jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 21 dzień 5 miesiąc 11 rok EY
Najsz
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, w poprzednim liście otwartym zatytułowanym - Wirus, wojna i rozdawnictwo starzejącego się pieniądza! - poruszyłem kwestię zagrożenia nie tylko biologicznego, ale również ekonomicznego. Z każdym dniem przybywa zarażonych, ale z dnia na dzień wielu ludzi utraciło źródło zarobków. Dla nich przymusowa kwarantanna od pracy może być bardziej zabójcza od zarażenia się wirusem. Dramatyczne sytuacja dosięgła też byłego prezydenta, najszanowniejszego pana Lecha Wałęsy, któremu w oczy zajrzało widmo bankructwa:
„Lech Wałęsa traci pieniądze przez koronawirusa. "Bankrutuję teraz".
Ja mam 6 tys. zł prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tysięcy miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę przecież, ja już za friko robiłem przed 1989 (!?) rokiem.”
Użyta przez najszanowniejszego pana Lecha Wałęsę data 1989 rok to tak zwany pic na wodę, bujdy na resorach, fotomontaż, mówiąc jednym słowem kłamstwo zaczerpnięte z chrześcijańskiej rachuby lat, której człowiek obdarzony podstawową wiedzą historyczną i odrobinką moralności nie powinien używać. Kłamstwa wynikające z chrześcijańskiej rachuby lat omówiłem w 3 liście otwartym i nie będę się powtarzał. Z tego samego względu nie powinno się używać nazwy COVID 19. Dlaczego wyjaśniłem w 83 liście zatytułowanym - Koronawirus i dezerterzy, bać się Boga czy nie? W dalszej części opracowania będą się pojawiać daty z tej rachuby opatrzone znakiem (!?).
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, kraj został dotknięty wojną ekonomiczną, biologiczną, ideologiczną i psychologiczną a reżimowy demokratyczny rząd sieje dezinformację. Napisałem o tym w 84 liście otwartym zatytułowanym - Wirus, wojna i rozdawnictwo starzejącego się pieniądza! W liście zaproponowałem nowy model ekonomi oparty między innymi na rozdawnictwie starzejącego się pieniądza.
Co najszanowniejszy pan prezydent myśli o tych pomysłach?
Ja uważam, że są dobre i powinny zostać dopracowane i jak najszybciej wprowadzone.
Widzę jednak, że rządzący nami demokratyczny reżim ma inną ideę. Kiedy przeanalizowałem reżimowe propozycje to doszedłem do wniosku, że rządowi bardzo zależy na tym by jak najwięcej ludzi popadło w tarapaty finansowe. Przypomniała mi się opowieść biblijna o czasach, w których siedmioletnia klęska głodu nawiedziła Egipt. Nim to się stało faraonowi przyśnił się sen, którego nie rozumiał. Wyjaśnił go mu Izraelita Józef. W śnie najszanowniejszy Bóg Jehowa wyjawił co się ma wydarzyć. Zapowiedział siedem lat urodzaju, a potem siedem lat głodu.
Bardzo proszę zapoznajmy się z tą pouczającą historią. Zastanówmy się nad radą Izraelity Józefa i zobaczmy jak na tej radzie wyszli zwykli obywatele Egiptu:
Rodzaju 41:33-46 ; 53-57 ; 47:13-20
„Przeto niech teraz faraon wyszuka męża roztropnego i mądrego i postawi go nad ziemią egipską. Niech faraon działa i ustanowi nadzorców nad tą ziemią, i w ciągu siedmiu lat obfitości zbierze piątą część z ziemi egipskiej. I niech zbierają wszelką żywność w tych nadchodzących dobrych latach, i niech pod ręką faraona nagromadzą zboża jako zapasy żywności w miastach, i mają tego strzec. A żywność ta będzie stanowić zapas dla kraju na siedem lat klęski głodu, która nawiedzi ziemię egipską, żeby kraj nie został wyniszczony przez klęskę głodu”. I wydało się to dobre w oczach faraona i wszystkich jego sług. Przeto faraon powiedział do swych sług: „Czy można znaleźć innego męża, takiego jak ten, w którym jest duch Boży?” Potem faraon rzekł do Józefa: „Skoro Bóg dał ci poznać to wszystko, nie ma nikogo tak roztropnego i mądrego jak ty. Ty sam będziesz nad moim domem, a cały mój lud będzie ci bezwzględnie posłuszny. Tylko tronem będę cię przewyższał”. I faraon rzekł jeszcze do Józefa: „Oto ustanawiam cię nad całą ziemią egipską”. Po czym faraon zdjął ze swej ręki sygnet i włożył go na rękę Józefa, i przyodział go w szaty z delikatnego lnu, i włożył mu na szyję złoty naszyjnik. Ponadto posadził go na swoim drugim honorowym rydwanie, ażeby przed nim wołano: „Abrech!”, i w ten sposób ustanowił go nad całą ziemią egipską. I faraon powiedział jeszcze do Józefa: „Ja jestem faraonem, lecz bez twojego upoważnienia nikt w całej ziemi egipskiej nie może podnieść ręki ani nogi”. Potem faraon nazwał Józefa imieniem Cafenat-Paneach i dał mu za żonę Asenat, córkę Potifery, kapłana z On. I zaczął Józef przemierzać całą ziemię egipską. A Józef miał trzydzieści lat, gdy stanął przed faraonem, królem Egiptu.(...) I w końcu minęło siedem lat obfitości, które nastały w ziemi egipskiej, a zaczęło się siedem lat klęski głodu, tak jak Józef powiedział. I wszystkie krainy nawiedziła klęska głodu, ale w całej ziemi egipskiej był chleb. W końcu cała ziemia egipska wygłodniała i lud zaczął wołać do faraona o chleb. Wówczas faraon rzekł do wszystkich Egipcjan: „Idźcie do Józefa. Cokolwiek wam powie, to uczyńcie”. A ta klęska głodu wystąpiła na całym obliczu ziemi. Wówczas Józef zaczął otwierać wszystkie składy zboża, które były wśród nich, i sprzedawać Egipcjanom, gdyż ziemię egipską nawiedziła sroga klęska głodu. Ponadto ludzie z całej ziemi przychodzili do Egiptu, by kupować od Józefa, gdyż ta klęska głodu srożyła się na całej ziemi. (…) I nie było chleba w całej ziemi, gdyż klęska głodu była bardzo dotkliwa; a ziemia egipska i ziemia Kanaan były wyczerpane wskutek klęski głodu. A Józef dalej ściągał wszystkie pieniądze, które znajdowały się w ziemi egipskiej i w ziemi Kanaan, za zboże kupowane przez ludzi; i przynosił Józef pieniądze do domu faraona. Z czasem pieniądze z ziemi egipskiej i ziemi Kanaan się wyczerpały i wszyscy Egipcjanie zaczęli przychodzić do Józefa, mówiąc: „Daj nam chleba! I czemu mamy umierać na twoich oczach, dlatego że pieniądze się skończyły?” Wówczas Józef powiedział: „Skoro skończyły się pieniądze, wydajcie wasz dobytek, a dam wam chleb w