premierem Davidem Cameronem. Na filmach i zdjęciach z wizyty rzuca się w oczy niebieskosrebrne BMW 7, którym poruszał się po Londynie prezydent. Limuzyna nie jest jednak własnością BOR. Nie należy też do brytyjskiego Security Service. Rozwiązaniem zagadki jest naklejony na szybie z przodu i z tyłu okrągły znaczek – to licencja PHV (Private Hire Vehicle). Mówiąc wprost: to prywatna taksówka, jakich tysiące jeżdżą po Londynie. W Anglii nazywa się je minicabs – są tańsze niż słynne czarne taksówki, zasady ich wynajmu przypominają Ubera (prywatna osoba mająca auto świadczy usługi transportowe).
Dziennik cytuje Polaka mieszkającego w Londynie – Byłem w tłumie, który witał prezydenta pod katedrą św. Pawła. Zdębieliśmy, widząc, że przyjechał prywatną taksówką, jakie my wynajmujemy, by wrócić z imprezy. Było mi wstyd.”

Z tego co przeczytałem wynika, że Biuro Ochrony Rządu i Kancelaria Prezydenta Polski zdementowały te doniesienie:

„Biuro Ochrony Rządu odpiera zarzut, że prezydent jeździł w Londynie prywatną taksówką. – Samochód, którym poruszał się prezydent RP podczas omawianej wizyty, został zapewniony przez służby brytyjskie zgodnie z ich oceną zagrożenia i procedurami – twierdzi kpt. Grzegorz Bilski z BOR. Dodaje, że „formy i metody realizacji zadań przez BOR” są określone niejawną dokumentacją i nie podlegają udostępnieniu. (…) Reasumując: autorki artykułu naruszyły zasady dziennikarskiej rzetelności, posługując się kłamstwem, manipulacjami i interpretując fakty zgodnie z wcześniej założoną tezą.”

Na to oświadczenie rządowych instytucji gazeta tak zareagowała:

„Na wielu zdjęciach oraz filmach z wizyty prezydenta widoczny jest numer rejestracyjny auta oraz naklejki na przedniej i tylnej szybie. W brytyjskim odpowiedniku Centralnej Ewidencji Pojazdów sprawdziliśmy historię tego samochodu (może to zrobić każdy użytkownik Internetu). (…) Naklejki umieszczone na szybach to licencja PHV (Private Hire Vehicle) wydawana przez londyńskiego zarządcę transportu publicznego. Umieszczony na nich numer rejestracyjny pojazdu odpowiada temu, którego historię sprawdziliśmy w ewidencji samochodów. Z zestawienia tych faktów ewidentnie wynika, że w chwili wizyty prezydenta – auto było przeznaczone do wynajmu. Było zatem prywatną taksówką.”

Więcej informacji na ten temat nie znalazłem, a sprawa jest bardzo poważna. Są dwie opcje.
Samochód nie był prywatny, ale rządowy, wówczas gazeta by kłamała.
Samochód był prywatny – prywatną taksówką - w tym wypadku kłamali by urzędnicy z otoczenia najszanowniejszego pana prezydenta.
Gdyby tak było, to okazało by się, że aktualna władza okłamuje naród nawet w tak błahych sprawach czy samochód, którym najszanowniejszy pan prezydent poruszał się po Londynie był prywatną taksówką czy rządowym samochodem. Uważam, że koniecznie trzeba tę sprawę wyjaśnić i kłamców przykładnie ukarać. Gdyby okazało się, że kłamali urzędnicy państwowi, to dodatkowo trzeba by osoby te zwolnić z pracy i zakazać zajmowania stanowisk w sektorze państwowym.
Bardzo proszę zastanówmy się jeszcze nad myślą zaczerpniętą z wiadomości:

„Byłem w tłumie, który witał prezydenta pod katedrą św. Pawła. Zdębieliśmy, widząc, że przyjechał prywatną taksówką, jakie my wynajmujemy, by wrócić z imprezy. Było mi wstyd..”

Takie uczucia jak wstyd, duma zależeć mogą od naszego światopoglądu, sumienia, religii, wartości jakie wyznajemy w życiu. Kiedy najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) poruszał się po Jerozolimie na ośle tłumy wiwatowały:

Mateusza 21:7-9
I przyprowadzili oślicę oraz jej źrebię, i włożyli na nie swe szaty wierzchnie, a on na nich usiadł. Większość ludzi z tłumu słała na drodze swe szaty wierzchnie, podczas gdy inni zaczęli ścinać gałęzie z drzew i słać je na drodze. Tłumy zaś, te idące przed nim i te podążające za nim, wołały: „Racz wybawić Syna Dawidowego! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Jehowy! Racz go wybawić na wysokościach!”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwrócić uwagę na fakt, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nie poruszał się opancerzonym rydwanem, ani nie jechał na wypasionym konie z stadniny koni w Janowie Podlaskim, ale na zwykłym ośle. Są jednak ludzie, którzy mają zamiłowanie do przepychu, bufonady. W Biblii przykładem takiego człowieka był najszanowniejszy pan Haman:

Estery 6:6-9
Kiedy Haman wszedł, król przemówił do niego: „Co należy uczynić dla męża, którego król chciałby uhonorować?” Wtedy Haman powiedział w swym sercu: „Kogo to król chciałby uhonorować bardziej niż mnie?” Rzekł więc Haman do króla: „Jeśli chodzi o męża, którego król chciałby uhonorować, to niech przyniosą szatę królewską, w którą sam król się przyodziewa, i konia, którego sam król dosiada, a któremu na głowę włożono królewską ozdobę głowy. I niech zostanie powierzona szata i koń jednemu ze szlachetnie urodzonych książąt króla; i niech przyodzieją tego męża, którego sam król chciałby uhonorować, i niech go obwożą na tym koniu po placu miejskim, i wołają przed nim: ‚Oto, co się czyni dla męża, którego król chciałby uhonorować’”

Dla mnie tego typu uhonorowanie było by formą kary. Warto tu dodać, że najszanowniejszy pan Haman marnie skończył. Honory, o których myślał, że dostąpi stały się udziałem kogoś innego, on zaś w ostateczności zawisł na palu:

Estery 7:10
I powiesili Hamana na palu.

Jeżeli kogoś interesuje co doprowadziło do zawieszenia najszanowniejszego pana Hamana na palu to zachęcam do przeczytania 31 listu zatytułowanego - Spalenie kukły Jehudy, Izraelici i Święto Purim – lub do sięgnięcia po Biblię. Bardzo proszę powróćmy myślami do rządowych limuzyn.
Uważam, że gdyby najszanowniejszy pan prezydent poruszał się nie tylko po Londynie, ale również po Polsce prywatną taksówką to byłby powód do dumy, a nie do wstydu. W mediach można natrafić doniesienia o skromności wielu przywódców:

„Alexander Van der Bellen, prezydent Austrii, zapowiedział, że na szczyt klimatyczny w Katowicach przyjedzie pociągiem. W ten sposób promował ograniczanie emisji CO2. Ale nie przewidział, że wagon, którym miał jechać, nie dotrze do Wiednia. Van der Bellen pojechał jak zwykły pasażer. - Wagon pierwszej klasy został wycofany z powodu usterki, nie wiedzieliśmy o podróży prezydenta - wyjaśnia nam PKP.”

„Prezydent Islandii pojechał do Gdańska pociągiem. "Można normalnie? Bez nadęcia, buty, konwoju" (…) "Mieszkam w tym kraju od wielu lat i proszę mi wierzyć, prezydent Islandii nie chodzi z obstawą, tylko normalnie. Można go spotkać na mieście z żoną i dziećmi", "Mieszkam na Islandii i często spotykam prezydenta bez obstawy na basenie i na meczach", "W Reykjaviku chodzi bez ochrony. Jest lubiany i szanowany, przychodzi zawsze do dzieci na zawody piłki nożnej. Często go widuję, jak jeździ rowerem po okolicy',”

„Premier Holandii Mark Rutte udał się z wizytą do króla Wilhelma Aleksandra, by poinformować o utworzeniu nowego rządu. Jako środek transportu nie wybrał jednak limuzyny, a zwykły rower.”

Myślę, że przykłady te są godne naśladowania. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę spojrzeć na sprawę limuzyn rządowych z strony bezpieczeństwa. Sądząc po ilości kolizji z udziałem rządowych limuzyn, podróżowanie taksówkami było by bezpieczniejsze. Był okres w moim życiu, że dużo podróżowałem taksówkami i ani razu nie przydarzyła mi się żadna kolizja, a zdarzało mi się jeździć uczęszczaną trasą Kraków Warszawa. Czytałem, że również najszanowniejsza pani aktorka Iwona Bielska też podróżowała taksówką do Warszawy w celu zgoła odmiennym – na spotkania z aktorem, najszanowniejszym panem Romanem Wilhelmim. Aktor ten zasłynął rolą Olgierda, dowódcy czołgu Rudy 102 w filmie Czterej Pancerni i Pies. Za szczytowe osiągnięcie w jego aktorskiej karierze bywa uważana rola w serialu Kariera Nikodema Dyzmy. Film ten i przede wszystkim rola najszanowniejszego pana Romana Wilhelmiego grającego filmowego Dyzmę jest moim zdaniem znakomitą alegorią demokratycznych elit. Jeżeli najszanowniejszy pan nie widział tego filmu to polecam. Popularnością cieszył się też film Alternatywy 4, w którym najszanowniejszy pan Roma Wilhelmi grał rolę dozorcy, o nazwisku Anioł. Również w tej postaci można się dopatrzyć mentalności demokratycznych elit. O najszanowniejszym panie Romanie Wilhelmim tak napisano:

„Grał na scenie i w życiu. Pierwsze małżeństwo Wilhelmiego przetrwało 9 lat i rozpadło się. Podczas rozprawy rozwodowej aktor rzucił się przed żoną na kolana i odegrał miłosną scenę. Zrobił to tak przekonująco, że wzruszone ławniczki próbowały przekonać panią Danutę, by wycofała pozew. Już po rozwodzie Wilhelmi pewnego dnia niespodziewanie zapukał do mieszkania byłej żony i poprosił ją, by pozwoliła mu się na jakiś czas wprowadzić, bo jego aktualna dziewczyna domaga się ślubu i "inaczej to go dorwie". Był zawiedziony odmową - jak małe dziecko.
Barwne były również okoliczności jego drugiego małżeństwa, z węgierską tłumaczką Mariką Kollar, którą poznał podczas występów Teatru Ateneum w Budapeszcie.
- Po bankiecie, gdy wszyscy byli już w sztok pijani, Romek dla zabawy wyrzucił nasze tłumaczki za drzwi. Wcześniej o wdzięki Mariki pobił się w holu hotelowym z kolegą. Następnego ranka wstał bardzo wcześnie, co mu się rzadko zdarzało. Starannie się ogolił, kupił cięte, kolorowe hiacynty i oficjalnie poprosił Marikę o wybaczenie. Przeprosiny Romka zostały przyjęte. Oświadczyny także - wspominał aktor, Henryk Łapiński. Ślub odbył się w Warszawie. Gdy urodził im się syn Rafał, szybko potwierdziło się, że Roman nie nadaje się do życia rodzinnego. Nie dawał pieniędzy, gubił kartki na żywność. Marika rozwiodła się, wyjechała z Polski. Rafał przez lata nie miał regularnych kontaktów z ojcem. Został tłumaczem, zamieszkał w Wiedniu.
Roman związał się m.in. z koleżanką po fachu, Iwoną Bielską. To była miłość na odległość: ona w Krakowie, on - w Warszawie. Potrafił w środku nocy zadzwonić i powiedzieć, że jeśli ukochana natychmiast do niego nie przyjedzie, on rzuci się z balkonu. Bielska brała taksówkę i jechała do stolicy. Nie mogła jednak wytrzymać takiej huśtawki emocjonalnej, rozstali się po dwóch, czy trzech latach. Ostatnią kobietą w życiu aktora była sekretarka planu, Liliana Kęszycka.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że o podróżach najszanowniejszej pani Iwony Bielskiej do Warszawy taksówką napisano, ale nie pojawiła się żadna wzmianka o tym, że podróżując taksówką miała jakiś wypadek, jakąś stłuczkę. Tymczasem najszanowniejszy pan prezydent wożąc się rządowymi limuzynami brał udział w niejednej kolizji. Wniosek z tego można wyciągnąć taki, że taksówki, lub inne firmy przewozowe gwarantują lepszą jakość usług, większe bezpieczeństwo od państwowych limuzyn. Skoro tak się dzieje to dla bezpieczeństwa najszanowniejszego pana prezydenta jak i innych urzędników państwowych koniecznie będzie zlikwidowanie floty rządowych limuzyn i zastąpienie ich transportem prywatnym. Dodatkowo z racji tego, że urzędnicy państwowi maja zazwyczaj zarobki ponadprzeciętne to koniecznie trzeba by za swoje przejazdy płacili z swoich pensji co sprawi, że będą się solidnie zastanawiać jaką formę transportu obrać. Są jednak państwowe służby, które korzystać muszą z samochodów służbowych. Do takich służb można zaliczyć strażaków, strażników miejskich, policjantów. Różne służby, które muszą kontrolować duży teren i w razie potrzeby muszą w jak najszybszym czasie dojechać na miejsce zdarzenia po to by podjąć szybką interwencję. Służby te samochody służbowe powinny mieć. Przypomniało mi się ciekawe ogłoszenie dotyczące przetargu na zakup samochodów na potrzeby straży miejskiej:

„Straż miejska w Lublinie tak rozpisała przetarg na nowe samochody, że mógł go wygrać tylko jeden model - Dacia Duster. Gdy sprawą zainteresował się dziennikarz motoryzacyjny, warunki przetargu szybko zmieniono. Lubelska straż miejska szuka właśnie pięciu nowych samochodów osobowych. Obecnie używane skody fabie czy renault kangoo mają już na licznikach grubo ponad 200 tys. przejechanych kilometrów i co chwila wymagają interwencji mechaników. Niedługo w autach z silnikami Diesla trzeba będzie wykonać poważniejsze naprawy, idące w tysiące złotych. Dlatego komendant straży miejskiej Jacek Kucharczyk zdecydował, że czas kupić nowe auta. Cztery pojazdy mają mieć napęd na jedną oś, a jeden z nich na wszystkie koła. Chodzi o to, aby funkcjonariusze mogli choćby bez problemu dojechać w trudno dostępne miejsca.
Problem z tym, że strażnicy tak rozpisali przetarg, że jego warunki mogła spełnić tylko Dacia Duster. Napisał o tym portal motoryzacja.interia.pl Autor tekstu sprawdził wszystkie kryteria zamówienia. Okazuje się, że dwa z nich - instalację LPG oraz prześwit (minimum 180 mm) może spełnić wyłącznie wspomniane auto. Wprawdzie strażnicy bronili się, że nikogo z przetargu nie zamierzali wykluczyć i mogli do niego przystąpić inni dilerzy, oferując np. Skodę Yeti, VW Tiguan, Renault Kangoo i Nissana Qashqai. Dziennikarz motoryzacyjny skontaktował się więc z przedstawicielami wspomnianych firm. Okazało się, że warunków postawionych przez straż miejską nie mógł spełnić żaden z nich.
Czy strażnicy zamarzyli sobie, aby jeździć właśnie dacią i pod nią rozpisali przetarg? - Absolutnie nie. Pomysł z instalacją gazową był mój, podyktowany wyłącznie względami ekonomicznymi. Obecnie ceny benzyny dochodzą do 5 zł za litr, a gaz jest poniżej 2 zł za litr. To pokazuje, jak dużo moglibyśmy zaoszczędzić, kupując samochody z taką instalacją - nie ukrywa Kucharczyk.
"Wyborcza": - Naprawdę nie chodzi wam o konkretny model?
Komendant Kucharczyk: - Mam w tej sprawie czyste sumienie. Pracownica, która przygotowywała warunki, kontaktowała się z kilkoma dilerami. Staraliśmy się tak przygotować specyfikację, aby jak najwięcej marek spełniało kryteria. (…) Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Samar, który monitoruje rynek samochodowy w kraju, stara się unikać sformułowania "ustawiony przetarg": - Te zapisy mogą równie dobrze wynikać z nieświadomości czy niewiedzy pracownika, który przygotowywał specyfikację. Urzędnicy często nie mają pełnej wiedzy na temat przedmiotów, które zamawiają. W tym przypadku wystarczyło wpisać wszystkie parametry w naszą wyszukiwarkę i od razu pokazałaby wszystkie dostępne modele samochodów. W poniedziałek po serii pytań straż miejska zmieniła warunki przetargu. Wykreślono zapis o tym, że w samochodach musi być zamontowana instalacja gazowa. Teraz będzie ona tylko dodatkowym atutem.”

Z tego co się dowiedziałem w tym temacie tylko firma Dacie w tym segmencie aut dopuszczała możliwość zainstalowania instalacji gazowej bez utraty gwarancji:

„("Należy jednak zwrócić uwagę, że w Polsce żaden z producentów nie oferuje samochodu z napędem 4x4, prześwitem min. 180 mm i fabryczną instalacją gazową LPG"). Jak jednak informuje Grzegorz Paszta z Renault Polska (Dacia jest częścią Renault) producent dopuszcza montaż instalacji LPG Landi Renzo również do nowych Dusterów w wersji z napędem na cztery koła; w autoryzowanych serwisach, bez groźby utraty gwarancji.”

Gdyby faktycznie tak było to zmiana warunków przetargu mogłaby okazać się nieopłacalna, a to zależne jest jak dużo auto ma jeździć. Zakładając, że tygodniowo na paliwo wydawane było by na jeden pojazd 1000 złotych, to tygodniowa oszczędność wynosiła by co najmniej 500 zł. Miesięcznie daje to dwa tysiące złotych oszczędności, zaś rocznie 24 tysiące złotych. Po pięciu latach oszczędność wynosiła by 120 tysiące złotych. Gdyby tak było to zmiana warunków przetargu była nierozsądna. Żyjemy w kraju biednym i głupotą jest rezygnacja z auta zasilanego gazem na rzecz innego. Pamiętam czasy, w których podstawowym samochodem terenowym służb wszelakich był samochód marki UAZ. Prosty w utrzymaniu, obsłudze i naprawie. W wersji milicyjnej mieścił on 7 milicjantów, którzy mogli ścigać wichrzycieli z Solidarności nawet po bezdrożach. Było to moim zdaniem dobre rozwiązanie, do którego można by powrócić. Nie mam na myśli by kupować UAZY, które są do dziś produkowane, ale większość służb całego kraju mogłaby być wyposażona w takie same podstawowe auta. Tanie w eksploatacji i proste w naprawach. Dobrym rozwiązaniem mogły by być auta na gaz, chyba, że prawdą jest to co powiedział najszanowniejszy pan prezydent, że olej w ogromnym stopniu potaniał. To znacząco mogło by zmienić kalkulację. Słowo ogromy w języku polskim znaczy - mający wielkie rozmiary, wielki; występujący w olbrzymiej ilości, liczbie. Być może coś jest o czym ja nie wiem. Olej do domu kupuję i zauważyłem tendencje zwyżkowe w tym temacie. Podstawowy olej używany u nas w domu do smażenia – olej rzepakowy wyraźnie, chociaż nie ogromnie podrożał. Zazwyczaj najtańszy rzepakowy olej kosztował standardowo około 3 złotych 50 groszy. Teraz kosztuje 4 zł 99 groszy. Podaję cenę z trzech sklepów Tesco, Biedronka, Lidl. Mówię tu o najtańszym oleju zazwyczaj firmowanym marką sklepu o nieznanym pochodzeniu. Olej Polski na przykład Kujawski jest wyraźnie droższy. Kosztuje 7 zł 49 groszy. Podaję cenę z tych samych sklepów. W przypadku oleju rzepakowego można mówić o znacznym wzroście ceny, ale nie ogromnym. Z ogromnym spadkiem cen mielibyśmy do czynienia gdyby olej z 5 złotych potaniał na 50 groszy. To mogło by zrewolucjonizować ekonomię używanych samochodów, bo niektóre pojazdy dobrze znoszą tego typu paliwo. Wygląda na to, że nie o rzepakowym oleju najszanowniejszy pan prezydent mówił. Dlatego postanowiłem sprawę zbadać gruntowniej. Znalazłem opracowania broniące przedstawioną przez najszanowniejszego pana prezydenta tezę:

„Wypowiedź Andrzeja Dudy o tym, że zdrożał chleb i cukier, "ale z kolei w ogromnym stopniu potaniał olej", nie dotyczyła ogólnych zmian cen na rynku - co sugerowali internauci i politycy. Prezydent odniósł się do konkretnych materiałów dziennikarskich i w tym porównaniu nie było manipulacji. (…) Gdyby przyjąć, że Andrzej Duda, mówiąc o spadku ceny oleju, miał na myśli wyliczenia "Faktu" - nie minął się z prawdą. Na paragonie udostępnionym w artykule tego dziennika rzeczywiście widać spadek ceny oleju - o ok. 15 proc. (z 4,68 do 3,99 zł). (…) Zgodnie z dokumentacją fotograficzną, w 2015 (?!) roku Andrzej Duda kupił w Milówce olej słonecznikowy. W 2015 roku uśredniona cena litra tego oleju wyniosła 7,06 zł. W 2019 (?!) roku jeden litr oleju słonecznikowego kosztował średnio 6,89 zł - tak więc w ciągu pięciu lat średnia cena tego produktu spadła o 17 groszy, czyli o 2,41 proc.”

(Uwaga – przy datach postawiłem wykrzyknik, bo daty te według znawców tematu są fałszywe i używanie ich może świadczyć o niewiedzy lub o złośliwości i łajdactwie. Temat ten rozwinąłem w 3 liście zatytułowanym - Chrześcijańska rachuba kłamstw i mega grzeszne daty – i w aneksie.)

Przeczytałem kilka analiz wypowiedzi najszanowniejszego pana prezydenta o ogromnej zniżce cen oleju, ale żadnej poważnej. Część z analiz opierała się na uśrednionych miesięcznych cenach wybranych produktów żywnościowych w Polsce, ale mowa w nich była tylko i wyłącznie oleju, a nie o konkretnej marce, a to w analizowanej sprawie może mieć kluczowe, ogromne znaczenie. Już podaję przykład. Sprawdziłem ile kosztuje cena polskiego oleju słonecznikowego:

„Bartek Olej słonecznikowy od polski-koszyk – 9,58 zł”

Gdyby najszanowniejszy pan prezydent przed laty kupił olej słonecznikowy Bartek to w takim wypadku mieli byśmy do czynienia z znacznym wzrostem ceny oleju słonecznikowego.
Ja jak kupuję olej słonecznikowy, to kupuję olej na zimno tłoczony. Olej mający wyraźnie słonecznikowy, leciutko słodkawy posmak. Olej taki lepiej trzymać w lodówce i w miarę szybko spożyć. Nie nadaje się do smażenia, ale ma więcej wartości odżywczych. Podobnie jest z innymi olejami tłoczonymi na zimno. Do sałatek i warzyw preferuję takie oleje - oleje o wyrazistym smaku i wartościowsze.
Bardzo proszę powróćmy myślami do ogromnego spadku cen oleju słonecznikowego.
By móc sprawdzić, czy najszanowniejszy pan prezydent powiedział prawdę w tym temacie musiał bym znać dokładną markę produktu oraz historię marki. Mogło się bowiem zdarzyć, że znaną w Polsce markę oleju mogła przejąć zagraniczna firma i pod tą samą nazwą sprzedawać olej zagraniczny – tańszy. To, że olej zagraniczny może być tańszy to naturalna sprawa.
W kilku państwach Europy są wbrew obowiązującemu prawu i zasadzie sprawiedliwości społecznej większe dopłaty do rolnictwa, co skutkuje tym, że mogą one sprzedawać swoje produkty taniej wykańczając tym samym rolnictwo krajów, w których dopłaty do rolnictwa są mniejsze. Temat ten poruszyłem w 71 liście otwartym zatytułowanym - Niesprawiedliwe dopłaty dla rolnictwa łamanie Konstytucji. W liście tym wytłumaczyłem też, że nierówne dopłaty dla rolnictwa są niezgodne nie tylko z naszą Konstytucją, ale również z prawem europejskim. Z koeli w 72 liście otwartym zatytułowanym - Biopaliwa oraz ich wpływ na biedę i rujnowanie ziemi – poruszyłem inny ważny temat i nie będę się powtarzał. Cena oleju w koszyku najszanowniejszego pana prezydenta w dużym stopniu zależna mogła być od marki oleju. Uważam, że najszanowniejszy pan prezydent koniecznie w takich wypowiedziach powinien posługiwać się konkretami, powoływać się na cenę konkretnej, pewnej marki oleju inaczej bowiem może się najszanowniejszy pan okazać kłamcą. Jeżeli wcześniej kupił najszanowniejszy pan prezydent olej Polski, a potem tańszy Niemiecki i powiedział, że ceny oleju w ogromnym stopniu zmalały mieli byśmy do czynienia z manipulacją, co nie licuje godności sprawowanego urzędu i oczywiście mądrości. Lepiej by było gdyby najszanowniejszy pan prezydent był precyzyjny w wypowiedziach, dokładnie sprawdzał fakty. Słyszałem, że jest coś, co w Polsce systematycznie traci na wartości. Mam na myśli cenę koni w Janowie Podlaskim. Jeżeli to jest prawda to najszanowniejszy pan prezydent mógłby powiedzieć, że co prawda zdrożał cukier i chleb, ale staniały konie w Państwowej Stadninie Koni w Janowie Podlaskim i jak się tendencja utrzyma to na koninę będzie stać każdego obywatela Polski.
Proszę nie myśleć, że namawiam kogoś do jedzenia koni lub mięsa. Sam staram się nie jeść mięsa i nie jest to łatwe. Trzeba uważnie czytać składy produktów, bo na przykład żelatyna wieprzowa bywa dodawana do jogurtów wyrobów cukierniczych, ale nie o tym jest ten list.
Bardzo proszę powróćmy myślami do przetargu na samochody służbowe. Stwierdziliśmy, że olej roślinny nie potaniał na tyle by można było go brać pod rozwagę jako podstawowe paliwo do samochodów służbowych. Ustaliliśmy już, że jeden samochód zasilany na gaz może przynieść co najmniej 120 tysięcy złotych oszczędności w ciągu pięciu lat. Oszczędności te mogą być różne, w zależności od ilości przejeżdżanych kilometrów. Mogą być większe lub mniejsze, ale są niewątpliwe. Myślę, że samochody na gaz powinny być standardem w państwowych służbach. Dodatkowo warto by rozważyć unifikację. Ograniczyć się do jednej marki lub kilku marek w przypadku samochodów o różnym przeznaczeniu. W analizowanym przetargu kupowano kilka samochodów, ale już w skali kraju w grę mogło by wchodzić tysiące sztuk. Gdyby je skumulować, to producenci czy dilerzy mogli by zaoferować w przetargu lepszą cenę, a nawet rozważyć montaż instalacji gazowej. Uważam, że warto tę sprawę rozważyć i mądrze przeprowadzić. Nie spieszyć się. Podobno za kilka lat ma być w Polsce milion aut elektrycznych rodzimej produkcji. Takie padły oficjalne deklaracje ze strony rządowej. Pojawiły się też pierwsze podsumowania tego projektu.
Uwaga w powyższych sprawozdaniach podano fałszywe daty, ale być może pozwolą one lepiej najszanowniejszemu panu prezydentowi zrozumieć jak w Polsce marnuje się nasze pieniądze:

„Morawiecki obiecał milion elektrycznych aut. Oto rachunek za 2 lata wytężonej pracy
12 mln złotych - tyle już kosztuje koncepcja polskiego samochodu elektrycznego - podaje spółka ElektroMobility Poland. Pieniędzy na realizację pomysłu premiera Morawieckiego nie zabraknie. Państwowe spółki energetyczne wyłożyły na ten cel 70 mln zł. Już prawie trzy lata trwa przekuwanie obietnicy Mateusza Morawieckiego w rzeczywistość. Brzmi ona tak: w 2025 (?!) roku milion samochodów elektrycznych, wyprodukowanych w Polsce, miałoby pojawić się na naszych drogach. Powołana do realizacji zadania spółka ElektroMobility Poland właśnie przedstawiła rachunek. (…) Design samochodu kosztował 4,1 mln zł, a "zdobycie kluczowych kompetencji" 2,4 mln. Opracowanie "biznesowego planu wdrożenia" produkcji 2,1 mln zł, tyle samo kosztował też "techniczny plan wdrożenia". Razem z kilkoma drobniejszymi kwotami na narodowy samochód elektryczny wydano już 11 mln 964 tys. zł, wynika z raportu podsumowania prac, do którego dotarła Wirtualna Polska.”

Doniesienia mówiły też o tym, że już w zeszłym roku miały się pojawić użyteczne prototypy:

„Rok 2018 ma być przełomowy dla ElectroMobility Poland. Według planów, w pierwszym kwartale rozpoczną się prace nad wybranymi w toku postępowania prototypami. Potrwają one kilkanaście miesięcy. Wiosną 2019 r., spółka ma dysponować jeżdżącymi prototypami osobowych samochodów elektrycznych kategorii L7e lub M1.”

Z tego co mi się udało dowiedzieć deklaracje te okazały się kłamstwem. Jeżdżących prototypów podobno nie ma, ale podobno pierwsze auta za trzy lata zjadą z taśm fabryki pierwsze auta:

„Polski Elon Musk – Piotr Zaremba, prezes ElectroMobility Poland – z dużą konsekwencją realizuje cel wyprodukowania Polskiego Samochodu Elektrycznego. Podkreśla, że dzięki biznesplanowi stworzonemu już w roku 2018 pierwsze auta zjadą z taśm fabryki za trzy lata, w roku 2023. (…) W tym miejscu warto dodać, że całkowity kapitał polskiej ElektroMobility Poland, w ramach którego spółka stworzyć ma "polską markę samochodów elektrycznych" wynosił około 70 mln złotych. Dziś na koncie zostało jej niespełna 40 mln zł, co oznacza, że spółka wydała już ponad 30 mln... Mimo tego wciąż nie ma środków trwałych (nie wybudowała fabryki, ma tylko biuro) ani wartościowych dóbr niematerialnych, jak chociażby własności intelektualnych typu rozpoznawalnego logo o dużej wartości, czy gotowych projektów samochodów...”

Czas zweryfikuje te deklaracje. Myślę, że lepszym rozwiązaniem było by przeznaczyć te 70 milionów w firmę od dziesięcioleci produkującą w Polsce samochody elektryczne i nie koniecznie w formie pieniędzy, ale zamówień publicznych na użytkowe samochody o napędzie elektrycznym. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwróćmy uwagę na zwrot – polski Elon Musk. Najszanowniejszy pan Elon Reeve Musk znany jest z tego, że produkuje samochody elektryczne Tesla, ale w roku, w którym się urodził w Polsce Ludowej rozpoczęto seryjną produkcję samochodów elektrycznych w pełnym tego słowa znaczeniu. Przypomniało mi się, jak kiedyś wróciłem do Krakowa pociągiem późną nocą. Były to czasy Polski Ludowej i milicji obywatelskiej. Przywiozłem z Warszawy zakupione kasety magnetofonowe z muzyką. Miałem wtenczas hurtownię z kasetami w Krakowie na ulicy Krakowskiej. Wyniosłem pudła na peron i po chwili pojawił się elektryczny pojazd dostawczy, a było to kilkadziesiąt lat temu. Może najszanowniejszy pan prezydent nie wiedzieć, ale Polska Ludowa była prekursorem w produkcji aut elektrycznych. Zanim Tesla (producent elektrycznych samochodów) zaistniała w głowach swych twórców, nim światowe giganty motoryzacyjne zaczęły seryjnie produkować elektryczne samochody, w Polsce Ludowej już były one produkowane. Nosiły nazwę Melex. W pewnych kręgach meleks jest synonimem auta elektrycznego. Można by powiedzieć, że najszanowniejszy pan Elon Reve Musk, jest meleksem USA. By było ciekawiej po dziś dzień samochody tej firmy są produkowane, a oferta się poszerza. Teraz jest to firma prywatne. Kiedyś w liście do pana prezydenta pisałem już o autach elektrycznych, ale zapomniałem w tym liście o fakcie, że w Polsce już auta elektryczne są produkowane, za co bardzo czytelników przepraszam, przepraszam też firmę Melex, która już od około 50 lat elektryczne samochody produkuje i w Krakowie auta tej firmy są jak na razie najczęściej widywanymi przeze mnie samochodami elektrycznymi. Kiedy kilkadziesiąt lat temu nocą wypakowałem kasety na peron nadjechał melex oczywiście z kierowcą, pracownikiem PKP. Załadowaliśmy kasety na skrzynię ładunkową i podjechaliśmy na postój taksówek. Była noc i taksówki na postoju żadnej nie było. Spytałam najszanowniejszego pana kierowcę, czy nie zawiózł by mnie na ulicę Krakowską, ale powiedział, że regulamin mu zabrania i nie może. Akurat w tym czasie podjechała nyska Milicji Obywatelskiej. Spytałem, czy by mi nie podwieźli kaset na ulicę Krakowską. Zgodzili się. Pomogli mi załadować kasety i pojechaliśmy. Szybko zajechaliśmy na miejsce, milicjanci pomogli mi wypakować pudła z kasetami i tu nastąpiło największe zaskoczenie bo nie chcieli wziąć ode mnie pieniędzy. Podziękowałem więc, a milicjanci pojechali dalej w stronę mostu. Wiem, że w dzisiejszych czasach takie zachowanie Policji mogło by dziwić, ale w tamtych czasach Milicja Obywatelska była przychylnie nastawiona do obywateli, o ile nie rozrabiali. Wichrzyciele z Solidarności, chuligani w rodzaju najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego lub przewodniczącego Solidarności Piotra Dudy mogli by liczyć raczej solidne obicie skóry gumową pałką milicyjną. Myślę, że kary takie można by w prawie przywrócić. Gdyby tak obić policyjną gumową pałką porządnie najszanowniejszego pana premiera tak aż skóra mu od ciała odejdzie to może by przestał kłamać. Gdyby taka kara nie pomogła można by go obić jeszcze raz aż mu mięso od kości odejdzie.
Jeżeli któryś z czytelników wierzy w to, że najszanowniejszy pan premier Mateusz Morawiecki jest człowiekiem prawdomównym, to polecam do przeczytania mój 68 list otwarty zatytułowany - Best of Mateusz Morawiecki, dzieje grzechu kłamstwa – to fundamenty wiary w prawdomówność najszanowniejszego pan premiera zatrząsną się w posadach i cała wiara runie i proch i pył się obróci i najmniejszy ślad po niej nie zostanie. Koniecznie trzeba by też solidnie gumową pałą milicyjną obić również ludzi pokroju przewodniczącego Solidarności Piotra Dudy za nawoływanie do łamanie Konstytucji i współudział w stworzeniu ustawy w sposób jaskrawy i bezsporny Konstytucję łamiącą. Mam na myśli ustawę o ograniczeniu handlu w niedzielę dla wybranych podmiotów gospodarczych. Szczegóły tej haniebnej ustawy opisałem w 1 liście otwartym zatytułowanym - Niedziela, sfałszowany dekalog i łamanie Konstytucji – oraz w aneksie do tego listu. Trzeba tu koniecznie dodać, że bez większościowego poparcia w Sejmie ustawa by w życie nie weszła. Wszystkich tych zwyrodniałych złoczyńców też trzeba by solidnie gumową pałką potraktować i być może już więcej na myśl nie przyjdzie głosowanie za ustawą łamiącą Konstytucję. Uważam, że tego typu zło trzeba zwalczać jak wirus koronawirusa a nawet zacieklej, bo ścierwa zasiadające w ławach sejmowych mogą wiele szkód narobić. Co najszanowniejszy pan prezydent myśli o pomyślę by notorycznych kłamców i ludzi łamiących Konstytucję solidnie gumową pałką obijać tak długo aż zmądrzeją? Jeżeli się spodobał to proszę działać – nie wiem czy najszanowniejszy pan prezydent pamięta, że ma do dyspozycji inicjatywę ustawodawczą.

Rozważmy teraz kolejny aspekt transportu. Jakiś czas temu natrafiłem na szaloną moim zdaniem ideę by zabronić rodzicom możliwość dowożenia dzieci do szkoły:

„Radni w Krakowie będą rozmawiać o wiedeńskim pilotażu, w którym uniemożliwiono rodzicom odwożenie rano swoich dzieci do szkoły samochodem. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak poinformował, że zwróci się do austriackiej stolicy po informacje, a pomysł spodobał się również radnemu z Łodzi.”

Sprawa ucichła, ale wirus głupoty został zasiany i szaleństwo odżyło w Warszawie:

„Warszawa testuje zakaz... odwożenia samochodem dzieci do szkół! "Chcemy pokazać, jak może wyglądać fajna droga" Ideologiczny odlot! Warszawa chce zmusić rodziców do tego, by nie odwoziły dzieci samochodami do szkoły. Powód? Umożliwienie dzieciom zdrowszego początku dnia, walka z zanieczyszczeniem powietrza i poprawa bezpieczeństwa. O tym, ze to utrudnianie życia rodzicom, którzy nie mają czasu spiesząc się do pracy na odprowadzanie dzieci do szkoły, mowy już nie ma. 20 marca na 30 minut przed rozpoczęciem zajęć szkolnych zamknięta zostanie jedna z ulic na Górnym Mokotowie, aby zmusić rodziców do tego, by nie przywoziły dzieci pod szkołę samochodami. Inicjatorami pilotażowego programu jest Fundacja Rodzic w Mieście i Alternatywna Warszawa. Z okazji pierwszego dnia wiosny chcemy pokazać, jak może wyglądać fajna i bezpieczna droga do szkoły. Wzorując się na rozwiązaniach wprowadzonych w Wiedniu, Londynie czy Bristolu. 20 marca zamkniemy na 30 min. dla ruchu samochodowego ulicę przed jedną ze szkół — zaznacza fundacja Rodzic w mieście. Akcja ma potrwać od godz. 7.45 do 8.15.
Zachęcamy rodziców by pokazali dzieciom jak ciekawa może być droga do szkoły, gdy pokonujemy ją wspólnie: na nogach, na rowerze albo korzystając z transportu publicznego
— zachęca z kolei Alternatywna Warszawa. Dobrze byłoby, aby aktywiści zrozumieli, że nie każdy rodzic ma czas na to, aby odprowadzać swoje dziecko do szkoły. Poza tym, pomysł może zdenerwować osoby, które mieszkają na „pechowych” ulicach.”