zamian za wasz dobytek”. I zaczęli przyprowadzać swój dobytek do Józefa; a Józef dawał im chleb w zamian za ich konie i za dobytek w postaci trzody, i za dobytek w postaci stada, i za osły; i w owym roku zaopatrywał ich w chleb za cały ich żywy inwentarz. W końcu ów rok upłynął, a w roku następnym zaczęli do niego przychodzić i mówić: „Nie będziemy ukrywać przed panem moim, że pieniądze i stado zwierząt domowych zostały wydane mojemu panu. Nie pozostało przed moim panem nic oprócz naszych ciał i naszej ziemi. Czemu mielibyśmy umierać na twoich oczach, zarówno my, jak i nasza ziemia? Kup nas i naszą ziemię za chleb, a my wraz z naszą ziemią staniemy się niewolnikami faraona; i daj nam nasienie, żebyśmy żyli i nie pomarli i żeby nasza ziemia nie opustoszała”. Przeto Józef kupił dla faraona całą ziemię Egipcjan, gdyż każdy z Egipcjan sprzedał swoje pole, bo nad nimi srożyła się klęska głodu; i ziemia stała się własnością faraona.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że Izraelita Józef wraz z faraonem zrealizowali plan, który pozbawił zwykłych Egipcjan ziemi. Stali się niewolnikami we własnym kraju i z czasem Egipt upadł. Państwo, które się dziś kryje pod tą nazwą nie ma niewiele wspólnego z tamtym Egiptem, a Egipcjanie w znacznej części zostali z kraju wygnani a ich miejsce zajęli Arabowie. Odnoszę wrażenie, że obecne rządy podobny los chcą zgotować zwykłym obywatelom naszego kraju. Szerzącej się chorobie towarzyszy być może celowa udawana panika, w celu wywołania światowej recesji. Działalności tej towarzyszy dezinformacja szerzona przez najwyższe władze naszego kraju. Bardzo proszę przypomnijmy sobie kłamstwa jakie serwuje społeczeństwu najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki, minister zdrowia najszanowniejszy pan Łukasz Szumowski, oraz pan, najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo:
„Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy! Skuteczna walka z koronawirusem wymaga szybkich i odważnych decyzji. I takie decyzje podejmujemy. (…) Polska na obecnym etapie zagrożenia koronawirusem stosuje najlepsze praktyki... (…) Dzisiaj skupiamy nasze siły i środki, naszą uwagę, nasze doświadczenie, środki finansowe, na najbardziej skutecznym zapobieganiu koronawirusowi, a w przypadku, kiedy już wirus się pojawi w Polsce, na ograniczaniu jego zasięgu i na jego zwalczeniu. (…) Jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań. (…) W Polsce koronawirusa nie ma, ale na pewno się pojawi. Jesteśmy przygotowani. (…) Chciałem poinformować pana prezydenta i Wysoką Izbę, jak jesteśmy przygotowani na koranowirusa. (…) Jesteśmy przygotowani na to, żeby z koronawirusem walczyć.”
Tymczasem z kraju dobiegają wieści o katastrofalnie złym przygotowaniu do walki z zarazą.
Coś mi tu nie gra. W mediach tak oceniono tę sytuację:
„Jesteśmy najlepiej przygotowani na epidemię koronawirusa z całej UE. Chyba pod względem kłamliwej propagandy... To nawet nie jest państwo z kartonu, raczej z papieru toaletowego...”
Kilka dni temu, w środę reżimowa telewizja nadała wiele ciekawe orędzie z Kancelarii Premiera. Wygłosił je sam prezes rady ministrów, premier, najszanowniejszy pan Mateusz Morawiecki:
„Przygotowania do zwiększonej liczby przypadków koronawirusa przebiegają codziennie. Rozpoczęliśmy te przygotowania parę miesięcy temu, kiedy usłyszeliśmy, bodaj 9 stycznia, o przypadkach koronawirusa. Później te przygotowania rosły, czy były coraz bardziej zaawansowane, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Jesteśmy coraz lepiej przygotowani, i wierzę że nawet czterocyfrowa, jak powiedział minister Szumowski, czy nawet pięciocyfrowa liczba zakażonych, nie będzie dla nas takim dramatem, jakim widzimy, że jest dzisiaj w Hiszpanii czy we Włoszech.”
Deklaracje te są zgodne z informacjami z innych źródeł:
„Już w styczniu Agencja Wywiadu ostrzegała, że zagrożenie jest realne, trzeba się na nie przygotować, a epidemia na pewno nie ograniczy się tylko do obszaru Chin.”
Minął jeden dzień, i najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki wystąpił w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego stojący obok najszanowniejszego pana prezydenta:
„Widzimy doskonale, że musimy radzić sobie z okolicznościami, których nikt się jeszcze miesiąc temu nie spodziewał, dwa miesiące temu nikt o tym nie wiedział. Żadne państwo nie ubezpiecza się przecież na okoliczność uderzenia, nie wiem, meteorytu w Ziemię i koronawirus był tego rodzaju meteorytem, czymś bardzo niespodziewanym. Czarnym łabędziem, jak to się czasami mówi.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę zwróćmy uwagę na te dwie wzajemne się wykluczające sprawozdania najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego. Bezspornie kłamie on i mataczy. Bardzo proszę pamiętać o tym w kontaktach z tym panem. W kwestii kłamania, najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki wydaje się być człowiekiem wszechstronnie uzdolnionym. Wygląda na to, że potrafi on kłamać na każdy temat. Część kłamstwa najszanowniejszego pana premiera opisałem 68 liście otwartym zatytułowanym Best of Mateusz Morawiecki, dzieje grzechu kłamstwa, ale proszę pamiętać o tym, że nasz premier jest człowiekiem aktywnym i ciągle nowe kłamstwa wymyśla. Być może przed zaśnięciem planuje w jaki nowy sposób naród okłamać i jak na tym zarobić. Gdybym miał się zajmować dementowaniem kłamstw premiera, to być może całe życie musiał bym poświęcić na tę czynność. Na siebie też powinien najszanowniejszy pan prezydent uważać, bo do osób słynących z prawdomówności najszanowniejszy pan prezydent nie należy, ale to naturalne. Stare przysłowie mówi, kto z kim przystaje, takim się staje, złe towarzystwo psuje dobre obyczaje. Podobną naukę znajdziemy w Biblii:
Przysłów 13:20 ; 1 Koryntian 15:33
Kto chodzi z mądrymi, stanie się mądry, lecz kto się zadaje z głupcami, temu źle się powiedzie. (…) Nie dajcie się wprowadzić w błąd. Złe towarzystwo psuje pożyteczne zwyczaje.
Towarzystwo w jakim się znalazł najszanowniejszy pan prezydent wydaje mi się być wyjątkowo podłe. Szerzej opisałem je w 59 liście zatytułowanym - Best of dobra zmiana, łże elity i ich sojusznicy – i nie będę się powtarzał. Z ziemskiej, doczesnej perspektywy może się wydawać, że członkowie władzy, to ludzie sukcesu, ale z dalszej perspektywy sądu ostatecznego może się okazać, że jest to środowisku ludzi przegranych. Wszak według Biblii kłamcy mają trafić do Piekła, zwanego też jeziorem ognia:
Objawienie 21:8
Ale co do tchórzów i tych bez wiary, i obrzydliwych w swej plugawości, i morderców, i rozpustników, i uprawiających spirytyzm, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców — ich dział będzie w jeziorze płonącym ogniem i siarką. (...)
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę sobie zapamiętać, że ostrzegałem najszanowniejszego pana przed konsekwencjami niegodziwości.
Bardzo proszę powróćmy myślami do przygotowania Polski do epidemii. Coś jest na rzeczy.
Według słów najwyższych władz Polska od 9 stycznia przygotowuje się do epidemii i padły deklaracje, że jesteśmy przygotowani niezależnie od tego, jak szeroka będzie potencjalna skala tych zachorowań, aż tu nagle premier oświadcza, że musimy radzić sobie z okolicznościami, których nikt się jeszcze miesiąc temu nie spodziewał, dwa miesiące temu nikt o tym nie wiedział. Żadne państwo nie ubezpiecza się przecież na okoliczność uderzenia, nie wiem, meteorytu w Ziemię i koronawirus był tego rodzaju meteorytem, czymś bardzo niespodziewanym.
Drastyczna zmiana co do przygotowania naszego kraju do radzenia sobie z wirusem nastąpiła w ciągu jednej nocy, a na dodatek wymówka jaka padła z ust premiera jest po prostu bardzo głupia. Stało się to wkrótce po tym, jak stojący pan prezydent nawoływał do szczerości i mówienia prawdy:
„Bardzo proszę też o szczerość. (...) Bardzo proszę mówić prawdę, bo te jest niezwykle ważne w walce z tą epidemią. Tu jest, tutaj to poważne zachowanie, odpowiedzialne zachowanie, rozsądne zachowanie ma tutaj kluczowe znaczenie.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, pisząc szczerze, dziwnie to brzmi gdy kłamca prezydent stojący obok kłamcy premiera nawołuje do szczerości i mówienia prawdy.
O zbliżaniu się zarazy rząd doskonale wiedział, a ponadto każde myślące o swoim bezpieczeństwie państwo powinno być doskonale przygotowane na wypadek wojny w tym biologicznej. Mnie przed wielu laty uczono o broni biologicznej w liceum w ramach przysposobienia obronnego, a wszelkie wirusy zaliczane są do tego rodzaju broni. W magazynach wojskowych powinny się znajdować wszelkie niezbędne środki ochronne, a polowe szpitale wojskowe powinny być w ciągłym pogotowiu. Zbliżająca się do naszych krajów choroba powinna postawić wojsko w stan gotowości, a zwykłe szpitale powinny zostać zaopatrzone w niezbędny do normalnego funkcjonowania w stanie zarazy sprzęt. Personel powinien być przeszkolony i wszelkie procedury powinny być sprawdzone czy dobrze działają i to nawet bez jakiegokolwiek konkretnego zagrożenia – na wypadek nagłej wojny, na wypadek niepodziewanej epidemii. Od chwili pojawienia się realnego zagrożenia rząd cały czas mówił, że jest znakomicie przygotowany, aż tu nagle mówi, że nie jest przygotowany, że się nie spodziewał. Bardzo podejrzana sprawa. Istnieje możliwość, że władze, włącznie z panem prezydentem celowo okłamywały naród, w sobie znanym, niecnym celu, lub też mówiły prawdę, ale postanowiły zgromadzonych środków nie używać by nas jak najszybciej wykończyć. Istnieje też możliwość, że miliardy maseczek, miliony testów i setki ton innego sprzętu specjalistycznego, które były zgromadzone na wypadek pojawienia się wirusa zostały sprzedane na czarnym rynku do innych krajów. Natknąłem na ciekawą informację:
„Izraelski wywiad kupił testy w krajach arabskich, które oficjalnie nie utrzymują stosunków dyplomatycznych z Izraelem i które nie chciałyby przed swoją opinią publiczną ujawniać faktu robienia interesów z Izraelem. O operacji Mosadu poinformowały dziś izraelskie media, a potwierdziła ją kancelaria premiera Izraela, która wydała oświadczenie dziękujące Mosadowi za sprowadzenie "sprzętu medycznego niezbędnego do walki z epidemią".”
Być może do Izraela lub też do innego kraju z Polski z zostały sprzedane zgromadzone na wypadek epidemii specjalistyczne sprzęty, pieniądze ulokowane w Szwajcarii i teraz najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki rżenie głupa:
„Widzimy doskonale, że musimy radzić sobie z okolicznościami, których nikt się jeszcze miesiąc temu nie spodziewał, dwa miesiące temu nikt o tym nie wiedział. Żadne państwo nie ubezpiecza się przecież na okoliczność uderzenia, nie wiem, meteorytu w Ziemię i koronawirus był tego rodzaju meteorytem, czymś bardzo niespodziewanym. Czarnym łabędziem, jak to się czasami mówi.”
Bardzo proszę przypomnijmy sobie słowa, jakie wypowiedział najszanowniejszy pan minister zdrowia Łukasz Szumowski 29 stycznia:
„W Polsce są już zamówione testy, którymi można będzie potwierdzić obecność koronawirusa z Chin. (…) Oczywiście, jesteśmy w tej chwili gotowi na walkę z zagrożeniem. Wszystkie służby zostały poinformowane o procedurach postępowania. Mamy zinwentaryzowane wszystkie możliwe łóżka w oddziałach zakaźnych. Stacje sanitarne są też w pełnej gotowości.”
Tymczasem doniesienia jakie do nas docierają z frontu przeczą tym informacjom:
„Śmierć w trakcie kwarantanny domowej. Mężczyzna nie doczekał się testu
Policjanci, którzy pojawili się na głogowskim osiedlu Kopernika, chcieli początkowo potwierdzić, czy mężczyzna stosuje się do zaleceń i przebywa w domu. Kontaktu telefonicznego nie udało się jednak uzyskać. W tej sytuacji „Wezwano straż pożarną, którą otworzyła drzwi. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny”. W związku z zaistniałą sytuacją starosta głogowski wystosował apel do rządzących: „Ta osoba czekała na testy i się ich nie doczekała. Mówią o tym samorządowcy i ja to też często powtarzam. Wzywam rządzących i ministra zdrowia, aby te testy wykonywać. Nie wolno okłamywać społeczeństwa. Osoby, które są w kwarantannach, mają problem z wykonaniem testów. Sanepidy zgłaszają zapotrzebowanie na testy, a ich po prostu nie ma. Jeśli już, to trzeba na nie czekać kilka dni” – stwierdził Dudkowiak.”