Uważam, że sama idea zakazu odwożenia dzieci do szkoły jest głupia, dlatego, że jeżeli rodzić jedzie do pracy w godzinach, w których dziecko udaje się do szkoły i na dodatek trasa przebiega koło szkoły, to niegodziwością jest zabranianie podwożenia dziecka. Jest jeszcze inny aspekt. Przeciętny polak jest zapracowany. Ma mało czasu na kontakt z dzieckiem i jeżeli nawet ma szkołę nie po drodze do pracy, ale decyduje się na podwożenie dziecka do szkoły to wykupuje ten czas na kontakt z dzieckiem. Czas na rozmowę w drodze do szkoły. Niegodziwością jest zaś zabranianie rodzicom kontaktu z dzieckiem. Dodatkowo podjęta przez urzędników decyzja o zabranianiu dowożenia rodziców do szkoły w jawny sposób koliduje z obowiązującą Konstytucją:

Art. 52.
Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu.

Urzędnicy odbierają niektórym rodzicom wolność poruszania się po kraju polegającą na odwożeniu dzieci do szkoły. Jak widać ustawa o solidnym pałowaniu urzędników ograniczających naszą wolność wydaje się być konieczna, ale i bez tego trzeba reagować. Ustalić kto jest odpowiedzialny za ten antykonstytucyjny, antyludzki i anty rodzicielski eksperyment i przykładnie ukarać by zwyrodnialcom po raz kolejny nie przyszła do głowy chęć złamania obowiązującej Konstytucji.
Reagować powinno się jak najwcześniej. Już na etapie kiedy do prasy wyciekła wiadomość, że radni chcą ograniczać rodzicom kontakt z dziećmi i wolność poruszania się po kraju prewencyjnie powinny zadziałać służby odpowiedzialne za przestrzeganie prawa i wichrzycieli przykładnie ukarać. W samej idei ograniczenia dojazdów do szkoły czy też urzędów widzę jednak jakiś sens. Jeżdżąc w jakichś sprawach do urzędów zauważyłem, że ciężko jest znaleźć jakieś miejsce na zaparkowanie samochodu. Warto by więc zadbać o to by przy szkolnych czy urzędowych parkingach było miejsce tylko i wyłącznie dla klientów. Urzędnicy, czy nauczyciele niech parkują gdzie indziej, chyba że parking jest wystarczająco duży i nie ma żadnego problemu z znalezieniem miejsca na parkingu. Takie rozwiązanie powinno pobudzić urzędników zwłaszcza zatłoczonych miast do poszukiwania rozwiązania problemu braku miejsc parkingowych.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę przejdźmy do podsumowania listu. Pisałem w nim o tym, że wiele samochodów państwowych to zbędny wydatek. Pojazdy te powinno się zlicytować i jeżeli podmiot sprzedający pojazd ma długi to pieniądze przeznaczyć na spłatę długów, a jeżeli nie ma to przeznaczyć je na jakiś szlachetny cel.
Dzięki temu posunięciu urzędniczy rządzący naszym krajem zaczną dostrzegać wyraźniej problemy z jakimi borykają się zwykli obywatele. Są jednak służby, które samochody służbowe powinny posiadać. Samochody te powinny spełniać wymogi służb, oraz powinny być ekonomiczne. Najlepiej by było, gdyby kupowane były w skali ogólnokrajowej bo przetarg taki opiewający na dużą liczbę samochodów byłby atrakcyjniejszy dla producentów i dilerów samochodów i korzystniejszy dla nabywcy. W liście pisałem też o polski producencie samochodów elektrycznych, produkującym samochody elektryczne od dziesiątków lat. W liście też poruszyłem problem parkingów przy urzędach. Powinny one być dostępne przede wszystkim dla klientów urzędów. Najszanowniejsi czytelnicy, najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, co myślicie o tych propozycjach? Mają sens? Można w nich coś poprawić?

Ja by coś zmienić na lepsze napisałem ten list i oprócz tego postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga: Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom rozwiązać kwestię samochodów publicznych, sposobu ich zamawiania i użytkowania?

Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 18 mar 2020, 19:46 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 6 dzień 5 miesiąc 11 rok EY

Najsz :)

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, poprzedni 82 list otwarty zatytułowany - Rządowe limuzyny i zgwałcone koty – poświęcony był problemowi państwowych samochodów. W liście poruszyłem kwestię budowy Polskiego Samochodu Elektrycznego przez spółkę z ElectroMobility Poland. Z tego co się dowiedziałem, to jak na razie najlepiej tej spółce wychodzi wydawanie naszych wspólnych pieniędzy, ale podobno już są pierwsze konkrety. Piszę, że wymyślono już nazwę przyszłego samochodu, ale jest ona tajna:

„Całkowity kapitał polskiej ElektroMobility Poland, w ramach którego spółka stworzyć ma "polską markę samochodów elektrycznych" wynosił około 70 mln złotych. Dziś na koncie zostało jej niespełna 40 mln zł, co oznacza, że spółka wydała już ponad 30 mln... Mimo tego wciąż nie ma środków trwałych (nie wybudowała fabryki, ma tylko biuro) ani wartościowych dóbr niematerialnych, jak chociażby własności intelektualnych typu rozpoznawalnego logo o dużej wartości, czy gotowych projektów samochodów. (…) ElectroMobility Poland z większą stratą, ale za to Polski Samochód Elektryczny ma już nazwę. Puls Biznesu dowiedział się, że Polski Samochód Elektryczny rozwijany przez ElectroMobility Poland (EMP) ma już tajną nazwę. Jaką? Tego nie ujawniono...”

Wszystko to się dzieje w kraju, który można zaliczyć do pionierów w produkcji samochodów elektrycznych. W Polsce od dziesiątek lat niemal nieustannie produkowane są seryjnie samochody elektryczne marki Melex. Gdyby pieniądze przeznaczone na skonstruowanie nowego samochodu przeznaczyć na zakup Meleksów, to po kraju jeździło by już sporo elektrycznych samochodów, a istniejąca w Polsce fabryka mogłaby dzięki temu się rozwijać i poszerzać ofertę.
Ponadto w liście wykazałem, że większość limuzyn to zbędny wydatek i na dodatek opcja niebezpieczniejsza od transportu prywatnego, dlatego też powinny zostać sprywatyzowane – zlicytowane, zwłaszcza, że istnieje realna groźba, że limuzyny rządowe mogą być użyte przez tchórzliwych dezerterów do ucieczki z Polski w razie konfliktu zbrojnego. Tak już się kiedyś stało. Dowodem na to jest przedwojenna limuzyna marki Cadillac, o której można przeczytać:

„Samochód jest dziś mocno zniszczony, ale przed wojną był bardzo nowoczesny. Zamontowano w nim radio i system nagłaśniający wysokiej klasy, popielniczki, tylną kanapę z możliwością regulacji kąta oparcia, gumowe podnóżki, oświetlane stopnie wejściowe itp. Do dziś działa mechanizm, który pozwalał opuszczać szybę dzielącą przedział kierowcy od pasażerów (w samochodzie był też telefon do komunikacji z szoferem). Samochód palił 30 litrów benzyny na sto kilometrów, nic więc dziwnego, że został wyposażony w dwa zbiorniki, które mieściły w sumie 264 litry paliwa.
Mimo to Piłsudski na widok nowego samochodu zareagował ponoć z typowym dla siebie sarkazmem: „Trumnę mi tu szykujecie”. Faktem jest, że marszałek nie zdążył się nim najeździć. Po jego śmierci auta używano m.in. do obsługi gości zagranicznych (wśród nich mógł być nawet Hermann Göring).”

Ta ostatnia teza jest prawdopodobna biorąc pod uwagę fakt kolaboracji przedwojennego rządu z elitami III Rzeszy. Temat ten rozwinąłem w 66 liście zatytułowanym - Polscy faszyści i ich udział w II Wojnie Światowej. Bardzo proszę powróćmy myślami do Cadillaca i jego dalszych losów:

„Po śmierci Marszałka cadillaca 355 D używała przez jakiś czas Aleksandra Piłsudska. We wrześniu prawdopodobnie używał auta marszałek Edward Rydz-Śmigły. Następnie samochód znalazł się w Rumunii, Wojnę wóz spędził w Rumunii, internowany razem z szefem sztabu generalnego gen. Wacławem Stachiewiczem.”

Okazało się, że parszywi tchórze i dezerterzy użyli limuzyny do ucieczki z kraju. Podobny los może spotkać wiele obecnych limuzyn rządowych, bo jak się okazuje tchórzy i dezerterów nie brakuje. Jakiś czas temu, jeszcze za poprzednich rządów kraj obiegła wielce bulwersująca wiadomość:

„Pilne!!! Znamy Plan ewakuacji Rządu RP na wypadek wojny z Rosją!!!
Poznaliśmy zawartość kopii tajnych dokumentów z posiedzeń Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jak zwykle, zwykli ludzie zostaną bronić kraju i stawiać barykady, a władza będzie już wtedy w drodze do miejsce ewakuacji. (…) Jak wynika jednak z planu ewakuacji, polskim politykom nie chodzi jednak o ochronę podstaw polskiej państwowości, ale głównie o ratowanie dup własnych, rodzin i przyjaciół, bez zważania na sytuację w zaatakowanym kraju.”

Z tego co się orientuję, to z czasem sprawa została zamieciona pod dywan, a dezerterzy i ich pomocnicy nie zostali ukarani, a przecież według prawa dezercja jest przestępstwem:

Art. 339. Dezercja
Dz.U.2019.0.1950 t.j. - Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks karny
§ 1. Żołnierz, który w celu trwałego uchylenia się od służby wojskowej opuszcza swoją jednostkę lub wyznaczone miejsce przebywania lub w takim celu poza nimi pozostaje, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się dezercji wspólnie z innymi żołnierzami lub zabierając broń,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 3. Żołnierz, który w czasie dezercji ucieka za granicę albo przebywając za granicą uchyla się od powrotu do kraju, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 4. Żołnierz, który czyni przygotowania do przestępstwa określonego w § 1-3, podlega karze aresztu wojskowego albo pozbawienia wolności do lat 2.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że zwykły żołnierz za dezercję polegającą na ucieczce z kraju może trafić na dziesięć lat do więzienia, a za samo czynienie przygotowań do przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności do lat dwóch. Tymczasem jeżeli doniesienia były prawdziwe, to przygotowanie do dezercji najważniejszych urzędników w Polsce przygotowało Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Bardzo proszę zapoznajmy się z fragmentami dostępnymi w sieci:

„Dokumenty z posiedzeń BBN, które odbyły się w dniach 7-11 marca mają prawie 860 stron. Dokument zatytułowny jest „Eagle Guardian – Lift 11”, opatrzono go podpisem i pieczęciami szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisława Kozieja (krytpotnim „Szogun”). Dowiedzieć się z niego można, jak wyglądać będzie ewakuacja urzędów centralnych na wypadek wojny z Rosją. Zgodnie z dokumentem, który był przedmiotem ożywionych dyskusji na posiedzeniach, planowana jest ewakuacja czternastu ministerstw.
Stworzono imienne listy funkcjonariuszy państwowych, którzy podlegać będą ewakuacji – wraz z najbliższymi członkami rodzin. W zależności od ministerstwa listy te zawierają od 98 osób (Ministerstwo Kultury) do 168 (Ministerstwo Gospodarki).
Ministerstwo Obrony Narodowej uzyskało specjalny status ewakuacyjny.
Uznano, że jest ono integralną i najważniejszą częścią systemu obronnego w przypadku wojny. Założono całkowitą ewakuację wszystkich jego pracowników na zasadach opracowanych dla Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Przywilej całkowitej ewakuacji przypadnie też funkcjonariuszom BOR, Biura Bezpieczeństwa Narodowego i Radzie Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydencie RP oraz oczywiście Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Kancelarii Prezydenta RP.
Zgodnie z posiadanym przez nas wykazem ewakuowane ma zostać w całości kierownictwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Służby Wywiadu Wojskowego oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego. (…)
W sumie stworzone listy zawierają 3843 nazwiska. Nie znamy wszystkich personaliów. Uzyskaliśmy wgląd jedynie w wykazy zbiorcze.
Zgodnie z założeniami każdy ewakuowany funkcjonariusz i urzędnik otrzyma specjalną ankietę, w którą wpisać powinien nazwiska najwyżej czterech osób, które wraz z nim nabędą prawo do ewakuacji. W celu prawidłowego przebiegu ewakuacji każdy przeznaczony do wyjazdu otrzyma specjalny pakiet instrukcji w szarej zaplombowanej kopercie. Drukiem instrukcji i koncesjonowaniem zajmuje się już Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych w zakładzie przy ul. Sanguszki 1 w Warszawie. (…) Dokładny plan ewakuacji z mapą wskazującą miejsca alokacji oraz godzinę od momentu jej ogłoszenia. Adres, pod który trzeba się dostać w miejscu docelowym.
Kwotę 950 euro w nieużywanych banknotach o nominałach 50 euro.
Nową kartę SIM z nowym numerem telefonu, którego cyfry uszeregowano według stosownego klucza. Operatorem jest niemiecka firma T-mobile. Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego.
Instrukcje dotyczące sposobu skompletowania bagażu (nie więcej niż 37 kg, nie więcej niż dwie sztuki plus bagaż podręczny tzn. torebka, aktówka, laptop). Instrukcje dotyczącą ilości zabieranej żywności i leków osobistych. Krótką ulotkę na temat zwyczajów, ważnych instytucji oraz polskich przedstawicielstw w kraju docelowym.
Plan Kompleksowej Ewakuacji zakłada, że rząd, Sztab Generalny i pozostałe instytucje wojskowe przemieszczone zostaną samolotami 1. Bazy Lotnictwa Transportowego z terminalu Lotniska Wojskowego Okęcie. W przypadku reprezentantów ministerstw i ich rodzin, na dyrektorze departamentu skończywszy, zorganizowane będą wyloty z cywilnego portu lotniczego Okęcie im F. Chopina, głównie samolotami PLL LOT, które w razie konfliktu zostaną zmilitaryzowane.
W przypadku personelu pomocniczego zakłada się dwie drogi. Samolotami transportowymi Transall C160 niemieckiej jednostki Lufttransportgeschwader 63 (LTG 63) stacjonującej w Hohn oraz Herculesami C-130E 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego z Powidza. Niemcy mają podstawić 11 transalli mogących pomieścić 93 pasażerów, Polacy wszystkie 5 herculesów mogących wziąć na pokład 92 osoby każdy. Pozostali uciekną za pomocą dwunastu specjalnych pociągów odjeżdżających z dworca Warszawa Centralna. (…)
Plan Kompleksowej Ewakuacji przewiduje 3 miejsca docelowe alokacji uchodźców. W przypadku generalicji, pałacu prezydenckiego i resortu obrony adresem są koszary 12 km od Sojuszniczego Dowództwa ds. Operacji (Allied Command Operations – ACO). Jest ono zlokalizowane 5 km na północ od belgijskiej miejscowości Mons, a ok. 70 km na południe od Brukseli. Pozostali udadzą się do holenderskich Brunssum, Maastricht, Heerlen i Aachen...”

Doniesienie to tak skomentowano:

„Jak wynika jednak z planu ewakuacji, polskim politykom nie chodzi jednak o ochronę podstaw polskiej państwowości, ale głównie o ratowanie dup własnych, rodzin i przyjaciół, bez zważania na sytuację w zaatakowanym kraju. (…) W III RP takie pojęcia jak honor czy atak zgoła nikogo z naszych elit nie obchodzą. Ważne, aby siódmy kuzyn po kądzieli dotarł po trupach w okolice Brukseli.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, jeżeli te doniesienia są prawdziwe, to mielibyśmy do czynienia z czynnym przygotowaniem się do dezercji, do ucieczki z kraju w razie konfliktu zbrojnego na wielką skalę. Czyn ten jest ścigany z urzędu:

„Dezercja [łac. desertio ‘opuszczenie’], uchylenie się od służby wojsk., np. ucieczka z wojska;
w pol. wojsk. prawie karnym ścigany z urzędu umyślny występek polegający na samowolnym opuszczeniu przez żołnierza swojej jednostki wojsk. lub wyznaczonego miejsca przebywania albo na pozostawaniu poza nimi w celu trwałego uchylenia się od służby wojsk.; od dezercji odróżnia się samowolne oddalenie się żołnierza, dokonane bez zamiaru trwałego uchylania się od służby wojsk.; samowolne oddalenie może być występkiem lub przewinieniem dyscyplinarnym.”

Jeżeli doniesienia są prawdziwe, to każdy, kto się dowiedział o przygotowanej ucieczce osób wojskowych lub podlegających służbie wojskowej w przypadku konfliktu, to koniecznie powinien zgodnie z obowiązującym prawem powiadomić organa ścigania:

Art. 304. Obowiązek zawiadomienia o przestępstwie
Dz.U.2020.0.30 t.j. - Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks postępowania karnego
§ 1. Każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję. Przepisy art. 148a dane pokrzywdzonych i świadków zamieszczane w protokole z czynności oraz art. 156a udostępnianie danych lub oryginałów dokumentów z załącznika adresowego stosuje się odpowiednio.
§ 2. Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa.
§ 3. Zawiadomienie o przestępstwie lub własne dane świadczące o popełnieniu takiego przestępstwa, co do którego obowiązkowe jest prowadzenie śledztwa przez prokuratora, Policja przekazuje wraz z zebranym materiałem niezwłocznie prokuratorowi.

Każdy kto wiedział o planach dezercji i tego nie zrobił popełnił przestępstwo i również powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo uważam, że koniecznie sprawę trzeba potraktować bardzo poważnie. Zbadać i gdyby się okazało, że to prawda winnych powinno się koniecznie surowo ukarać. Osoby zamieszane w przygotowanie do dezercji pozbawić sprawowanych stanowisk i zakazać pełnienia jakichkolwiek stanowisk w państwowych instytucjach. Jeżeli pobierają renty i emerytury, to obniżyć je do kwot minimalnych. Szczególnie się powinno ukarać zamieszanych w dezercję żołnierzy, dlatego, że tacy czynni tchórze osłabiają morale całej armii. Najszanowniejszy pan Józef Piłsudski nauczał:

„Gdy człowiek ma przed sobą kilka dróg, gdy męczy się i waha i nie wie, którą wybrać - niech wybiera drogę honoru, ta zawsze będzie właściwa.”

Droga honoru to droga odwagi, dezercja jest drogą tchórzostwa, drogą hańby. Odwaga odgrywa zaś wielką rolę w działaniach wojennych. Kiedy Izraelici podbijali ziemię obiecaną Bóg nakazał Izraelitom odwagę:

Powtórzonego Prawa 20:1-4
„Jeżeli będziesz wyruszał do bitwy przeciwko swoim nieprzyjaciołom i zobaczysz konie oraz rydwany wojenne, lud liczniejszy od ciebie, nie lękaj się ich, bo z tobą jest Jehowa, twój Bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej. A gdy przystąpicie do bitwy, kapłan podejdzie i przemówi do ludu. I powie do nich: ‚Słuchaj, Izraelu, dzisiaj przystępujecie do bitwy przeciw waszym nieprzyjaciołom. Niech wasze serca nie będą bojaźliwe. Nie lękajcie się i nie uciekajcie w popłochu ani nie drżyjcie z ich powodu, bo Jehowa, wasz Bóg, idzie z wami, by za was walczyć z waszymi nieprzyjaciółmi, żeby was wybawić’.

Zadbał też o to by tchórzy oddzielić od wojska:

Powtórzonego Prawa 20:8, 9
I urzędnicy przemówią jeszcze do ludu, i powiedzą: ‚Kto się boi i ma lękliwe serce? Niech idzie i wróci do swego domu, by nie sprawił, że serca jego braci stopnieją jak jego serce’.
A gdy urzędnicy przestaną mówić do ludu, wyznaczą dowódców wojsk na czele ludu.

Kiedy Izraelici podbijali Midianitów, najszanowniejszy Bóg Jehowa zadbał o to, by w akcji militarnej wzięło udział tylko 300 najbardziej uważnych wojowników zachowujących ostrożność nawet podczas picia wody. To przy ich pomocy pokonał liczniejszego wroga:

Sędziów 7:1-22
Potem Jerubbaal, czyli Gedeon, oraz cały lud, który był z nim, wstali wcześnie rano i rozłożyli się obozem przy studni Charod; a obóz Midianu był na północ od niego, przy wzgórzu More, na nizinie. Wówczas Jehowa rzekł do Gedeona: „Lud przy tobie jest dla mnie zbyt liczny, bym wydał Midian w ich rękę. Izrael mógłby chełpliwie występować przeciwko mnie, mówiąc: ‚Moja ręka mnie wybawiła’. A teraz zawołaj, proszę, do uszu ludu, mówiąc: ‚Kto się boi i drży? Niech odejdzie’”. Toteż Gedeon poddał ich próbie. Wtedy odeszło z ludu dwadzieścia dwa tysiące, a pozostało dziesięć tysięcy. Mimo to Jehowa rzekł do Gedeona: „Jest jeszcze za dużo ludu. Każ im zejść nad wodę, żebym ci mógł ich tam poddać próbie. I będzie tak, że każdy, o kim ci powiem: ‚Ten pójdzie z tobą’, pójdzie z tobą, każdy zaś, o kim ci powiem: ‚Ten nie pójdzie z tobą’ — nie pójdzie”. On więc kazał ludowi zejść nad wodę. Wtedy Jehowa rzekł do Gedeona: „Każdego, kto będzie chłeptał wodę językiem, tak jak chłepcze pies, postawisz osobno, także każdego, kto klęknie na kolana, by pić”. A liczba tych, którzy chłeptali z ręki podnoszonej do ust, wyniosła trzystu mężów. Cała zaś reszta ludu klękała na kolana, by pić wodę. Wówczas Jehowa rzekł do Gedeona: „Przez tych trzystu mężów, którzy chłeptali, wybawię was i wydam Midian w twoją rękę. Jeśli chodzi o cały pozostały lud, niech każdy z nich idzie na swoje miejsce”. Wzięli więc w rękę zaopatrzenie ludu, jak również rogi, a wszystkich mężów Izraela on odesłał, każdego do jego domu; i zatrzymał trzystu mężów. A obóz Midianu był poniżej niego, na nizinie. Owej nocy Jehowa przemówił do niego: „Wstań, zejdź do obozu, bo wydałem go w twoją rękę. Lecz jeśli boisz się zejść, zejdź do obozu z Purą, twoim sługą. Posłuchaj, co oni powiedzą, a potem twoje ręce nabiorą siły i na pewno wtargniesz do obozu”. Wówczas on i Pura, jego sługa, zeszli na skraj szyków bojowych w obozie. A Midian i Amalek oraz wszyscy mieszkańcy Wschodu zalegli nizinę tak licznie jak szarańcze; również ich wielbłądów nie dało się policzyć — były tak liczne, jak ziarnka piasku na brzegu morza. I Gedeon podszedł, a oto jakiś mężczyzna opowiadał sen swemu towarzyszowi i mówił: „Śnił mi się sen. I oto okrągły placek jęczmiennego chleba wtoczył się do obozu Midianu. A dotarłszy do pewnego namiotu, tak weń uderzył, że go przewrócił, i wywrócił go spodem do góry; i namiot upadł”. Wtedy jego towarzysz odezwał się i rzekł: „To nic innego, jak tylko miecz Gedeona, syna Joasza, męża izraelskiego. Prawdziwy Bóg wydał w jego rękę Midian i cały obóz”. A gdy tylko Gedeon usłyszał opowieść o tym śnie oraz jego wyjaśnienie, oddał cześć Bogu. Potem wrócił do obozu Izraela i rzekł: „Wstańcie, bo Jehowa wydał obóz Midianu w waszą rękę”. Następnie podzielił tych trzystu mężów na trzy oddziały i dał im wszystkim do rąk rogi i wielkie puste dzbany, a w tych wielkich dzbanach — pochodnie. I przemówił do nich: „Uczcie się, patrząc na mnie, i tak macie czynić. A gdy dojdę do skraju obozu, macie czynić to, co ja będę czynił. Kiedy zadmę w róg, ja i wszyscy, którzy są ze mną, wy też macie dąć w rogi dookoła całego obozu i mówić: ‚Jehowy i Gedeona!’” Po jakimś czasie, na początku środkowej straży nocnej, Gedeon ze stu mężami, którzy byli z nim, doszedł do skraju obozu. Dopiero co rozstawiono warty. A oni zaczęli dąć w rogi i roztrzaskiwali wielkie dzbany na wodę, które mieli w rękach. Wtedy te trzy oddziały zadęły w rogi; i porozbijali wielkie dzbany, i lewą ręką uchwycili pochodnie, prawą zaś — rogi, by w nie dąć, i zaczęli wołać: „Miecz Jehowy i Gedeona!” Przez cały ten czas każdy stał na swoim miejscu dookoła obozu, a cały obóz zaczął biegać i krzyczeć i rzucił się do ucieczki. A tych trzystu dęło w rogi, Jehowa zaś zwrócił miecz każdego przeciwko drugiemu w całym obozie; i obóz uciekał aż do Bet-Szitta i dalej do Cerery, aż do granic Abel-Mechola obok Tabbat.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwrócić uwagę na fakt, że w czasach przedwojennych, gdy na Polskę napadł Związek Radziecki to pomimo wielkiej liczebnej przewagi poniósł klęskę, ale kiedy kilkanaście lat później napadł na Polskę będącą w sojuszu z potężnymi państwami europejskimi, zwyciężył niemal bez walki, a wielu dostojników wojskowych i politycznych zdezerterowało i nie podejmując walki uciekło z kraju. Być może też mieli zawczasu przygotowany plan ucieczki i tchórzliwe serca. Pozbawieni odważnych przywódców żołnierze walki nie podjęli co zaowocowało haniebną śmiercią wielu z nich w okolicach Katynia. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, skoro już jesteśmy myślami przy tchórzostwie to warto wnikliwie przeanalizować tę kwestię, dlatego, że chrześcijanie rozdarci są pomiędzy lękiem a odwagą. Kościoły wierzące w najszanowniejszego Boga Jehowę mają u swych podstaw tchórzostwo. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę się zastanowić, czego się boicie się najbardziej? A teraz proszę zamknąć oczy i wyobrazić sobie najkoszmarniejszy strach. Widzi go już najszanowniejszy pan prezydent? Czuje dreszcze przerażenia? Czy to już jest największa udręka dostępna wyobraźni? Teraz proszę wyobraź sobie coś gorszego, coś znacznie, znacznie bardziej przerażającego. Na przykład, że w Polsce pojawiła się nowa mutacja koronawirusa. Naukowcy nadali mu nazwę Kronowirus Olbrzymi, ale bardziej się przyjęła potoczna nazwa Greta Thunberg. Gdziekolwiek się pojawił nowy wirus ludzie przerażeni krzyczeli, Greta Thunberg atakuje, uciekajmy! I przerażeni uciekali w podskokach i wielkiej panice tratując się wzajemnie. Koronowirus Olbrzymi jak nazwa wskazuje był wielki, wielki jak mamut, szybki jak gepard a na dodatek wyrosła mu paszcza jak u aligatora i zaczął szaleć po Polsce żywcem pożerając niegodziwców. Zaczął od kłamów, szerzących fałszywe daty, złodziei metodą na patriotę, żebraków udających filantropów, nauczycieli wprowadzających w błąd swoich uczniów, radnych, prezydentów, posłów i senatorów łamiących obowiązującą Konstytucję przeznaczając między innymi państwowe pieniądze na reżimową telewizję. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, Koronowirusa Olbrzymiego wymyśliłem ja, ale ścierwa jakie zaczął on atakować nie są wymyślone. Takie rzeczy w Polsce dzieją się naprawdę. Fałszywe, felerne daty wydają się być wszechobecne. W 3 liście otwartym zatytułowanym - Chrześcijańska rachuba kłamstw i mega grzeszne daty – oraz w aneksie do tego listu dokładnie problem opisałem. Nawet w nazwę choroby wywołaną koronawirusem wpisano grzeszną datę – COVID -19 / corona-virus-disease-2019 gdzie 2019 oznacza datę z chrześcijańskiej rachuby lat, sprawiając tym samym, że oprócz zarazy fizycznej szerzy się na niespotykanie większą skalę zaraza duchowa, dlatego też nie powinno się tej nazwy używać. Skrócić ją do COVID w języku angielskim. W języku polskim nazwa ta oznacza chorobę koronawirusa, a że nazwa ta długa to proponuję ją skrócić – Korina. Nazwa Polska i według mnie całkiem sympatyczna.
Najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę powróćmy myślami do ogromnie parszywych niegodziwców w sejmie i senacie. Niedawno zwyrodnialcy przegłosowali ustawę o kradzieży naszych publicznych pieniędzy i przekazanie ich na reżimowe media, a najszanowniejszy pan prezydent ustawę podpisał – wyjątkowo odrażająca postawa. Temat ten omówiłem już w 43 liście otwartym zatytułowanym - Gigantyczna grabież i kłamstwa reżimowej telewizji i w aneksie do listu. Zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia. Zauważyłem, że najszanowniejszy pan prezydent z upodobaniem maniaka podpisuje ustawy łamiące ponad wszelką wątpliwość przepisy obowiązującej Konstytucji. Kradzież pieniędzy i przeznaczenie ich na reżimowe media to tylko jeden z przykładów. Już w 1 liście otwartym zatytułowanym - Niedziela, sfałszowany dekalog i łamanie Konstytucji – oraz w aneksie do niego opisałem ustawę w sposób jawny i bezsporny łamiącą obowiązującą Konstytucję. Wygląda, że najszanowniejszy pan prezydent nie boi się nikogo, ale istniej też możliwość, że robi to ze strachu, bo jakaś grupa trzymająca nieformalnie władzę w Polsce ma jakieś haki, metody nacisku i pomimo strachu i przed ludźmi i przed sądem ostatecznym, najszanowniejszy pan prezydenta trefne ustawy podpisuje. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę napisać nam, jaka jest prawda w tym temacie? Dlaczego najszanowniejszy pan prezydent - doktor prawa łamie prawo najwyższe naszego kraju?
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę powróćmy myślami do przestępców. W 37 liście otwartym opisałem złodziejskie etaty księży, w 58 liście otwartym opisałem mafie jawnie okradające naród metodą na patriotę, w 61 liście otwartym opisałem żebraków udających filantropów. Wszystko to się dzieje w kraju zachowującym pozory pobożności. Najszanowniejszy pan prezydent, ministrowie i wielu urzędników państwowych można spotkać na religijnych uroczystościach. Większość ludzi naszego kraju i nie tylko posługuje się kościelnym kalendarzem, który jest jednym wielkim grzechem. Felerną i feralną zarazem datę wpisano nawet w nazwę zyskującej coraz większą popularność choroby. Nie ma zatem co się dziwić, że nasz kraj jak i inne kraje nawiedzają choroby. Najszanowniejszy Bóg Jehowa, wprost zapowiedział izraelitom, że jak nie będą posłuszni, to będzie ich karał chorobami:

Powtórzonego Prawa 28:58-62
Jeśli nie będziesz dbał o to, by wprowadzać w czyn wszystkie słowa tego prawa, które są zapisane w tej księdze, aby się bać tego chwalebnego i napawającego lękiem imienia — Jehowy, twego Boga, to Jehowa też sprawi, że twoje plagi i plagi twego potomstwa będą plagami szczególnie dotkliwymi, wielkimi i długotrwałymi oraz chorobami złośliwymi i długotrwałymi. I z powrotem sprowadzi na ciebie wszystkie choroby egipskie, których się zląkłeś, i przylgną do ciebie. Także każdą chorobę i każdą plagę, które nie są zapisane w księdze tego prawa, Jehowa będzie sprowadzał na ciebie, aż zostaniesz unicestwiony. I zostaniecie bardzo nieliczni, chociaż staliście się jak gwiazdy niebios, tak liczni, gdyż nie słuchałeś głosu Jehowy, swego Boga.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę powróćmy myślami do wymyślonego przeze mnie Koronowirusa Olbrzymiego. Gigantyczny strach padł na społeczeństwo bo niemal każdy miał coś na sumieniu, ale łotry podjęły walkę zbrojną. Wojsko przeciwko Koronowirusowi Olbrzymiemu wysłali. Pojawiły się czołgi i rakiety. Nadleciały samoloty F-16 i rozpoczął się zmasowany atak. Koronowirus Olbrzymi rozpadł się na tysiące cząstek. Władze ogłosiły zwycięstwo, ale euforia z zwycięstwa jeszcze nie opadła gdy zaczął ją zastępować lęk który przerodził się w przerażenie olbrzymie. Koronowirus Olbrzymi nie zginął, ale się rozmnożył przez podział i zmutował po raz kolejny. Powstało tysiące dużo mniejszych, ale za to szybszych i bardziej zajadłych wirusów, którym naukowcy nadali nazwę Koronowirus Radziecki - wirus jeszcze bardziej zajadły, mądrzejszy i szczególnie uczulony na przestępców i rozpoczęła się przyśpieszona rzeź niegodziwców. Nowy Koronowirus Radziecki ma wielkość piłki tenisowej, nogi wokół całego ciała i cztery szczęki z każdej swojej strony uzbrojone w potwornie mocne zęby. A że jest bardzo szybki i żarłoczny w kilka minut potrafi obgryźć niegodziwca do gołej kości. Takie ma możliwości, ale że jest mądry robi to powoli bo powoli bardziej złoczyńców boli. Rząd, posłowie i parlamentarzyści, chcieli uciec zgodnie z przygotowanym planem dezercji za granicę, ale ze względu na epidemię granice zamknięto, ale za to Koronowirusy Radzieckie nie w ciemię bite czekały przy granicy na przerażone demokratyczne elity. Podobnie w przerażającej ciemności rodziła się religia najszanowniejszego pana Abrahama:

Ciąg dalszy być może nastąpi.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 19 mar 2020, 12:04 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
Rodzaju 15:12-18
Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i ogarnęła go przerażająca ciemność. Wtedy Bóg powiedział do niego:
„Wiedz, że twoi potomkowie będą cudzoziemcami w nie swojej ziemi, a jej mieszkańcy uczynią z nich niewolników i będą ich uciskać przez 400 lat. Ale ja osądzę naród, któremu będą służyć, i potem wyjdą z tej ziemi z wielkim dobytkiem. A ty dożyjesz późnej starości i umrzesz w spokoju, i zostaniesz pochowany ze swoimi przodkami. Lecz twoi potomkowie powrócą tu w czwartym pokoleniu, bo czas ukarania Amorytów jeszcze nie nadszedł.
Gdy słońce zaszło i nastała gęsta ciemność, pojawił się dymiący piec i płonąca pochodnia, która przesuwała się między częściami zabitych zwierząt. Tego dnia Jehowa zawarł z Abramem przymierze, mówiąc:
„Twojemu potomstwu dam tę ziemię — od rzeki egipskiej do wielkiej rzeki, rzeki Eufrat...”

Jedna obietnica najszanowniejszego Boga Jehowy dana najszanowniejszemu panu Abrahamowi zamieniła życie jego czcicieli w niekończący się koszmar pełen nieszczęść i przerażenia.
Również w lęku rodziła się religia najszanowniejszego pana Jakuba nazwanego później Izraelem:

Rodzaju 28:10-17
A Jakub dalej wędrował z Beer-Szeby i szedł do Charanu. Z czasem natrafił na pewne miejsce i przygotowywał się, by tam przenocować, gdyż słońce zaszło. Wziął więc jeden z kamieni znajdujących się na tym miejscu i położył go jako swój podgłówek, i ułożył się na tym miejscu. I przyśniło mu się, że oto stała na ziemi drabina, a jej wierzchołek sięgał niebios; i oto aniołowie Boży wstępowali po niej i zstępowali. A oto stał nad nią Jehowa, który przemówił: „Jam jest Jehowa, Bóg Abrahama, twego ojca, i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, chcę dać tobie i twemu potomstwu. I potomstwo twoje na pewno stanie się jak drobinki prochu ziemi, i na pewno rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, i na północ, i na południe, i poprzez ciebie oraz poprzez twoje potomstwo na pewno będą sobie błogosławić wszystkie rodziny ziemi. A oto ja jestem z tobą i będę cię strzegł na każdej drodze, którą idziesz, i przyprowadzę cię z powrotem do tej ziemi, gdyż cię nie opuszczę, dopóki nie uczynię tego, co ci powiedziałem”. Wówczas Jakub obudził się ze snu i rzekł: „Doprawdy, Jehowa jest na tym miejscu, a ja tego nie wiedziałem”. A przestraszywszy się, dodał: „Jakimże lękiem napawa to miejsce! Nic to innego, jak dom Boga — i brama niebios”.