„Koronawirus w Tarnobrzegu. 80-latka – jak podaje portal echodnia.eu – trafiła do tarnobrzeskiego szpitala w poniedziałek. Według doniesień gazety, skierował ją tam lekarz rodzinny z rozpoznaniem objawów zapalenia płuc. Jak wynika z przeprowadzonego wywiadu, pacjentka nie była wcześniej za granicą ani też nie miała kontaktu z osobami, które wróciły z kraju ogarniętego epidemią. Jak ustalili dziennikarze "Echa Dnia", sanepid miał stwierdzić iż na tej podstawie nie ma powodu by wykonać test na obecność wirusa. 80-latka została umieszczona w sali, współdzielonej z innymi pacjentami. Kiedy po 2 dniach zauważono, że stan kobiety jest znacznie gorszy, została przeniesiona na OIOM. Wówczas podjęto decyzję o przeprowadzeniu testu na obecność koronawirusa, który pokazał wynik pozytywny. Starsza pacjentka – w stanie ciężkim – trafiła do szpitala zakaźnego w Łańcucie. Jak z kolei dowiedział się "Fakt" siedmioro pacjentów, którzy mieli kontakt z chorą 80-latką, zostało przewiezionych na oddział zakaźny w Mielcu. Kwarantanną objęto ponad 50 osób ze szpitala w Tarnobrzegu – sanitariuszy, medyków i pielęgniarki. Szacuje się, że mniej więcej tyle osób miało kontakt z zakażoną wirusem.”
Bardzo proszę przypomnijmy sobie słowa, jakie wypowiedział najszanowniejszy pan minister zdrowia Łukasz Szumowski 29 stycznia:
„W Polsce są już zamówione testy, którymi można będzie potwierdzić obecność koronawirusa z Chin. (…) Oczywiście, jesteśmy w tej chwili gotowi na walkę z zagrożeniem. Wszystkie służby zostały poinformowane o procedurach postępowania. Mamy zinwentaryzowane wszystkie możliwe łóżka w oddziałach zakaźnych. Stacje sanitarne są też w pełnej gotowości.”
Za jakiś czas media obiegła intrygująca wiadomość w sprawie testów:
„3,5 mln zł na testy na koronawirusa dla firmy związanej z doradcą Andrzeja Dudy
Sztab wyborczy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej domaga się odpowiedzi od prezydenta Andrzeja Dudy, dlaczego duże zlecenie na testy na koronawirusa otrzymała spółka związana z jego doradcą Jerzym Milewskim, byłym radny PiS-u.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, czy wie coś najszanowniejszy pan na ten temat? Czy faktycznie wydano 3,5 miliona złotych na testy w spółce związanej z najszanowniejszym panem Jerzym Milewskim? Jeżeli tak, to ile testów i jakich za te pieniądze kupiono? Skoro wiedziano o zbliżającej się epidemii dlaczego rządzący reżim zdecydował się zrabować i przeznaczyć około dwóch miliardów złotych na reżimowe media łamiąc przy tym Konstytucję i wszelkie normy przyzwoitości? Czy wie najszanowniejszy pan prezydent ile za tę kwotę można by kupić testów, środków higienicznych i innego sprzętu niezbędnego do walki z wirusem?
„Monopol i rządowe zlecenie na 5 milionów masek uzyskała spółka działacza PiS?”
– „Wiecie, dlaczego zakazano sprowadzania maseczek z Chin i kupowania ich na Allegro? Otóż pewna spółeczka notowana na GPW dostała 20 marca zlecenie od rządu na 5 milionów maseczek. Prezesem tej firemki jest Wojciech Ahnert, „ostatni na liście PiS”. Spółka nazywa się MBF Group” – napisała na Twitterze internautka o pseudonimie Aga Jaga po prostu.
Z opublikowanego przez bankier.pl komunikatu wynika, że 20 marca rzeczona spółka poinformowała, że „zakontraktowała dostawę maseczek ochronnych 3-warstowych. Przedmiotowy kontrakt oszacowany został na kwotę ok. 10.176.000 zł (dziesięć milionów sto siedemdziesiąt sześć tysięcy złotych) netto”. - „Dlaczego państwowa agencja sama nie może zakupić tych masek? Dlaczego musi być pośrednik”; – „Jeśli to prawda, to republiki bananowe się chowają przy PiS-landzie”; – „Mamy przy zakupie masek obowiązkowo korzystać z pośrednika?” – komentowali internauci.”
O sprowadzeniu maseczek z Chin wypowiedział się równię najszanowniejszy pan prezydent:
„Prezydent: Sprowadzimy maseczki z Chin
Rozmawiałem z prezydentem Chin. Sprowadzimy maseczki i inny potrzebny sprzęt medyczny z Chin - mówił na konferencji prasowej prezydent Andrzej Duda. Zaapelował również o przestrzeganie zakazów i zaleceń z uwagi na pandemię koronawirusa.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, myślę, że powinno się te zakupy szczegółowo zbadać, zwłaszcza celowość zakupów maseczek. Według oficjalnych deklaracji ministra zdrowia maseczki nie pomagają, nie zabezpieczają przed wirusem i nie chronią przed zachorowaniem:
„Minister został zapytany o masowo wykupywane na świecie maseczki na twarz. - One nie pomagają, one nie zabezpieczają przed wirusem, nie zabezpieczają przed zachorowaniem - powiedział Szumowski. Dopytywany, dlaczego ludzie noszą te maseczki, odparł: - Nie wiem.
- Kiedyś w Chinach i całym świecie azjatyckim noszono je głównie z powodu smogu i pewnej kultury, która tam jest, natomiast WHO nie zaleca, eksperci nie zalecają (noszenia maseczek - red.)”
Gdyby to była prawda, to cała akcja szycia maseczek, ich zakładania i noszenia, kupowania jest bezcelowa, a może być nawet szkodliwa. Czas i pieniądze przeznaczone na zakup czy produkcję maseczek można by lepiej wykorzystać. Wieści docierające do mnie z różnych stron optymizmem nie napawają. Wygląda na to, że na epidemii wirusa żeruje wielu sprytnych ludzi, ale podobno prokuratura chce się wziąć za ścierwa:
„Prokuratura Krajowa poinformowała dzisiaj, że na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry powołany został specjalny zespół prokuratorów. Jego zadaniem będzie koordynowanie postępowań dotyczących nadużyć gospodarczych których sprawcy korzystają w swojej działalności z epidemii koronawirusa i panującym w związku z nią zamieszaniem.”
Z doniesień wynika, że prokuratura będzie miała wiele pracy i będzie się musiała zająć przede wszystkim osobom odpowiedzialnym za dezinformację społeczeństwa.
Kłamstwa serwowane nam przez reżimowe władze mogły wzbudzić w społeczeństwie fałszywe poczucie bezpieczeństwa i narazić nas na niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu. Kraj opanowała pandemia kłamstw, a jej głównym wodzirejem jest najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki i członkowie władz najwyższych. Według Kodeksu Karnego tego typu działalność władz najwyższych jest karalna:
Art. 160. Narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
§ 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 4. Nie podlega karze za przestępstwo określone w § 1-3 sprawca, który dobrowolnie uchylił grożące niebezpieczeństwo.
§ 5. Ściganie przestępstwa określonego w § 3 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Przydatny też może być artykuł 165
Art. 165. Sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego
Dz.U.2019.0.1950 t.j. - Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks karny
§ 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach:
1) powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej,
2) wyrabiając lub wprowadzając do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje, środki spożywcze lub inne artykuły powszechnego użytku lub też środki farmaceutyczne nie odpowiadające obowiązującym warunkom jakości,
3) powodując uszkodzenie lub unieruchomienie urządzenia użyteczności publicznej, w szczególności urządzenia dostarczającego wodę, światło, ciepło, gaz, energię albo urządzenia zabezpieczającego przed nastąpieniem niebezpieczeństwa powszechnego lub służącego do jego uchylenia,
4) zakłócając, uniemożliwiając lub w inny sposób wpływając na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych,
5) działając w inny sposób w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca
podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
§ 4. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
W Francji już się powoli biorą za ścierwa odpowiedzialne za fatalne przygotowania do epidemii.
„DO 600 wzrosła liczna członków grupy, która w czwartek w imieniu lekarzy i pielęgniarek złożyła zbiorowy pozew przeciw premierowi Edouardowi Philippe i byłej minister zdrowia Agnes Buzyn. Lekarze zarzucają im narażenie ich na utratę zdrowia.
Francuscy lekarze zwracają między innymi uwagę na brak masek ochronnych i nieprawdziwe informacje od rządu o tym, że mają się one pojawić.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, co najszanowniejszy pan myśli by i w Polsce powołać podobną grupę i oskarżyć zakłamanych zwyrodnialców zasiadających w rządzie o narażenie całego społeczeństwa na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu? Ja myślę, że koniecznie trzeba taką inicjatywę podjąć.
Pewnym jest, że sprawa jest kryminalna i okłamujące nas ścierwa powinny zostać surowo ukarane. Myślę, że sprawę powinien najszanowniejszy pan prezydent zgłosić odpowiednim służbom.
Bardzo proszę przeczytajmy jak działa się w kraju przygotowanym na czarnego łabędzia:
„Finowie zdecydowali się na krok, na który decydują się niezwykle rzadko. Otwierają magazyny Agencji Bezpieczeństwa Dostaw. Odpowiada ona od dekad za gromadzenie zapasów na wypadek katastrof. Władze Finlandii zdecydowały się na otwarcie magazynów Agencji Bezpieczeństwa Dostaw, a w obliczu pandemii choroby powodowanej przez koronawirusa.
Informacje o otwarciu magazynów państwowej Agencji Bezpieczeństwa Dostaw (Huoltovarmuuskeskus) na polecenie ministerstwa zdrowia i spraw socjalnych potwierdził kierujący jednostką Tomi Lounema. Agencja, której centrala znajduje się w Helsinkach, utrzymuje sieć mniejszych magazynów na terenie całego kraju, a informacje o ich lokalizacji i szczegółowej zawartości są poufne. Ciężarówki ze sprzętem wspomagającym oddychanie czy zapewniającym ochronę dróg oddechowych dla personelu, których niedobory zgłaszała ostatnio służba zdrowia – jak przyznał dyrektor agencji – nie będą widoczne na drogach, a wykonywany przewóz nie będzie relacjonowany w mediach.”
Tak wygląda standardowe postępowanie w kraju przygotowanym do wojny biologicznej, ale to co się dzieje w naszym kraju woła o pomstę do Piekła. W całej rozciągłości zawiodła Unia Europejska, zawiodło NATO, które powinno nas bronić również przed atakiem biologicznym, a to co robi nas rząd wygląda na celową dezinformację w celu robienia lewych interesów. Koniecznie trzeba coś z tym zrobić, zakłamanych, niekompetentnych ludzi wymienić na specjalistów i przede wszystkim proszę nie panikować. Uważam, że bardzo słusznie zauważył, najszanowniejszy pan Alaksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi:
„Jestem przekonany, że to kolejna psychoza. Bardziej możemy ucierpieć z powodu paniki niż od samego wirusa.”
Bardzo proszę spójrzmy na sprawę z perspektywy ubiegłego roku. Podam dane demograficzne w Polsce za ubiegły rok:
„GUS - liczba urodzeń i zgonów. Zarejestrowano 375 tys. urodzeń żywych, czyli o ok. 13 tys. mniej niż w roku poprzednim. Co więcej, rok temu zmarło o 35 tys. osób więcej, niż się urodziło. To największa różnica od czasów II wojny światowej.”
Z danych tych wynika, że w zeszłym roku w Polsce 410 000 ludzi. Znaczy, że codziennie w Polsce bez żadnej epidemii koronawirusa umierało około 1123 osoby. Jak będzie w tym roku nie wiem, ale możemy liczyć na wzrost. Drastyczne kroki podjęte przez rządzący nami reżim spowodował, że setki tysięcy ludzi z dnia na dzień straciły pracę i jakąkolwiek perspektywę na najbliższą przyszłość. Może to się to poważnie odbić na wzroście śmiertelności Polaków. Nie zdziwił bym się, gdyby ludziom słuchającym kłamstwa rządowych notabli skoczyło ciśnienie krwi:
„Nadciśnienie występuje, gdy siła krwi pompowanej przez twoje tętnice jest zbyt duża. Krótkoterminowo jest to normalny objaw stresu, wysiłku lub choroby. Jednak w dłuższej perspektywie może powodować duże obciążenie naczyń krwionośnych i serca, potencjalnie prowadząc do śmierci. Jest odpowiedzialne nawet za 50 procent zgonów z powodu chorób serca i udaru mózgu i jest bezpośrednią przyczyną chorób oraz niewydolności nerek.”
Dodatkowo wiele wskazuje na to, że zanosi się na długotrwały stres i powiększające się bezrobocie. Może to zaowocować wrzodami różnymi:
„Sprzymierzeńcem wrzodów jest również stres. Wszystkie emocje – dobre i złe – wpływają na pracę ośrodkowego układu nerwowego, który ma istotny wpływ na pracę układu trawiennego. W ścianie żołądka znajdują się zakończenia tzw. nerwów błędnych, które stymulują wytwarzanie soków żołądkowych. Osoby, które żyją w stresie przez wiele miesięcy lub lat, prowokują swój organizm do wydzielania większej porcji kwasu, a stąd już prosta droga do rozwoju wrzodów. Ogromną rolę odgrywa, zwłaszcza w sytuacjach stresowych, nadużywanie alkoholu i palenie papierosów.”