Tchórzem okazał się też najszanowniejszy pan Mojżesz:

Wyjścia 3:1-6
Mojżesz został pasterzem trzody swojego teścia, Jetra, kapłana midianickiego. Pewnego razu pędził trzodę na zachód przez pustkowie i dotarł do Horebu, góry prawdziwego Boga. Wtedy w płomieniu ognia wydobywającego się z ciernistego krzewu ukazał mu się anioł Jehowy. Mojżesz zobaczył, że ciernisty krzew płonie, ale się nie spala. Powiedział:
„Co za niezwykłe zjawisko! Podejdę bliżej, żeby się przyjrzeć, czemu ten krzew się nie spala”. Kiedy Jehowa ujrzał, że on podchodzi, zawołał do niego spośród ciernistego krzewu:
„Mojżeszu! Mojżeszu!”,
na co ten odpowiedział:
„Słucham!”.
Wówczas Bóg rzekł:
„Nie zbliżaj się. Zdejmij z nóg sandały, bo ziemia, na której stoisz, jest święta”.
I mówił dalej:
„Jestem Bogiem twojego ojca, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”.
Wtedy Mojżesz zakrył twarz, ponieważ bał się patrzeć na prawdziwego Boga.

W strachu rodziła się religia Izraelitów:

Wyjścia 19:10-18
Jehowa przemówił do Mojżesza:
„Idź do ludu i powiedz, żeby dzisiaj i jutro przygotował się na święto. I niech wypiorą swoje ubrania. Mają być gotowi na trzeci dzień, bo tego dnia Jehowa na oczach całego ludu zstąpi na górę Synaj. Dookoła niej wyznacz granice i przekaż ludowi:
‚Nie wolno wam wchodzić na górę ani nawet postawić na niej nogi. Każdy, kto się dotknie góry, ma zostać bezwarunkowo uśmiercony. Niech nikt nie dotyka tego człowieka ręką, ale niech go ukamienują albo przebiją. Ani człowiek, ani zwierzę nie pozostanie przy życiu’. Kiedy jednak lud usłyszy dźwięk baraniego rogu, może podejść do góry”.
Wówczas Mojżesz zszedł z góry i polecił Izraelitom przygotować się na święto. I wyprali swoje ubrania. Powiedział do nich:
„Bądźcie gotowi na trzeci dzień. Powstrzymajcie się od stosunków płciowych”.
Trzeciego dnia rano pojawiły się grzmoty i błyskawice, a na górze ukazał się gęsty obłok. Rozległ się donośny dźwięk rogu i wszyscy w obozie zaczęli się trząść ze strachu. Wtedy Mojżesz wyprowadził ich z obozu na spotkanie z prawdziwym Bogiem i stanęli u stóp góry. A góra Synaj cała dymiła, ponieważ Jehowa zstąpił na nią w ogniu. Dym unosił się z niej jak z pieca i góra bardzo drżała.

A nie był to jakiś mały strach. W Biblii użyto słowa przerażenie:

Powtórzonego Prawa 9:19
Byłem przerażony, bo Jehowa zapłonął na was wielkim gniewem i chciał was wytracić.

Strach ten został wspomniany również w Nowym Testamencie:

Hebrajczyków 12:18-21 ; Objawienie 15:4
Nie przystąpiliście do czegoś, czego można dotknąć i co zostało rozpalone ogniem, do ciemnego obłoku, do gęstej ciemności, do nawałnicy, do grzmiącej trąby i głosu wypowiadającego słowa. Gdy ludzie usłyszeli ten głos, błagali, żeby już więcej do nich nie przemawiał, bo przerazili się nakazu: „Nawet jeśli zwierzę dotknie góry, musi zostać ukamienowane”. Widok był tak przerażający, że Mojżesz powiedział: „Trzęsę się ze strachu”. (…) Któż by się ciebie rzeczywiście nie bał, Jehowo, i nie wychwalał twego imienia, skoro ty sam jesteś lojalny? Bo wszystkie narody (...)

Tchórzami okazali się też chrześcijanie, którzy bali się najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):

Łukasza 7:16, 17 ; Marka 4:37-41 ; 10:32 ; Jana 6:19 ; Mateusza 17:1-6 ; Marka 9:6
A ich wszystkich ogarnęła bojaźń i zaczęli wychwalać Boga, mówiąc: „Wielki prorok został wzbudzony wśród nas” oraz: „Bóg zwrócił uwagę na swój lud”. I ta wieść o nim rozeszła się po całej Judei i całej okolicznej krainie. (…) Nagle zerwał się wielki, gwałtowny wicher i fale wdzierały się do łodzi, tak iż groziło jej zatopienie. A on był na rufie i spał na podgłówku. Obudzili go więc i zawołali: „Nauczycielu, nie obchodzi cię to, że giniemy?!”. Wtedy wstał, zgromił wiatr i rzekł do jeziora: „Zamilknij! Ucisz się!”. I wiatr ustał, i nastała wielka cisza. A on powiedział do nich: „Czemu się tak boicie? Czy jeszcze nie macie wiary?”. Ale oni, bardzo przestraszeni, mówili jeden do drugiego: „Kim on właściwie jest? Nawet wiatr i jezioro są mu posłuszne”. (…)
I szli drogą do Jerozolimy, a Jezus szedł przed nimi, oni zaś się zadziwili; ale tych, którzy podążali z tyłu, ogarnęła bojaźń. (…) Kiedy jednak, wiosłując, przepłynęli jakieś 5 lub 6 kilometrów, zobaczyli, jak Jezus idzie po jeziorze i zbliża się do łodzi. Wtedy się przestraszyli. (…)
Jezus zabrał Piotra i Jakuba, i Jana, jego brata, i zaprowadził ich samych na wyniosłą górę. I został na ich oczach przemieniony, i oblicze jego zajaśniało jak słońce, a jego szaty wierzchnie stały się błyszczące jak światło. I oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, którzy z nim rozmawiali. Na to Piotr rzekł do Jezusa: „Panie, to wspaniale, że tu jesteśmy. Jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla ciebie i jeden dla Mojżesza, i jeden dla Eliasza”. Gdy on jeszcze mówił, oto ocienił ich jasny obłok i oto głos z obłoku powiedział: „To jest mój Syn, umiłowany, którego darzę uznaniem; jego słuchajcie”. Usłyszawszy to, uczniowie upadli na twarze i bardzo się zlękli. (…)
W gruncie rzeczy nie wiedział, co powiedzieć, bo bardzo się przestraszyli.

Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zmuszony był do dodawania odwagi przestraszonym uczniom:

Mateusza 14:27 ; 17:7 ; Marka 6:49, 50
Odwagi, to jestem ja; nie bójcie się. (...) Wtedy Jezus się zbliżył i dotknąwszy ich, rzekł: „Wstańcie i się nie bójcie”. (...)Ujrzawszy go chodzącego po morzu, pomyśleli: „To jakaś zjawa!” i krzyknęli głośno. Bo wszyscy go ujrzeli i się zaniepokoili. Ale on natychmiast przemówił do nich i powiedział im: „Odwagi, to jestem ja; nie bójcie się”.

Sam też się bał najszanowniejszego Boga Ojca:

Hebrajczyków 5:7, 8
Za dni swego ciała [Chrystus] z głośnymi okrzykami i ze łzami zanosił błagania oraz gorące prośby do Tego, który mógł go wybawić od śmierci, i ze względu na swą zbożną bojaźń został łaskawie wysłuchany. (...)

W lęku narodziło się chrześcijaństwo, na strachu został też zbudowany islam. Bardzo proszę sprawdźmy co na temat tchórzostwa napisano w Koranie:

Sura 2:60 ; 33:70 ; 39:23 ; 43:63 ; 64:16
Gdym przyjął wasze przymierze i kiedym nad głowy wasze podniósł górę Synai, rzekłem do was: przyjmijcie moje przykazania z wdzięcznością, zachowajcie je w pamięci i trwajcie w bojaźni Bożej. (…) O wy, którzy wierzycie! Bójcie się Boga i mówcie proste słowa! (…) Bóg zesłał najpiękniejsze opowiadanie - Księgę, zawierającą podobne do siebie powtórzenia, od których cierpnie skóra tych, którzy się boją swego Władcy; potem ich skóra i ich serca stają się miękkie na napomnienie Boga. To jest droga Boga, którą On prowadzi, kogo chce. A kogo On sprowadzi z niej, to nie ma już dla niego żadnego przewodnika. (…) Skoro Jezus pokazał się wśród cudów na ziemi, rzekł do ludzi: Przychodzę objawić wam prawdę, i oświecić was w wątpliwościach waszych. Bójcie się Boga, a mojej nauki trzymajcie się. (…) Bójcie się Boga całą mocą waszego serca, bądźcie posłuszni, oddawajcie część waszych dostatków ubogim, dla zbawienia waszej duszy. Kto wstrzyma się od chciwości dozna szczęścia.

Nauka ta harmonizuje z tym co nauczał najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) i jego uczniowie:

Mateusza 10:28 ; 1 Piotra 2:17 ; Objawienie 14:7 ; 2 Koryntian 7:1 ; Filipian 2:12
I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz nie mogą zabić duszy, ale raczej bójcie się tego, który może i duszę, i ciało zgładzić w Gehennie. (…) Szanujcie najróżniejszych ludzi, kochajcie wszystkich braci, bójcie się Boga, szanujcie króla. (…) „Bójcie się Boga i Go wychwalajcie, bo nadeszła godzina Jego sądu nad ludźmi. Oddajcie więc cześć Temu, który stworzył niebo, ziemię, morze i źródła wód”. (…) Skoro więc mamy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się z wszelkiego skalania ciała i ducha, doskonaląc świętość w bojaźni Bożej. (…) A zatem, umiłowani moi, tak jak zawsze byliście posłuszni — nie tylko podczas mojej obecności, ale teraz ze znacznie większą gotowością podczas mej nieobecności — wypracowujecie swoje wybawienie z bojaźnią i drżeniem;

Według chrześcijańskich pism – Starego Testamentu, Nowego Testamentu, Koranu a także w Księgi Mormona będącej częścią Biblii Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich zalecono lęk, bojaźń względem Boga:

2 Nefi 18:13
Władcę Zastępów za Świętego miejcie; niech On będzie tym, którego będziecie się lękać i który was będzie przejmować bojaźnią.

W Biblii strach został nazwany początkiem poznania. Dowiadujemy się też, że tchórzy Bóg darzy szacunkiem i im błogosławi:

Przysłów 1:7 ; Psalm 15:4 ; Psalm 115:13
Bojaźń przed Jehową jest początkiem poznania. Mądrością i karnością gardzą tylko głupcy. (…) W jego oczach odrzucony jest każdy, kto zasługuje na wzgardę, lecz bojących się Jehowy darzy on szacunkiem. (…) Psalm 115:13 zarówno małym, jak i wielkim.

Z Księgi Malachiasza dowiadujemy się, że najszanowniejszy Bóg Jehowa chce by jego imię budziło lęk.

Malachiasza 1:14
Ja bowiem jestem wielkim Królem — rzekł Jehowa Zastępów — a moje imię będzie budzić lęk między narodami.

W tej samej księdze znajdziemy też informację o księdze tchórzy:

Malachiasza 3:16
Bojący się Jehowy rozmawiali między sobą, każdy ze swym towarzyszem, a Jehowa uważał i słuchał. I zaczęto przed nim spisywać księgę pamięci dla bojących się Jehowy i dla myślących o jego imieniu.

Podobną informację znajdziemy w Księdze Mormona:

3 Nefi 24:14-18
Mówicie: Nie warto służyć Bogu! Na co nam się zdało, że przestrzegaliśmy Jego praw i chodziliśmy skruszeni przed Władcą Zastępów?
Oto teraz ci, którzy byli dumni, są szczęśliwi; ci, którzy postępowali niegodziwie, są wywyższeni, a ci, którzy wystawiali Boga na próbę, wyszli z tego cało.
Wtedy żyjący w bojaźni przed Władcą mówili często jeden z drugim i Władca zważał na to i słyszał. I zapisano przed Nim w księdze pamięci o tych, którzy żyli w bojaźni przed Władcą i czcili Jego imię. Ci będą należeć do Mnie - mówi Władca Zastępów - w dniu, w którym zbiorę Moje klejnoty; i oszczędzę ich, jak ojciec oszczędza własnego syna, który jest mu posłuszny.
Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a niegodziwym, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy.

Wszystko to wydaje się być mądre i logiczne, ale informacja zawarta w Księdze Objawienia niszczy całą tą narrację, dlatego, że z niej wynika, że tchórze trafią do Piekła zwanego też jeziorem ognia lub drugą śmiercią:

Objawienie 21:5-8
(...)I Zasiadający na tronie rzekł:
„Oto czynię wszystko nowe”.
Mówi też:
„Napisz, ponieważ słowa te są wierne i prawdziwe”.
I rzekł do mnie:
„Stało się! Jam jest Alfa i Omega, początek i koniec. Każdemu spragnionemu dam darmo ze źródła wody życia. Każdy zwyciężający odziedziczy to wszystko i ja będę jego Bogiem, a on będzie moim synem. Ale co do tchórzów i tych bez wiary, i obrzydliwych w swej plugawości, i morderców, i rozpustników, i uprawiających spirytyzm, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców — ich dział będzie w jeziorze płonącym ogniem i siarką. To oznacza drugą śmierć”.

Pielęgnując strach do Boga możemy trafić do Piekła. Są też w Biblii też wersety, z których można wyciągnąć wnioski, że Boga bać się nie powinniśmy. Podstawowym obowiązkiem czcicieli najszanowniejszego Boga Jehowy jest kochanie go. Sam to nakazał Izraelitom:

Powtórzonego Prawa 6:4, 5
Słuchaj, Izraelu: Jehowa, nasz Bóg, to jeden Jehowa. A ty masz miłować Jehowę, twojego Boga, całym swym sercem i całą swą duszą, i całą swą siłą życiową.

Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) uznał ten nakaz za najważniejszy:

Mateusza 22:37, 38
„Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?”
On rzekł do niego:
„‚Masz miłować Jehowę, twojego Boga, całym swym sercem i całą swą duszą, i całym swym umysłem’. To jest największe i pierwsze przykazanie.

Cechą rozpoznawczą prawdziwych chrześcijan ma być miłość:

Jana 13:35
Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będzie wśród was miłość.

Z listu najszanowniejszego pana apostoła Pawła wynika, że chrześcijanie nie otrzymali ducha tchórzostwa, ale mocy, miłości i trzeźwości umysłu:

2 Tymoteusza 1:7
Albowiem Bóg nie dał nam ducha tchórzostwa, lecz mocy i miłości, i trzeźwości umysłu.

Natomiast najszanowniejszy pan Jehochanan (Jan) nauczał, że doskonała miłość precz odrzuca lęk:

1 Jana 4:18
W miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń powściąga. Doprawdy, kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości.

Powstaje zatem pytanie, bać się Boga, czy też nie bać?
Zauważyłem, że chrześcijanie żyją w tej kwestii w wielkim rozdarciu. Miłość miesza się z nienawiścią, do której zalicza się strach. Uważam, że bardzo dobrze ten stan opisał najszanowniejszy pan Paulo Coelho de Souza:

„Nigdy nie opanowuję strachu, lecz stawiam mu czoło. Opanować strach znaczy zwyciężyć, a ja go nie zwyciężam, ja z nim żyję, ale nie pozwalam, by mnie sparaliżował. I idę dalej. Odwaga to strach, który zmawia modlitwy.”

Wiele do naszych rozważań wniosą słowa najszanowniejszego pana Gaiusa Claudiusa Caesara władcy Rzymu znanego też jako Kaligula:

„Niechaj nienawidzą, byleby się bali.”

Skoro miłość precz odrzuca tchórzostwo i kto się boi nie wydoskonalił się w miłości i przeciwieństwem miłości jest nienawiść, to najszanowniejszy Bóg Jehowa propagując bojaźń zaleca w Biblii nienawiść do samego siebie. Bardzo proszę zapoznajmy się wersetami biblijnymi:

Psalmy 111:10
Bojaźń przed Jehową jest początkiem mądrości. Wszyscy, którzy je wykonują, odznaczają się dobrą. Sława jego trwa na zawsze.

Psalmy 19:9
Bojaźń przed Jehową jest czysta, ostoi się na zawsze. Sądownicze rozstrzygnięcia Jehowy są prawdziwe, okazały się na wskroś prawe.

Psalmy 89:7
Bogu należy się bojaźń nacechowana szacunkiem - w zaufanym gronie świętych; jest on wspaniały i napawa lękiem - nad wszystkimi, którzy są wokół niego.

Przysłów 1:7
Bojaźń przed Jehową jest początkiem poznania. Mądrością i karnością gardzą tylko głupcy.

Przysłów 2:1-5
Synu mój, jeśli przyjmiesz moje wypowiedzi i zachowasz u siebie moje przykazania, aby swym uchem zwracać uwagę na mądrość, tak by skłonić serce ku rozeznaniu; jeśli też przywołasz zrozumienie i wydasz głos za rozeznaniem, jeśli będziesz tego szukał jak srebra i poszukiwał jak ukrytych skarbów, to zrozumiesz bojaźń przed Jehową i znajdziesz poznanie Boga.

Bardzo proszę postarajmy się zrozumieć temat, bo trwanie w rozdarciu, tolerowanie bojaźni może nas zaprowadzić do Piekła. Najszanowniejsza pani Maria Salomea Skłodowska-Curie nauczała:

„Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć.”

Odrzućmy i my wszelkie uprzedzenia, utarte poglądy i lęki i postarajmy się zrozumieć temat.
Według Biblii bojaźń jest początkiem poznania:

Przysłów 1:7
Bojaźń przed Jehową jest początkiem poznania.

Zalecanie strachu nie jest rozsądne, ale jest to jakaś metoda edukacyjna. Najszanowniejszy pan
Samuel Langhorne Clemens znany też jako Mark Twain nauczał:

„Istnieje wiele dobrych sposobów, by nie ulec pokusie, lecz najpewniejszy – to tchórzostwo.”

Dzieci można na samym początku uczyć, żeby się bali ognia, bo się poparzą, by bali się wody, bo się utopią. Taka edukacja może działać. Na przykład najszanowniejsza pani aktorka Weronika Książkiewicz wyznała, że jest wierna bo boi się Piekła:

„Weronika Książkiewicz w wywiadzie dla jednego z tabloidów wyznała, że nie zdradza i nie zamierza zdradzać, gdyż... boi się boskiej kary. 27-letnia aktorka, która w filmie Macieja Żaka - "Rozmowy nocą" zagrała seksoholiczkę, w realnym życiu unika erotycznych eksperymentów i pokus. - Nie ma mowy! Bałabym się, że pójdę do piekła - twierdzi piękna aktorka. - Trójkąty, zdrady mi nie w głowie bo jestem zainteresowana jedynie moim partnerem.”

I choć w tym wypadku lęk wydaje się być skutecznym sposobem trwania w wierności, to jednak historia Izraelitów, chrześcijan, muzułmanów pokazuje, że wpajana od dzieciństwa bojaźń, liczne kar przewidziane w pismach dla niewiernych to bardzo kiepska metoda edukacyjna, na dużą skalę nie przynosząca dobrych efektów. Przyczyną tego może być fakt, że na temat bojaźni w Biblii znajdziemy dwa różne poglądy wzajemnie się wykluczające. Jeden, sformułowany wprost, że najszanowniejszego Boga Jehowy należy się bać, oraz drugi nakazujący kochać Boga oraz informację, że miłość precz odrzuca bojaźń. Podobną informację znajdziemy też w Księdze Mormona:

Księga Moroniego 8:16
Biada tym, którzy wykrzywiają w ten sposób drogi Władcy, albowiem zginą, jeśli się nie nawrócą. I mówię śmiało będąc do tego upoważniony przez Boga, i nie boję się tego, co człowiek może mi zrobić, gdyż doskonała miłość wypiera wszelki lęk.

Sytuacja nieciekawa. Jakkolwiek postąpimy wypowiemy Bogu posłuszeństwo, ale jakąś decyzję w tym temacie podjąć trzeba. Moim zdaniem ta druga postawa – to znaczy, by się nie bać Boga jest dużo lepsza. W mojej uogólnionej definicji miłości nie ma miejsca na strach, lęk czy bojaźń:

Uogólniona definicja miłości.
Miłość - pozytywne uczucia i związane z nimi emocje będące wypadkową pozytywnych (dobrych) myśli, pozytywnych (dobrych) słów i pozytywnych (dobrych) czynów.

Bojaźń, lęk, strach, to element nienawiści, którą definiuję tak:

Przeciwieństwem miłości jest nienawiść.
Nienawiść - negatywne uczucia i związane z nimi emocje będące wypadkową negatywnych (złych) myśli, negatywnych (złych) słów i negatywnych (złych) czynów.

Podzielam pogląd najszanowniejszego pana apostoła Jehochanana, że w miłości nie ma bojaźni:

1 Jana 4:18
W miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń powściąga. Doprawdy, kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości.

Strach jest zawsze szkodliwy. Powinniśmy go całkowicie wyeliminować, ale koniecznie powinniśmy pamiętać by odwadze towarzyszył rozsądek, szacunek, respekt, świadomość naszych ograniczeń i unikanie brawury, która świadczy o braku rozsądku. Do podobnych wniosków doszło wielu myślicieli. Na przykład najszanowniejszy pan Dwight Eisenhower nauczał:

„Wolę zawsze człowieka przekonać, że powinniśmy iść razem. Jeśli mi się uda, mam go z sobą na stałe. Jeśli go zmuszę, będzie ze mną, dopóki będzie się mnie bać, później natychmiast mnie porzuci.”

Zauważyłem, że zazwyczaj chrześcijanie chociaż nauczają, że Boga należy bać, ale zazwyczaj wcale się go nie boja. Na ogół nie myślą o przykazaniach i swojej wierze i jeszcze rzadziej chcą o niej rozmawiać, ale często boją się chorób i śmierci. Zaobserwowałem, że w obecnych czasach zagrożenie kononawirusem ludzie spoważnieli. Oprócz lęku o życie mógł się też pojawić lęk o pracę i środki do codziennej egzystencji. W Polsce jest przysłowie opisujące ten stan:

„Jak trwoga to do Boga.”

Ale czy na takim stanie powinno Bogu zależeć? Uważam, że nie. Zagrożenie działa trzeźwiąco, ale ważne by rozsądek wykazywać nawet wtedy gdy człowiekowi dzieje się dobrze, a temu może służyć odwaga połączona z mądrością. Być może początkiem mądrości jest bojaźń, to uważam jednak, że końcem mądrości jest odwaga połączona z mądrością będąca elementem miłości precz wszelkie lęki odrzucająca. Podobną naukę znajdziemy w Mahabharcie, gdzie napisano, że lęki są głupców udręką:

„Tysiąc powodów do smutku, setki powodów do lęku są tylko głupców udręką, na mądrych nie wywrą skutku.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy zazwyczaj strach jest wynikiem niewiedzy i może zniknąć wraz z zrozumieniem, dlatego bardzo proszę zapoznajmy się przemyśleniami wielu ludzi zarówno z czasów starożytnych jak i współczesnych. Cytaty ukażą nam różne aspekty strachu i odwagi. Bardzo proszę się wyciszyć i powoli z rozmysłem najlepiej po kilka razy przeczytać te myśli. Zastanowić się nad każdym słowem. Dobrze się też upewnić, czy dobrze znamy wszystkie użyte w zdaniach słowa. W przypadku wątpliwości radzę sięgnąć do słownika języka polskiego, słownika wyrazów bliskoznacznych. Zachęcam też do modlitwy o to by Bóg pomógł jak najlepiej zrozumieć kwestią odwagi i tchórzostw.

Sokrates:

„Bać się śmierci jest tym samym, co mieć się za mądrego, nim nie będąc.”

Wiesława Szymborska:

„Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś, a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.”

Konfucjusz:

„Człowiek szlachetny nie zna trosk ni lęku. O cóż się bowiem może troszczyć i czego ma się lękać, skoro w sobie żadnych ułomności nie znalazł?”

Albert Einstein:

„Człowiek byłby zaiste żałosną istotą, gdyby kierował się w życiu wyłącznie strachem przed karą i nadzieją na nagrodę po śmierci.”

Osho / Bhagwan Shree Rajneesh:

„Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się lęk.”

Wiktor Suworow:

„W życiu wygrywa ten, kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach, swoje lenistwo, swoją nieśmiałość.”

Harlan Coben:

„Razy bolą tylko przez jakiś czas. Pamięć o własnym tchórzostwie nigdy nie przestaje dokuczać.”

Horatio Nelson:

„Odważny może umrzeć tylko raz, ale tchórz umiera całe życie.”

Publius Cornelius Tacitus / Tacyt:

„Obawa i strach słabe to więzy miłości.”

Stephen Edwin King:

„Lękliwi ludzie żyją we własnym piekle. (…) Odważny człowiek potrafi myśleć. Tchórz – nie.”

Fryderyk Karzełek:

„Za brak odwagi zapłacisz życiem pozbawionym szczęścia i spełnienia.”

Władimir Ilicz Lenin:

„Nie można [...] bezkarnie przez dziesiątki lat nic innego nie robić, jak tylko tchórzyć, składać podzięki i uniżenie wnosić petycje: trzeba grozić, żądać, a porzuciwszy zabawę [...] zabrać się do prawdziwej roboty.”

William Shakespeare:

„Tchórz, zanim umrze, kona wiele razy, Walecznych jedna tylko śmierć spotyka.”

Spencer Johnson:

„To, czego się boimy, nigdy nie jest tak straszne jak nasze wyobrażenia na ten temat. Lęk, który wyolbrzymiasz w twojej głowie, jest gorszy od rzeczywistego. (…) Jeśli opanujesz lęk, poczujesz się wolny.”

Napoleon Hill:

„Najgorszego ze wszystkich wrogów, lęk, można pokonać poprzez zdecydowane ponawianie aktów odwagi. Wiedzą o tym wszyscy, którzy uczestniczyli w wojnie. (…) Jedyną rzeczą, której musimy się lękać, jest sam strach.”

Paulo Coelho de Souza:

„Gdy poruszamy się od źródeł (narodziny) do celu (śmierć), pojawiają się wciąż nowe pejzaże. Powinniśmy wychodzić im na spotkanie z radością, a nie ze strachem, bo bezcelowa jest obawa przed nieuchronnym. Rzeka przenigdy nie przestanie płynąć.”

Robert Tew:

„Czasami krok, którego boisz się najbardziej, jest tym, który cię wyzwoli.”

Gabriel José García Márquez:

„Boję się, że się będę bać.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy bardzo proszę przypomnijmy sobie tezę przedstawioną w Biblii dotyczącą strachu i miłości:

1 Jana 4:18
W miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń powściąga. Doprawdy, kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości.

Mowa w niej o doskonałej miłości, ale my jako niedoskonali ludzie możemy się do końca życia lęków nie pozbyć. By to zrobić trzeba się miłości uczyć, ale jest to bardzo trudne dlatego, że słowo miłość w naszym języku ojczystym jest wyjątkowo nieprecyzyjne. Wpisano w to słowo zazdrość, pożądanie, zauroczenie i wiele innych czasami wzajemnie się wykluczających pojęć, odczuć, a wszechobecna w kulturze europejskiej biblijna terminologia dodatkowo obraz zaciemnia. Brak zrozumienia miłości, brak wiedzy w tym temacie może powodować, że miewamy niczym nie uzasadnione lęki. Ja na przykład miewam obawy przed zimną wodą. Przed laty dowiedziałem się, że dobrze dla zdrowia brać zimny prysznic. Takie prysznice poprawiają zdrowie i podnoszą odporność. Zalecono, że jeżeli mamy opory to można zacząć od ciepłego prysznica i powoli wodę ochładzać. Ten sposób w moim przypadku nie zadział. Ani razu nie udało mi się dojść do polewania ciała zimną wodą. Dlatego zmieniłem taktyką. Teraz najpierw polewam ciało gorącą wodą, potem się mydlę. Potem spłukuję się gorącą wodą i w momencie kiedy czuję, że mydło spłynęło liczę do jednego i przełączam wodę na zimną. W tym momencie ciągle towarzyszy mi lęk przed zimną wodą, ale ciało się nie boi, bo jak zauważyłem takie prysznice stały się przyjemne. I chociaż ciało nie protestuje przed zimnym prysznicem, a nawet polubiło polewanie zimną wodą, to zakorzeniony lęk przed zimną wodą wciąż we mnie drzemie – gdy przełączam kran na zimny prysznic wciąż towarzyszy temu jakiś rodzaj strachu - co to za chwilę się stanie.
Staram się tak myć dwa razy dziennie. Rano kiedy wstanę i przed położeniem się spać. Zauważyłem że, po zimnych prysznicach lepiej zasypiam i ogólnie lepiej znoszę zimne temperatury. Wzrosła też moja odporność na przeziębienia, grypy.
Myślę, że w obecnych czasach koronawirusa warto rozpropagować tę praktykę zwiększającą odporność jak i inne ćwiczenia, pokarmy, napoje mające wpływ na zwiększenie odporności.

Myślę, że nadszedł odpowiedni moment na podsumowanie tego listu. Zaczniemy od tchórzostwa i odwagi. Uważam, że nauki najszanowniejszych panów apostołów odrzucające lęk i bojaźń są lepsze od nauk nakazujących bać się Boga. Życie w lęku jest gorsze, tchórz umiera tysiące razy ze strachu i może zamienić swe życie w koszmar. W przypadku relacjach z Bogiem strach tworzy chore relacje. Boga powinniśmy szanować, darzyć stosowną czcią, czuć respekt, kochać go, ale stanowczo się nie bać. Miłość precz odrzuca Bojaźń. Kto się boi Boga, nie wydoskonalił się w miłości do Niego. Bojaźń powściąga i rodzi nieszczerość. Świadomości niebezpieczeństwa i unikanie niego nie jest tchórzostwem lecz rozwagą i wcale nie musi świadczyć o bojaźni. Zła się nie lękajmy tylko szanujmy i doceniajmy, nie żyjmy w bojaźni.

Kolejnym tematem listu była kwestia domniemanych dezerterów. Uważam, że koniecznie sprawę się powinno prześwietlić i gdyby okazała się ona prawdziwa, wszelkie zamieszane w nią osoby przykładnie ukarać. Pozbawić stanowisk państwowych, jeżeli pobierają oni renty to obniżyć je do minimalnych kwot.

Poruszyłem też kwestię koronawirusa, wierności wyznawanej religii oraz kwestii wzmacniania organizmu. Myślę, że kwestie te powinny być nagłaśniane.

Nadmieniłem też o ukradzeniu naszych publicznych pieniędzy i przekazanie ich na dofinansowanie reżimowych mediów. Bez podpisu najszanowniejszego pana prezydenta kradzież połączona z złamaniem obowiązującej Konstytucji była by niemożliwa. Czyżby najszanowniejszy pan prezydent był tchórzem i bardzo chciał się dostać do Piekła? Najszanowniejszy pan Konfucjusz nauczał:

„Brakiem odwagi jest wiedzieć, co prawe, lecz tego nie czynić.”

Co najszanowniejszy pan prezydent myśli o tej nauce? Ja myślę, że w Polsce w tej kwestii źle się dzieje i by coś zmienić na lepsze napisałem ten list i oprócz tego postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga: Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom jak najlepiej rozwiązać kwestię dezerterów, bojaźni w tym Bożej oraz właściwego podejścia do zdrowia fizycznego i duchowego?

Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 20 mar 2020, 16:16 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 11 dzień 5 miesiąc 11 rok EY

Najsz :)

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, w poprzednim liście otwartym zatytułowanym - Koronawirus i dezerterzy, bać się Boga czy nie – poruszyłem wiele moim zdaniem bardzo ważnych tematów. Pisałem w nim o czcicielach najszanowniejszego Boga Jehowy i ich rozdarciu pomiędzy tchórzostwem i odwagą:

„Abram zapadł w głęboki sen i ogarnęła go przerażająca ciemność. (…) Jakub... przestraszywszy się, dodał: „Jakimże lękiem napawa to miejsce! (…) Mojżesz (...) bał się patrzeć na prawdziwego Boga. (…) Wszyscy w obozie zaczęli się trząść ze strachu. (…) Byłem przerażony. (…) Przerazili się... Widok był tak przerażający, że Mojżesz powiedział: „Trzęsę się ze strachu”. (….) Ich wszystkich ogarnęła bojaźń oni, bardzo przestraszeni (...) Usłyszawszy to, uczniowie upadli na twarze i bardzo się zlękli. (…) Bardzo się przestraszyli. Wszyscy go ujrzeli i się zaniepokoili. (…) Ogarnęła ich wielka bojaźń. (…) Doprawdy, każdą duszę ogarnęła bojaźń. (…) Boga się bójcie”

Uważam, że w żadnym wypadku żadnego Boga bać się nie powinniśmy a tym bardziej mu schlebiać w żadnym wypadku:

Psalm 12:3 ; Przysłów 26:28
Jehowa odetnie wszystkie schlebiające wargi,(...) Język fałszywy nienawidzi tego, którego zdruzgotał, a usta schlebiające powodują upadek.

W tchórzostwie ludzi może się kryć tchórzostwo najszanowniejszego Boga Jehowy, wszak według Biblii zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Boże:

Rodzaju 1:26
I przemówił Bóg: Uczyńmy człowieka na nasz obraz, na nasze podobieństwo.

Wygląda na to, że w zaleceniu Boga się bójcie, ukryty jest strach Boga przed ludźmi. Zna najszanowniejszy pan prezydent postać Jokera? Jest to fikcyjny złoczyńca pojawiający się w komiksach oraz filmach związanych z Batmanem. Powiedział on:

„Aby władać strachem innych, najpierw musisz zapanować nad własnym.”

Wygląda na to, że najszanowniejszy Bóg Jehowa nie potrafi zapanować nad swym własnym tchórzostwem i dlatego nie panuje też nad strachem swych czcicieli. Na przykład pan, najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, niby jest osobą religijną, ale wygląda na to, że wcale się Boga nie boi. Kłamie, zwodzi, oszukuje najszanowniejszy pan prezydent naród, a nawet podpisuje ustawy łamiące Konstytucję. Katastrofa moralna i intelektualna. Bardzo proszę powróćmy myślami do słów zanotowanych w Biblii:

„Uczyńmy człowieka na nasz obraz, na nasze podobieństwo.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że w zdaniu tym użyto liczby mnogiej sugerującej, że Bogów twórców było więcej. W wierzeniach wielu ludów występują różnie Bogowie Stwórcy ludzi. Przykładem mogą być Bogowie Abbasi i Attati. Abbasi i Attati to małżeństwo Bogów, twórców ludzi.
W wierzeniach Efików ludów zamieszkujących Nigerię; Abassi to Bóg mąż Bogini Attai (symbolizującej los), z którą spłodził dwoje dzieci; te po osiągnięciu pełnoletniości uciekły na ziemię. Bóg chciał je zgładzić, bojąc się, że potomstwo spłodzi jego morderców, jednak małżonka przekonała go, mówiąc że pierwsi ludzie na ziemi nie znają seksualności. Za radą swej żony pozwolił ludzkiej parze osiedlić się na ziemi, obawiał się jednak, że mogą oni przewyższyć go mądrością; by się przed tym ustrzec, zakazał im pracować i płodzić dzieci; kiedy ci zlekceważyli jego prawa, Attai, która obiecała mężowi sprawować nad nimi pieczę, zesłała na nich śmierć i spowodowała oraz skłonność do waśni i tym samym wojen waśnie wśród dzieci; Według Efików człowiek zapłacił za swą niezależność śmiercią i doświadczeniem zła. Między innymi pod wpływem chrześcijaństwa kult Bogów Abbasi i Attati został niemal całkowicie wyeliminowany z życia kraju, ale klęskę szarańczy sprzed kilkudziesięciu lat uznano za przejaw gniewu opuszczonych Bogów. Odbudowano obiekty kultowe i zaczęto odprawiać ustalone rytuały.

Współczesne konflikty wojenne bywają spowodowane waśniami religijnymi pomiędzy czcicielami różnych Bogów, ale najczęściej walczą ze sobą czciciele najszanowniejszego Boga Jehowy. W Biblii zapisano obietnicę, że walki te ustaną:

Micheasza 4:1-5 (...)I stanie się pod koniec dni, że góra domu Jehowy będzie utwierdzona ponad szczytem gór i wyniesiona ponad wzgórza; i popłyną ku niej ludy. I wiele narodów pójdzie i powie: „Przyjdźcie i wstąpmy na górę Jehowy i do domu Boga Jakubowego; a on będzie nas pouczał o swoich drogach i będziemy chodzić jego ścieżkami”. Z Syjonu bowiem wyjdzie prawo, a słowo Jehowy — z Jerozolimy. I wyda wyrok wśród wielu ludów oraz uporządkuje sprawy dotyczące dalekich, potężnych narodów. I przekują swe miecze na lemiesze, a swe włócznie na noże ogrodnicze. Nie podniosą miecza, naród przeciw narodowi, ani się już nie będą uczyć wojowania. I będą siedzieć, każdy pod swą winoroślą i pod swym drzewem figowym, i nikt nie będzie ich przyprawiał o drżenie; powiedziały to bowiem usta Jehowy Zastępów. Bo wszystkie ludy, każdy z nich, będą chodzić w imieniu swego Boga; my natomiast będziemy chodzić w imieniu Jehowy, naszego Boga, po czas niezmierzony, już na zawsze.

By do tego doszło potrzebna jest miłość, mądrość, odwaga i tych cech życzę wszystkim czytelnikom moich listów. Bardzo proszę powróćmy jeszcze myślami do listu poprzedniego, dlatego, że poruszyłem w nim bardzo ważną kwestię. Mianowicie felerną i feralną datę wpisaną w nazwę choroby wywoływaną Koronawirusem. Wyjaśniłem dlaczego jest ona bardzo zła i nie powinno się jej używać. W zamian zaproponowałem nazwę Korina.

Kolejnym ważnym tematem była kwestia dezerterów, którzy zaplanowali ucieczkę z kraju.
Jeżeli doniesienia są prawdziwe, to koniecznie trzeba tchórzy solidnie ukarać, po to by już nigdy urzędnikom państwowym ucieczka z kraju do głowy nie przyszła.