Można się też spodziewać wzrostu samobójstw zarówno z przyczyn ekonomicznych jak i emocjonalnych spowodowanych przymusową kwarantanną. Jeżeli te czynniki połączymy z faktem, że epidemia sparaliżowała tak już nieudolną i niewydolną państwową służbę zdrowia możemy liczyć się, że śmiertelność w Polsce powinna wzrosnąć niezależnie od działalności koronowirusa.
Za rok się przekonamy i być może będziemy się śmiać z nowej statystyki - oczywiście nie wszyscy.
Myślę, że aby mieć rozeznanie w sytuacji należało by podawać codzienną liczbę wszystkich zmarłych i porównywać ją z danymi z zeszłego roku. Takie dane wiele by nam powiedziały o aktualnej sytuacji w kraju, wykazać, czy podjęte kroki przynoszą pozytywny skutek, czy też negatywny, ale proszę pamiętać o tym przygotowując zestawienia, że luty w tym roku był dłuższy o jeden dzień i w zestawieniu powinno się go pominąć, przesuwając kalendarz o jeden dzień.
Bardzo proszę powróćmy myślami do najszanowniejsze pan Alaksandra Łukaszenki, prezydenta Białorusi i jego spostrzeżeń:
„Niepotrzebna jest żadna panika, po prostu trzeba pracować. Szczególnie przyjemnie jest patrzeć w telewizji: ludzie pracują na traktorze, nikt nie mówi o wirusie. Tam traktor wyleczy wszystkich. Pole wszystkich wyleczy. (…) Ja jestem człowiekiem niepijącym, ale ostatnio żartobliwie mówię, że wódką trzeba nie tylko myć ręce, ale chyba też truć nią tego wirusa. W przeliczeniu na czysty spirytus 40-50 gramów dziennie. Ale nie w pracy.”
Osobiście radził bym uważać, z doustnym używaniem alkoholu, bo to silny narkotyk i na dodatek trucizna. Z kolei najszanowniejszy pan prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zwrócił uwagę na to, że opuszczanie domu nie jest wskazane:
„Kiedy opuszczanie domu nie jest wskazane, codzienne czynności mogą stać się problemem.”
Ostatnimi czasy ciągle się słyszy o nie wychodzeniu z domu, ale co mają zrobić ludzie bezdomni?
A ludzi tych jest w Polsce dużo, a nawet bardzo dużo, dlatego też 85 list otwarty będzie nosił tytuł – Będziesz wisiał, wirus kłamstwa władzy i ludzie bezdomni. Zaistniała sytuacja, w której setki tysięcy ludzi z dnia nadzień straciło pracę może sprawić, że problem bezdomności jeszcze się powiększy. Piszę o problemie, który dobrze znam. Sam przez kilkadziesiąt lat byłem człowiekiem bezdomnym, a na dodatek osobiście poznałem wielu bezdomnych ludzi Krakowa. Nagrywałem z nimi wywiady, poznawałem historię ich życia, widziałem od środka ich życie codzienne. Każdy przypadek to osobna historia, ale zauważyłem, że większość przypadków tak zwanych 'bezdomnych lumpów' łączy jeden element wspólny – narkomania a najpopularniejszym narkotykiem jest alkohol. Oczywiście nie każdy bezdomny jest alkoholikiem. Ja kiedy po skończeniu liceum i zaprzestaniu edukacji pomaturalnej początkowo pomieszkiwałem z znajomym studentem po akademikach. Trochę też kontem pomieszkiwałem u rodziny. Podjąłem też pracę na kolei jako zwrotniczy. Podobała mi się ta praca i być może gdyby nie choroba byłbym nim po dzień dzisiejszy. Pracując na kolei zamieszkałem w pustostanie na dworcu towarowym, w byłej sali odpraw na ulicy Składowej. W okolicznych barakach i budynkach mieszkały przed wszystkim rodziny kolejarzy. Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie, kiedy pracownicy mogą mieszkać blisko pracy. W tym kierunku państwo i firmy powinny się rozwijać, ale zauważyłem, że tak się nie dzieje. Po latach baraki wyburzono a przecież można je było unowocześnić i przeznaczyć na mieszkania pracownicze. Podróżując po kraju pociągiem zauważyłem, że podobny los spotkał wiele budynków kolejowych. Wygląda na to, że Polskie Koleje Państwowe to bardzo bogata instytucja. Pracownicy mają zapewnione mieszkania i dlatego trzeba burzyć lub pozostawić nieużywane budynki by same popadły w ruinę. Mieszkanie, w którym mieszkałem dzięki mnie przedłużyło swój żywot. Starałem się łatać przeciekający dach i bezspornie przyczyniłem się do przedłużenia agonii umierającej sali odpraw. Mieszkałem tam pięć lat i tam żona urodziła dwie starsze córki, do czasu kiedy nas nie okradli. Po tym traumatycznym przeżyciu wynająłem domek na obrzeżach Krakowa. Potem wynajmowałem wiele różnych mieszkań. Najdłużej wynajmowałem mieszkanie w Gaju pod Krakowem i po kilkudziesięciu latach bycia bezdomnym kupiłem malutkie mieszkanko. Bardzo proszę przystąpmy do analizy tematu:
„Bezdomność – w ujęciu socjologicznym problem społeczny (zjawisko społeczne), charakteryzujący się brakiem miejsca zamieszkania (brakiem domu).
Bezdomność w ujęciu psychologicznym to kryzysowy stan egzystencji osoby nieposiadającej faktycznego miejsca zamieszkania, pozbawionej środków niezbędnych do zaspokojenia elementarnych potrzeb, trwale wykorzenionej ze środowiska w wyniku rozpadu więzi społecznych i akceptującej swoją rolę społeczną. Jako stan ewidentnej i trwałej deprywacji potrzeb mieszkaniowych w sytuacji, gdy dotknięta bezdomnością osoba nie jest w stanie jej zapobiec, wiąże się z poważnym upośledzeniem psychicznego i społecznego funkcjonowania człowieka.”
W zależności od szacunków, w Polsce może być nawet do 300 tysięcy aktywnych bezdomnych:
„Z danych resortu wynika, że w Polsce przebywa obecnie 30,7 tys. Niektóre szacunki mówią jednak, że liczba ta może sięgać nawet 300 tysięcy. Największy ich odsetek skupia stolica. Na ulicę ludzi wygania alkohol, nieporozumienia rodzinne, brak pracy.”