Poruszyłem też kwestię pojawienia się hipotetycznej mutacji Koronawirusa, ale atakuje ona tylko przestępców i ludzie prawdomówni i uczciwi nie mają się czego obawiać.
Pamiętam, że był czas, kiedy polityką się nie interesowałem, ale kiedy zacząłem się przeglądać posłom, senatorom, ministrom, premierom, prezydentom to się zdumiałem.
Nie spodziewałem się, że na świecie jest tak dużo idiotów i że najwięksi z nich rządzą naszym krajem i że na dodatek zdecydowana większość demokratycznych elit to jawni przestępcy. Zdumiewające jest też to, że pomimo tego, że rządzą nami przestępcy i złodzieje kraj jakoś funkcjonuje, że jeszcze koniec świata nie nastąpił. Przypomniało mi się opowiadane zatytułowane - Zniszczenie ludzkiej cywilizacji. Bardzo proszę przeczytajmy je uważnie z rozmysłem:

Kiedy do miasta przybył wielki nauczyciel duchowy, informacja na ten temat rozeszła się lotem błyskawicy. Wielu ludzi chciało wysłuchać jego wykładu, ponieważ znany był z ogromnej mądrości. Na ulicach pojawiły się ogłoszenia informujące o planowanym wystąpieniu. Nauczyciel zamierzał mówić o zniszczeniu świata. Ludzie tym chętniej udali się do starego kościoła, w którym miał odbyć się wykład. Wszyscy chcieli dowiedzieć się, co mistrz sądzi o końcu świata. Zebrał się ogromny tłum, lecz wystąpienie nie trwało nawet minuty. Mistrz wyszedł na mównicę i powiedział: 'Oto, co zniszczy rodzaj ludzki - polityka bez zasad, postęp bez współczucia, bogactwo bez pracy, wiedza bez sumienia, religia bez odwagi oraz kult bez świadomości.'”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, jak wiele z powyższej przepowiedni pasuje do naszych czasów. Niby w Polsce prawo jakieś mamy, ale zazwyczaj nie dotyczy ono nadzwyczajnych kast, wśród których prym wiodą politycy. Najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki, to kłamca kryminalista, recydywista skazany prawomocnymi wyrokami. Najszanowniejszy pan prezydent też kłamie a na dodatek podpisuje łamiące konstytucje ustawy. Wstyd na całą galaktykę. Postęp niby mamy, a coraz więcej osób umiera z głodu, mordowane są nawet nienarodzone dzieci. Spekulanci i hazardziści zdobywają wielkie bogactwa bez pożytecznej pracy, a nasze państwo ma w tym współudział. Naukowcy wiedzę wykorzystują do wymyślania coraz to groźniejszych broni, dominująca w Polsce religia nie ma odwagi przeciwstawić się politykom tolerującym aborcję. Zdecydowana większość chrześcijan uprawia kult bez świadomości, bez znajomości podstawowych zasad zawartych w Biblii. Przeciętny chrześcijanin nie zna nawet biblijnego dekalogu, a nawet zdarza się, że nie zna prawdziwego imienia najszanowniejszego Boga Jehowy ani nawet prawdziwego imienia najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa).
Jeżeli słowa z tej przypowieści są prawdziwe to można by się spodziewać końca świta.
Rozwijająca się aktualnie epidemia Koronawirusa powodująca korinę pasuje też do przepowiedni końca świata zapowiedzianej przez najszanowniejszego władcę Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa):

Łukasza 21:10, 11 ; 31-33
„Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu; będą też wielkie trzęsienia ziemi, a w jednym miejscu po drugim zarazy i niedobory żywności; i będą straszne widoki, a z nieba wielkie znaki. (…) Tak też wy, gdy ujrzycie, iż to się dzieje, wiedzcie, że blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę wam mówię: To pokolenie na pewno nie przeminie, dopóki się wszystko nie stanie. Niebo i ziemia przeminą, lecz moje słowa na pewno nie przeminą.

Z Biblii wynika też, że wierzący, prawdziwi chrześcijanie nie muszą się obawiać żadnego Koronawirusa:

Marka 16:17, 18
A te oto znaki będą towarzyszyć wierzącym: Dzięki użyciu mojego imienia będą wypędzać demony, będą mówić językami i będą rękami brać węże, a jeśli się napiją czegoś śmiercionośnego, wcale im to nie zaszkodzi. Będą wkładać ręce na chorych i ci wyzdrowieją”.

Nie muszą, a nawet nie powinni myć rąk. Temat ten już wcześniej rozwinąłem w 80 liście otwartym zatytułowanym - Koronawirus, dlaczego chrześcijanie nie powinni myć rąk – i nie będę się powtarzał. Kolejny list poświęcony też będzie koronawirusowi, funkcjonowaniu państwa i konieczności dokonania rewolucji w światowej ekonomii. Epidemia koronawirusa rozprzestrzenia się już od wielu miesięcy. W Internecie można było zobaczyć jak różne kraje radzą sobie z zarazą.
Z słów naszych władz można wnioskować, że jako kraj jesteśmy wyśmienicie przygotowani na pojawienie się koronawirusa w Polsce. Najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki w opublikowanym orędziu do narodu oświadczył:

„Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy! Skuteczna walka z koronawirusem wymaga szybkich i odważnych decyzji. I takie decyzje podejmujemy. (…) Polska na obecnym etapie zagrożenia koronawirusem stosuje najlepsze praktyki. (…) Dzisiaj skupiamy nasze siły i środki, naszą uwagę, nasze doświadczenie, środki finansowe, na najbardziej skutecznym zapobieganiu koronawirusowi, a w przypadku, kiedy już wirus się pojawi w Polsce, na ograniczaniu jego zasięgu i na jego zwalczeniu.”

Najszanowniejszy pan Michał Dworczyk szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów publicznie zapewnił naród:

„Jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań.”

W podobnym tonie wypowiedział się minister zdrowia najszanowniejszy pan Łukasz Szumowski:

„W Polsce koronawirusa nie ma, ale na pewno się pojawi. Jesteśmy przygotowani.”

Podobne zapewnienie złożył w Sejmie:

„Chciałem poinformować pana prezydenta i Wysoką Izbę, jak jesteśmy przygotowani na koranowirusa.”

Do tego wielce optymistycznego chóru dołączył również pan, najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo:

„Jesteśmy przygotowani na to, żeby z koronawirusem walczyć.”

Po takich zgodnych orędziach można by się spodziewać, że jeżeli nawet jakikolwiek koronawirus dotrze do Polski to odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo służby tak go sponiewierają, że dwutygodniowa kwarantanna jemu nie wystarczy, że będzie się musiał udać na wielomiesięczną rehabilitację do innych nieprzygotowanych tak dobrze na epidemię krajów.
Można by przypuszczać, że ośrodki medyczne w Polsce są znakomicie przygotowane. Mają miliardy maseczek, niezbędny sprzęt i wdrożone procedury postępowania w przypadku pojawienia się pierwszych symptomów koronawirusa. Wojsko ma przygotowane szpitale polowe i gdziekolwiek pojawi się potrzeba rozstawi je w ciągu kilku godzin. Zgromadzone też są duże zapasy maseczek, kombinezonów, środków dezynfekujących wystarczających na wielomiesięczną kwarantannę całego kraju. W normalnym, przezornym kraju na tego typu akcje wojsko i społeczeństwo powinno być przygotowane, dlatego, że wirusy mogą być wykorzystywane jako broń biologiczna. Pojawienie się nowego typu wirusa wyprodukowanego w jakimś wojskowym laboratorium to realne zagrożenie, dlatego też zapewnienia władz mogły by się wydawać rozsądne. Dodatkowo w Internecie pojawiły opłacone i firmowane przez najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego ogłoszenie:

„Odpowiedzialność, prewencja i walka z fake newsami to trzy kluczowe terminy na dziś.
Jeszcze raz apeluję o korzystanie ze sprawdzonych źródeł informacji i nieuleganie plotkom!”

I tu pojawia się pierwszy problem. Walkę z kłamstwami i plotkami zapowiedział człowiek będący uosobieniem kłamstwa. Cokolwiek mówi najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki może być cynicznym kłamstwem mającym na celu osiągnięcie jakichś korzyści. Być może zbudowanie kapitału politycznego i pieniężnego. Bez cienia najmniejszej wątpliwości rządowe deklaracje to sprawdzone źródło dezinformacji, z którego wypływają plotki i kłamstwa. Kto nie wierzy to temu polecam przeczytanie 59 listu otwartego zatytułowanego - Best of dobra zmiana, łże elity i ich sojusznicy oraz 68 listu otwartego zatytułowanego - Best of Mateusz Morawiecki, dzieje grzechu kłamstwa. Znając te fakty można się było spodziewać, że te huraoptymistyczne rządowe orędzia dotyczące przygotowania Polski na spotkanie z koronawirusem to wierutne kłamstwa. Czas pokazał, że dokładnie tak było. Już pierwsze tygodnie pojawienia się pierwszych przypadków koronawirusa pokazały, że najwyższe władze bezczelnie nas okłamały:

„Lotnisko Chopina w Warszawie: A to ja niespodzianka... Ja tu wpadam z Tajlandii do Polski. Ląduje na lotnisku w Warszawie, a tu nikt mi nie zmierzył temperatury, nikt się nie spytał skąd ta opalenizna. No to pilnują bezpieczeństwa w Polsce czy nie? Czytałem jeszcze w Tajlandii informacje w internecie o tym jak jest wszystko zabezpieczone w Polsce, postanowiłem, że bilet na pociąg do domu kupię z czterogodzinną luką, aby mieć pewność, że zdążę... No zdążę jeszcze pójść do maca i obrobić zdjęcia z podróży. Także, powiem Wam, że Polska jest w tyle, nawet z profilaktyką w porównaniu z Tajlandią, gdzie prawie na każdym kroku są dozowniki z płynem entybakteryjnyn. Mam pełno takich zdjęć. Chyba mogłem zostać w Tajlandii...”

„Wracam z krańca świata, a na lotnisku Okęcie nikt nie sprawdza podróżnych. Nikt. Przy wylocie na lotnisku w Akrze (ani jednego stwierdzonego przypadku Koriny): mierzenie temperatury, obsługa w maskach, żele antybakteryjne za darmo do użytku dla każdego! W Warszawie kontroli brak, za to ludzie przestają na siebie patrzeć i rozmawiać...”

„Lidia Stopyra, kierująca oddziałem chorób infekcyjnych w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie: brakuje testów, maseczek, kombinezonów i rąk do pracy.”

"Szpital jest nieprzygotowany: nie ma sprzętu ochrony indywidualnej, nie ma respiratorów, nie ma aparatów do mierzenia ciśnienia w takiej ilości, jaka powinna być. Jesteśmy tak nieprzygotowani, że głowa mała" – powiedziała Bernadeta Krynicka. (Za te słowa prawdy najszanowniejsza pani została zawieszona w prawach członkach PiS, przez samego najszanowniejszego pana posła Jarosława Kaczyńskiego.) Ta była posłanka PiS, obecnie jest kierownikiem Działu Kontraktowania i Nadzoru Świadczeń Medycznych w szpitalu w Łomży.”

„Władze szpitali na Mazowszu alarmują – sytuacja dotycząca wyposażenia medycznego jest coraz gorsza. Brakuje m.in. maseczek i ubrań ochronnych. Większość placówek wstrzymała planowe przyjęcia, pomoc udzielana jest tylko osobom z zagrożeniem życia.”

„Nie mamy żadnych zabezpieczeń, nawet żelu antybakteryjnego, nie mówiąc już o maseczkach czy goglach – mówi Sylwester Tonderys, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych.”

„Jacek Majchrowski - Wystąpiłem do Pana Wojewody o pilne uzupełnienie braków z magazynów Agencji Rezerw Materiałowych. Dyrekcje naszych miejskich szpitali apelują o pomoc. Zaczyna brakować środków ochrony osobistej: maseczek, fartuchów, specjalnych kombinezonów, a potrzebujemy doposażyć nie tylko szpitale, ale też pracowników opieki społecznej, strażników miejskich.”

„To jest katastrofa! Brakuje nam wszystkiego: masek, okularów, przyłbic, środków do dezynfekcji - mówi portalowi Gazeta Wroclawska rozgoryczony dyrektor szpitala w Bolesławcu Kamil Barczyk. To jeden z trzech na Dolnym Śląsku szpitali zakaźnych dedykowany do przyjmowania pacjentów z objawami koronawirusa.”

„Maseczki, kombinezony, rękawiczki, ochraniacze, przyłbice, okulary, przesłony. Tego wszystkiego brakuje. Dlaczego szpitale odwołują zabiegi planowe? Nie dlatego, że nie ma miejsca, nie ma ludzi, ale dlatego, że nie ma wystarczającej ilości sprzętu, żeby te zabiegi przeprowadzić - w rozmowie z Interią mówi Dorota Gołąb-Bełtowicz, zastępca dyrektora ds. finansowych ze Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego SPZOZ w Krakowie, gdzie leży pacjent zakażony koronawirusem.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, tego typu doniesienia napływają z całego kraju. Bardzo proszę przypomnijmy sobie rządowe orędzia:

„Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy! Skuteczna walka z koronawirusem wymaga szybkich i odważnych decyzji. I takie decyzje podejmujemy. (…) Polska na obecnym etapie zagrożenia koronawirusem stosuje najlepsze praktyki... (…) Dzisiaj skupiamy nasze siły i środki, naszą uwagę, nasze doświadczenie, środki finansowe, na najbardziej skutecznym zapobieganiu koronawirusowi, a w przypadku, kiedy już wirus się pojawi w Polsce, na ograniczaniu jego zasięgu i na jego zwalczeniu. (…) Jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań. (…) W Polsce koronawirusa nie ma, ale na pewno się pojawi. Jesteśmy przygotowani. (…) Chciałem poinformować pana prezydenta i Wysoką Izbę, jak jesteśmy przygotowani na koranowirusa. (…) Jesteśmy przygotowani na to, żeby z koronawirusem walczyć.”

Zastanawiam się czemu miała służyć ta dezinformacja? W trakcie wojny wrogie siły starają się okłamywać wrogów po to by uśpić jego czujność, wzbudzić bezzasadne poczucie bezpieczeństwa i wroga szybko wykończyć. Dokładnie tak może być w tym przypadku. Celem tych kłamstw może być chęć wzbudzenia w społeczeństwie fałszywego poczucia bezpieczeństwa, po to by jak się pojawi realne niebezpieczeństwo nasz naród był maksymalnie nieprzygotowany na walkę o zdrowie i życie. Oczywiście istnieje też hipotetyczna możliwość, maseczki, środki dezynfekujące i inne rzeczy niezbędne do walki z koronawirusem są w Polsce zgromadzone w nadmiarze na wypadek wojny biologicznej, ale reżimowe władze, zostały już dawno przejęte przez wrogie naszemu narodowi siły i specjalnie środki te są ukrywane po to by nas jak najszybciej wykończyć.
Najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki pod pretekstem walki z kłamstwami sam groźne dla zdrowia kłamstwa rozsiewa. Wczoraj w mediach zamieścił informację:

„Mateusz Morawiecki – poruszony(-a). Proszę Państwa!
Dochodzą mnie kolejne #fakenews, jakoby psy i inne domowe zwierzaki miały przenosić koronawirusa. Jak do tej pory żadne specjalistyczne światowe instytucje, World Health Organization (WHO) i polskie służby nie potwierdzają tych rewelacji...”

Podobną informację znalazłem na stronie Gazety Wyborczej:

„Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uspokaja, że w tym momencie nie ma żadnych dowodów na to, że domowe psy i koty mogą zakażać się nowym koronawirusem i zakażać nim ludzi.”

Wygląda na to, że istnieje zorganizowane grono ludzi, chcących nas wykończyć z sobie znanych przyczyn. Koty i psy chociaż same raczej nie zachorują na koronawirusa, to mogą być bardzo dobrymi narzędziami do rozprzestrzeniania zarazków. Jeżeli pies znajdzie się w pobliżu osoby chorej i osoba ta kichnie i zarazki koronawirusa dostaną się na sierść zwierzęcia, to stanie się on na jakiś czas nosicielem zarazków. Jeżeli zwierzę się przemieści i ktoś go pogłaszcze, lub też pies otrzepie się w pobliżu osoby zdrowej może ją zarazić. Bardzo proszę przeczytajmy co na temat koronawirusa napisali specjaliści:

„Gdzie i jak długo żyje wirus?
W nowym badaniu naukowcy wykorzystali specjalne urządzenie – nebulizator – do wypuszczenia próbek nowego wirusa w powietrze. Urządzenie ma imitować to, co może się zdarzyć, jeśli zarażona osoba zakaszle lub sprawi, że wirus uniesie się w powietrze w inny sposób.
Stwierdzono, że wirus (aktywny i żyjący) można wykryć do trzech godzin później w powietrzu, do czterech godzin na miedzi, do 24 godzin na tekturze i do dwóch do trzech dni na plastiku i stali nierdzewnej.”

Psów, kotów i innych zwierzaków w badaniu nie uwzględniono, ale uważam, że rozsądnie jest założyć, że koronawirus może żyć na sierści do trzech dni. Trzeba też wziąć pod rozwagę możliwość pojawienia się mutacji wirusa, która może zaatakować również zwierzęta.
Czytałem, że pierwsze takie przypadki już się pojawiły:

„W Hongkongu potwierdzono pierwszy przypadek zarażenia się koronawirusem zwierzęcia od człowieka. Służby medyczne Hongkongu wraz z ekspertami ze Światowej Organizacji Zdrowia oraz dwóch uniwersytetów – Uniwersytetu Hongkongu oraz Uniwersytetu Miejskiego potwierdzili u psa – szpica miniaturowego - obecność koronawirusa. W komunikacie służby medyczne Hongkongu zalecają właścicielom zwierząt domowych, aby „stosowali dobre praktyki higieniczne, w tym myli ręce przed i po kontakcie ze zwierzęciem i jego pożywieniem oraz żeby dbali o utrzymanie czystego i higienicznego środowiska domowego”. „Chorzy powinni ograniczyć kontakt ze zwierzętami. Jeśli wystąpią jakiekolwiek zmiany w stanie zdrowia zwierząt domowych, należy jak najszybciej zasięgnąć porady lekarza weterynarii” - czytamy w komunikacie.”

Najszanowniejszy panie prezydencie, w sytuacji zagrożenia chorobą niezbędne są środki profilaktyczne. Trzeba się zaopatrzyć w środki dezynfekujące, w przypadku zachorowania w maseczki w celu zmniejszenia rozsiewania zarazków podczas kichania. Najlepiej jest ograniczyć wychodzenie z domu. Najlepszą formą zaopatrzenia się w podstawowe środki jest Internet.
W Polsce najpopularniejsze są dwa serwisy Allegro i OLX. Jeżeli rząd byłby znakomicie przygotowany do walki z koronawirusem, to wystawił by w konkurencyjnej cenie, a nawet darmowe podstawowe środki niezbędne dla bezpieczeństwa obywateli. Co robi rząd w Polsce?:

„Mateusz Morawiecki: Allegro i OLX nie mogą sprzedawać produktów związanych z koronawirusem Premier Mateusz Morawiecki postanowił, że platformy sprzedaży internetowej takie jak Allego i OLX nie wystawią już na swoich aukcjach maseczek, żelów antybakteryjnych i środków do dezynfekcji - podała w środę wieczorem Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Lista produktów zakazanych przez premiera na Allegro i OLX: 1) żel antybakteryjny do rąk bez wody; 2) żel antybakteryjny do rąk; 3) żel płyn antybakteryjny do dezynfekcji rąk; 4) żel antybakteryjny do dezynfekcji rąk bez użycia wody; 5) antybakteryjny spray do dezynfekcji rąk alkohol; 6) żel płyn dezynfekcji antybakteryjny antywirusowy; 7) płyn żel antybakteryjny do rąk bez wody; 8) żel płyn dezynfekcji antybakteryjny antywirusowy; 9) żel do dezynfekcji rąk ze środkiem antybakteryjnym; 10) maski ochronne maseczki jednorazowe; 11) maseczki antybakteryjne; 12) maseczki ochronne; 13) maski maseczki ochronne higieniczne antywirusowe; 14) maseczki ochronne na twarz; 15) maseczki ochronne dla dzieci wielokrotnego użytku; 16) maseczka maska ochronna medyczna chirurgiczna maseczki; 17) maseczki ochronne f¥p2; 18) maseczki medyczne trzywarstwowe; 19) ffp2 nr d maseczki antywirusowe; 20) maski chirurgiczne; 21) maski ochronne; 22) maseczki ochronne springfit ffp2; 23) maseczki chirurgiczne; 24) maseczki maseczka chirurgiczna certyfikat polska stara cena; 25) maseczki ochronne maska ftp 1; 26) maseczki chirurgiczne, 3 warstwowe, norma ce; 27) maseczki hurt higieniczne maseczka ochronna; 28) maseczki higieniczne; 29) maseczka maska ochronna medyczna chirurgiczna 3 warstwowa maseczki; 30) maseczki eko; 31) maseczki ochronne jednorazowe maska maski; 32) maski chirurgiczne, medyczne, polski producent -certyfikat maseczki; 33) maseczki chirurgiczne ffp 3 warstwowe antywirusowe; 34) maseczki anty smogowa, korona; 35) maseczki jednorazowe znanej marki; 36) maseczki maski półmaski ochronne; 37) maseczki ochronne 3 warstwowe antywirusowe; 38) maseczki ochronne; 39) maseczki ochronne anty wirusowe; 40) maseczki ochronne 3 warstwowe przeciw wirusowe dostępne od ręki; 41) maseczki ochronne higieniczne, chirurgiczne; 42) fartuchy włókninowe; 43) fartuchy chirurgiczne; 44) odzież operacyjna; 45) preparaty do dezynfekcji; 46) produkty do dezynfekcji; 47) płyny do dezynfekcji; 48) medyczne ochraniacze na obuwie; 49) rękawice chirurgiczne; 50) rękawice zabiegowe; 51) rękawice diagnostyczne; 52) czepki medyczne; 53) produkty aseptyczne albo jałowe, albo sterylne.”

Jeżeli wpiszemy w wyszukiwarkę tych serwisów żel antybakteryjne do rąk wówczas zamiast ofert do kupienia wyskakuje informacja:

Szukasz żel antybakteryjny do rąk. Interesuje Cię ochrona przed wirusami? Rzetelne informacje znajdziesz na - i tu podany jest link do strony rządowej dezinformacji. Wygląda na to, że władze naszego kraju robią wszystko by pozorować działania i poprzez dezinformację doprowadzić do tego by w Polsce jak najszybciej i jak najwięcej osób zaraziło się koronowirusem i zachorowało na korinę, być może dlatego, że im więcej będzie zakażonych tym więcej będzie można zarobić na ludzkim nieszczęściu. Podjęto w tym kierunku zdecydowane kroki:

„Minister finansów zwolnił z akcyzy spirytus.
Wchodzimy wspólnie z Orlenem we współpracę, chcemy ułatwić produkcję tak, żeby wszystko to, co jest robione, było robione zgodnie z prawem i żeby Orlen nie miał na żadnym etapie problemów związanych z kwestiami podatkowymi. W środę PKN Orlen poinformował, że wchodząca w skład grupy spółka Orlen Oil w ciągu kilku dni rozpocznie produkcję płynów aseptycznych do dezynfekcji rąk w Zakładzie Produkcyjnym w Jedliczu, a w ciągu dwóch tygodni na rynek trafi 1 mln litrów produktu. W pierwszej kolejności zostaną w niego zaopatrzone instytucje publiczne. (...)
Ze względu na ogromny popyt na światowych rynkach, obserwujemy znaczący wzrost cen surowców do produkcji płynu, w tym certyfikowanego etanolu izopropylowego. Cena detaliczna produktu, ustalona na 95 zł za 5-litrowe opakowanie, została skalkulowana znacznie poniżej średniej rynkowej. (…) PIERWSZA PARTIA WIRUSOBÓJCZEGO PŁYNU OD PKN ORLEN SPRZEDAŁA SIĘ… W 30 MINUT! 5 litrowy płyn do dezynfekcji rąk za 95 zł na stacjach PKN Orlen. Tyle trzeba zapłacić za 5-litrową butelkę specyfiku. Na stacji PKN Orlen w Warszawie płyn był dostępny… od dziś. Sprzedał się w 30 minut...”

Zaskoczyła mnie ta cena, bo wyprodukowanie 1 litra spirytusu (głównego składnika antybakteryjnego), na skalę przemysłową może kosztować maksymalnie 4 zł, a że roztwór powinien być około 60 % to płynu mógłby kosztować maksymalnie 3 zł. Podaję cenę maksymalną, bo Orlen jest spółką państwową i produkcja może być kilkukrotnie droższa od normalnego zakładu, bo notable z PiS-u zatrudnieni na kierowniczych stanowiskach muszą zarobić mnóstwo pieniędzy, dodatkowo firma ta wykupuje płatne reklamy w reżimowych mediach typu Gazeta Polska lub wydaje miliony złotych na różne propagandowe cele mające przedstawić rządzący reżim w pozytywnym świetle. Gdybyśmy żyli w normalnym kraju być może udało by się wyprodukować litr płynu aseptycznego w cenie poniżej 1 złotego. Z tych faktów można by wyciągnąć wniosek, że osoby z rządu próbują jak najwięcej zarobić na nieszczęściu, które zaczęło dotykać nasz kraj.
W pierwszym momencie zablokowało najbardziej najpopularniejszą platformę internetową, za pomocą której moglibyśmy się zaopatrzyć w jak najbezpieczniejszy sposób w podstawowe środki bezpieczeństwa. Ale to nie koniec walki z uczciwą konkurencją i społeczeństwem. Kiedy Orlen zainwestował w rozwój sieci marketów przy stacjach benzynowych, rząd zadbał o to by w niedziele nie miały one konkurencji. Napisałem o tym w 1 liście otwartym zatytułowanym - Niedziela, sfałszowany dekalog i łamanie Konstytucji i temat rozwinąłem w aneksie i kilku kolejnych listach. Bez wątpienia zwłaszcza centra handlowe, które w Polsce stały się najpopularniejszymi miejscami robienia zakupów są najpoważniejszym konkurentem reżimowych sklepów umiejscowionych przy stacjach Orlen. Dalszy krok reżimowych władz był łatwy do przewidzenia:

„Koronawirus. Rząd zamyka centra handlowe, lokale, granice Polski dla cudzoziemców
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił stan zagrożenia epidemicznego w Polsce od soboty, 14 marca. Oznacza to zamknięcie galerii handlowych, restauracji, pubów, a także zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób - również w kościołach i świątyniach wszystkich religii i wyznań.”

Jak zwykle w takich wypadkach uaktywniają, się rożne 'fundacje', których podstawowym celem może być chęć zarobienia na pomaganiu:

„Fundacja Służby Ratunkowe RP, uruchomiła zbiórkę , której celem jest wsparcie działań służb ratowniczych, służb medycznych i innych podmiotów w walce z koronawirusem.”

Proceder ten przeanalizowałem w 61 liście zatytułowanym Fundacje - filantropi, żebracy, złodzieje i bandyci – i nie będę się powtarzał.

Wygląda na to, że rządzący nami zakłamany, złodziejski demokratyczny reżim z zimną krwią realizuje podstępną walkę z obywatelami. Na wskutek powyższego zarządzenia z dnia na dzień pracę straciło w mniejszej lub większej formie setki tysięcy ludzi ludzi naszego kraju. W najgorszej sytuacji są ludzie zatrudnieni na czarno, następnie pracujący na tak zwanych umowach śmieciowych i samo zatrudnieni. W pełni zrozumiałym jest dla mnie zamach na galerie handlowe. Są to najatrakcyjniejsze miejsca gospodarcze o wielkim strategicznym znaczeniu. Dotychczasowym użytkownikom wbito nóż w klatkę piersiową. Życie gospodarcze w tych obiektach z dnia na dzień ustało. Zabieg ten mógł być celowy, a celem tym mogą być najatrakcyjniejsze lokale i chęć zniszczenie konkurencji. Wielu właścicieli lokali jak i zatrudnieni przez nich ludzie znalaźli się w katastrofalnej sytuacji. Do zapłacenia mogą mieć raty kredytów, czynsze i żadnych perspektyw na najbliższe dni, a by żyć trzeba też jeść. Bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że tak drastyczne kroki podjęto w pierwszych dniach pojawienia się koriny. W dniach, w których według oficjalnych danych było niewielu zdiagnozowanych chorych na korinę, a sytuacja się nie polepsza a pogarsza. Według oficjalnych rządowych danych za kilka, kilkanaście dni zarażonych będzie tysiące osób i nie ma żadnych perspektyw na poprawę. W najbliższym czasie może dojść do zapaści gospodarczej znacznej części społeczeństwa, przy jednoczesnym znacznym wzroście gospodarczym niektórych branż. Reżimowy Orlen na płynie dezynfekującym może zarobić fortunę. Z czasem może nawet obniżyć znacznie ceny płynu ze względu na bardzo niską cenę produkcji. Na lokale, mieszkania, nieruchomości ludzi dotkniętych kryzysem z powodu decyzji władz mogą się już ustawiać kolejki spekulantów, którzy jak donoszą media wycofali z giełd spekulacyjnych pieniądze i będą czekać na okazje jakie przyniesie rozwój epidemii. Działalności spekulantów poświęciłem już 54 list otwarty zatytułowany - Spekulacje, krachy giełdowe, tragedie i kryzysy – i nie będę się powtarzał. Paraliż dotknął również i tak nieudolną, niewydolną, ułomną państwową służbę zdrowia:

„W ramach walki z koronawirusem 19 szpitali zostanie przekształconych w szpitale zakaźne. Wśród nich jest szpital w Zgierzu. Wojewoda łódzki na czas stworzenia szpitala zakaźnego wstrzymuje planowe przyjęcia do wszystkich szpitali w regionie. W zgierskim szpitalu wstrzymane zostają także planowe zabiegi operacyjne.”

„Z powodu zagrożenia koronawirusem szpitale na Podkarpaciu odwołują wizyty w poradniach, ograniczane lub wstrzymywane są planowane zabiegi. Placówki zamknięto dla odwiedzających.”

„W Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym (MSS), czyli tzw. szpitalu na Józefowie, do odwołania wstrzymane zostały zabiegi planowe.”

„Samodzielny Publiczny Szpital Wojewódzki im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu wstrzymuje planowe przyjęcia pacjentów i zabiegi w naszym Szpitalu. To polecenie wojewody lubelskiego.”

Widzimy, że decyzją władz w znacznym stopniu sparaliżowano również działalność państwowej służby zdrowia. Pozbawiono tym samym opieki zdrowotnej i leczniczej przede wszystkim ludzi chorych, najbardziej narażonych na działalność koronawirusa. W tej decyzji kryje się wielki dramat. Wielu z nich mogło latami czekać na zabieg. Zdarzyć się może, że nie wszyscy dożyli terminu wizyty. O dramatycznej sytuacji państwowej służby zdrowia pisałem już wcześniej w 60 liście otwartym zatytułowanym - Dekomunizacja, kontratak komunistów, służba zdrowia – oraz w 65 liście otwartym zatytułowanym - Wielka Orkiestra Świątecznej Przemocy i Wojenny Nobel. Swoją drogą tak zwana Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy ma możliwość się wykazać. Użebrała rekordową kwotę pieniędzy i jednocześnie okazało się, że szpitale potrzebują mnóstwa podstawowego sprzętu potrzebnego do walki z chorobami zakaźnymi, bo inną działalność szpitali znacznie reżimowe władze ograniczyły. Teraz ludzie chorzy, czasami po wieloletnim oczekiwaniu na wizytę u specjalisty zamiast na upragniony zabieg czekają na nadejście koronawirusa. W tym postępowaniu naszych władz jest jakaś logika. Może chodzić o to by ludzie schorowani się zarazili i umarli, dzięki czemu zmniejszą się kolejki do lekarzy i poprawi się sytuacja Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Po co bowiem robić zabiegi osobom, które w ciągu najbliższych tygodni mogą umrzeć? Być może taką strategię objął rząd, zwłaszcza, że według oficjalnych zapewnień, Polska jest znakomicie przygotowana na przyjęcie koronawirusa:

„Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy! Skuteczna walka z koronawirusem wymaga szybkich i odważnych decyzji. I takie decyzje podejmujemy. (…) Polska na obecnym etapie zagrożenia koronawirusem stosuje najlepsze praktyki... (…) Dzisiaj skupiamy nasze siły i środki, naszą uwagę, nasze doświadczenie, środki finansowe, na najbardziej skutecznym zapobieganiu koronawirusowi, a w przypadku, kiedy już wirus się pojawi w Polsce, na ograniczaniu jego zasięgu i na jego zwalczeniu. (…) Jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań. (…) W Polsce koronawirusa nie ma, ale na pewno się pojawi. Jesteśmy przygotowani. (…) Chciałem poinformować pana prezydenta i Wysoką Izbę, jak jesteśmy przygotowani na koranowirusa. (…) Jesteśmy przygotowani na to, żeby z koronawirusem walczyć.”

Również urzędnicy niżej postawieni w hierarchii kłamią i na obywateli zrzucają odpowiedzialność:

„Prezydent Jacek Jaśkowiak powiedział, że mąż zmarłej na koronawirusa pacjentki nie chciał się poddać badaniom. Zaprzecza temu rodzina i Przemysław Mieloch, burmistrz Mosiny, który wprost oskarża prezydenta o kłamstwo... Wyjaśnieniom prezydenta zaprzecza tak córka zmarłej, jak i burmistrz Mosiny, bo na terenie tej gminy leżą Czapury. Jak powiedział Radiu Poznań, rodzina wręcz prosiła o badania, on sam dzwonił z prośbą do wojewody wielkopolskiego, by takie badanie przeprowadzono. I to dopiero po jego interwencji, pięć dni po stwierdzeniu zakażenia u pacjentki, wykonano testy jej mężowi, córce i synom. “Nie może być tak, że ktoś, jeszcze spoza gminy Mosina, naznacza kłamstwem naszych mieszkańców” – powiedział burmistrz.
Sam prezydent Jaśkowiak wyjaśnia, że taką informację otrzymał od służb. Jakich służb? Najpewniej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu, bo to do niej trzeba się zgłaszać z podejrzeniem koronawirusa i ona decyduje o tym, co zrobić z pacjentem. Mógł to być Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych UMP, który z racji funkcji musi takie informacje posiadać. Jednak bez względu na to, jakie byłyby to służby, prezydent powinien poprosić je o wyjaśnienia, z jakiego powodu przekazują mu błędne informacje – i w ten sposób doprowadzić do wyjaśnienia całej sprawy. W stresie, ferworze walki z z pandemią, mogło się przecież zdarzyć przekazanie niewłaściwej informacji, każdy z nas jest tylko człowiekiem i może się mylić.
Jednak żadne wyjaśnienia, czy to ze strony prezydenta, czy służb się nie pojawiły. I to dlatego burmistrz Mosiny, a pewnie i wielu mieszkańców, ma wątpliwości, czy wprowadzenie prezydenta w błąd w ogóle miało miejsce.”

Wygląda na to, że wszystko to się dzieje z rozmysłem i planowo. Niektórzy komentatorzy sugerują, że wirus jest bronią biologiczną (co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości) i że III wojna światowa weszła w nową fazę, że Stany Zjednoczone najpierw rozpętały wojnę przy pomocy ceł, a że nie przyniosła ona spodziewanych rezultatów, to postanowiły zaatakować świat wirusem, licząc się oczywiście z tym, że i ich dosięgnie, ale mogą posiadać antidotum i osoby najważniejsze nie ucierpią, dodatkowo wtajemniczone firmy zarobią najpierw na środkach zapobiegania tak jak to robi reżimowy Orlen, potem na szczepionce i ewentualnie na końcu na lekarstwie. Najpierw została zaatakowana Azja - Chiny, Iran... następnie Europa. Przygotowano też plan niszczenia gospodarek, ale że w Polsce wciąż brakowało zarażonych i pretekstu, postanowiono sprawę przyspieszyć. Być może posłużono się marszałkiem senatu Tomaszem Grodzkim, który po pierwsze mógł mieć za zadanie dać zły przykład i zachęcić do podróży do najbardziej dotkniętego wirusem europejskiego kraju, dodatkowo mógł mieć za zadanie przywieść zarazki do Polski i postarać się zainfekować jak najwięcej osób. Teoria wielce prawdopodobna. Bardzo proszę przeczytajmy, co o tej wielce podejrzanej i nieodpowiedzialnej wizycie napisano:

„Jak ustaliła Wirtualna Polska, Służba Ochrony Państwa odradzała i nie rekomendowała wyjazdu do Włoch marszałkowi Senatu Tomaszowi Grodzkiemu. Mimo to, polityk udał się w podróż do kraju, który w Europie ma największą liczbę zgonów i zachorowań (…) Po przyjeździe oficerowie Służby Ochrony Państwa zostali decyzją dowództwa skierowani na czternastodniowe "zwolnienie z obowiązków". Z kolei jak ustalił portal tvp.info, Grodzki nie chciał wypełnić karty pasażera po powrocie do Warszawy. Gdy Olejnik zasugerowała, że polityk powinien poddać się kwarantannie ten stwierdził „jeśli wszyscy pójdziemy na kwarantannę, gospodarka stanie”.”

Bez cienia najmniejszej wątpliwości trwa wojna. Wiele krajów doznało otwartej fizycznej agresji ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Na przykład Afganistan, Irak, Syria. O sprawie nadmieniłem między innymi w 26 liście zatytułowanym - Ostry seks oraz wady demokratycznej zarazy. Do rozwoju biedy na świecie oprócz demokracji przyczyniły się między innymi biopaliwa, o których pisałem w 72 liście otwartym zatytułowanym - Biopaliwa oraz ich wpływ na biedę i rujnowanie ziemi. Kolejnym elementem wpływającym zwłaszcza na szerzenie się biedy w krajach typowo rolniczych są niegodziwe dopłaty do rolnictwa. Temat ten rozwinąłem w 71 liście otwartym zatytułowanym - Niesprawiedliwe dopłaty dla rolnictwa łamanie Konstytucji. Nie bez znaczenia jest też tak zwany pakiet klimatyczny, na którym zarabiają przede wszystkim spekulanci. Temat ten rozwinąłem w 53 liście zatytułowanym - Pakiet klimatyczny i spekulanci - klimatyzacja +. Do tych wszystkich nieszczęść doszła epidemia koronawirusa, która stała się pretekstem do pozbawienia pracy setek tysięcy pracowników. Fakt, że zachorowania się nasilają, może sprawić, że będzie jeszcze gorzej. Trzeba temu zapobiec w trybie pilnym.

Bardzo proszę przejdźmy do najważniejszej części tego listu. Do wojny ekonomicznej, która już dosięgła setek tysięcy mieszkańców naszego kraju. Rozwijająca się epidemia wykazała, że obecna polityka pieniężna jest wielce ryzykowna i niebezpieczna dla wszystkich mieszkańców ziemi. Znaleźliśmy się w takich czasach, że niezbędny jest nowy system ekonomiczny, jeżeli chcemy uniknąć głodu, migracji, rozruchów, śmierci i rozpaczy, które mogą dotknąć setek milionów ludzi naszej planety. Trwająca epidemia sprawić może, że bogaci się się jeszcze bardziej wzbogacą, a biedni będę jeszcze biedniejsi. Nawet bez zarazy, automatyzacja produkcji, dystrybucji, komputeryzacja przedsiębiorstw sprawia, że rynek pracy się kurczy i o pracę będzie coraz ciężej. Zaradzić można temu po pierwsze skracając dzień pracy, na przykład do 5 godzin dziennie. Przy założeniu, że obecnie wiele osób pracuje po 10 godzin ilość miejsc pracy się podwoi, na dodatek zwiększyć się może jej efektywność i jakość pracy:

„Pracownicy australijskiej firmy Collins SBA mają powody do zadowolenia. Ich szef podjął decyzję o skróceniu dnia pracy z 8 do 5 godzin. Po ponad roku od rozpoczęcia testów Jonathan Elliot właściciel firmy jest tak zadowolony z efektów, że nie zamierza przerywać eksperymentu.”

„W japońskim oddziale firmy Microsoft eksperymentowano z czasem pracy. Ściślej, skrócono go o jeden pełny dzień w tygodniu. Był to element szerszego programu zachęcającego do zdrowszego podziału czasu pracy między tym zawodowym a prywatnym, tzw. work-life ballance. Efektywność pracy wystrzeliła w kosmos, zwiększając się o 40 proc.”

Nowy system ekonomiczny.

Koniecznie też trzeba wprowadzić rozdawnictwo pieniędzy, ale na nowych zasadach. System, w którym rozdawnictwo opiera się tylko i wyłącznie na pieniądzach pochodzących z podatków jest nietrwały, niebezpieczny i łatwo może się załamać, co znakomicie wykazała epidemia koronawirusa. Wiele dziedzin gospodarki uległo paraliżowi, ludzie nie mają skąd brać pieniędzy i nędza najbiedniejszej części społeczeństwa będzie się pogłębiać. Spadną też znacznie wpływy do budżetu. Pieniądze dla gospodarki są tym czym krew dla organizmu człowieka. Krew roznosi po organizmie wszelkie niezbędne do życia składniki i jeżeli człowiek się skaleczy i straci krew to umrze. Za dużo krwi może zaś doprowadzić do zbyt dużego ciśnienia i nawet śmierci. Podobnie jest w gospodarce. Jak jest w państwie mało pieniędzy, gospodarka kuleje, nie ma inwestycji, nie ma pracy, jest stagnacja i nędza. Jeżeli zaś będziemy drukować pieniądze i co miesiąc je rozdawać, z czasem będzie ich za dużo. Chociaż będzie ich wiele, stracą na wartości i może dojść do tego, że niewiele będzie można za nie kupić. Może dojść do stagnacji i nędzy podobnie jak w przypadku braku pieniędzy, dlatego też koniecznie trzeba stworzyć system regulujący dostępność pieniędzy na rynku.

Starzejący się pieniądz.

Rozwiązaniem tego problemu może być starzejący się pieniądz. Po trzydziestu dniach, pieniądz o ile nie będzie użyty straci dziesięć procent swojej wartości. Jeżeli pieniądz zostanie wydany otrzyma nową datę ważności, 30 dni. Jeżeli nie zostanie wydany w 30 dni straci dziesięć procent wartości. Wymusi to na posiadaczach pieniędzy aktywność i w znacznym stopniu zapobieganie przetrzymywaniu pieniędzy w celach spekulacyjnych. Docelowo na przykład po 6 letnim okresie przejściowym można skrócić starzenie pieniądza do 15 dni. Co tyle dni pieniądz będzie tracił 5 % swojej wartości, co sprawi, że pieniądze będą jeszcze efektowniej wykorzystywane.

Wzorzec wartości pieniądza – godzina pracy człowieka.

Kolejną koniecznością jest też ustalenie wzorca wartości pieniądza. W dzisiejszych czasach zazwyczaj pieniądze się dewaluują. Zatrudnieni w różnych zawodach pracownicy nieustannie walczą o podwyżki. Ciągle ktoś chce dostawać więcej i więcej. W najlepszej sytuacji wydają się być politycy, którzy sami sobie przyznają podwyżki i różne przywileje i jak widzimy w naszym kraju znakomicie im to idzie. Wyższe zaś pensje powodują, że więcej musimy płacić za różne produkty, co z kolei powoduje, że ludzie chcą kolejne podwyżki. Uważam, że z tym monetarnym modelem trzeba definitywnie skończyć. Jako ludzie mamy ograniczony czas życia. Codziennie mamy do dyspozycji 24 godziny. Część z tych godzin przeznaczamy na sen, część na pracę, część na rozrywkę. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie ustalenie jednej, niezmiennej, najlepiej dla całego świata płacy minimalnej. Na przykład niech to będzie 40 zł na godzinę. Jeżeli ktoś kogoś będzie chciał zatrudnić będzie musiał mu zapłacić minimum 40 zł za godzinę pracy. Jeżeli ktoś będzie chciał zapłacić więcej by zyskać dobrego fachowca, będzie mógł, ale nigdy mniej.

Rozdawnictwo pieniędzy.

Bardzo proszę przejdźmy teraz do kwestii rozdawnictwa pieniędzy.
Przeciętny człowiek będzie pracował 5 dni w tygodniu po 5 godzin. Dziennie zarobi 200 złotych.
Tygodniowo 1000 złotych. Miesięcznie 4000 zł. Oprócz pensji każdy człowiek będzie dostawał dziennie 100 zł. Tygodniowo 500 złotych, miesięcznie 2000 zł. Dzieci będą dostawać pieniądze od momentu poczęcia, tak, że w chwili narodzin będą dysponować gotówką 18 000 zł, z tym, że pieniądze te będą wpłacane na zakup mieszkania, co znacząco pobudzi rynek branżę budownictwa.
Jakąś drobną część będą mogli dostawać rodzice na utrzymanie dziecka, na przykład 10 %.
W razie przedwczesnej śmierci dziecka mieszkanie stanie się własnością skarbu państwa i zostanie zlicytowane. Szczegóły do uzgodnienia...
W sumie osoba mająca pracę zarobi miesięcznie minimum 6000 złotych. W związku z tym, że każdy człowiek będzie dostawał co miesiąc 2000 złotych to osoby zatrudniające ludzi (sami też będą dostawać 2000 zł co miesiąc, zostaną zwolnieni od obciążeń finansowych typu ZUS, etc.
Nie będzie płatnych urlopów. Każdy pracownik będzie mógł mieć prawo do miesiąca wolnego, ale bezpłatnego. Zostanie zlikwidowany Narodowy Fundusz Zdrowia, bo każdy pracownik będzie mógł skorzystać z płatnych usług. Szpitale, ośrodki zdrowia, szkoły uczelnie zostaną sprywatyzowane. Sprywatyzowane też będą szkoły.

Warto też zmienić system wypłat. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będą dniówki. Pamiętam, że kiedyś zatrudniałem kilkunastu pracowników i tak im płaciłem. Bardzo bezpieczne i wygodne rozwiązanie. Dzięki temu uniknie się sytuacji, że zatrudniający człowiek oszuka ludzi na większe pieniądze, co sprawi, że będzie się nam żyło bezpieczniej. Jeżeli analizujemy temat systemu pieniężnego to warto poruszyć też kwestię podatków. Dzisiejszy system podatkowy naszego kraju możemy przyrównać do znanego horroru, Koszmar z ulicy Wiązowej. Bardziej swojsko może brzmieć nazwa Koszmar z ulicy Wiejskiej. Uważam, że niemal cały obecny system podatkowy można wrzucić do kosza i zastąpić go 10 % podatkiem obrotowym od absolutnie każdej transakcji. Związku z tym, że podatek ten będzie płacił każdy obywatel to znikną urzędy skarbowe. Jeżeli ktoś zatrudnia jakiegoś człowieka, to wypłacając mu 200 złotych dniówki zapłaci 20 zł podatku. W obecnej sytuacji, zrujnowanego przez demokratyczne reżimy kraju tak wysoki podatek wydaje się być niezbędny i będzie on przeznaczony przede wszystkim na budowę infrastruktury kraju i służb niezbędne do funkcjonowania państwa. Po odbudowie kraju i zapewnieniu bezpieczeństwa będzie on mógł być zmniejszany.

Również rządy, samorządy zobligowane poprzez starzejący się pieniądz zaczną znacznie sprawniej działać bo inaczej pieniądze jakie będzie miało do dyspozycji będą tracić na wartości.
By zapewnić ściągalność podatków, bez pośrednictwa urzędów skarbowych proces płacenia dziesięcin będzie automatyczny dzięki wprowadzeniu wirtualnych pieniędzy. Przyniesie to też dodatkową korzyść. Druk pieniędzy materialnych kosztuje i w obecnych czasach utrzymywanie takiej opcji świadczy lub o braku rozsądku lub o jakichś ciemnych interesach. Nie trzeba będzie zgłaszać działalności gospodarczej. Wirtualny pieniądz, automatycznie tracący na wartości po określonym terminie i na dodatek pozbawiony anonimowości pozwoli wyeliminować wiele nieprawidłowości, typu wręczane w kopertach łapówki, pranie brudnych pieniędzy itp. Nie spodoba się ten pomysł przede wszystkim ludziom nieuczciwym. Oni mogą protestować, ale ludzie uczciwi zyskają. Łatwo będzie można ścigać oszustów wyłudzających pieniądze. Elektroniczny pieniądz pozostawi ślad prowadzący do złodziei. Skradzioną gotówkę będzie można dezaktywować, zastrzegać, odzyskiwać...

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, to tylko ogólne wytyczne nowego systemu ekonomicznego opartego na rozdawnictwie i starzejącym się pieniądzu.
Nadeszła pora, do podsumowania listu. Trwa wojna i potrzebne są zdecydowane działania.

Stan wyjątkowy.

Po pierwsze trzeba ogłosić stan wyjątkowy. Zawiesić spłatę kredytów. Wstrzymać pobieranie czynszów i podatków od osób dotkniętych restrykcjami. Rozpocząć rozdawnictwo pieniędzy, najlepiej wszystkim według schematu, który przedstawiłem. Najlepiej by było, gdyby jeden system monetarny objął cały świat. Do stworzenia podwalin systemu można zaprosić społeczeństwo.
System generujący nowe pieniądze można stworzyć w kilka dni i niewykluczone, że uda się to zrobić bezpłatnie. W pamięci utkwiło mi doniesienie medialne o inicjatywie obywateli Słowacji:

„Jak donosi portal, spółka Solorza miała otrzymać od czeskiego rządu 400 mln koron, czyli właśnie około 70 mln zł za przygotowanie systemu do sprzedaży elektronicznych winiet autostradowych.
I choć przetarg zakończył się dla Asseco Poland sukcesem, sam pomysł spotkał się z ostrą krytyką społeczności open source. Na jej czele stanął Tomáš Vondráček, który na co dzień pełni rolę dyrektora generalnego lokalnej agencji interaktywnej Actum. Vondráček zarzucił ministrowi chęć zmarnowania publicznych pieniędzy. Open source postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce i... wykonali tę pracę, ale za darmo. Vondráček zorganizował w miniony weekend hackathon pod hasłem #ZNAMKAMARADA. 60 programistom, którzy zjawili się na imprezie przygotowanie systemu zajęła 49 godzin. W niedzielę o godzinie 19.00 poinformowano, że platforma jest gotowa i dostępna publicznie.”

Powyższe doniesienie jest dowodem na to, że można działać szybko, skutecznie i bezpłatnie.
Przy okazji epidemii koronawirusa można by rozwiązać też kwestię lekarstw na gnębiące ludzkość choroby. Można by wprowadzić ogólnoświatowy system patentowy chroniący twórcę maksimum przez 6 lat, oczywiście z opcją dobrowolnego odstąpienia od licencji. Takie rzeczy się zdarzają:

„Z wynalazku polskiego uczonego korzysta cały świat. Chciał go opatentować Google, protestował UJ Komputerowe kodowanie ANS – wynalazek dr. Jarosława Dudy z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie jest powszechnie dostępny w oprogramowaniach komputerowych na całym świecie. Google porzucił próby opatentowania tego rozwiązania. „Nikt nie dostał patentu na metodę kodowania ANS. Ja także nie – od początku chciałem, aby rozwiązanie było ogólnodostępne i bezpłatne dla użytkowników komputerów, smartfonów. Wszyscy użytkownicy tych urządzeń nieświadomie korzystają z kodowania ANS, wszyscy mają do tego prawo” – powiedział w piątek PAP dr Jarosław Duda, wykładowca Wydziału Matematyki i Informatyki UJ. Dr Jarosław Duda prowadził z Google korespondencję – mailową i za pośrednictwem publicznego forum – i pomagał tej firmie w adaptacji ANS do kompresji plików wideo. Przez przypadek znalazł wniosek patentowy Google na użycie ANS w kompresji wideo. Amerykański urząd patentów i znaków towarowych odrzucił wniosek złożony przez Google, dotyczący rozwiązania autorstwa polskiego uczonego.”

W przypadku wybuchu epidemii można by nakazać firmom medycznym konieczność natychmiastowego odstąpienia od patentów i udostępnienie składu i technologii produkcji lekarstw.

W liście poruszyłem też kwestię propagowania kłamstw. Uważam, że stanowczo trzeba z nimi walczyć. W przypadku złapania osoby propagującej kłamstwo powinno się wprowadzić surowe mandaty pieniężne na rzecz osób wprowadzonych w błąd. Urzędników państwowych powinno się w trybie natychmiastowym zwalniać dyscyplinarnie. Bardzo proszę przypomnijmy sobie oficjalne deklaracje naszych władz najwyższych:

„Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy! Skuteczna walka z koronawirusem wymaga szybkich i odważnych decyzji. I takie decyzje podejmujemy. (…) Polska na obecnym etapie zagrożenia koronawirusem stosuje najlepsze praktyki... (…) Dzisiaj skupiamy nasze siły i środki, naszą uwagę, nasze doświadczenie, środki finansowe, na najbardziej skutecznym zapobieganiu koronawirusowi, a w przypadku, kiedy już wirus się pojawi w Polsce, na ograniczaniu jego zasięgu i na jego zwalczeniu. (…) Jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań. (…) W Polsce koronawirusa nie ma, ale na pewno się pojawi. Jesteśmy przygotowani. (…) Chciałem poinformować pana prezydenta i Wysoką Izbę, jak jesteśmy przygotowani na koranowirusa. (…) Jesteśmy przygotowani na to, żeby z koronawirusem walczyć.”

Kłamstwami tymi powinni się zająć odpowiednie służby. Kłamców ukarać dotkliwie. Być może w Polsce wbrew oficjalnym deklaracjom bardzo źle się dzieje, dlatego też napisałem ten list. oprócz tego postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga: Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom jak najlepiej rozwiązać kwestię ekonomi i procedur w czasach trudnych, wojen, zaraz, kataklizmów?
Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski
Naj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 29 mar 2020, 0:34 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 21 dzień 5 miesiąc 11 rok EY

Najsz :)

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, w poprzednim liście otwartym zatytułowanym - Wirus, wojna i rozdawnictwo starzejącego się pieniądza! - poruszyłem kwestię zagrożenia nie tylko biologicznego, ale również ekonomicznego. Z każdym dniem przybywa zarażonych, ale z dnia na dzień wielu ludzi utraciło źródło zarobków. Dla nich przymusowa kwarantanna od pracy może być bardziej zabójcza od zarażenia się wirusem. Dramatyczne sytuacja dosięgła też byłego prezydenta, najszanowniejszego pana Lecha Wałęsy, któremu w oczy zajrzało widmo bankructwa:

„Lech Wałęsa traci pieniądze przez koronawirusa. "Bankrutuję teraz".
Ja mam 6 tys. zł prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tysięcy miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę przecież, ja już za friko robiłem przed 1989 (!?) rokiem.”

Użyta przez najszanowniejszego pana Lecha Wałęsę data 1989 rok to tak zwany pic na wodę, bujdy na resorach, fotomontaż, mówiąc jednym słowem kłamstwo zaczerpnięte z chrześcijańskiej rachuby lat, której człowiek obdarzony podstawową wiedzą historyczną i odrobinką moralności nie powinien używać. Kłamstwa wynikające z chrześcijańskiej rachuby lat omówiłem w 3 liście otwartym i nie będę się powtarzał. Z tego samego względu nie powinno się używać nazwy COVID 19. Dlaczego wyjaśniłem w 83 liście zatytułowanym - Koronawirus i dezerterzy, bać się Boga czy nie? W dalszej części opracowania będą się pojawiać daty z tej rachuby opatrzone znakiem (!?).

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, kraj został dotknięty wojną ekonomiczną, biologiczną, ideologiczną i psychologiczną a reżimowy demokratyczny rząd sieje dezinformację. Napisałem o tym w 84 liście otwartym zatytułowanym - Wirus, wojna i rozdawnictwo starzejącego się pieniądza! W liście zaproponowałem nowy model ekonomi oparty między innymi na rozdawnictwie starzejącego się pieniądza.
Co najszanowniejszy pan prezydent myśli o tych pomysłach?
Ja uważam, że są dobre i powinny zostać dopracowane i jak najszybciej wprowadzone.
Widzę jednak, że rządzący nami demokratyczny reżim ma inną ideę. Kiedy przeanalizowałem reżimowe propozycje to doszedłem do wniosku, że rządowi bardzo zależy na tym by jak najwięcej ludzi popadło w tarapaty finansowe. Przypomniała mi się opowieść biblijna o czasach, w których siedmioletnia klęska głodu nawiedziła Egipt. Nim to się stało faraonowi przyśnił się sen, którego nie rozumiał. Wyjaśnił go mu Izraelita Józef. W śnie najszanowniejszy Bóg Jehowa wyjawił co się ma wydarzyć. Zapowiedział siedem lat urodzaju, a potem siedem lat głodu.
Bardzo proszę zapoznajmy się z tą pouczającą historią. Zastanówmy się nad radą Izraelity Józefa i zobaczmy jak na tej radzie wyszli zwykli obywatele Egiptu:

Rodzaju 41:33-46 ; 53-57 ; 47:13-20
„Przeto niech teraz faraon wyszuka męża roztropnego i mądrego i postawi go nad ziemią egipską. Niech faraon działa i ustanowi nadzorców nad tą ziemią, i w ciągu siedmiu lat obfitości zbierze piątą część z ziemi egipskiej. I niech zbierają wszelką żywność w tych nadchodzących dobrych latach, i niech pod ręką faraona nagromadzą zboża jako zapasy żywności w miastach, i mają tego strzec. A żywność ta będzie stanowić zapas dla kraju na siedem lat klęski głodu, która nawiedzi ziemię egipską, żeby kraj nie został wyniszczony przez klęskę głodu”. I wydało się to dobre w oczach faraona i wszystkich jego sług. Przeto faraon powiedział do swych sług: „Czy można znaleźć innego męża, takiego jak ten, w którym jest duch Boży?” Potem faraon rzekł do Józefa: „Skoro Bóg dał ci poznać to wszystko, nie ma nikogo tak roztropnego i mądrego jak ty. Ty sam będziesz nad moim domem, a cały mój lud będzie ci bezwzględnie posłuszny. Tylko tronem będę cię przewyższał”. I faraon rzekł jeszcze do Józefa: „Oto ustanawiam cię nad całą ziemią egipską”. Po czym faraon zdjął ze swej ręki sygnet i włożył go na rękę Józefa, i przyodział go w szaty z delikatnego lnu, i włożył mu na szyję złoty naszyjnik. Ponadto posadził go na swoim drugim honorowym rydwanie, ażeby przed nim wołano: „Abrech!”, i w ten sposób ustanowił go nad całą ziemią egipską. I faraon powiedział jeszcze do Józefa: „Ja jestem faraonem, lecz bez twojego upoważnienia nikt w całej ziemi egipskiej nie może podnieść ręki ani nogi”. Potem faraon nazwał Józefa imieniem Cafenat-Paneach i dał mu za żonę Asenat, córkę Potifery, kapłana z On. I zaczął Józef przemierzać całą ziemię egipską. A Józef miał trzydzieści lat, gdy stanął przed faraonem, królem Egiptu.(...) I w końcu minęło siedem lat obfitości, które nastały w ziemi egipskiej, a zaczęło się siedem lat klęski głodu, tak jak Józef powiedział. I wszystkie krainy nawiedziła klęska głodu, ale w całej ziemi egipskiej był chleb. W końcu cała ziemia egipska wygłodniała i lud zaczął wołać do faraona o chleb. Wówczas faraon rzekł do wszystkich Egipcjan: „Idźcie do Józefa. Cokolwiek wam powie, to uczyńcie”. A ta klęska głodu wystąpiła na całym obliczu ziemi. Wówczas Józef zaczął otwierać wszystkie składy zboża, które były wśród nich, i sprzedawać Egipcjanom, gdyż ziemię egipską nawiedziła sroga klęska głodu. Ponadto ludzie z całej ziemi przychodzili do Egiptu, by kupować od Józefa, gdyż ta klęska głodu srożyła się na całej ziemi. (…) I nie było chleba w całej ziemi, gdyż klęska głodu była bardzo dotkliwa; a ziemia egipska i ziemia Kanaan były wyczerpane wskutek klęski głodu. A Józef dalej ściągał wszystkie pieniądze, które znajdowały się w ziemi egipskiej i w ziemi Kanaan, za zboże kupowane przez ludzi; i przynosił Józef pieniądze do domu faraona. Z czasem pieniądze z ziemi egipskiej i ziemi Kanaan się wyczerpały i wszyscy Egipcjanie zaczęli przychodzić do Józefa, mówiąc: „Daj nam chleba! I czemu mamy umierać na twoich oczach, dlatego że pieniądze się skończyły?” Wówczas Józef powiedział: „Skoro skończyły się pieniądze, wydajcie wasz dobytek, a dam wam chleb w zamian za wasz dobytek”. I zaczęli przyprowadzać swój dobytek do Józefa; a Józef dawał im chleb w zamian za ich konie i za dobytek w postaci trzody, i za dobytek w postaci stada, i za osły; i w owym roku zaopatrywał ich w chleb za cały ich żywy inwentarz. W końcu ów rok upłynął, a w roku następnym zaczęli do niego przychodzić i mówić: „Nie będziemy ukrywać przed panem moim, że pieniądze i stado zwierząt domowych zostały wydane mojemu panu. Nie pozostało przed moim panem nic oprócz naszych ciał i naszej ziemi. Czemu mielibyśmy umierać na twoich oczach, zarówno my, jak i nasza ziemia? Kup nas i naszą ziemię za chleb, a my wraz z naszą ziemią staniemy się niewolnikami faraona; i daj nam nasienie, żebyśmy żyli i nie pomarli i żeby nasza ziemia nie opustoszała”. Przeto Józef kupił dla faraona całą ziemię Egipcjan, gdyż każdy z Egipcjan sprzedał swoje pole, bo nad nimi srożyła się klęska głodu; i ziemia stała się własnością faraona.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że Izraelita Józef wraz z faraonem zrealizowali plan, który pozbawił zwykłych Egipcjan ziemi. Stali się niewolnikami we własnym kraju i z czasem Egipt upadł. Państwo, które się dziś kryje pod tą nazwą nie ma niewiele wspólnego z tamtym Egiptem, a Egipcjanie w znacznej części zostali z kraju wygnani a ich miejsce zajęli Arabowie. Odnoszę wrażenie, że obecne rządy podobny los chcą zgotować zwykłym obywatelom naszego kraju. Szerzącej się chorobie towarzyszy być może celowa udawana panika, w celu wywołania światowej recesji. Działalności tej towarzyszy dezinformacja szerzona przez najwyższe władze naszego kraju. Bardzo proszę przypomnijmy sobie kłamstwa jakie serwuje społeczeństwu najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki, minister zdrowia najszanowniejszy pan Łukasz Szumowski, oraz pan, najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo:

„Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy! Skuteczna walka z koronawirusem wymaga szybkich i odważnych decyzji. I takie decyzje podejmujemy. (…) Polska na obecnym etapie zagrożenia koronawirusem stosuje najlepsze praktyki... (…) Dzisiaj skupiamy nasze siły i środki, naszą uwagę, nasze doświadczenie, środki finansowe, na najbardziej skutecznym zapobieganiu koronawirusowi, a w przypadku, kiedy już wirus się pojawi w Polsce, na ograniczaniu jego zasięgu i na jego zwalczeniu. (…) Jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań. (…) W Polsce koronawirusa nie ma, ale na pewno się pojawi. Jesteśmy przygotowani. (…) Chciałem poinformować pana prezydenta i Wysoką Izbę, jak jesteśmy przygotowani na koranowirusa. (…) Jesteśmy przygotowani na to, żeby z koronawirusem walczyć.”

Tymczasem z kraju dobiegają wieści o katastrofalnie złym przygotowaniu do walki z zarazą.
Coś mi tu nie gra. W mediach tak oceniono tę sytuację:

„Jesteśmy najlepiej przygotowani na epidemię koronawirusa z całej UE. Chyba pod względem kłamliwej propagandy... To nawet nie jest państwo z kartonu, raczej z papieru toaletowego...”

Kilka dni temu, w środę reżimowa telewizja nadała wiele ciekawe orędzie z Kancelarii Premiera. Wygłosił je sam prezes rady ministrów, premier, najszanowniejszy pan Mateusz Morawiecki:

„Przygotowania do zwiększonej liczby przypadków koronawirusa przebiegają codziennie. Rozpoczęliśmy te przygotowania parę miesięcy temu, kiedy usłyszeliśmy, bodaj 9 stycznia, o przypadkach koronawirusa. Później te przygotowania rosły, czy były coraz bardziej zaawansowane, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Jesteśmy coraz lepiej przygotowani, i wierzę że nawet czterocyfrowa, jak powiedział minister Szumowski, czy nawet pięciocyfrowa liczba zakażonych, nie będzie dla nas takim dramatem, jakim widzimy, że jest dzisiaj w Hiszpanii czy we Włoszech.”

Deklaracje te są zgodne z informacjami z innych źródeł:

„Już w styczniu Agencja Wywiadu ostrzegała, że zagrożenie jest realne, trzeba się na nie przygotować, a epidemia na pewno nie ograniczy się tylko do obszaru Chin.”

Minął jeden dzień, i najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki wystąpił w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego stojący obok najszanowniejszego pana prezydenta:

„Widzimy doskonale, że musimy radzić sobie z okolicznościami, których nikt się jeszcze miesiąc temu nie spodziewał, dwa miesiące temu nikt o tym nie wiedział. Żadne państwo nie ubezpiecza się przecież na okoliczność uderzenia, nie wiem, meteorytu w Ziemię i koronawirus był tego rodzaju meteorytem, czymś bardzo niespodziewanym. Czarnym łabędziem, jak to się czasami mówi.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę zwróćmy uwagę na te dwie wzajemne się wykluczające sprawozdania najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego. Bezspornie kłamie on i mataczy. Bardzo proszę pamiętać o tym w kontaktach z tym panem. W kwestii kłamania, najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki wydaje się być człowiekiem wszechstronnie uzdolnionym. Wygląda na to, że potrafi on kłamać na każdy temat. Część kłamstwa najszanowniejszego pana premiera opisałem 68 liście otwartym zatytułowanym Best of Mateusz Morawiecki, dzieje grzechu kłamstwa, ale proszę pamiętać o tym, że nasz premier jest człowiekiem aktywnym i ciągle nowe kłamstwa wymyśla. Być może przed zaśnięciem planuje w jaki nowy sposób naród okłamać i jak na tym zarobić. Gdybym miał się zajmować dementowaniem kłamstw premiera, to być może całe życie musiał bym poświęcić na tę czynność. Na siebie też powinien najszanowniejszy pan prezydent uważać, bo do osób słynących z prawdomówności najszanowniejszy pan prezydent nie należy, ale to naturalne. Stare przysłowie mówi, kto z kim przystaje, takim się staje, złe towarzystwo psuje dobre obyczaje. Podobną naukę znajdziemy w Biblii:

Przysłów 13:20 ; 1 Koryntian 15:33
Kto chodzi z mądrymi, stanie się mądry, lecz kto się zadaje z głupcami, temu źle się powiedzie. (…) Nie dajcie się wprowadzić w błąd. Złe towarzystwo psuje pożyteczne zwyczaje.

Towarzystwo w jakim się znalazł najszanowniejszy pan prezydent wydaje mi się być wyjątkowo podłe. Szerzej opisałem je w 59 liście zatytułowanym - Best of dobra zmiana, łże elity i ich sojusznicy – i nie będę się powtarzał. Z ziemskiej, doczesnej perspektywy może się wydawać, że członkowie władzy, to ludzie sukcesu, ale z dalszej perspektywy sądu ostatecznego może się okazać, że jest to środowisku ludzi przegranych. Wszak według Biblii kłamcy mają trafić do Piekła, zwanego też jeziorem ognia:

Objawienie 21:8
Ale co do tchórzów i tych bez wiary, i obrzydliwych w swej plugawości, i morderców, i rozpustników, i uprawiających spirytyzm, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców — ich dział będzie w jeziorze płonącym ogniem i siarką. (...)

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę sobie zapamiętać, że ostrzegałem najszanowniejszego pana przed konsekwencjami niegodziwości.

Bardzo proszę powróćmy myślami do przygotowania Polski do epidemii. Coś jest na rzeczy.
Według słów najwyższych władz Polska od 9 stycznia przygotowuje się do epidemii i padły deklaracje, że jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań, aż tu nagle premier oświadcza, że musimy radzić sobie z okolicznościami, których nikt się jeszcze miesiąc temu nie spodziewał, dwa miesiące temu nikt o tym nie wiedział. Żadne państwo nie ubezpiecza się przecież na okoliczność uderzenia, nie wiem, meteorytu w Ziemię i koronawirus był tego rodzaju meteorytem, czymś bardzo niespodziewanym.
Drastyczna zmiana co do przygotowania naszego kraju do radzenia sobie z wirusem nastąpiła w ciągu jednej nocy, a na dodatek wymówka jaka padła z ust premiera jest po prostu bardzo głupia. Stało się to wkrótce po tym, jak stojący pan prezydent nawoływał do szczerości i mówienia prawdy:

„Bardzo proszę też o szczerość. (...) Bardzo proszę mówić prawdę, bo te jest niezwykle ważne w walce z tą epidemią. Tu jest, tutaj to poważne zachowanie, odpowiedzialne zachowanie, rozsądne zachowanie ma tutaj kluczowe znaczenie.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, pisząc szczerze, dziwnie to brzmi gdy kłamca prezydent stojący obok kłamcy premiera nawołuje do szczerości i mówienia prawdy.
O zbliżaniu się zarazy rząd doskonale wiedział, a ponadto każde myślące o swoim bezpieczeństwie państwo powinno być doskonale przygotowane na wypadek wojny w tym biologicznej. Mnie przed wielu laty uczono o broni biologicznej w liceum w ramach przysposobienia obronnego, a wszelkie wirusy zaliczane są do tego rodzaju broni. W magazynach wojskowych powinny się znajdować wszelkie niezbędne środki ochronne, a polowe szpitale wojskowe powinny być w ciągłym pogotowiu. Zbliżająca się do naszych krajów choroba powinna postawić wojsko w stan gotowości, a zwykłe szpitale powinny zostać zaopatrzone w niezbędny do normalnego funkcjonowania w stanie zarazy sprzęt. Personel powinien być przeszkolony i wszelkie procedury powinny być sprawdzone czy dobrze działają i to nawet bez jakiegokolwiek konkretnego zagrożenia – na wypadek nagłej wojny, na wypadek niepodziewanej epidemii. Od chwili pojawienia się realnego zagrożenia rząd cały czas mówił, że jest znakomicie przygotowany, aż tu nagle mówi, że nie jest przygotowany, że się nie spodziewał. Bardzo podejrzana sprawa. Istnieje możliwość, że władze, włącznie z panem prezydentem celowo okłamywały naród, w sobie znanym, niecnym celu, lub też mówiły prawdę, ale postanowiły zgromadzonych środków nie używać by nas jak najszybciej wykończyć. Istnieje też możliwość, że miliardy maseczek, miliony testów i setki ton innego sprzętu specjalistycznego, które były zgromadzone na wypadek pojawienia się wirusa zostały sprzedane na czarnym rynku do innych krajów. Natknąłem na ciekawą informację:

„Izraelski wywiad kupił testy w krajach arabskich, które oficjalnie nie utrzymują stosunków dyplomatycznych z Izraelem i które nie chciałyby przed swoją opinią publiczną ujawniać faktu robienia interesów z Izraelem. O operacji Mosadu poinformowały dziś izraelskie media, a potwierdziła ją kancelaria premiera Izraela, która wydała oświadczenie dziękujące Mosadowi za sprowadzenie "sprzętu medycznego niezbędnego do walki z epidemią".”

Być może do Izraela lub też do innego kraju z Polski z zostały sprzedane zgromadzone na wypadek epidemii specjalistyczne sprzęty, pieniądze ulokowane w Szwajcarii i teraz najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki rżenie głupa:

„Widzimy doskonale, że musimy radzić sobie z okolicznościami, których nikt się jeszcze miesiąc temu nie spodziewał, dwa miesiące temu nikt o tym nie wiedział. Żadne państwo nie ubezpiecza się przecież na okoliczność uderzenia, nie wiem, meteorytu w Ziemię i koronawirus był tego rodzaju meteorytem, czymś bardzo niespodziewanym. Czarnym łabędziem, jak to się czasami mówi.”

Bardzo proszę przypomnijmy sobie słowa, jakie wypowiedział najszanowniejszy pan minister zdrowia Łukasz Szumowski 29 stycznia:

„W Polsce są już zamówione testy, którymi można będzie potwierdzić obecność koronawirusa z Chin. (…) Oczywiście, jesteśmy w tej chwili gotowi na walkę z zagrożeniem. Wszystkie służby zostały poinformowane o procedurach postępowania. Mamy zinwentaryzowane wszystkie możliwe łóżka w oddziałach zakaźnych. Stacje sanitarne są też w pełnej gotowości.”

Tymczasem doniesienia jakie do nas docierają z frontu przeczą tym informacjom:

„Śmierć w trakcie kwarantanny domowej. Mężczyzna nie doczekał się testu
Policjanci, którzy pojawili się na głogowskim osiedlu Kopernika, chcieli początkowo potwierdzić, czy mężczyzna stosuje się do zaleceń i przebywa w domu. Kontaktu telefonicznego nie udało się jednak uzyskać. W tej sytuacji „Wezwano straż pożarną, którą otworzyła drzwi. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny”. W związku z zaistniałą sytuacją starosta głogowski wystosował apel do rządzących: „Ta osoba czekała na testy i się ich nie doczekała. Mówią o tym samorządowcy i ja to też często powtarzam. Wzywam rządzących i ministra zdrowia, aby te testy wykonywać. Nie wolno okłamywać społeczeństwa. Osoby, które są w kwarantannach, mają problem z wykonaniem testów. Sanepidy zgłaszają zapotrzebowanie na testy, a ich po prostu nie ma. Jeśli już, to trzeba na nie czekać kilka dni” – stwierdził Dudkowiak.”

„Koronawirus w Tarnobrzegu. 80-latka – jak podaje portal echodnia.eu – trafiła do tarnobrzeskiego szpitala w poniedziałek. Według doniesień gazety, skierował ją tam lekarz rodzinny z rozpoznaniem objawów zapalenia płuc. Jak wynika z przeprowadzonego wywiadu, pacjentka nie była wcześniej za granicą ani też nie miała kontaktu z osobami, które wróciły z kraju ogarniętego epidemią. Jak ustalili dziennikarze "Echa Dnia", sanepid miał stwierdzić iż na tej podstawie nie ma powodu by wykonać test na obecność wirusa. 80-latka została umieszczona w sali, współdzielonej z innymi pacjentami. Kiedy po 2 dniach zauważono, że stan kobiety jest znacznie gorszy, została przeniesiona na OIOM. Wówczas podjęto decyzję o przeprowadzeniu testu na obecność koronawirusa, który pokazał wynik pozytywny. Starsza pacjentka – w stanie ciężkim – trafiła do szpitala zakaźnego w Łańcucie. Jak z kolei dowiedział się "Fakt" siedmioro pacjentów, którzy mieli kontakt z chorą 80-latką, zostało przewiezionych na oddział zakaźny w Mielcu. Kwarantanną objęto ponad 50 osób ze szpitala w Tarnobrzegu – sanitariuszy, medyków i pielęgniarki. Szacuje się, że mniej więcej tyle osób miało kontakt z zakażoną wirusem.”