W szacunkach tych mowa o ludziach żyjących w schroniskach, na ulicach, w parkach, w bramach. Polscy bezdomni znani są też w państwach Unii Europejskiej:
„O pogarszającej się sytuacji w miejscach, gdzie w Berlinie organizacje pomocowe wspierają bezdomnych, mówi dyrektor misji na słynnym berlińskim dworcu ZOO Joachim Lenz. Według niego w ciągu ostatnich miesięcy drastycznie wzrosła liczba konfliktów i bójek między bezdomnymi. – Do rękoczynów dochodzi wśród bezdomnych cudzoziemców i ubogich Niemców korzystających z pomocy dworcowej placówki – mówi Lenz. Z tego powodu na kilka dni trzeba było nawet zamknąć przydworcową placówkę wydającą ciepłe posiłki. Jak potwierdza dyrektor misji, takie sytuacje mają miejsce także w innych, podobnych placówkach na terenie całej stolicy Niemiec. Dochodzi do przepychanek w kolejce. I jeśli ludziom marnie się powodzi, jeśli mają uczucie, że są jeszcze bardziej dołowani, wtedy mogą stracić panowanie nad sobą. (...) potwierdza, że największą grupą bezdomnych w Berlinie są Polacy i to oni najczęściej są zarzewiem konfliktów. Kolejni "w kolejce" są Rumunii i Bułgarzy.
„Paryż. Kloszardzi to jeden z symboli tego "romantycznego" miasta. Są tu obecni na każdym kroku. Dzielą się na tych, którzy w czynny sposób zbierają pieniądze i na tych, którzy po prostu leżą na ulicach w najliczniej odwiedzanych przez turystów miejscach. Statystyki mówią, że na paryskich ulicach żyje około 8 tys. bezdomnych, choć liczba ta może być zaniżona. Francuski Urząd Statystyczny podaje, że 40 proc. kloszardów to obcokrajowcy. Są wśród nich także Polacy, którzy koczują pod Leader Price przy bulwarze Magenta i na lotnisku Charlesa de Gaulle'a.”
„Co dziesiąty bezdomny w Londynie to Polak. Zresztą przez wiele lat nasi rodacy stanowili w Londynie najliczniejszą grupę narodowościową wśród bezdomnych imigrantów z nowych krajów UE. Badanie "Street to Home 2013/14" wykazało, że ustąpili pierwszeństwa Rumunom. Największa liczba bezdomnych przebywa w takich dzielnicach jak Camden, Lambeth, Southwark, Westminster i Tower Hamlets. Statystyki mówią, że bez dachu nad głową w Londynie jest ponad 6,5 tys. osób.”
„Co drugi cudzoziemiec korzystający z ośrodka pomocy społecznej dla bezdomnych Casa de Campo w Madrycie to Rumun lub Polak – ogłosiły w czwartek władze hiszpańskiej stolicy.”
Pamiętam czasy minionego ustroju. Bezdomność w formie jaką teraz spotykamy nie istniała. Istniały hotele pracownicze, mieszkania przyzakładowe w miastach i na wsiach zazwyczaj przy kółkach rolniczych lub Państwowych Gospodarstwach Rolnych, ale po transformacji ustrojowej, kiedy do władzy doszły wybrane w demokratycznych wyborach ścierwa sytuacja się drastycznie pogorszyła. Zlikwidowano Państwowe Gospodarstwa Rolne, wiele zakładów pracy zaczęło bankrutować, zaczęły znikać hotele robotnicze. Na ulicach jak Polska długa i szeroka zaczęły się pojawiać ludzie bezdomni. Przypomniało mi się jak przed wielu laty będąc na wycieczce krajoznawczej chyba w okolicach Ujazdu, natknąłem się na starszego człowieka, który opowiadał mi jak życie wyglądało w tamtych okolicach przed wojną. Opowiadał o biedzie, niesprawiedliwości i o przemierzających kraj dziadach, ludziach biednych bez dachu nad głową, bez pracy i perspektyw na lepsze życie. O dziadach z dziada, pradziada. Człowiek ten powiedział mi, że teraz odkąd do Polski wróciła demokracja i tak zwany kapitalizm jest kwestią czasu, a dziady w Polsce się pojawią.
Jego słowa okazały się prorocze. Kiedys przed laty miałem w Krakowie na ulicy Krakowskiej hurtownię kaset połączoną z sklepem muzycznym w dzielnicy Kazimierz. Kazimierz w tamtych czasach był zniszczoną dzielnicą Krakowa. Wieczorami niebezpieczną bo w wielu mieszkaniach mieszkał tak zwany lumpenproretariat. Ludzie nadużywający alkoholu i otumaniający się przy tym papierosami. I chociaż wieczorami robiło się tam niebezpiecznie tak zwanych ludzi bezdomnych nie było widać. Każdy miał jakiś lokum, jakąś melinę. Z czasem moda na kasety przeminęła, ale wróciła moda na płyty winilowe, a że je kolekcjonowałem (mogłem mieś ich kilka tysięcy) nie licząc płyt cd postanowiłem je wyprzedać. Z fotograficznych, turystycznych wypraw po Krakowie znałem pchli targ przy Placu Nowym. Tam też zacząłem sprzedawać przede wszystkim płyty gramofonowe i kompaktowe. Był to obskurny plac wysypany kamieniem. Stały na nim zielone metalowe stoły zadaszone metalowymi dachami. Za dnia przez plac przewijali się przede wszystkim turyści, ale o zmroku znikali. W miarę szybko zwijali się też sprzedawcy. Plac nie był oświetlony i szybko robiło się ciemno i podobno straszno. W zamian turystów zaczęli się pojawiać tak zwane bezdomne lumpy. W ciągu dnia też się przewijali, usiłując coś sprzedać sprzedawcom. Być może coś komuś skradzionego. Pamiętam, że kiedyś jeden z sprzedawców kupił atrakcyjne krzesła, ale pojawiła się policja i krzesła zabrała, bo zostały one skradzione w kościele. Oprócz sprzedawania zajmowali się oni żebraniem i od czasu do czasu okradali sprzedawców. Przypomniała mi się Polsko Niemiecka bitwa o figurkę najszanowniejszego pana Adolfa Hitlera. Najszanowniejszy pan Frido, emerytowany niemiecki policjant handlował starociami, w tym pamiątkami z wojny. Miał na sprzedaż mosiężną figurkę Adolfa Hitlera. Grupa złodziejaszków chciała mu coś sprzedać, ale ukradła mu figurkę, ale to zauważył i udało mu się dogonić najszanowniejszą panią Kasię nazywaną też królową Kazimierza. Po szamotaninie udało się Fridowi obezwładnić Kasię i zadzwonić po policję. Policja przyjechała i udało się jej odzyskać figurkę Adolfa Hitlera. Okazało się, że była ona skryta w szalecie na Placu Nowym. Wieczorem jednak plac częściowo pustoszał i pojawiali się imprezowicze z półświatka.