Bardzo proszę przypomnijmy sobie słowa, jakie wypowiedział najszanowniejszy pan minister zdrowia Łukasz Szumowski 29 stycznia:

„W Polsce są już zamówione testy, którymi można będzie potwierdzić obecność koronawirusa z Chin. (…) Oczywiście, jesteśmy w tej chwili gotowi na walkę z zagrożeniem. Wszystkie służby zostały poinformowane o procedurach postępowania. Mamy zinwentaryzowane wszystkie możliwe łóżka w oddziałach zakaźnych. Stacje sanitarne są też w pełnej gotowości.”

Za jakiś czas media obiegła intrygująca wiadomość w sprawie testów:

„3,5 mln zł na testy na koronawirusa dla firmy związanej z doradcą Andrzeja Dudy
Sztab wyborczy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej domaga się odpowiedzi od prezydenta Andrzeja Dudy, dlaczego duże zlecenie na testy na koronawirusa otrzymała spółka związana z jego doradcą Jerzym Milewskim, byłym radny PiS-u.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, czy wie coś najszanowniejszy pan na ten temat? Czy faktycznie wydano 3,5 miliona złotych na testy w spółce związanej z najszanowniejszym panem Jerzym Milewskim? Jeżeli tak, to ile testów i jakich za te pieniądze kupiono? Skoro wiedziano o zbliżającej się epidemii dlaczego rządzący reżim zdecydował się zrabować i przeznaczyć około dwóch miliardów złotych na reżimowe media łamiąc przy tym Konstytucję i wszelkie normy przyzwoitości? Czy wie najszanowniejszy pan prezydent ile za tę kwotę można by kupić testów, środków higienicznych i innego sprzętu niezbędnego do walki z wirusem?

„Monopol i rządowe zlecenie na 5 milionów masek uzyskała spółka działacza PiS?”
– „Wiecie, dlaczego zakazano sprowadzania maseczek z Chin i kupowania ich na Allegro? Otóż pewna spółeczka notowana na GPW dostała 20 marca zlecenie od rządu na 5 milionów maseczek. Prezesem tej firemki jest Wojciech Ahnert, „ostatni na liście PiS”. Spółka nazywa się MBF Group” – napisała na Twitterze internautka o pseudonimie Aga Jaga po prostu.
Z opublikowanego przez bankier.pl komunikatu wynika, że 20 marca rzeczona spółka poinformowała, że „zakontraktowała dostawę maseczek ochronnych 3-warstowych. Przedmiotowy kontrakt oszacowany został na kwotę ok. 10.176.000 zł (dziesięć milionów sto siedemdziesiąt sześć tysięcy złotych) netto”. - „Dlaczego państwowa agencja sama nie może zakupić tych masek? Dlaczego musi być pośrednik”; – „Jeśli to prawda, to republiki bananowe się chowają przy PiS-landzie”; – „Mamy przy zakupie masek obowiązkowo korzystać z pośrednika?” – komentowali internauci.”

O sprowadzeniu maseczek z Chin wypowiedział się równię najszanowniejszy pan prezydent:

„Prezydent: Sprowadzimy maseczki z Chin
Rozmawiałem z prezydentem Chin. Sprowadzimy maseczki i inny potrzebny sprzęt medyczny z Chin - mówił na konferencji prasowej prezydent Andrzej Duda. Zaapelował również o przestrzeganie zakazów i zaleceń z uwagi na pandemię koronawirusa.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, myślę, że powinno się te zakupy szczegółowo zbadać, zwłaszcza celowość zakupów maseczek. Według oficjalnych deklaracji ministra zdrowia maseczki nie pomagają, nie zabezpieczają przed wirusem i nie chronią przed zachorowaniem:

„Minister został zapytany o masowo wykupywane na świecie maseczki na twarz. - One nie pomagają, one nie zabezpieczają przed wirusem, nie zabezpieczają przed zachorowaniem - powiedział Szumowski. Dopytywany, dlaczego ludzie noszą te maseczki, odparł: - Nie wiem.
- Kiedyś w Chinach i całym świecie azjatyckim noszono je głównie z powodu smogu i pewnej kultury, która tam jest, natomiast WHO nie zaleca, eksperci nie zalecają (noszenia maseczek - red.)”

Gdyby to była prawda, to cała akcja szycia maseczek, ich zakładania i noszenia, kupowania jest bezcelowa, a może być nawet szkodliwa. Czas i pieniądze przeznaczone na zakup czy produkcję maseczek można by lepiej wykorzystać. Wieści docierające do mnie z różnych stron optymizmem nie napawają. Wygląda na to, że na epidemii wirusa żeruje wielu sprytnych ludzi, ale podobno prokuratura chce się wziąć za ścierwa:

„Prokuratura Krajowa poinformowała dzisiaj, że na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry powołany został specjalny zespół prokuratorów. Jego zadaniem będzie koordynowanie postępowań dotyczących nadużyć gospodarczych których sprawcy korzystają w swojej działalności z epidemii koronawirusa i panującym w związku z nią zamieszaniem.”

Z doniesień wynika, że prokuratura będzie miała wiele pracy i będzie się musiała zająć przede wszystkim osobom odpowiedzialnym za dezinformację społeczeństwa.
Kłamstwa serwowane nam przez reżimowe władze mogły wzbudzić w społeczeństwie fałszywe poczucie bezpieczeństwa i narazić nas na niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu. Kraj opanowała pandemia kłamstw, a jej głównym wodzirejem jest najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki i członkowie władz najwyższych. Według Kodeksu Karnego tego typu działalność władz najwyższych jest karalna:

Art. 160. Narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
§ 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 4. Nie podlega karze za przestępstwo określone w § 1-3 sprawca, który dobrowolnie uchylił grożące niebezpieczeństwo.
§ 5. Ściganie przestępstwa określonego w § 3 następuje na wniosek pokrzywdzonego.

Przydatny też może być artykuł 165

Art. 165. Sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego
Dz.U.2019.0.1950 t.j. - Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks karny
§ 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach:
1) powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej,
2) wyrabiając lub wprowadzając do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje, środki spożywcze lub inne artykuły powszechnego użytku lub też środki farmaceutyczne nie odpowiadające obowiązującym warunkom jakości,
3) powodując uszkodzenie lub unieruchomienie urządzenia użyteczności publicznej, w szczególności urządzenia dostarczającego wodę, światło, ciepło, gaz, energię albo urządzenia zabezpieczającego przed nastąpieniem niebezpieczeństwa powszechnego lub służącego do jego uchylenia,
4) zakłócając, uniemożliwiając lub w inny sposób wpływając na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych,
5) działając w inny sposób w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca
podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
§ 4. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

W Francji już się powoli biorą za ścierwa odpowiedzialne za fatalne przygotowania do epidemii.

„DO 600 wzrosła liczna członków grupy, która w czwartek w imieniu lekarzy i pielęgniarek złożyła zbiorowy pozew przeciw premierowi Edouardowi Philippe i byłej minister zdrowia Agnes Buzyn. Lekarze zarzucają im narażenie ich na utratę zdrowia.
Francuscy lekarze zwracają między innymi uwagę na brak masek ochronnych i nieprawdziwe informacje od rządu o tym, że mają się one pojawić.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, co najszanowniejszy pan myśli by i w Polsce powołać podobną grupę i oskarżyć zakłamanych zwyrodnialców zasiadających w rządzie o narażenie całego społeczeństwa na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu? Ja myślę, że koniecznie trzeba taką inicjatywę podjąć.
Pewnym jest, że sprawa jest kryminalna i okłamujące nas ścierwa powinny zostać surowo ukarane. Myślę, że sprawę powinien najszanowniejszy pan prezydent zgłosić odpowiednim służbom.
Bardzo proszę przeczytajmy jak działa się w kraju przygotowanym na czarnego łabędzia:

„Finowie zdecydowali się na krok, na który decydują się niezwykle rzadko. Otwierają magazyny Agencji Bezpieczeństwa Dostaw. Odpowiada ona od dekad za gromadzenie zapasów na wypadek katastrof. Władze Finlandii zdecydowały się na otwarcie magazynów Agencji Bezpieczeństwa Dostaw, a w obliczu pandemii choroby powodowanej przez koronawirusa.
Informacje o otwarciu magazynów państwowej Agencji Bezpieczeństwa Dostaw (Huoltovarmuuskeskus) na polecenie ministerstwa zdrowia i spraw socjalnych potwierdził kierujący jednostką Tomi Lounema. Agencja, której centrala znajduje się w Helsinkach, utrzymuje sieć mniejszych magazynów na terenie całego kraju, a informacje o ich lokalizacji i szczegółowej zawartości są poufne. Ciężarówki ze sprzętem wspomagającym oddychanie czy zapewniającym ochronę dróg oddechowych dla personelu, których niedobory zgłaszała ostatnio służba zdrowia – jak przyznał dyrektor agencji – nie będą widoczne na drogach, a wykonywany przewóz nie będzie relacjonowany w mediach.”

Tak wygląda standardowe postępowanie w kraju przygotowanym do wojny biologicznej, ale to co się dzieje w naszym kraju woła o pomstę do Piekła. W całej rozciągłości zawiodła Unia Europejska, zawiodło NATO, które powinno nas bronić również przed atakiem biologicznym, a to co robi nas rząd wygląda na celową dezinformację w celu robienia lewych interesów. Koniecznie trzeba coś z tym zrobić, zakłamanych, niekompetentnych ludzi wymienić na specjalistów i przede wszystkim proszę nie panikować. Uważam, że bardzo słusznie zauważył, najszanowniejszy pan Alaksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi:

„Jestem przekonany, że to kolejna psychoza. Bardziej możemy ucierpieć z powodu paniki niż od samego wirusa.”

Bardzo proszę spójrzmy na sprawę z perspektywy ubiegłego roku. Podam dane demograficzne w Polsce za ubiegły rok:

„GUS - liczba urodzeń i zgonów. Zarejestrowano 375 tys. urodzeń żywych, czyli o ok. 13 tys. mniej niż w roku poprzednim. Co więcej, rok temu zmarło o 35 tys. osób więcej, niż się urodziło. To największa różnica od czasów II wojny światowej.”

Z danych tych wynika, że w zeszłym roku w Polsce 410 000 ludzi. Znaczy, że codziennie w Polsce bez żadnej epidemii koronawirusa umierało około 1123 osoby. Jak będzie w tym roku nie wiem, ale możemy liczyć na wzrost. Drastyczne kroki podjęte przez rządzący nami reżim spowodował, że setki tysięcy ludzi z dnia na dzień straciły pracę i jakąkolwiek perspektywę na najbliższą przyszłość. Może to się to poważnie odbić na wzroście śmiertelności Polaków. Nie zdziwił bym się, gdyby ludziom słuchającym kłamstwa rządowych notabli skoczyło ciśnienie krwi:

„Nadciśnienie występuje, gdy siła krwi pompowanej przez twoje tętnice jest zbyt duża. Krótkoterminowo jest to normalny objaw stresu, wysiłku lub choroby. Jednak w dłuższej perspektywie może powodować duże obciążenie naczyń krwionośnych i serca, potencjalnie prowadząc do śmierci. Jest odpowiedzialne nawet za 50 procent zgonów z powodu chorób serca i udaru mózgu i jest bezpośrednią przyczyną chorób oraz niewydolności nerek.”

Dodatkowo wiele wskazuje na to, że zanosi się na długotrwały stres i powiększające się bezrobocie. Może to zaowocować wrzodami różnymi:

„Sprzymierzeńcem wrzodów jest również stres. Wszystkie emocje – dobre i złe – wpływają na pracę ośrodkowego układu nerwowego, który ma istotny wpływ na pracę układu trawiennego. W ścianie żołądka znajdują się zakończenia tzw. nerwów błędnych, które stymulują wytwarzanie soków żołądkowych. Osoby, które żyją w stresie przez wiele miesięcy lub lat, prowokują swój organizm do wydzielania większej porcji kwasu, a stąd już prosta droga do rozwoju wrzodów. Ogromną rolę odgrywa, zwłaszcza w sytuacjach stresowych, nadużywanie alkoholu i palenie papierosów.”

Można się też spodziewać wzrostu samobójstw zarówno z przyczyn ekonomicznych jak i emocjonalnych spowodowanych przymusową kwarantanną. Jeżeli te czynniki połączymy z faktem, że epidemia sparaliżowała tak już nieudolną i niewydolną państwową służbę zdrowia możemy liczyć się, że śmiertelność w Polsce powinna wzrosnąć niezależnie od działalności koronowirusa.
Za rok się przekonamy i być może będziemy się śmiać z nowej statystyki - oczywiście nie wszyscy.
Myślę, że aby mieć rozeznanie w sytuacji należało by podawać codzienną liczbę wszystkich zmarłych i porównywać ją z danymi z zeszłego roku. Takie dane wiele by nam powiedziały o aktualnej sytuacji w kraju, wykazać, czy podjęte kroki przynoszą pozytywny skutek, czy też negatywny, ale proszę pamiętać o tym przygotowując zestawienia, że luty w tym roku był dłuższy o jeden dzień i w zestawieniu powinno się go pominąć, przesuwając kalendarz o jeden dzień.
Bardzo proszę powróćmy myślami do najszanowniejsze pan Alaksandra Łukaszenki, prezydenta Białorusi i jego spostrzeżeń:

„Niepotrzebna jest żadna panika, po prostu trzeba pracować. Szczególnie przyjemnie jest patrzeć w telewizji: ludzie pracują na traktorze, nikt nie mówi o wirusie. Tam traktor wyleczy wszystkich. Pole wszystkich wyleczy. (…) Ja jestem człowiekiem niepijącym, ale ostatnio żartobliwie mówię, że wódką trzeba nie tylko myć ręce, ale chyba też truć nią tego wirusa. W przeliczeniu na czysty spirytus 40-50 gramów dziennie. Ale nie w pracy.”

Osobiście radził bym uważać, z doustnym używaniem alkoholu, bo to silny narkotyk i na dodatek trucizna. Z kolei najszanowniejszy pan prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zwrócił uwagę na to, że opuszczanie domu nie jest wskazane:

„Kiedy opuszczanie domu nie jest wskazane, codzienne czynności mogą stać się problemem.”

Ostatnimi czasy ciągle się słyszy o nie wychodzeniu z domu, ale co mają zrobić ludzie bezdomni?
A ludzi tych jest w Polsce dużo, a nawet bardzo dużo, dlatego też 85 list otwarty będzie nosił tytuł – Będziesz wisiał, wirus kłamstwa władzy i ludzie bezdomni. Zaistniała sytuacja, w której setki tysięcy ludzi z dnia nadzień straciło pracę może sprawić, że problem bezdomności jeszcze się powiększy. Piszę o problemie, który dobrze znam. Sam przez kilkadziesiąt lat byłem człowiekiem bezdomnym, a na dodatek osobiście poznałem wielu bezdomnych ludzi Krakowa. Nagrywałem z nimi wywiady, poznawałem historię ich życia, widziałem od środka ich życie codzienne. Każdy przypadek to osobna historia, ale zauważyłem, że większość przypadków tak zwanych 'bezdomnych lumpów' łączy jeden element wspólny – narkomania a najpopularniejszym narkotykiem jest alkohol. Oczywiście nie każdy bezdomny jest alkoholikiem. Ja kiedy po skończeniu liceum i zaprzestaniu edukacji pomaturalnej początkowo pomieszkiwałem z znajomym studentem po akademikach. Trochę też kontem pomieszkiwałem u rodziny. Podjąłem też pracę na kolei jako zwrotniczy. Podobała mi się ta praca i być może gdyby nie choroba byłbym nim po dzień dzisiejszy. Pracując na kolei zamieszkałem w pustostanie na dworcu towarowym, w byłej sali odpraw na ulicy Składowej. W okolicznych barakach i budynkach mieszkały przed wszystkim rodziny kolejarzy. Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie, kiedy pracownicy mogą mieszkać blisko pracy. W tym kierunku państwo i firmy powinny się rozwijać, ale zauważyłem, że tak się nie dzieje. Po latach baraki wyburzono a przecież można je było unowocześnić i przeznaczyć na mieszkania pracownicze. Podróżując po kraju pociągiem zauważyłem, że podobny los spotkał wiele budynków kolejowych. Wygląda na to, że Polskie Koleje Państwowe to bardzo bogata instytucja. Pracownicy mają zapewnione mieszkania i dlatego trzeba burzyć lub pozostawić nieużywane budynki by same popadły w ruinę. Mieszkanie, w którym mieszkałem dzięki mnie przedłużyło swój żywot. Starałem się łatać przeciekający dach i bezspornie przyczyniłem się do przedłużenia agonii umierającej sali odpraw. Mieszkałem tam pięć lat i tam żona urodziła dwie starsze córki, do czasu kiedy nas nie okradli. Po tym traumatycznym przeżyciu wynająłem domek na obrzeżach Krakowa. Potem wynajmowałem wiele różnych mieszkań. Najdłużej wynajmowałem mieszkanie w Gaju pod Krakowem i po kilkudziesięciu latach bycia bezdomnym kupiłem malutkie mieszkanko. Bardzo proszę przystąpmy do analizy tematu:

„Bezdomność – w ujęciu socjologicznym problem społeczny (zjawisko społeczne), charakteryzujący się brakiem miejsca zamieszkania (brakiem domu).
Bezdomność w ujęciu psychologicznym to kryzysowy stan egzystencji osoby nieposiadającej faktycznego miejsca zamieszkania, pozbawionej środków niezbędnych do zaspokojenia elementarnych potrzeb, trwale wykorzenionej ze środowiska w wyniku rozpadu więzi społecznych i akceptującej swoją rolę społeczną. Jako stan ewidentnej i trwałej deprywacji potrzeb mieszkaniowych w sytuacji, gdy dotknięta bezdomnością osoba nie jest w stanie jej zapobiec, wiąże się z poważnym upośledzeniem psychicznego i społecznego funkcjonowania człowieka.”

W zależności od szacunków, w Polsce może być nawet do 300 tysięcy aktywnych bezdomnych:

„Z danych resortu wynika, że w Polsce przebywa obecnie 30,7 tys. Niektóre szacunki mówią jednak, że liczba ta może sięgać nawet 300 tysięcy. Największy ich odsetek skupia stolica. Na ulicę ludzi wygania alkohol, nieporozumienia rodzinne, brak pracy.”

W szacunkach tych mowa o ludziach żyjących w schroniskach, na ulicach, w parkach, w bramach. Polscy bezdomni znani są też w państwach Unii Europejskiej:

„O pogarszającej się sytuacji w miejscach, gdzie w Berlinie organizacje pomocowe wspierają bezdomnych, mówi dyrektor misji na słynnym berlińskim dworcu ZOO Joachim Lenz. Według niego w ciągu ostatnich miesięcy drastycznie wzrosła liczba konfliktów i bójek między bezdomnymi. – Do rękoczynów dochodzi wśród bezdomnych cudzoziemców i ubogich Niemców korzystających z pomocy dworcowej placówki – mówi Lenz. Z tego powodu na kilka dni trzeba było nawet zamknąć przydworcową placówkę wydającą ciepłe posiłki. Jak potwierdza dyrektor misji, takie sytuacje mają miejsce także w innych, podobnych placówkach na terenie całej stolicy Niemiec. Dochodzi do przepychanek w kolejce. I jeśli ludziom marnie się powodzi, jeśli mają uczucie, że są jeszcze bardziej dołowani, wtedy mogą stracić panowanie nad sobą. (...) potwierdza, że największą grupą bezdomnych w Berlinie są Polacy i to oni najczęściej są zarzewiem konfliktów. Kolejni "w kolejce" są Rumunii i Bułgarzy.

„Paryż. Kloszardzi to jeden z symboli tego "romantycznego" miasta. Są tu obecni na każdym kroku. Dzielą się na tych, którzy w czynny sposób zbierają pieniądze i na tych, którzy po prostu leżą na ulicach w najliczniej odwiedzanych przez turystów miejscach. Statystyki mówią, że na paryskich ulicach żyje około 8 tys. bezdomnych, choć liczba ta może być zaniżona. Francuski Urząd Statystyczny podaje, że 40 proc. kloszardów to obcokrajowcy. Są wśród nich także Polacy, którzy koczują pod Leader Price przy bulwarze Magenta i na lotnisku Charlesa de Gaulle'a.”

„Co dziesiąty bezdomny w Londynie to Polak. Zresztą przez wiele lat nasi rodacy stanowili w Londynie najliczniejszą grupę narodowościową wśród bezdomnych imigrantów z nowych krajów UE. Badanie "Street to Home 2013/14" wykazało, że ustąpili pierwszeństwa Rumunom. Największa liczba bezdomnych przebywa w takich dzielnicach jak Camden, Lambeth, Southwark, Westminster i Tower Hamlets. Statystyki mówią, że bez dachu nad głową w Londynie jest ponad 6,5 tys. osób.”

„Co drugi cudzoziemiec korzystający z ośrodka pomocy społecznej dla bezdomnych Casa de Campo w Madrycie to Rumun lub Polak – ogłosiły w czwartek władze hiszpańskiej stolicy.”

Pamiętam czasy minionego ustroju. Bezdomność w formie jaką teraz spotykamy nie istniała. Istniały hotele pracownicze, mieszkania przyzakładowe w miastach i na wsiach zazwyczaj przy kółkach rolniczych lub Państwowych Gospodarstwach Rolnych, ale po transformacji ustrojowej, kiedy do władzy doszły wybrane w demokratycznych wyborach ścierwa sytuacja się drastycznie pogorszyła. Zlikwidowano Państwowe Gospodarstwa Rolne, wiele zakładów pracy zaczęło bankrutować, zaczęły znikać hotele robotnicze. Na ulicach jak Polska długa i szeroka zaczęły się pojawiać ludzie bezdomni. Przypomniało mi się jak przed wielu laty będąc na wycieczce krajoznawczej chyba w okolicach Ujazdu, natknąłem się na starszego człowieka, który opowiadał mi jak życie wyglądało w tamtych okolicach przed wojną. Opowiadał o biedzie, niesprawiedliwości i o przemierzających kraj dziadach, ludziach biednych bez dachu nad głową, bez pracy i perspektyw na lepsze życie. O dziadach z dziada, pradziada. Człowiek ten powiedział mi, że teraz odkąd do Polski wróciła demokracja i tak zwany kapitalizm jest kwestią czasu, a dziady w Polsce się pojawią.
Jego słowa okazały się prorocze. Kiedys przed laty miałem w Krakowie na ulicy Krakowskiej hurtownię kaset połączoną z sklepem muzycznym w dzielnicy Kazimierz. Kazimierz w tamtych czasach był zniszczoną dzielnicą Krakowa. Wieczorami niebezpieczną bo w wielu mieszkaniach mieszkał tak zwany lumpenproretariat. Ludzie nadużywający alkoholu i otumaniający się przy tym papierosami. I chociaż wieczorami robiło się tam niebezpiecznie tak zwanych ludzi bezdomnych nie było widać. Każdy miał jakiś lokum, jakąś melinę. Z czasem moda na kasety przeminęła, ale wróciła moda na płyty winilowe, a że je kolekcjonowałem (mogłem mieś ich kilka tysięcy) nie licząc płyt cd postanowiłem je wyprzedać. Z fotograficznych, turystycznych wypraw po Krakowie znałem pchli targ przy Placu Nowym. Tam też zacząłem sprzedawać przede wszystkim płyty gramofonowe i kompaktowe. Był to obskurny plac wysypany kamieniem. Stały na nim zielone metalowe stoły zadaszone metalowymi dachami. Za dnia przez plac przewijali się przede wszystkim turyści, ale o zmroku znikali. W miarę szybko zwijali się też sprzedawcy. Plac nie był oświetlony i szybko robiło się ciemno i podobno straszno. W zamian turystów zaczęli się pojawiać tak zwane bezdomne lumpy. W ciągu dnia też się przewijali, usiłując coś sprzedać sprzedawcom. Być może coś komuś skradzionego. Pamiętam, że kiedyś jeden z sprzedawców kupił atrakcyjne krzesła, ale pojawiła się policja i krzesła zabrała, bo zostały one skradzione w kościele. Oprócz sprzedawania zajmowali się oni żebraniem i od czasu do czasu okradali sprzedawców. Przypomniała mi się Polsko Niemiecka bitwa o figurkę najszanowniejszego pana Adolfa Hitlera. Najszanowniejszy pan Frido, emerytowany niemiecki policjant handlował starociami, w tym pamiątkami z wojny. Miał na sprzedaż mosiężną figurkę Adolfa Hitlera. Grupa złodziejaszków chciała mu coś sprzedać, ale ukradła mu figurkę, ale to zauważył i udało mu się dogonić najszanowniejszą panią Kasię nazywaną też królową Kazimierza. Po szamotaninie udało się Fridowi obezwładnić Kasię i zadzwonić po policję. Policja przyjechała i udało się jej odzyskać figurkę Adolfa Hitlera. Okazało się, że była ona skryta w szalecie na Placu Nowym. Wieczorem jednak plac częściowo pustoszał i pojawiali się imprezowicze z półświatka.
O tej porze piesze patrole policyjne się już w tej części Kazimierza nie pojawiały. Znaczyło to, że nie jest bezpiecznie. W Polsce, w miejscach gdzie widać piesze policyjne patrole jest bezpiecznie, a gdzie nie widać bezpiecznie wcale nie musi być. Przypomniał mi się jeden okazjonalny handlarz. Chłop wielki jak dąb. Szeroki w klacie. Zajmował stół najbliżej najjaśniejszego rogu. Kiedy zacząłem się pakować, podszedł do mnie i poprosił, bym poczekał aż się spakuje bo się boi? Myślę sobie, chłop wielki, że jego można by się bać a on się boi? Spytałem dlaczego się boi, a on na to, że to miejsce o zmroku jest niebezpieczne, że nieraz już na nim krew się przelała. Pomogłem mu się spakować i odjechał, po czym ja też odjechałem.

Krew na Placu Nowym.

Jak już jesteśmy przy krwi to nigdy nie widziałem by ktoś kogoś zadźgał na tym placu, ale kiedy pewnego dnia przyjechałem rano to sprzedawcy byli poruszeni, bowiem w ciemnym koncie na stole leżał krwawiący człowiek. Miał pocięte nadgarstki. Wcześniej podobno od nikogo nie chciał pomocy. Podszedłem do niego wraz z kilkoma bezdomnymi lumpami, w tym czasie czekali bowiem na mnie i pomagali mi rozkładać i składać towar. Okazało się, że sam się pociął. Spytałem się go, czy chce mi sprzedać swoją duszę nieśmiertelną, a on z łzami w oczach, że tak, że chce sprzedać. Powiedziałem, żeby w takim razie najpierw pozwolił się uratować. Jakoś go opatrzyliśmy i bezdomne lumpy wzięły go na pogotowie. Po jakimś czasie wrócił z zabandażowanymi nadgarstkami i podpisał cyrograf. Zrobiłem też mu zdjęcie. Takie bowiem miałem procedury.

Bałam, bardzo się bałam.

Przypomniała mi się rozmowa z najszanowniejszą panią Kasią, królową Kazimierza. Wspominaliśmy dzień, w którym podpisała cyrograf. Było to w trakcie sesji zdjęciowej jaką zorganizowałem. Spytałem ją o czy pamięta dzień, w którym sprzedała mi swoją nieśmiertelną duszą. Powiedział, że dobrze pamięta, że bała się, bardzo się bała, że wszyscy się bali, ale wcale tak nie musiało być. Niektóre osoby na wystraszone nie wyglądały.

Kazimierz sprzedaje swoją duszę.

Kiedy zacząłem skupować dusze nieśmiertelne wieść się szybko rozeszła po dzielnicy. Zazwyczaj skupowałem wtedy dusze nieśmiertelne po 5 zł i zaskoczony byłem tym, że w krótkim czasie ustawiła się kolejka kilkudziesięciu osób. Podpisywaliśmy cyrograf i osobom sprzedającym dusze robiłem zdjęcia. Wypytywałem też, czy na pewno chcą sprzedać swoją duszę, co to jest dusza nieśmiertelna, czy w nią wierzą i o to jak się dowiedzieli o tym, że skupuję dusze nieśmiertelne.

Za czym kolejka ta stoi?

Zaskoczyła mnie jedna para. Kobieta i mężczyzna na pytanie jak się dowiedzieli, że skupuję dusze, odpowiedzieli, że zwiedzali Kazimierz i zobaczyli kolejkę. Podeszli do kolejki i się spytali za czym kolejka ta stoi. Gdy się dowiedzieli za czym postanowili skorzystać z okazji i sprzedać mi swoje dusze nieśmiertelne. Na odchodne dodali, że w Sandomierzu im nie uwierzą.

Civigraf.

Z czasem wprowadziłem dodatkową opcję. Przed podpisaniem cyrografu osoby musiały napisać civigraf. W civigrafie zadawałem różne pytania dotyczące życie osobistego, nazwisko mamy, marzenia, wierzenia i ich zdanie na różne duchowe interesujące mnie tematy. Zacząłem też nagrywać ich wypowiedzi.

Dżery żałuje, że duszę sprzedał.

Dżery był handlarzem staroci i skupiał wokół siebie podejrzane towarzystwo. Takich spotkać wieczorem na ulicy to jest pech. Handlował zazwyczaj tylko w sabaty, w te dni bowiem większy był ruch. Na propozycję sprzedaży duszy przystał. Cyrograf spisaliśmy i interes ubiliśmy, ale za jakiś czas przysłał do mnie posłańca, że chce koniecznie duszę odkupić. Że zapłaci mi kilka tysięcy.
Nie zgodziłem się jednak na propozycje i dokupiłem też duszę posłańca. Niektórzy mówili mi później, że żałują, że sprzedali mi swoje dusze, ale niewiele takich osób było, a zdarzało się, że osoby zmieniały zdanie w tym temacie. Na przykład bezdomny Sławek najpierw twierdził, że żałuje, że sprzedał duszę, ale potem zmienił zdanie i zawsze jak mnie widział sprawiał wrażenie zadowolonego. Często był też w grupie bezdomnych lumpów, którzy pomagali mi się rozpakować i spakować po pracy. Od czasu do czasu przyprowadzali mi też kogoś chętnego do sprzedaży duszy nieśmiertelnej.

Ateiści bez podstępu.

Edin pochodzi z Bałkanów, ale mieszka w Polsce. Znam go być może od kilkudziesięciu lat z giełd płytowych. Przywoził mi płyty zespołu Bielo Dugme i inne bałkańskie. Kiedy spytałem go, czy sprzeda mi swoją duszę nieśmiertelną powiedział – Ha! Duszy nieśmiertelnej nie ma – jestem ateistą. I podpisał cyrograf. Przyprowadził też za jakiś czas swoją córkę i ona też duszę swoją mi sprzedała. Riszard jest Anglikiem nie mówił po Polsku. Uczył w Polsce Angielskiego poza tym jest muzykiem. Jego dziewczyna Ania, po Polsku i Angielsku dobrze mówiła. Riszard powiedział, że nie wierzy w nieśmiertelną duszę i może mi ją sprzedać. Podpisaliśmy cyrograf i spytałem Anię, czy ona mi duszę sprzeda, ale nie chciała, dopiero kiedy uświadomiłem jej że po śmierci dusza Riszarda będzie ze mną a jej nie wiadomo gdzie również mi swą duszę nieśmiertelną sprzedała.

Bezdomne lumpy.

Bezdomne lumpy, tak nazywała się grupa, która w tamtym czasie terroryzowała Kazimierz. Sami siebie tak nazywali. Prowadzili romantyczne pełne przygód życie. Kradli, dokonywali rozbojów i wędkowali. Wędkowaniem nazywali żebranie. Byli też patriotami. Kiedy było święto 3 Maja chodzili ulicami Kazimierza z biało czerwoną flagą i jeżeli mnie pamięć nie myli to śpiewali być może patriotyczne pieśni. Oczywiście byli mocno wstawieni. Umawiałem się też z nimi na sesje zdjęciowe. Bywałem też w ich melinach. Kiedyś Tomek przyszedł i powiedział, że szkoda, że mnie nie było, bo Jacek tak uderzył Żanetę, że aż jej oko wyskoczyło, ale na pogotowiu udało się je upchać z powrotem. Żanetę, dopadło też większe nieszczęście. Sławek opowiedział, że szli do jadłodajni, pomiędzy samochodami, kiedy nagle nadjechał motor, potrącił ją tak, że wpadła pod autobus, który przejechał jej nogę. Podobno pełno krwi było na ulicy i tak Żaneta straciła nogę. Jakiś czas po tym, moja żona Ewa powiedziała, że słyszała w tramwaju dwóch kloszardów jak rozmawiali z sobą o kobietach. Jeden spytał drugiego, czy spał kiedyś z kobietą. Zapytany odpowiedział, że tak, że spał z Żanetą kiedy jeszcze miała nogę. Piszę to po to by uświadomić czytelnikom, że świat ludzi bezdomnych trochę poznałem. Poznałem niejeden życiorys, niejedną historię i coś niecoś o bezdomności nawet najbardziej zdegenerowanych kloszardów wiem.
Wiem też, że nie każdy bezdomny jest zdegenerowanym człowiekiem. Kupował u mnie płyty pewien młodzieniec. Pewnego dnia po latach nieobecności odwiedził mnie na giełdzie. Powiedział, że trafił do przytułku dla bezdomnych. Zmarła mu babcia i musiał się od niej wyprowadzić. Miał też problemy z pracą, bo zakład gdzie pracował podupadł. Jedno co było charakterystyczne to to, że był schludny i pachnący. Nie wiem co się z nim stało, ale wiem, że wielu bezdomnych nie chce korzystać z przytułków, dlatego, że jest tam wymóg trzeźwości, co im nie pasuje. Oni chcą prowadzić romantyczne życie. Pić, ćpać, kraść, żebrać, dyskutować na poważne tematy.

Raj na ziemi.

Najszanowniejsi państwo Artur i Iwona są małżeństwem bezdomnych lumpów. Najszanowniejsza pani Cecylia Malik nakręciła film o nich zatytułowany Raj na ziemi. Najszanowniejsza pani Iwona jak się napije robi się nerwowa. Może zwyzywać człowieka wulgarnymi słowami, może opluć a nawet uderzyć, a pijana jest często. Najszanowniejszy pan Artur też zazwyczaj jest pijany i na dodatek ma tendencje do głupiej gadaniny, ale uważa siebie za mądrego człowieka. Jak piętnuję jego głupotę, to zazwyczaj mówi – pan chce by ktoś pana zabił lub coś w tym stylu. Oprócz tego pan Artur jest złodziejem. Siedział już w więzieniu podobnie jak pani Iwona. Czasami od niego cuchnie jak od biblijnego chrześcijanina. Kiedyś powiedzieli mi, że zrobiono im badania i, że mają chyba wszystkie możliwe choroby. U zapuszczonych ludzi bezdomnych taki stan zdrowia bywa standardem. Miejsca, w których przebywają to potencjalne źródła zagrożenia epidemicznego. Zazwyczaj miejsca, w których przebywają cuchną i nieestetycznie wyglądają, ale w Krakowie największym zagrożeniem stają się bezdomne lumpy wtedy kiedy staje się zimniej, pada deszcz czy śnieg. Zazwyczaj stają się oni podróżnikami. Można ich spotkać w autobusach, tramwajach. Czasami ich nie widać, ale już przy wejściu do środka transportu fetor alarmuje nas, że coś jest na rzeczy. Czasami kiedy już ich nie ma fetor pozostaje. Można natrafić na zasikane siedzenie lub inne pozostawione przez kloszardów atrakcje. Zauważyłem też, że mają oni nadzwyczajne przywileje niedostępne dla zwykłych ludzi, mianowicie cieszą się immunitetem – kontrolerzy biletów zdają się ich nie dostrzegać. Gdziekolwiek się pojawiają, pojawia się zagrożenie zdrowia fizycznego, a jak się odzywają to może być też zagrożone zdrowie psychiczne. Bardzo proszę zapoznajmy się z kilkoma sprawozdaniami dotyczącymi kloszardów lub alkoholików:

„Mężczyzna, który swego czasu nocował w starym samochodzie na podwórku przy jednej z kamienic w Strzelcach Opolskich, choruje na prątkującą gruźlicę. Prawo zezwala w takim przypadku na przymusowe leczenie, ale to niełatwe do realizacji. Mężczyzna nie chce się leczyć. Chorobę odkrył lekarz, gdy mężczyzna przebywał w areszcie. Wyszedł zanim trafił na leczenie.”

„Od około miesiąca, praktycznie codziennie, zastajemy na klatce schodowej bezdomnego mężczyznę, który prawdopodobnie wpuszczany jest przez osoby wychodzące z budynku nie zainteresowane utrzymaniem porządku i bezpieczeństwa na klatce. Osoba ta zazwyczaj nocuje przy schodach obok wejść do pomieszczeń piwnicznych i wózkarni. Raz zastałem go śpiącego na moim półpiętrze, gdzie wykorzystał do spania moją wycieraczkę spod drzwi. Na klatce schodowej, szczególnie pod skrzynką pocztową, osobnik ten załatwia swoje potrzeby fizjologiczne, czego byłem dwukrotnie świadkiem. Na klatce stale śmierdzi. Odór przenika do mieszkań. Dzieci i kobiety boją się przechodzić obok tego osobnika. Zazwyczaj jest nietrzeźwy lub czymś odurzony. Wielokrotnie wypraszaliśmy tego Pana z klatki schodowej wskazując mu na możliwość korzystania z noclegowni. Kilkakrotnie mężczyzna ten był wyprowadzany z budynku przez wezwanych funkcjonariuszy Policji, przy czym zaraz wracał. Chcę zaznaczyć, iż zainteresowani lokatorzy boją się stanowczej reakcji, ponieważ mężczyzna ma przy sobie nóż, którego używa do pokarmów, a ponadto zachowuje się agresywnie usiłując wejść na klatkę schodową i wyważając kraty wejściowe do lokalnych śmietników. Czujemy się bezradni w tej sprawie.”

„Śmietnik i popijawy przy ul. Włosienniczej. Mieszkańcy żądają częstszych kontroli
Mieszkańcy mają dość libacji alkoholowych, które często odbywają się na terenie nieistniejącego przedszkola przy ul. Włosienniczej. - To teren po byłym przedszkolu przy ul. Włosienniczej - wskazuje teren alkoholowych libacji jeden z okolicznych mieszkańców. - Tam młodzież szkolna zrobiła sobie melinę. Zdarzało się, że uczniowie byli tak pijani, że karetki po nich przyjeżdżały. Takie libację są tam na porządku dziennym. Teren, uwieczniony przez internautę, przypomina wysypisko śmieci. Uczestnicy imprez znoszą tam kanapy czy inne stare meble. Wysiadują godzinami, piją alkohol i śmiecą. - Dlaczego straż miejska się tam nie pojawia? - pyta mieszkaniec.
- Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń - odpowiada Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. Mieszkańcy twierdzą, że temat zaśmiecania terenu przy ul. Włosienniczej był służbom sygnalizowany. - W sobotę ktoś pobił tam mężczyznę, który wracał z działki - opowiada. - Dzicz i tyle. Wiem, że były też skargi na patologię, która przesiaduje nocami na ławce przy wodospadzie. Ludzie mówili, że rozmawiali ze strażnikami.”

„Kartony, używane rzeczy, poduszki, puszki po alkoholu, a nawet resztki jedzenia - to wszystko strażnicy miejscy znaleźli na placu zabaw w Parku Gagarina na poznańskich Winogradach.
Urzędnicy mają zagwozdkę, jak pozbyć się z tramwajów i autobusów bezdomnych, którzy czują się w tych wozach niczym w schronisku na kółkach. Ba, znacznie lepiej niż w schronisku, bo w schronisku trzeba być całkiem trzeźwy i względnie czysty, podczas gdy w autobusie i tramwaju nic nie trzeba.”

„Nowoczesna winda na rogu ul. Lubicz i Westerplatte miała zwozić osoby, które mają problemy z poruszaniem się do przejścia przy Dworcu Głównym. Niestety dziś pełni przede wszystkim funkcję sypialni i toalety dla bezdomnych. Innych użytkowników odstrasza już sam jej wygląd. Wcześniej winda była regularnie demolowana. Na samym dworcu jedną windę trzeba było odkazić, bo bezdomni załatwiali w niej potrzeby fizjologiczne.”

„Bezdomni co noc koczują w szpitalu w Stargardzie - to sygnały które napływają do nas od naszych słuchaczy. Z prośbą o interwencję odezwała się do nas pani Danuta - która pojechała do szpitala ze swoim synem. Jak opisuje sytuację nasza słuchaczka, tuż pod schodami przy oddziale dziecięcym koczowała grupa bezdomnych, która na dodatek poważnie zanieczyściła część oddziału.”

„Policjanci pucujący zarzygany radiowóz, ratownik medyczny obezwładniający agresywnego pacjenta zionącego denaturatem. Taki obrazek to niemal codzienność - tylko w poniedziałek w tarnobrzeskim pogotowiu gościło trzech "zebranych na mieście" jegomości. Ci z wczorajszego dnia to prawdziwi rekordziści - jeden z nich miał 4, kolejny 5 promili alkoholu w organizmie…
Zazwyczaj to te same, czerwone z przepicia twarze. Odór zdradza, że zamiast na mydło delikwent wydał pieniądze na alkohol. Leżał na trawniku, ktoś powiadomił policję, funkcjonariusze - dyspozytora pogotowia ratunkowego. Bo to człowiek. Tak jest w każdym mieście.”

„Na kaliskich Plantach, w sercu miasta, bezdomni urządzili sobie noclegownię na świeżym powietrzu. We wnęce budynku, w którym mieści się sklep z używaną odzieżą oraz toalety publiczne, śpią, piją alkohol, a nawet uprawiają seks.”

„Pijani mężczyźni, awanturowali się w sklepie, krzyczeli, że są zakażeni koronawirusem, a jeden z nich opluł kasjerkę sklepu. Obaj zostali zatrzymani przez policję i usłyszą co najmniej kilka zarzutów. Do zdarzenia doszło w jednym ze sklepów w centrum Poznania.
Na nagraniu, które pojawiło się w internecie widać policjantów w kombinezonach ochronnych, którzy wyprowadzają dwóch mężczyzn ze sklepu, a następnie skuwają ich na ziemi. Do zdarzenia doszło w jednym z poznańskich sklepów kilka dni temu. Na miejsce pojechali policjanci ubrani w specjalne, ochronne kombinezony. - Mężczyźni zostali zatrzymani. Okazało się, że byli pod wpływem alkoholu. Trafili na izbę wytrzeźwień. Na razie gromadzimy cały materiał i postawimy im zarzuty. Na pewno usłyszą zarzut gróźb karalnych, a do tego dojdą także inne - mówi Andrzej Borowiak.”

„Bezdomny z Kobylina uciekł ze szpitala zakaźnego
Mężczyzna nawiał ze szpitala zakaźnego w Poznaniu, przy ul. Szwajcarskiej. Ostatnio przebywał w Gostyniu, gdzie w nocy na tamtejszy SOR, odtransportowali go miejscowi policjanci. Teraz mężczyzna czeka na wynik testu na obecność koronawirusa.
Pochodzący z Kobylina bezdomny mężczyzna, w ostatnim czasie przebywał w Gostyniu, a wcześniej we Wrocławniu. Dyżurny policji otrzymał około godz. 21.00 (we wtorek - przyp. red.) zgłoszenie z prośbą o interwencję w stosunku do osoby bezdomnej. Zgłaszający informował, że mężczyzna leży na klatce schodowej w bloku, na jednym z gostyńskich osiedli. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu, kaszlał, miał podwyższoną temperaturę, więc został przewieziony przez policję do szpitala im. J. Strusia w Poznaniu, celem wykonania dalszych badań - poinformował Sebastian Myszkiewicz, oficer prasowy KPP w Gostyniu. Bezdomny mężczyzna na SOR poznańskiego szpitala przy ul. Szwajcarskiej, miał trafić dziś po północy. Był pod wpływem alkoholu. Miał podwyższoną temperaturę. Mężczyzna od czasu do czasu opuszczał budynek "na papierosa", by po chwili wrócić do niego. Jednak z jednej z takich „wycieczek”, po wykonaniu badania rentgenowskiego, nie wrócił już do lecznicy. O zajściu niezwłocznie poinformowano policję, która przyjechała na miejsce zdarzenia. Policjanci sprawdzili monitoring, przystąpili do poszukiwań mężczyzny. Mamy informację z Poznania, że kilka minut po godzinie 13.00, bezdomny został zatrzymany, poszukiwania odwołano - informuje oficer prasowy KPP w Gostyniu. Obecnie trwa oczekiwanie na wynik badania mężczyzny, w kierunku koronawirusa, który - jak podają poznańscy lekarze - powinien być znany w godzinach wieczornych.”


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 29 mar 2020, 0:39 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, widzę, że potrzeba było epidemii koronawirusa, by odpowiednie służby zaczęły poważniej problem zagrożenia związanego z ludźmi bezdomnymi dostrzegać. Jak do tej pory pomimo dużego zagrożenia ze strony tej grupy problem był bagatelizowany i z roku na rok bezdomnych przybywało. Jak na razie największym echem odbiło się w mediach stworzenie portalu internetowego dla osób potrzebujących pomocy społecznej w tym ludzi bezdomnych:

„Ministerstwo Pracy wydało 49 mln złotych na stworzenie portalu dla osób potrzebujących pomocy społecznej, w tym bezdomnych. Serwis Emp@tia oferuje m.in. możliwość składania elektronicznych wniosków, ale jest ona dostępna jedynie dla tych internautów, którzy posiadają podpis elektroniczny lub zaufany profil na platformie ePUAP. „Dziennik Gazeta Prawna” ustalił, że w ciągu czterech miesięcy przesłano zaledwie kilkadziesiąt wniosków, co raczej nie dziwi. Wszak bezdomni i inne osoby potrzebujące pomocy społecznej mają często utrudniony dostęp do internetu… „Dziennik Gazeta Prawna” dowiedział się, że utrzymanie serwisu Emp@tia będzie kosztowało 2 mln złotych rocznie. Pokaźną kwotę – 49 mln zł – wydano także na budowę portalu, który docelowo ma być internetową platformą dla potrzebujących oraz obsługujących ich urzędników.”

Zajrzałem na tę stronę i czegoś nie rozumiem. Podobną stronę można by zamówić za około tysiąc złotych i prowadzenie takiej strony mogłoby kosztować podobną kwotę – piszę o stronie prywatnej, a w przypadku strony państwowej stronę taką mogły by założyć i prowadzić żołnierze odpowiedzialni za bezpieczeństwo sieci internetowej naszego kraju w ramach pensji.
Strona powstała, jeżeli doniesienie jest prawdziwe to miliony naszych pieniędzy przeznaczanych jest na omawianą stronę a ludzi bezdomnych przybywa. W Krakowie można ich było spotkać zwłaszcza na uczęszczanych przez turystów miejscach, oraz przy niektórych pętlach tramwajowych. Gdy robi się zimniej tłoczniej robi się w środkach komunikacji miejskiej:

„Nasz Czytelnik prosi o interwencję w sprawie bezdomnych, którzy piją alkohol oraz śpią na ławkach i zieleńcach w okolicy Plant. - Spacerując po tamtejszych alejkach, trudno znaleźć miejsce, gdzie nie byłoby bezdomnych - mówi pan Damian. - Dodatkowo osoby te pozostawiają po sobie śmieci. Dlaczego straż miejska nie reaguje? Wczesnym rankiem Planty wyglądają jak po wielkiej zabawie. Z koszy wylewają się śmieci a na ławkach śpią bezdomni i imprezowicze. Urzędnicy nie widzą problemu.”

Sprawę poważniej potraktował krakowski radny, najszanowniejszy pan Łukasz Wantoch, ale wylała się na niego fala krytyki. Okazało się, że bezdomne lumpy mają licznych adwokatów.
Rzeczą oczywistą wydaje się to, że utrzymywaniem takiego stanu rzeczy wydaje się być branża pogrzebowa. Kloszardzi żyją intensywnie, w zamian umierają młodo. Kiedy po kilku latach odwiedziłem znajomych dowiedziałem się, że Kasia, królowa Kazimierza nie żyje, druga Kasie siostra Tomka nie żyje, Tomek też nie żyje. Sławkowi nogę obcięli...
Wszystko to były osoby w miarę młode, w kwiecie wieku. Miejsca na ławkach nie pozostały puste. Wygląda, że na jedno miejsce na miejskiej ławce czeka w kolejce kilku bezdomnych lumpów.
Zmarłe lumpy zazwyczaj w naszym kraju trafiają na cmentarz:

„GDY ZMARŁEGO NIKT NIE ŻEGNA
Jeżeli pożegnanie zmarłego - traktowane jako obowiązek moralny czy też religijny, zwykle wynikający z więzi, jakie uda się w trakcie życia stworzyć z człowiekiem - spoczywa na najbliższych lub przyjaciołach, to co dzieje się z ludźmi samotnymi, bezdomnymi, tymi, którzy odchodzą w ośrodkach pomocy społecznej, na ławkach i w pustostanach?”

Bywa, że przed śmiercią wyrażą wolę jak mają być pochowani. Pijacki bard, najszanowniejszy pan
Stanisław Grzesiuk wyśpiewał swe życzenia:

Komu dzwonią , temu dzwonią,
mnie nie dzwoni żaden dzwon,
bo takiemu pijakowi,
jakie życie , taki zgon, zgon, zgon ta ra ra
bo takiemu pijakowi,
jakie życie , taki zgon, zgon, zgon

Księdza do mnie nie wołajcie,
niech nie robi zbędnych szop,
tylko ty mi przyjacielu,
spirytusem głowę skrop, skrop, skrop ta ra ra
tylko ty mi przyjacielu,
spirytusem głowę skrop, skrop, skrop

W piwnicy mnie pochowajcie,
w piwnicy mi kopcie grób
i głowę mi obracajcie,
tam gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt ta ra ra
i głowę mi obracajcie,
tam gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt

W jedną rękę kielich dajcie,
w drugą rękę wina dzban
i nade mną zaśpiewajcie:
umarł pijak ale pan, pan, pan ta ra ra
i nade mną zaśpiewajcie:
umarł pijak ale pan, pan, pan

By być tak pochowanym, trzeba być bogatym pijakiem. Mieć dostatecznie dużo majątku. Zwykły menel zazwyczaj taką możliwością nie dysponuje:

„Ksiądz i urzędnik - jedyni uczestnicy pogrzebu
Pracownik socjalny, który prowadzi sprawę pochówku zwłok na koszt gminy, ma obowiązek uczestniczenia w pogrzebie. Pochówek jest organizowany w obrządku, którym jest znane wyznanie zmarłego. W przypadku osób wyznania katolickiego, ceremonia pogrzebowa obejmuje mszę w kaplicy cmentarnej (jeżeli w ceremonii uczestniczy rodzina lub znajomi zmarłego) oraz odprowadzenie do grobu. Ceremonia pogrzebowa osób innych wyznań jest organizowana w kaplicy ekumenicznej lub od bramy cmentarza. W przypadku osób, które zadeklarowały przed śmiercią, że są niewierzące, ceremonię pogrzebową prowadzi pracownik Urzędu Miasta Krakowa.
Miejsce spoczynku osób o nieustalonej tożsamości odwiedzają już tylko zatrudnione przez MOPS osoby do obsługi i porządkowania grobów.”

Z powyższego artykułu możemy wyłuskać kolejnych beneficjentów czerpiących zyski z krótkiego, romantycznego życia kloszardów. Należą do nich urzędnicy państwowi i być może księża. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo orientuje się najszanowniejszy pan prezydent, czy księża biorą jakieś pieniądze od pogrzebów ludzi bezdomnych, a jeżeli tak, to kto za to płaci?
Swoją drogą, to obecność chrześcijańskich kapłanów na uroczystościach pogrzebowych jest zaparciem się podstawowych idei chrześcijańskich. Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nazwał umarłymi ludzi przejmujących się pogrzebami nawet swoich najbliższych:

Mateusza 8:21, 22
Wtedy inny spośród uczniów rzekł do niego: „Panie, pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mego ojca”. Jezus rzekł do niego: „Stale chodź za mną, a niech umarli grzebią swych umarłych”.

Bycie chrześcijaninem to ewangelizacja świata, przestrzeganie przykazań, a do chrześcijańskich praw należy nie interesowanie się fizycznie zmarłymi, którym już nie sposób pomóc, na rzecz pomocy ludziom martwym duchowo. Temat ten szerzej omówiłem w 78 liście zatytułowanym - Cmentarze, trupy i Izraelici, ostateczne rozstrzygnięcie! Dziś można by chrześcijan biorących w pogrzebach nazwać zombiakami. W Biblii wystosowano do nich zachętę:

Efezjan 5:14
„Przebudź się, śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”.

Analizując Biblię można dojść do wniosków, że kapłani chrześcijańscy biorący udział w ceremoniach pogrzebowych zapierają się w sposób jawny nauk najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) tym samym zaliczając się do żywych trupów. Zastanawiam się dlaczego to robią? Mogą na przykład nie znać tych nauk. Mogą je jednak znać i lekceważyć z chęci zysku. Niektórzy kapłani decydują się nawet na złodziejskie etaty. Temat ten rozwinąłem w 37 liście otwartym zatytułowanym - Złodziejskie etaty księży.
Pod pozorowaną opieką nad ludźmi bezdomnymi może się też kryć przejęcia ich ruchomości.
Najszanowniejszy pan zakonnik Tadeusz Rydzyk opowiedział historię dwóch samochodów, które należały do nieżyjącego już bezdomnego:

„Ten samochód dostaliśmy, nie wiecie o tym, od bezdomnego - Tak, dwa samochody dostaliśmy. Przyjechał bezdomny i dał nam dwa samochody. Pan Stanisław z Warszawy, niestety zmarł. – mówił redemptorysta na antenie Telewizji Trwam.”

Ciekawą obronę bezdomnych lumpów znalazłem na stronie Klubu Jagiellońskiego:

„Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy republikańskim i niepartyjnym stowarzyszeniem, które próbuje oddziaływać na politykę w duchu troski o dobro wspólne.
Piszemy pogłębione artykuły o polityce, gospodarce, historii i kulturze. Formułujemy obywatelskie postulaty zmian i wysyłamy petycje do władz. Publikujemy komentarze ekspertów i tematyczne raporty. Działamy w całej Polsce.”

Tak na tej stronie broni się ludzi z marginesu społecznego. Bardzo proszę przeczytajmy uważnie całą argumentację, której celem jest to by bezdomne lumpy mogły spokojnie miasto terroryzować:

„Brzydko pachniesz w tramwaju? Won z mojego miasta!” – zdaje się mówić krakowski radny Łukasz Wantuch. (…) Próba wypchnięcia bezdomnych ze Starego Miasta to kolejny krok w stronę przemiany Krakowa w miasto-atrapę dla turystów. (…) Świat radnego miasta Krakowa Łukasza Wantucha jest prosty, łatwy i przyjemny. Jak zlikwidować problem bezdomności? Usunąć samych bezdomnych z pola widzenia! Jego pomysły są nie tylko głupie i szkodliwe, ale wręcz budzą moralną odrazę. Wymagają natychmiastowego wyrzucenia do kosza z trzech zasadniczych powodów. Po pierwsze, podważają uniwersalną godność człowieka. Po drugie, uderzają w zasadę społecznej solidarności. Po trzecie wreszcie, utrwalają szkodliwą wizję Krakowa jako turystycznej atrapy. Przyjrzymy się propozycjom kontrowersyjnego radnego. Pomysł pierwszy: na terenie krakowskich Plant, Błoń oraz parków Jordana i Bednarskiego zakazać rozdawania żywności bez zgody administratora terenu, spania na ławkach lub trawnikach, żebrania oraz oddawania moczu. Druga uchwała ma nakładać na bezdomnych wymóg poświadczonego prawnie wykonywania prac społecznych na rzecz miasta, jeśli chcą otrzymywać jedzenie od organizacji pomocowych.
Wizja Wantucha jest nie do pogodzenia z – wydawałoby się powszechnie akceptowaną w polskiej kulturze – koncepcją uniwersalnej godności człowieka, niezależnej od spełniania jakichś arbitralnych warunków do bycia w pełni „człowieczym” człowiekiem. Tymczasem radny proponuje nam autorską wizję homo aestheticusa – człowieka estetycznego, który dla pełni człowieczeństwa musi mieć nienaganny strój, odpowiednie perfumy i świeżo wymyte ręce.
Tak jak strefy parkowania mają ograniczać ilość samochodów w centrum, a stworzenie z Rynku Głównego parku kulturowego było narzędziem walki z „reklamozą”, tak pomysł Wantucha ma eliminować z krakowskiego centrum „śmierdzących żuli”, kolejny element psujący nam idealnie pocztówkowy krajobraz Starego Miasta. To nie ma nic wspólnego z podmiotowym traktowaniem drugiego człowieka. Zamknięcie oczu na godność bezdomnego sprawia, że zaczynamy go traktować jak uciążliwy, brzydki przedmiot. „Brzydko pachniesz w tramwaju? Won z mojego miasta!” – zdaje się mówić krakowski radny. (…) Propozycja uchwał Wantucha uderza też w zasadę społecznej solidarności. Tak, możemy się wkurzać na natarczywość bezdomnych, spożywanie przez nich alkoholu na ławkach i w tramwajach, oddawanie moczu w krzakach na Plantach. Rzecz jednak w tym, że próba usunięcia ich z naszego pola widzenia nic nie zmieni. To, co proponuje radny to zabawa w gettoizację. Czekam tylko jeszcze na koncepcję budowy podmiejskich slumsów dla „żulostwa” i cyk – temat zostanie odhaczony.
Czy nam się to podoba czy nie, bezdomni będą nam towarzyszyli zawsze. Taki jest po prostu człowiek i tak może potoczyć się jego życie, że nie każdego stać będzie na nowe mieszkanie na kredyt. Często nie jest to wcale wina ich nieróbstwa i bezproduktywności (vide argument Wantucha z wymogu prac społecznych), lecz problemów zdrowotnych, śmierci bliskich, problemów psychicznych etc. Istnieje całe spektrum przyczyn, z powodu których ludzie trafiają na ulicę. Każdy przypadek to osobna, tragiczna często historia, a nie kolejna kopia „leniwego pijaczka-darmozjada”.
Próba tworzenia osobnych dzielnic dla „ładnych ludzi” i wykopania tych „brzydkich” gdzieś na margines to okłamywanie samych siebie. To tworzenie antropologicznej fikcji, że każdy człowiek to człowiek sukcesu. Nigdy tak nie było, nie jest i nigdy nie będzie. Propozycje radnego Wantucha, przypominające „społeczną eugenikę”, niczego w tym względzie nie zmienią.
I wreszcie sprawa ostatnia – o co tak naprawdę toczy się tutaj gra? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. W tym przypadku o funty, euro i dolary od turystów. O miasto dla bogatych emerytów z Włoch i zorganizowanych grup z Wysp Brytyjskich spędzających czas w modelu osiem browarów – gentelman’s club – wóda dla pełnego upodlenia.
Proces „turystyfikacji” centrum Krakowa postępuje od lat. Dzisiaj Rynek Główny to już tylko restauracje, bary, knajpy, lodziarnie, pizzerie, KFC, Starbucksy, kluby ze striptizem, stoiska z tandetnymi pamiątkami, Carrefoury otwarte 24h/dobę i tym podobne wynalazki dla turystów z całego świata. Kolejne kamienice zamieniają się w lokale do wynajęcia za pośrednictwem Airbnb, liczba mieszkańców Starego Miasta spada regularnie. Zostają tylko melexy i bryczki.
Propozycje Wantucha to dalsze umacnianie tego modelu. Skoro Rynek Główny to atrapa, widokówka, pastelowa kolorowanka dla turystów, , to ci nieestetyczni bezdomni psują nam idealnie skrojony wizerunek. A tutaj trzeba przecież obracać forsą, moi drodzy!
Na koniec proponuję radnemu Wantuchowi mały eksperyment. Niech wybierze się w którąś piątkową noc, około godziny 1.00 na ulicę Szewską (dla czytelników spoza Krakowa – to jedna z głównych ulic w centrum, rzut beretem od Sukiennic i pomnika Mickiewicza). Wtedy dopiero zobaczy tych swoich znienawidzonych „żuli”.
Całą masę „żulostwa”: w rozchełstanych koszulach z Zary, w obcisłych miniówkach, z rozmazanym makijażem. Krawężniki zarzygane mieszanką wódki cranberry i whisky z colą, chodniki usłane ciałami pijanych do nieprzytomności gości okolicznych barów. Wreszcie wejdą oni – cali w białych koszulkach polo, dumni Synowie Albionu po dwunastu browarach i dwóch wizytach w klubach go-go.
I tak to się kręci od wielu lat, sam obserwuję to od 2011 r. Rozumiem, że oni wszyscy są w porządku? W końcu każdy taki shot wódki to 8 zł, a piwo z sokiem – 12. No, a tych 30 bezdomnych to, co? Żuberek za 2,5 zł?
PS Numer konta: 40 1600 (...) 0001; Bank BGŻ BNP Paribas S.A.; Tytuł przelewu: Darowizna; Dane do przelewu: Fundacja Zupa.”

Wygląda na to, że w Krakowie istnieje silne lobby intelektualistów, któremu bardzo zależy na tym by nic się w kwestii bezdomności nie zmieniło. W artykule padają słowa:

„I wreszcie sprawa ostatnia – o co tak naprawdę toczy się tutaj gra? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy bardzo proszę zwróćmy uwagę na postscriptum. Wygląda na to, że najbardziej zainteresowana jest obecnością kloszardów w przestrzeni publicznej 'Fundacja Zupa'. Niby chcą coś fundować, ale zamiast prośby o podawanie numerów kont, na które fundator będzie przelewał pieniądze osobom, którym brakuje na zupę, podano numer konta z prośbą o darowiznę.
Bardzo proszę dowiedzmy się coś więcej o tej 'fundacji':

„Skład osobowy Fundacji:
Piotr Żyłka – prezes Zarządu Fundacji
Natalia Rutkowska – członek Rady
Katarzyna Cholewa – członek Rady
Ewelina Zwierz – członek Rady
Fundacja Zupa jest organizacją non-profit, istnieje od października 2018 (?!) roku. Jej założycielami były osoby zaangażowane w inicjatywę Zupa na Plantach, mającą na celu coniedzielne spotkania z bezdomnymi.
Fundacja ZUPA
ul. Celna 5 , 30-507 Kraków
Biuro Fundacji ZUPA:
ul. Basztowa 4/4, 31-134 Kraków
Agnieszka Dziekan – koordynatorka biura Fundacji
Małe kroki – od nich zaczynają się wielkie rzeczy.
Od tego, że ktoś mieszkający w pustostanie, bez możliwości wykąpania się czy skorzystania z pralki, w czystym, świeżym ubraniu przyjdzie na rozmowę kwalifikacyjną o pracę. (...)
Gotujemy zupę. Od gara zupy w zimie się zaczęło, bo bezdomnym w zimie potrzeba ciepła. Nad talerzem zupy zaczęły rodzić się relacje między domnymi a bezdomnymi i w rozmowach pojawiła się większa otwartość i dzielenie problemami oraz potrzebami. Potrzeby osób w kryzysie są takie, jak każdego z nas. Dlatego oprócz zapewnienia ciepłego posiłku, dbamy o to, żeby mieli czyste i ciepłe ubrania, środki czystości. (…)
Cierpliwie wysłuchujemy historii osób, które zwracają się do nas z potrzebami. Zapisujemy je, a potem, w miarę możliwości, dzielimy się tym, co dostajemy od darczyńców.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, by wysłuchać bezdomnych lumpów trzeba mieć cierpliwość, bo oni zazwyczaj w przeciwieństwie do zapracowanych ludzi bezdomnych i domnych czasu mają w nadmiarze. Zauważyłem, też, że bezdomne lumpy co jakiś czas są wystrojeni jakby wyszli z salonu mód, w eleganckie, schludne i porządne stroje. Pracującego bezdomnego zazwyczaj nie stać na takie luksusy. Zauważyłem też, że kloszardzi zazwyczaj też nie mają najmniejszego szacunku zarówno dla osób im udzielającym pomocy jak i dla rzeczy, które otrzymują. Zazwyczaj w kilka tygodni eleganckie jeszcze niedawno ubrania zaczynają przypominać obraz nędzy i rozpaczy. Poplamione, poślinione, pokrwawione, pospermione, podarte, zawszone, nadają się tylko do utylizacji i lepiej ich rękoma nie dotykać bo istnieje obawa, że się zarazimy.
Dokarmiając i przyodziewając bezdomne lumpy możemy zaszkodzić im i sobie. Możemy stać się współuczestnikami ich przestępstw. Pomaganie kloszardom w ten sposób przyrównał bym do gaszenia pożaru benzyną. Do takich działań skłonne mogą być osoby nieświadome życia, myślące, że każda ciecz ogień ugasi. Sprawa każdej 'fundacji' żebrzącej o pieniądze jest wielce podejrzana i myślę, że powinna zostać prześwietlona przez odpowiednie służby. Temat 'fundacji' rozwinąłem w 61 liście otwartym zatytułowanym - Fundacje - filantropi, żebracy, złodzieje i bandyci.
Zapoznał się z nim najszanowniejszy pan prezydent?

Bardzo proszę powróćmy myślami do osób bezdomnych, którzy w czasach ograniczenia wyjść z domu zazwyczaj się nie mogą dostosować do nowej sytuacji. Temat bezdomnośco poruszył najszanowniejszy pan Paweł Ilecki:

„Bezdomność w obliczu koronawirusa. To jeszcze większe wykluczenie
- Całe społeczeństwo zapakowało się na Arkę Noego, a bezdomne osoby zostały. Bo gdzie mają pójść? Jest to moment kolejnego zagubienia, deprywacji społecznej i psychicznej - mówi Paweł Ilecki, doktorant Uniwersytetu Warszawskiego, który sam (…) mierzy się z problemem bezdomności. "Zostań w domu" to hasło, które wielokrotnie słyszał każdy z nas. Ale co zrobić, jeśli tego domu się nie ma? Tak jest w przypadku osób bezdomnych, które również muszą odnaleźć się w tej zupełnie nowej, trudnej sytuacji społecznej. Okazuje się, że nie są w stanie przestrzegać rządowych zaleceń dotyczących izolacji i zachowania dystansu społecznego.
Nowe realia bezdomności - zamknięto jadłodajnie, łaźnie, noclegownie.
Osoby bezdomne, już wcześniej zepchnięte na skraj społeczeństwa, są w coraz gorszej sytuacji. Doszło dodatkowe wykluczenie. Koronawirus odebrał im cząstkę codziennej normalności, rutyny, która pozwalała przetrwać kolejne dni bez dachu nad głową. (…) Bezdomni nie zjedzą już ciepłego dania. Mogą jednak liczyć na paczki żywnościowe składające się z suchego prowiantu. Ale to nie to samo - nie tylko przez typ pożywienia. (…) Do tego przepełnione noclegownie i schroniska, które stoją przed dylematem - czy przyjąć kogoś nowego i narazić przebywające w nich osoby na zarażenie koronawirusem, czy po prostu odmówić - podkreśla Ilecki. - To się odbija na psychice tych osób, czują się jeszcze bardziej opuszczone, odrzucone i napiętnowane. (...)
Jak informuje Paweł Ilecki, w Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej wprowadzono zakaz wychodzenia, a cały budynek podzielono na dwie strefy. W jednej znajdują się osoby należące do grupy podwyższonego ryzyka, a w drugiej osoby pracujące, które muszą wychodzić na zewnątrz. (…) Ogromnym problemem dla osób bezdomnych jest zachowanie jakiejkolwiek higieny. Poza noclegowniami praktycznie nie ma dostępu do kranów, publicznych toalet, o łaźniach nie wspominając. Zamknięte galerie handlowe oraz miejsca, które wcześniej odwiedzali bezdomni, również nie działają. Do tego dochodzi kwestia braku opieki medycznej. (…)
- Gdzie mamy iść, zostać, jeśli tego domu nie mamy. Bezdomni są teraz podwójnie narażeni, bo znajdują się w otwartej przestrzeni społecznej. Chorują, przyszło ochłodzenie. Mają większe trudności z zachowaniem higieny. Na ulicach pustki i nie ma się do kogo zwrócić o pomoc. To wszystko może skończyć się tak, że po prostu będziemy znajdować martwych bezdomnych, którzy zginęli z powodu koronawirusa na ulicach. Albo będą oni ofiarami agresji, wyładowania narastającej w społeczeństwie frustracji, bo są przecież najsłabszymi ogniwami – mówi Ilecki.”

Muszę tutaj napisać, że obecna sytuacja bezdomnych, to wieloletnie zaniedbania zarówno tego jak i poprzednich rządów. Bardzo proszę zapoznajmy się z powodami bezdomności według materiałów rządowych:

rozpad rodziny,
eksmisja,
powrót z zakładu karnego bez możliwości zamieszkania,
brak stałych dochodów,
przemoc w rodzinie,
brak tolerancji społecznej,
uzależnienia,
likwidacja hoteli pracowniczych,
brak dokumentów,
opuszczenie domu dziecka,
powrót ze szpitala psychiatrycznego.

Bardzo proszę zwróćmy uwagę na ostatni punkt – szpitale psychiatryczne. Lata dziecięce i młodzieńcze spędziłem w miasteczku, w którym się mieścił Państwowy Szpital i Ośrodek Rehabilitacyjny dla Nerwowo i Psychicznie Chorych. Miał on 1540 łóżek. Chorzy byli leczeni w 25 oddziałach mieszczących się w oddzielnych budynkach. Mieści się tam i dzisiaj podobna placówka tą różnicą, że kiedyś szpital zajmował duże osiedle, na którym znajdowało się wiele bloków dziś w porównaniu z tamtym szpitalem jest to niewielka placówka. Tymczasem obserwując wielu bezdomnych doszedłem do wniosku, że wymagają oni pilnego leczenie z wielu chorób, nie tylko cielesnych ale również i może przede wszystkim psychicznych:

„Z informacji posiadanych przez organizacje pozarządowe wynika, iż wśród populacji osób bezdomnych wyraźnej zmianie ulega przekrój zawodowy i społeczny. Do placówek dla bezdomnych coraz częściej zgłaszają się osoby posiadające wykształcenie średnie i wyższe. Obniżeniu ulega wiek bezdomnych, w szczególności samotnych matek z dziećmi oraz narkomanów i nosicieli wirusa HIV. (...). „Widzimy wierzchołek góry lodowej. Odsetek osób, które dowiadują się o swoim zakażeniu, powinien spadać po 30 latach epidemii na świecie, a wydaje się, że jesteśmy wciąż w fazie wzrostowej” – uważa dr. Magdalena Ankiersztejn-Bartczak z Fundacji Edukacji Społecznej. „Myślę, że gdybyśmy zaczęli porządnie testować, to skala zachorowań by nas zaskoczyła” – dodaje.”

Pozostawieni w przestrzeni publicznej kloszardzi stanowią zagrożenie epidemiczne czasami nawet nieświadomie. Często zdarza się im mieć pod wpływem alkoholu odmienne stany świadomości i mogą nawet nie pamiętać, że w stanie zamroczenia narkotycznego kogoś zarazili i doprowadzili do zgonu. Za takie zdarzenie przewidziano kary:

Art. 161. § 1. Kto, wiedząc, że jest zarażony wirusem HIV, naraża bezpośrednio inną osobę na takie zarażenie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 3. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego.

Znacznie większym zagrożeniem od HIV-u może być lekceważony syfilis zwany też kiłą lub chorobą chrześcijan. Nadmieniłem o niej w 4 liście zatytułowanym - Hymn narodowy i choroby weneryczne. Warto sprawę nagłośnić, bo z doniesień medialnych wynika, że choroba ta przeżywa renesans w Europie:

„Syfilis atakuje Europę. Rośnie liczba zachorowań na zapomnianą chorobę weneryczną
W 2017 roku w państwach członkowskich UE zgłoszono 33 189 potwierdzonych przypadków kiły (7,1 zachorowań na 100 tys. ludności). Tendencja wzrostowa utrzymuje się od kilku lat. Czy czeka nas epidemia kiły?
Co wywołuje kiłę?
Kiła (Treponema pallidum subspecies palladium) nazywana również syfilisem jest chorobą zakaźną, wywołaną przez bakterię krętka bladego. Krętek blady dostaje się do naszego organizmu przez błony śluzowe a także uszkodzoną skórę. Syfilis jest to choroba weneryczna, przenoszona drogą płciową a także podczas pocałunku.
W początkowym stadium zakażenia kiła przebiega bezobjawowo. Zwykle do zarażenia dochodzi do 4 tygodni po kontakcie płciowym.
Najczęstszymi objawami kiły są :
Owrzodzenie z wydzieliną surowiczą
Powiększenie węzłów chłonnych
Grudkowata wysypka
Zmiany w układzie nerwowym
Jak rozpoznać kiłę Jakie daje objawy
Jak rozpoznać kiłę? Jakie daje objawy?
Zmiana na ciele jest bardzo charakterystyczna, ale często jest mylona przez ludzi z opryszczką. Kiła ma postać płaską ale twardą o charakterystycznym kształcie koła lub owalu. Objawy kiły występują na następujących obszarach naszego ciała:
Narządy płciowe u obu płci
Jama ustna, najbardziej język oraz gardło
Dłonie
Stopy
Okolice ust
Podniebienie
Policzki
Na dłoniach oraz stopach kiła objawia się grudkowatą wysypką o kolorze brązowo-czerwonym . W przypadku jamy ustnej jest to owrzodzenie.
WAŻNE!
Prezerwatywy nie dają 100% ochrony przed zarażeniem, ponieważ owrzodzenia mogą pojawić się w okolicy której prezerwatywa nie obejmuje. Również nie ma zabezpieczenia, jeżeli owrzodzenie występuje w jamie ustnej, podczas pocałunku mamy bezpośredni kontakt z bakterią.
Zwlekanie z wizytą u lekarza jest bardzo niebezpieczne. Czas gra na Twoja niekorzyść! Im szybciej wykonasz test, tym większa szansa na rozpoznanie choroby we wczesnym stadium, i podjęcie odpowiedniego leczenia.”

Oczywiście nie są to wszystkie zagrożenia na jakie narażają normalniejszą część społeczeństwa i tolerowanie takiej sytuacji świadczyć może o bardzo złej woli rządzących.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, czytając rządowy raport dotyczący bezdomności, zauważyłem, że pominięto podstawową przyczynę bezdomności. Mianowicie brak domów. O problemie tym pisałem w 73 liście otwartym zatytułowanym - Armia niebezpiecznych seryjnych morderców wieżowców oraz w 74 liście otwartym zatytułowanym - Konserwatorzy zabytków terroryzujący społeczeństwo. Czytał najszanowniejszy pan prezydent te listy? Jeżeli tak to wdzięczny byłbym za słowa krytyki.

Kolejną przeszkodą w walce z bezdomnością jest złe prawo nie dostosowane do rzeczywistości.
Patologiczne osoby bezdomne stanowią wielkie zagrożenie dla siebie, dla swojego zdrowia fizycznego i psychicznego. Zazwyczaj są to narkomani uzależnieni od alkoholu. Stanowią oni zagrożenie dla siebie jak i ludzi z swojego otoczenia i zazwyczaj problemem nie jest brak domu.
Nawet jak dostają oni normalne mieszkanie, normalny dom, to w krótkim czasie potrafią oni obrócić go w ruinę:

„Zrobili chlew z mieszkań socjalnych! Prezydent oburzony!
Osiedle z mieszkaniami socjalnymi zostało oddane mieszkańcom 4 lata temu. Domki były schludne, w każdym pokoiki, łazienki z natryskiem, wyposażona kuchnia. Przed budynkami przystrzyżony trawnik, place zabaw dla dzieci. Po tych 4 latach miejsce to wygląda jak chlew.
Kiedy myślimy o ludziach mieszkających w warunkach urągających ludzkiej godności, pomścimy na włodarzy miasta. Ale nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, jacy ludzie żądają lepszych warunków życia. Przykładem niech będzie piękne osiedle domków w Nowej Soli, które po 4 latach od oddania jest kompletnie zniszczone i zdewastowane - czytamy na tvp.info.pl.
Zajęli je ludzie eksmitowani ze swoich dotychczasowych lokali. (…) Kilka tygodni temu anonimowy informator poprosił o sprawdzenie warunków, w jakich żyją mieszkańcy osiedla socjalnego. Pracownicy ośrodka pomocy społecznej przeżyli szok, kiedy zobaczyli, jak wyglądają kontenery. Na miejscu pojawił się też prezydent miasta Wadim Tyszkiewicz. To, co zobaczył przeszło jego najśmielsze wyobrażenia! – „Cztery lata temu wybudowaliśmy piękne, nowe osiedle. Kosztowało nas to 2,5 mln zł i część osób, która te mieszkania otrzymała, zrujnowała je. Zostały wyrwane i sprzedane gdzieś elementy tych mieszkań, tak podejrzewam.” – „Pomagać trzeba, ale w dzisiejszym wydaniu, kiedy część osób idzie do okienka i dostaje pieniądze tylko dlatego, że im się należy, to czasami ta pomoc przynosi efekty inne od zamierzonych” – podkreślał.”

Bezdomne lumpy są też dużym problemem dla służby zdrowia:

„Do zdrowia wstęp wzbroniony. Leczenie ludzi chorych w sytuacji bezdomności.
Wykonanie prześwietlenia rentgenowskiego, diagnostyki laboratoryjnej czy skierowanie do specjalisty osoby „zameldowanej na stałe” w warszawskim kanale, na działce lub nawet w schronisku dla bezdomnych zawsze wymagało długotrwałych i nieoczywistych zabiegów. Było to przedmiotem debat m.in. Komisji Dialogu Społecznego ds. Bezdomności m.st. Warszawa oraz Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Powołano zespół roboczy, który zaczął zbierać podobne sygnały od praktyków obserwujących analogiczną sytuację w kraju. Powstał raport1, którego główne wnioski omawiamy w niniejszym artykule.
W czym problem?
Według Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej (art. 68) każdy ma prawo do ochrony zdrowia, a obywatelom niezależnie od ich sytuacji materialnej władze publiczne powinny zapewnić równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Szczegóły określają stosowne ustawy, na mocy których część pieniędzy wpłacanych do budżetu w formie podatków jest przeznaczanych na utrzymanie systemu opieki zdrowotnej i udzielanie stosownych świadczeń obywatelom. Jak wszystkie rozwiązania systemowe, i te w niektórych przypadkach zawodzą, powodując wykluczenie pewnych grup. Taką grupę stanowią ludzie znajdujący się w sytuacji bezdomności w jej najtrudniejszym z możliwych wymiarów: bytujący dosłownie na ulicach, w parkach, na klatkach schodowych, w altankach działkowych, w miejskich zaroślach lub w noclegowniach, schroniskach i różnorodnych instytucjach zapewniających czasowe wsparcie. Wielu bezdomnych nie tylko nie posiada domu w sensie fizycznym. Brakuje im także poczucia sensu życia, korzeni, relacji społecznych i tożsamości.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się nad słowami - „Brakuje im także poczucia sensu życia, korzeni, relacji społecznych i tożsamości.”

Poznałem wielu bezdomnych lumpów i zauważyłem, że zazwyczaj nie brakuje im poczucia sensu życia, korzeni, relacji społecznych i tożsamości. Zazwyczaj wszystko to mają. Mają korzenie i z dumą podkreślają, że są Rzymskimi Katolikami. Mają jasno postawione cele – jak najlepiej się zabawić jak najmniejszym kosztem. Zabawić znaczy popić, popalić, potańczyć, pokopulować i pofilozofować. Zazwyczaj mają oni zdanie na większość tematów politycznych i lubią rozmawiać i zazwyczaj też mają na to bardzo dużo czasu. Mają też swoje relacje społeczne i swoją jasno określoną tożsamość. Mają nawet swój hymn. Bardzo proszę zapoznajmy się z nim:

Jak dzwon, rozlegnie się śpiew,
I przyjdą na zew,
Włóczędzy ze wszystkich stron,
Na zew i ze wsi i z miast
Przybędą na zjazd,
Przed króla żebraków tron,
Zejdą się mężowie najprzedniejszych cnót,
A witać ich będzie cały ludzki ród.
Przyjdzie, kto bezdomny, głodny i ułomny,
Komu w gębę napluł los.
Ej niebieskie ptaszki, bracia złodziejaszki,
Pierwsi zabierzecie głos.
Do nas, do nas, na żebraczy spęd,
Włóczykije i opryszki, hej
Rzućcie torby w kącie, bracia urwipołcie,
A ty wiedźmo wino lej!
Wy niebieskie ptaszki,
Bracia złodziejaszki,
Cała księżycowa brać
Pędziwiatry franty, brukowe amanty
Nuże, nędza wasza mać.
Do nas, do nas, na żebraczy sejm,
Włóczykije i opryszki, hej
Rzućcie torby w kącie, bracia urwipołcie,
A ty wiedźmo wino lej!

Pamiętam, że jako dziecko nie raz przy ognisku słuchałem ten hymn bo byłem harcerzem.
Trochę byłem zdumiony tą organizacją, dlatego, że uczono mnie, że harcerz nie pije i nie pali, ale to był tak zwany pic na wodę. Zauważyłem bowiem, że co prawda nie ostentacyjnie, ale też niezbyt się ukrywając po używki te sięgają również osoby niżej i wyżej postawione w hierarchii organizacji. Gdy to zobaczyłem, w swojej książeczce harcerskiej wykreśliłem słowa harcerz nie pije i nie pali i przestałem się angażować w tę obłudną organizację. Słowa tego hymnu częściowo zapamiętałem. Pamiętam, że jako młodemu harcerzowi się one podobały. Była w nich jakaś moc i urok, których nie rozumiałem, ale pociągały mnie. Kiedy poszukałem słowa tej piosenki, to pod tekstem zobaczyłem taki komentarz:

„Tadeusz Tchórzewski Lata 1958-60 (!?) 5 -ta ZHP im Stefana Starzyńskiego. Drużynowy Tadeusz Urban i jego brat Henryk. Śpiewaliśmy to razem. Piękne czasy...”

W tamtych latach myślałem, że może to być jedna z piosenek harcerskich, ale z czasem dowiedziałem się, że to jest aria z "Krola Wloczegow" - operetki Rudolfa Frimla. Z tego co piszą, również najszanowniejszy pan prezydent był harcerzem i nawet spotkał się z harcerzami z okazji Dnia Myśli Braterskiej i wypowiedział takie słowa:

„Jak już przyjdzie ten dzień, że zdejmiesz mundur, przestaniesz być czynnym harcerzem, to w sercu nim pozostajesz do końca życia; to jest czas, który wypala ślad w sercu.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, rozumiem, że najszanowniejszy pan prezydent czuje się harcerzem. Też nim się czuję, ale nie czuję symbiozy z tą obłudną organizacją.
Jako harcerz ślubowałem:

„Przyrzekam całym życiem służyć Tobie, Ojczyzno, być wiernym sprawie socjalizmu, walczyć o pokój i szczęście ludzi, być posłusznym Prawu Harcerskiemu.”

Ślubowanie to bardzo poważna sprawa zwłaszcza dla chrześcijan, którzy grzeszą także myślą.
Temat przysiąg omówiłem gruntowniej w 70 liście zatytułowanym - Zła Konstytucja i kwestia ślubów, przysiąg, zobowiązań. Bardzo proszę przypomnijmy sobie Prawo Harcerskie:

Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.
1. Harcerz służy Polsce Ludowej i dla niej sumiennie spełnia swoje obowiązki.
2. Harcerz chce zmieniać świat na lepszy - jest zawsze z tymi, co walczą o wolność i równość ludzi.
3. Harcerz jest sprawiedliwy i odważny - śmiało broni słusznej sprawy.
4. Harcerz chce wiedzieć więcej niż wie, umieć więcej niż umie.
5. Harcerz spieszy innym z pomocą, nie opuści nikogo w potrzebie.
6. Harcerz jest wiernym przyjacielem i niezawodnym kolegą.
7. Harcerz szanuje starszych, pomaga chętnie rodzicom.
8. Harcerz pracuje rzetelnie, dba o wspólne dobro jak o własne.
9. Harcerz jest przyjacielem przyrody, poznaje jej piękno i tajemnice.
10. Harcerz chce być silny i sprawny, nie pali tytoniu, nie pije napojów alkoholowych.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, a pan jakie ślubowanie będąc harcerzem złożył? Czy ślubował najszanowniejszy pan prezydent, że nie będzie palił i pił?
Jakiś czas temu w Gdańsku wybuchła afera, kiedy najszanowniejsza pani prezydentaka Aleksandra Dulkiewicz w towarzystwie ochroniarzy kupowała alkohol:

„Na wideo zarejestrowano, jak Aleksandra Dulkiewicz kupuje alkohol w towarzystwie trzech ochroniarzy.”

Uważam, że to była skrajnie naganna postawa godna surowego potępienia tymczasem najszanowniejszy pan prezydent będący ponoć harcerzem otwarcie zabrał głos popierający zakup alkoholu przez urzędników państwowych w godzinach pracy:

„Prezydent Aleksandra Dulkiewicz kupowała alkohol w sklepie? A co, jest zakaz robienia takich zakupów? Nie wolno dorosłej osobie kupować alkoholu? Nie wolno Prezydentowi Miasta robić takich zakupów? Nie widzę tu żadnego problemu. To prywatna sprawa, nie urzędowa. Dajcie spokój!”

I to mówi harcerz? Masakra moralna pochwalająca pijaństwo państwowych notabli. Temat ten rozwinąłem w 15 liście otwartym zatytułowanym - Jean-Claude Juncker o problemie pijanych urzędników – i nie będę się powtarzał. Mam jednak pytanie, jak najszanowniejszy pan prezydent godzi bycie harcerzem z byciem chrześcijaninem? Pytam bo harcerze wierni swej przysiędze nie powinni pić alkoholu, chrześcijanie, zaś mają obowiązek naśladować najszanowniejszego władcę Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) i pić alkohol powinni:

Mateusza 11:16-19
„Do kogo mam przyrównać to pokolenie? Podobne jest do małych dzieci, które siedzą na rynkach i wołają do swoich towarzyszy zabaw, mówiąc: ‚Graliśmy wam na flecie, ale nie tańczyliście; zawodziliśmy, ale nie uderzaliście się ze smutku’. Tak też przyszedł Jan, nie jadł ani nie pił, a jednak mówią: ‚On ma demona’; przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a mimo to mówią: ‚Oto człowiek żarłoczny i oddający się piciu wina, przyjaciel poborców podatkowych i grzeszników’.

Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) podczas ewangelizacji wypowiedział tajemnicze słowa, że kto je jego ciało i pije jego krew ma życie wieczne:

Jana 6:48-57
„Ja jestem chlebem życia. Wasi praojcowie jedli mannę na pustkowiu, a jednak pomarli. To jest chleb, który zstępuje z nieba, aby każdy mógł z niego jeść i nie umrzeć. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba; jeśli ktoś je z tego chleba, będzie żył na wieki; chlebem zaś, który ja dam, jest moje ciało za życie świata”. Żydzi zaczęli się więc ze sobą spierać, mówiąc: „Jak ten człowiek może nam dać do jedzenia swoje ciało?” Toteż Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę, zaprawdę wam mówię: Jeżeli nie jecie ciała Syna Człowieczego i nie pijecie jego krwi, nie macie życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ten ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatnim; bo moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a moja krew jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ten pozostaje w jedności ze mną, a ja w jedności z nim. Jak mnie posłał żyjący Ojciec i ja żyję dzięki Ojcu, tak też ten, kto mnie spożywa, właśnie ten będzie żył dzięki mnie.

Krwią tą okazał się posiłek eucharystyczny. Chleb i wino:

Łukasza 22:19, 20
Wziął też chleb, złożył podziękowania, połamał go i dał im, mówiąc:
„To oznacza moje ciało, które ma być dane za was. Czyńcie to na moją pamiątkę”. I tak samo kielich — gdy już spożyli wieczerzę — mówiąc: „Ten kielich oznacza nowe przymierze na mocy mojej krwi, która ma być za was wylana.

Z nauk tych wynika, że aby być w jedności z najszanowniejszym władcą Jehoszua Masziach (Jezusem Chrystusem) koniecznie trzeba spożywać eucharystię – jeść chleb i pić wino. Po śmierci najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) zaczęto rozwadniać jego nauki.
Zaczęto chrzcić wino dolewając do niego wodę:

„[Dolewanie wody do kielicha przy ofiarowaniu]. – Upomina dalej święty Sobór, że Kościół przepisał kapłanom, by dolewali wody do kielicha, który mają ofiarować [kan. 9], bądź dlatego, że, jak wierzymy, Chrystus Pan tak postąpił, bądź z tej racji, że z Jego boku razem z krwią wypłynęła i woda [J 19, 34]. Tę tajemnicę przypomina owo zmieszanie. A ponieważ w Objawieniu św. Jana woda oznacza ludy [Ap 17,I i 15], to zmieszanie przedstawia złączenie ludu wiernego z Głową – Chrystusem.”

Zaczęto też ograniczać dostęp do krwi najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) i większości chrześcijan podczas eucharystii podaje się tylko opłatek nauczając przy tym, że pod każdą postacią przyjmowany jest cały i pełny Chrystus:

„Pod każdą z postaci przyjmowany jest cały i pełny Chrystus oraz prawdziwy sakrament"
[Sobór] oświadcza też, że chociaż -jak powiedziano wyżej -nasz Zbawiciel podczas Ostatniej Wieczerzy ustanowił i podał apostołom ten Sakrament pod dwiema postaciami, to jednak trzeba uznać, że także pod jedną postacią przyjmuje się całego integralnego Chrystusa oraz prawdziwy sakrament. Dlatego - w odniesieniu do owocu - przyjmujący tylko jedną postać nie są pozbawieni żadnej łaski koniecznej do zbawienia.”

Tego typu postępowanie jest typowe dla antychrystów, ludzi, którzy chcą podważyć autorytet najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Szerzej działalność takich osób opisałem w 9 liście zatytułowanym - Antychryści, i Ty możesz być Antychrystem. Bezczelność niektórych przeciwników najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) jest tak zuchwała, że na naszych oczach zmieniają oni treść Biblii. Proceder ten opisałem w 41 liście zatytułowanym - Profanacja Mszy Świętej i modlitwy Ojcze Nasz.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, czy zwrócił uwagę najszanowniejszy pan prezydent uwagę na to, że w kościołach katolickich zazwyczaj szeregowym chrześcijanom wina się nie podaje? W innych kościołach bywa podobnie. Na przykład Adwentyści Dnia Siódmego zamiast wina używają soku z winogron, a w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich zamiast wina serwuje się wodę, ale nie o tym jest ten list. Bardzo proszę powróćmy myślami do ludzi bezdomnych. Według Biblii człowiekiem bezdomnym mógł być najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus). Przynajmniej taką złożył deklarację:

Łukasza 9:57, 58
A gdy szli drogą, ktoś powiedział do niego: „Pójdę za tobą, dokądkolwiek byś się udał”. Jezus zaś rzekł mu: „Lisy mają jamy i ptaki nieba mają miejsca na odpoczynek, lecz Syn Człowieczy nie ma gdzie złożyć głowy”.

Opisanie w Dziejach Apostolskich chrześcijanie nie posiadali prywatnej własności. Tworzyli komunę, która wszystko miała wspólne. Zdarzało się też, że sprzedawali swoje posiadłości, a pieniędzmi się dzielili:

Dzieje 4:32-37
A całe owo mnóstwo tych, którzy uwierzyli, miało jedno serce i jedną duszę i nikt nie mówił, że to, co posiada, jest jego własnością, lecz wszystko mieli wspólne. Apostołowie zaś z wielką mocą w dalszym ciągu dawali świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa; i na nich wszystkich w obfitej mierze spoczywała niezasłużona życzliwość. Istotnie, nikt wśród nich nie był w potrzebie; bo wszyscy posiadacze pól lub domów sprzedawali je i przynosili równowartość tego, co sprzedali, i składali u stóp apostołów. Każdemu zaś przydzielano tyle, ile potrzebował. Tak też Józef, któremu apostołowie nadali przydomek Barnabas, co w tłumaczeniu znaczy Syn Pocieszenia, Lewita rodem z Cypru, posiadający połać ziemi, sprzedał ją, przyniósł pieniądze i złożył je u stóp apostołów.

Co się stało z tymi biblijnymi komunistami nie wiem. Dokładniej opisano co się według Księgi Mormona działo z chrześcijanami dawno temu w Ameryce. Według Księgi Mormona, najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nawiedził również tamten kontynent i założył kościół chrześcijański, który jednak z czasem upadł i zaginął. Zaczęło się od wprowadzenia własności prywatnej w roku 201:

Czwarty Nefi 1:24-46
I w roku dwieście pierwszym znaleźli się pośród nich ci, którzy zaczęli się pysznić swoimi kosztownymi szatami, perłami i innymi rzeczami cennymi dla świata. Od tego czasu wprowadzili prywatną własność i nie mieli więcej wspólnoty dóbr. I zaczęli się dzielić na klasy; tworzyli sobie kościoły z zamiarem wzbogacenia się, i zaczęli zwalczać prawdziwy Kościół Chrystusa.
I gdy upłynęło dwieście dziesięć lat, mieli w kraju wiele kościołów, których członkowie twierdzili, że wyznają Chrystusa, a mimo to odrzucali większość zasad Jego ewangelii. I przyswajali sobie wszelkiego rodzaju nieprawość, a to, co święte, dawali ludziom niegodnym, którym tego zakazano.
I kościoły te rozrastały się niezmiernie ze względu na niegodziwość i władzę, jaką szatan miał nad ich sercami. I mieli też kościół, który zwalczał Chrystusa; i członkowie jego prześladowali prawdziwy Kościół Chrystusa z powodu pokory i wiary ich członków w Chrystusa oraz wielu cudów, które się działy u nich. Dlatego wykorzystywali swą władzę, by wtrącać do więzienia uczniów Jezusa, którzy byli z Kościołem; ale ściany więzień rozpadały się od danej im mocy słowa Bożego i uczniowie szli dalej czyniąc wielkie cuda.
Jednakże pomimo wszystkich tych cudów ludzie znieczulali swe serca i chcieli ich zabić, jak Żydzi w Jerozolimie chcieli zabić Jezusa, co On sam powiedział.
Wrzucano ich do rozpalonych pieców, ale wychodzili z nich nic nie ucierpiawszy.
Wtrącano ich do jaskiń z dzikimi zwierzętami, ale igrali ze zwierzętami niczym dziecko z jagnięciem i wychodzili z tego bez żadnej szkody.
Mimo to serca ludzi pozostały twarde, albowiem wielu kapłanów i fałszywych proroków przekonało ich, aby utworzyli wiele kościołów i czynili wszelką niegodziwość. I bili oni wyznawców Jezusa, ale ci nie odpłacali się im tym samym. I tak z roku na rok lud ten marniał w niewierze i niegodziwości, aż minęło dwieście trzydzieści lat.
I w roku dwieście trzydziestym pierwszym nastąpił wielki rozłam pośród ludu.
Tego roku prawdziwi wyznawcy Chrystusa wyodrębnili się i nazwali Nefitami. I byli między nimi ci, których Lamanici nazywali Jakubitami, Józefitami i Zoramitami.
Tak więc prawdziwi wyznawcy Chrystusa i Jego prawdziwi czciciele, a byli pośród nich trzej uczniowie Jezusa, którzy mieli pozostać na tym świecie, byli nazywani Nefitami, Jakubitami, Józefitami i Zoramitami. A ci, którzy odrzucili ewangelię, byli nazywani Lamanitami, Lemuelitami i Ismaelitami. I nie marnieli w niewierze, jak ich ojcowie marnieli od początku, ale z pełną świadomością walczyli przeciwko ewangelii Chrystusa i uczyli swe dzieci, aby nie wierzyły.
A przyczyną tego była niegodziwość i występki ich ojców, tak jak działo się na początku. I uczyli swe dzieci, aby nienawidziły dzieci Bożych, tak jak od samego początku uczono Lamanitów nienawiści do potomków Nefiego.
Taka była sytuacja tego ludu, gdy upłynęły dwieście czterdzieści cztery lata. I bardziej niegodziwi z ich ludu wzrośli w siłę i stali się znacznie liczniejsi od ludu Bożego.
I nadal budowali sobie kościoły przyozdabiając je wszelkiego rodzaju cennymi rzeczami. Tak upłynęło dwieście pięćdziesiąt i dwieście sześćdziesiąt lat. I stało się, że bardziej niegodziwi spośród ludu zaczęli powracać do tajemnych przysiąg i spisków Gadiantona.
Także ludzie, którzy zwali się Nefitami, zaczęli się pysznić swoimi wielkimi bogactwami i stali się próżni jak ich bracia, Lamanici. Od tego czasu uczniowie Jezusa zaczęli boleć nad grzechami świata. I gdy upłynęło trzysta lat, Nefici dorównali Lamanitom w niegodziwości. I stało się, że spiskowcy Gadiantona opanowali cały kraj; i poza uczniami Jezusa nie było nikogo, kto byłby sprawiedliwy. I ludzie zgromadzili mnóstwo złota i srebra i handlowali wszelkimi rzeczami.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, dzisiaj żyjemy w podobnych czasach. Wytworzyła się kasta bogaczy, która nagromadziła mnóstwa złota i bogactw oraz poszerzająca się rzesza ludzi bezdomnych. Często pracowita, ale bezlitośnie wykorzystywana zwłaszcza przez kastę zwyrodniałych polityków będących przy władzy. Pojawiła się też uprzywilejowana kasta bezdomnych lumpów wykorzystująca naiwność ludzi. Żyją oni krótko, ale często burzliwie. Bardzo proszę zapoznajmy się z jeszcze jednym opracowaniem tematu:

„Znajdują się nie tylko poza systemem opieki zdrowotnej, ale ogólnie poza jakimikolwiek systemami regulującymi życie we współczesnym państwie, m.in. nie posiadają dowodów tożsamości ani dokumentów określonych w ustawach i przepisach uprawniających do korzystania z pomocy. Często nie posiadają kompetencji niezbędnych do funkcjonowania w ramach organizmu społecznego. Istotą ich stanu jest nieumiejętność czy też niemożliwość funkcjonowania w ramach systemu. Współczesne badania naukowe i obserwacje praktyków każą sądzić, że nie ma wielkiego sensu tworzenie definicji „osoby bezdomnej”, bowiem to nie cechy personalne decydują o tym stanie. Na ulicy lądują ludzie o bardzo różnych historiach życiowych. Są wśród nich np. ojcowie rodzin, którzy po rozwodzie cały dobytek zostawili byłej żonie, aby zabezpieczyć dzieci, ale także „alimenciarze” pracujący na czarno, żeby uniknąć płacenia alimentów. Są osoby o niskim poziomie intelektualnym, które skuszone współczesną ofertą zaciągnęły pożyczki na różne dobra i nie były w stanie ich spłacić. Są też wychowankowie domów dziecka, „przygotowywani do samodzielności” przez opiekunów poświęcających im pół godziny na kwartał, którzy nie załapali się na jedno z kilkunastu mieszkań chronionych łaskawie przeznaczanych na ich potrzeby przez samorządy. Są ofiary przemocy w rodzinie, uciekające z dziećmi przed agresorem. Nie łączą ich cechy charakteru, lecz bardziej lub mniej skomplikowana sytuacja mieszkaniowa, w jakiej się znaleźli. (...)
Wszystkie wspomniane czynniki znacząco utrudniają, a w wielu przypadkach wręcz uniemożliwiają leczenie w ramach usług NFZ chorych bezdomnych. Prawdopodobnie dlatego większość pomocy jest świadczona przez organizacje pozarządowe. Ludzie wrażliwi na cudzy los nie potrafią przejść obok cierpienia innych, zasłaniając się brakiem przepisów, procedur lub funduszy. Po prostu zatykają nos, czyszczą zaniedbaną ranę z robaków, zakładają opatrunek i podają leki mieszkańcowi śmietnikowej altanki – bez względu na to, czy ma dowód osobisty, czy nie. Namawiają swoich znajomych, np. lekarzy, aby poświęcili pomocy innym kilka godzin społecznej pracy w tygodniu. Organizują się dalej i tworzą np. specjalistyczną poradnię zdrowia czy schronisko, gdzie w przyzwoitych warunkach mogą przebywać pacjenci wypisani ze szpitala, którzy zwyczajnie nie mają się dokąd udać. Poszukują też tańszych lub niepotrzebnych już innym leków. Wszystkiego jednak zrobić nie mogą.”


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 29 mar 2020, 0:40 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 mar 2018, 10:14
Posty: 534
Najszanowniejszy panie prezydencie, zauważyłem, że bezdomne lumpy zazwyczaj potrafią znakomicie wykorzystywać wszelką pomoc. Wiedzą, kto gdzie i co daje i bez skrupułów korzystają z tej ofiarności. Uczą się też co mówić, jak się zachowywać by wzbudzić litość ludzi naiwnych, jak należy dbać o rany by się nie goiły, jak je rozjątrzać po to by więcej użebrać, jak się zarażać, by większą litość wzbudzić:

„Do noclegowni przychodzą z wizytą do lekarza i pielęgniarki uliczni bezdomni w celu dezynfekcji, zaopatrzenia ran, wymiany opatrunków itp. Często ich stan zdrowia okazuje się poważny. Jeżeli nie udzielimy im pomocy w tym momencie, mogą nie pojawić się więcej. Nasi pracownicy wyjeżdżają na dworce i w inne miejsca gromadzenia się „ulicznych bezdomnych”, aby proponować im pobyt w placówce. Stan higieniczno-sanitarno-zdrowotny niektórych z nich wymaga natychmiastowej diagnostyki pod kątem m.in. gruźlicy. Niestety nie jest to możliwe, bowiem o ile gruźlicę, jako chorobę społeczną, można leczyć bezpłatnie, to już zdjęcia RTG klatki piersiowej nikt nie zrobi nieubezpieczonemu. Tymczasem skutki przyjęcia do schroniska, w którym przebywa 150 osób, osoby prątkującej są dużo bardziej kosztowne społecznie. Bywa, że wykonanie prześwietlenia jest możliwe dopiero po trzech tygodniach, tyle bowiem trwa procedura uzyskania prawa do ubezpieczenia. (…) Niedożywienie, wyniszczenie, anemia: najczęściej dotyczą osób z ulicy, z działek lub dworca, wiele z nich ma padaczkę poalkoholową. Pielęgniarka niezbędna jest do: pobrania podstawowych badań, jeżeli lekarz zaleci przetoczenia płynów dożylnych, systematycznego podawania leków zarówno na padaczkę, jak i leków wzmacniających, aby osoba taka jak najszybciej ,,doszła do siebie”, pilnowania przyjmowania posiłków (z reguły na początku osoby takie nie mają apetytu), odpowiedniego postępowania z chorym podczas ataku padaczki.
Owrzodzenia podudzi: zdarzają się bardzo często – również u osób, które przyjechały ze szpitala, ponieważ tam zaproponowano im amputację, na co nie wyrazili zgody i trafili do nas. Owrzodzenia obejmują jedną lub dwie kończyny dolne, trzeba codziennie wykonywać opatrunki, rany są śmierdzące i brudne, ponieważ chodzili na zmianę opatrunku raz w tygodniu albo rzadziej. Czasami zdejmując opatrunek, znajduje się robaki w ranie. Konieczne jest odpowiednie dozowanie i podawanie środków przeciwbólowych (oczywiście po konsultacji z lekarzem).
Wszawica/świerzb, zaniedbana łuszczyca: chorzy muszą być na jakiś czas odizolowani. Systematycznie trzeba nie tylko smarować ich środkami przeciwświerzbowymi i przeciw wszawicy, ale wykonywać również zabiegi higieniczne, kąpiele, zmianę bielizny, ubrania. Wszawica zdarza się bardzo często, nawet u osób przyjętych ze szpitala. Jeśli chodzi o łuszczycę, konieczna jest konsultacja z lekarzem i smarowanie odpowiednimi środkami.
Chorzy po amputacjach: wymagają przeważnie zmiany opatrunków. Mamy obecnie pacjenta, który jest po amputacji obydwu kończyn i niestety na jednej kończynie rana przez długi czas nie chciała się zagoić, wyciekały z niej ogromne ilości ropy. Wykonano posiew z rany. Pacjent otrzymał odpowiedni antybiotyk, który niestety nie pomógł. W tamtym tygodniu rana otworzyła się głębiej i okazało się, że został w niej gruby szew – około 5 cm długości.
Schorzenia psychiczne: zdarzają się często. Tutaj potrzebna jest umiejętność odpowiedniego postępowania z pacjentem i oczywiście regularne podawanie leków oraz pilnowanie, aby pacjent przyjął je przy pielęgniarce.
Instytucje pomocowe starają się dostosować swoją ofertę do pojawiających się potrzeb poprzez specjalizację i podział pracy. Konkretne kształty rozwiązań lokalnych są pochodną nisz, w jakich powstały. Wydaje się, że można mówić o czterech rodzajach pomocy:
Pomoc lekarska udzielana w placówkach przyjmujących ludzi bezdomnych interwencyjnie, w odpowiedzi na natychmiastową potrzebę, np. w noclegowniach, czasem schroniskach. Obejmuje pomoc pielęgniarską i podstawową lekarską oraz zapewnienie leków i środków opatrunkowych.
Placówki stacjonarne z definicji „dla chorych”, czasem nazywane specjalistycznymi (Warszawa), do których są przyjmowane osoby bezdomne w stanie zdrowia uniemożliwiającym im pobyt w tradycyjnej placówce dla bezdomnych. Pomoc pielęgniarki, lekarza internisty, czasem lekarza psychiatry, zapewnienie leków i środków opatrunkowych.”

Najszanowniejszy panie prezydencie pamiętam jak kiedyś zasłabłem i trafiłem do szpitala. Najpierw wiele godzin czekania na wstępne badanie. Potem wiele godzin czekania na wyniki, na korytarzu. W międzyczasie obsługa musiała się zajmować kloszardami, którzy często trafiają do szpitala. Przyjmowani bywają poza wszelką kolejnością, ale to zrozumiałe. Ich romantyczne, pełne przygód życie prowadzi na przykład do padaczki alkoholowej, wymagającej natychmiastowej interwencji. Również intensywne życie towarzyskie może zaowocować rozbitą głową lub innymi ranami wymagającymi szybkiej reakcji pogotowia, ale tego typu pomoc niewiele zmienia w ich życiu. Po wyjściu ze szpitala wracają na ulicę, nawet jak by mieli gdzie się podziać zazwyczaj wolą mieszkać na ulicy, w parku, w bramie, pod mostem. Moja znajoma, najszanowniejsza pani Ela mówiła mi, że miała by gdzie wrócić, ale nie chce, bo jej się życie bezdomnego lumpa podoba. Woli się upić i spać na klatce schodowej niż zamieszkać w domu i w zamian słuchać wymówek, że pije i się leni. Przyczyną tego stanu rzeczy może być alkohol, który jest bardzo silnym narkotykiem. Problem bezdomnych lumpów wymaga zorganizowania planowego działania, ale na pewno nie może ono się opierać na bezmyślnym rozdawnictwie pieniędzy, żywności, ubrań.
Jeżeli dostaną oni pieniądze, zazwyczaj wydadzą je na alkohol. Jeżeli dostaną ubrania to zazwyczaj sprzedadzą je lub zniszczą bezpowrotnie. Podobnie jest też z darami w postaci żywności. Część zjedzą, ale część sprzedadzą, wymienią na alkohol. Pomoc szpitalna bywa zaś zmarnotrawiona:

„Do naszego szpitala bardzo często przyjmowane są osoby bezdomne nieubezpieczone, przywożone ze schroniska i z ulicy. Najczęściej są hospitalizowani na oddziale wewnętrznym i chirurgicznym ogólnym. Trafiają bardzo zaniedbani higienicznie, w ciężkim lub bardzo ciężkim stanie zdrowia: z zapaleniem płuc, odleżynami, odmrożeniami, ranami. Najczęściej wymagają izolacji z przyczyn epidemiologicznych, a także drogiej terapii lekowej oraz wielokierunkowej diagnostyki. […] Po wypisaniu ze szpitala ze względu na brak środków finansowych nie realizują recept, nie leczą się w POZ i nie korzystają z poradni specjalistycznych, gdyż nikt ich nie przyjmie bez ubezpieczenia. Nie lecząc się, wracają do naszego szpitala.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę podsumujmy ten list. Mam nadzieję, że rozszerzająca się epidemia koronawirusa uświadomi wielu decydentom jak groźni są bezdomni ludzie zaliczani do tak zwanych bezdomnych lumpów. Stanowią oni zagrożenie zarówno dla siebie jak i dla najbliższego środowiska. Do tej pory odpowiedzialne za porządek w przestrzeni publicznej służby zazwyczaj nie reagują narażając tym samym normalniejszą część społeczeństwa na utratę zdrowia a nawet życia, a w skali całego kraju problem może obejmować nawet setki tysięcy osób. Podstawową przyczyną bezdomności jest przede wszystkim brak mieszkań oraz ich cena. O przyczynach tej sytuacji pisałem już w poprzednich listach i nie będę się powtarzał. W poprzednim liście przedstawiłem też system rozdawnictwa pieniędzy, który znacznie by rozwiązał problem. Po jego wprowadzeniu zwiększyła by się liczba mieszkań, co mogło by wpłynąć na obniżenie ich ceny, ale w przypadku bezdomnych lumpów trzeba z rozdawnictwem wykazać się wielką roztropnością. Można by podzielić tę społeczność na trzy strefy.
1 – Czerwona strefa – do której trafią ludzie najbardziej chorzy. Im pieniędzy dawać nie można. Pieniądze ich przeznaczone były by na ich leczenie i na resocjalizację. W Biblii ludzie chorzy mieli konkretne zobowiązania:
Kapłańska 13:45, 46
(...)ma też zasłonić wąsy i wołać: ‚Nieczysty, nieczysty!’ Przez wszystkie dni, w których jest na nim ta plaga, będzie nieczysty. Jest nieczysty. Ma mieszkać w odosobnieniu. Jego miejsce zamieszkania jest poza obozem.
Ludzie z tej strefy trafili by do szpitali psychiatrycznych, gdzie byli by oddzieleni od narkotyków na oddziałach zamkniętych. Myślę, że świadomość tego, że szpital czy też jakiś ośrodek zdrowia bierze za ich pobyt co 30 dni dwa tysiące złotych mógłby działać trzeźwiąco.
2 – Żółta strefa – w strefie tej trafiali by ludzie nie mający problemów z narkotykami, ale nie umiejący gospodarować pieniędzmi. Oni też by nie dostawali pieniędzy do rąk własnych. Strefa ta mogłaby funkcjonować przy szpitalach, przy jednostkach wojskowych. Ludzie z tej strefy uczyli by się dyscypliny, szacunku dla siebie, innych ludzi, szacunku dla pieniędzy. Ludzie ci musieli by normalnie pracować, ale zarobione pieniądze w całości musieli by przeznaczać na swoje utrzymanie i zakup mieszkania.
3 – Strefa zielona – w strefie tej znajdowali by się ludzie nie mający problemów z pieniędzmi, ale z jakichś powodów stracili dach nad głową. Za dach i ewentualne wyżywienie płacili by pieniądze, ale mieli by też obowiązek przeznaczania zarabianych pieniędzy na własne mieszkanie. Ludzie ci z wolnym czasem mogli by robić co chcą.

Kolejną bardzo ważną sprawą poruszoną w tym liście jest dezinformacja jaką sieje rząd w kwestii koronawirusa. Działalność taka to narażanie Polek i Polaków na utratę zdrowia i życia.
Sprawy tej tak pozostawić nie można. Czytając doniesienia z Europy innych krajów NATO można wyciągnąć wniosek, że zarówno najszanowniejszy pan prezydent, pan premier, pan minister zdrowia, Rada Bezpieczeństwa Narodowego, Rada Europy, dowództwo NATO jak i dowództwo naszego wojska totalnie zawiedli i koniecznie trzeba wszystkich decydentów z tego rozliczyć.
Tak jak po zakończeniu wojny zbrodniarze zostali osądzeni w Norymberdze, podobnie i w dzisiejszych czasach koniecznie trzeba rozliczyć obecne władze nie tylko naszego kraju.
Można by to też zrobić w tym samym mieście po zakończeniu epidemii i podliczeniu strat.

Najszanowniejszy panie prezydencie, do niedawna bywał najszanowniejszy pan prezydent witany okrzykami – będziesz siedział. Nie zdziwił bym się gdyby najszanowniejszego pana prezydenta jak i innych decyzyjnych urzędników społeczeństwo zaczęło witać okrzykami - będziesz wisiał.

Sytuacja w naszym kraju zrobiła się dla niektórych ludzi dramatyczna. Ja by coś zmienić na lepsze napisałem ten list i oprócz tego postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga:

Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom jak najlepiej rozwiązać kwestię bezdomności, radzić sobie z chorobami oraz z rozliczaniem nieudolnych władz?

Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 751 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53 ... 76  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group