O tej porze piesze patrole policyjne się już w tej części Kazimierza nie pojawiały. Znaczyło to, że nie jest bezpiecznie. W Polsce, w miejscach gdzie widać piesze policyjne patrole jest bezpiecznie, a gdzie nie widać bezpiecznie wcale nie musi być. Przypomniał mi się jeden okazjonalny handlarz. Chłop wielki jak dąb. Szeroki w klacie. Zajmował stół najbliżej najjaśniejszego rogu. Kiedy zacząłem się pakować, podszedł do mnie i poprosił, bym poczekał aż się spakuje bo się boi? Myślę sobie, chłop wielki, że jego można by się bać a on się boi? Spytałem dlaczego się boi, a on na to, że to miejsce o zmroku jest niebezpieczne, że nieraz już na nim krew się przelała. Pomogłem mu się spakować i odjechał, po czym ja też odjechałem.
Krew na Placu Nowym.
Jak już jesteśmy przy krwi to nigdy nie widziałem by ktoś kogoś zadźgał na tym placu, ale kiedy pewnego dnia przyjechałem rano to sprzedawcy byli poruszeni, bowiem w ciemnym koncie na stole leżał krwawiący człowiek. Miał pocięte nadgarstki. Wcześniej podobno od nikogo nie chciał pomocy. Podszedłem do niego wraz z kilkoma bezdomnymi lumpami, w tym czasie czekali bowiem na mnie i pomagali mi rozkładać i składać towar. Okazało się, że sam się pociął. Spytałem się go, czy chce mi sprzedać swoją duszę nieśmiertelną, a on z łzami w oczach, że tak, że chce sprzedać. Powiedziałem, żeby w takim razie najpierw pozwolił się uratować. Jakoś go opatrzyliśmy i bezdomne lumpy wzięły go na pogotowie. Po jakimś czasie wrócił z zabandażowanymi nadgarstkami i podpisał cyrograf. Zrobiłem też mu zdjęcie. Takie bowiem miałem procedury.
Bałam, bardzo się bałam.
Przypomniała mi się rozmowa z najszanowniejszą panią Kasią, królową Kazimierza. Wspominaliśmy dzień, w którym podpisała cyrograf. Było to w trakcie sesji zdjęciowej jaką zorganizowałem. Spytałem ją o czy pamięta dzień, w którym sprzedała mi swoją nieśmiertelną duszą. Powiedział, że dobrze pamięta, że bała się, bardzo się bała, że wszyscy się bali, ale wcale tak nie musiało być. Niektóre osoby na wystraszone nie wyglądały.
Kazimierz sprzedaje swoją duszę.
Kiedy zacząłem skupować dusze nieśmiertelne wieść się szybko rozeszła po dzielnicy. Zazwyczaj skupowałem wtedy dusze nieśmiertelne po 5 zł i zaskoczony byłem tym, że w krótkim czasie ustawiła się kolejka kilkudziesięciu osób. Podpisywaliśmy cyrograf i osobom sprzedającym dusze robiłem zdjęcia. Wypytywałem też, czy na pewno chcą sprzedać swoją duszę, co to jest dusza nieśmiertelna, czy w nią wierzą i o to jak się dowiedzieli o tym, że skupuję dusze nieśmiertelne.
Za czym kolejka ta stoi?
Zaskoczyła mnie jedna para. Kobieta i mężczyzna na pytanie jak się dowiedzieli, że skupuję dusze, odpowiedzieli, że zwiedzali Kazimierz i zobaczyli kolejkę. Podeszli do kolejki i się spytali za czym kolejka ta stoi. Gdy się dowiedzieli za czym postanowili skorzystać z okazji i sprzedać mi swoje dusze nieśmiertelne. Na odchodne dodali, że w Sandomierzu im nie uwierzą.
Civigraf.
Z czasem wprowadziłem dodatkową opcję. Przed podpisaniem cyrografu osoby musiały napisać civigraf. W civigrafie zadawałem różne pytania dotyczące życie osobistego, nazwisko mamy, marzenia, wierzenia i ich zdanie na różne duchowe interesujące mnie tematy. Zacząłem też nagrywać ich wypowiedzi.
Dżery żałuje, że duszę sprzedał.
Dżery był handlarzem staroci i skupiał wokół siebie podejrzane towarzystwo. Takich spotkać wieczorem na ulicy to jest pech. Handlował zazwyczaj tylko w sabaty, w te dni bowiem większy był ruch. Na propozycję sprzedaży duszy przystał. Cyrograf spisaliśmy i interes ubiliśmy, ale za jakiś czas przysłał do mnie posłańca, że chce koniecznie duszę odkupić. Że zapłaci mi kilka tysięcy.
Nie zgodziłem się jednak na propozycje i dokupiłem też duszę posłańca. Niektórzy mówili mi później, że żałują, że sprzedali mi swoje dusze, ale niewiele takich osób było, a zdarzało się, że osoby zmieniały zdanie w tym temacie. Na przykład bezdomny Sławek najpierw twierdził, że żałuje, że sprzedał duszę, ale potem zmienił zdanie i zawsze jak mnie widział sprawiał wrażenie zadowolonego. Często był też w grupie bezdomnych lumpów, którzy pomagali mi się rozpakować i spakować po pracy. Od czasu do czasu przyprowadzali mi też kogoś chętnego do sprzedaży duszy nieśmiertelnej.
Ateiści bez podstępu.
Edin pochodzi z Bałkanów, ale mieszka w Polsce. Znam go być może od kilkudziesięciu lat z giełd płytowych. Przywoził mi płyty zespołu Bielo Dugme i inne bałkańskie. Kiedy spytałem go, czy sprzeda mi swoją duszę nieśmiertelną powiedział – Ha! Duszy nieśmiertelnej nie ma – jestem ateistą. I podpisał cyrograf. Przyprowadził też za jakiś czas swoją córkę i ona też duszę swoją mi sprzedała. Riszard jest Anglikiem nie mówił po Polsku. Uczył w Polsce Angielskiego poza tym jest muzykiem. Jego dziewczyna Ania, po Polsku i Angielsku dobrze mówiła. Riszard powiedział, że nie wierzy w nieśmiertelną duszę i może mi ją sprzedać. Podpisaliśmy cyrograf i spytałem Anię, czy ona mi duszę sprzeda, ale nie chciała, dopiero kiedy uświadomiłem jej że po śmierci dusza Riszarda będzie ze mną a jej nie wiadomo gdzie również mi swą duszę nieśmiertelną sprzedała.
Bezdomne lumpy.
Bezdomne lumpy, tak nazywała się grupa, która w tamtym czasie terroryzowała Kazimierz. Sami siebie tak nazywali. Prowadzili romantyczne pełne przygód życie. Kradli, dokonywali rozbojów i wędkowali. Wędkowaniem nazywali żebranie. Byli też patriotami. Kiedy było święto 3 Maja chodzili ulicami Kazimierza z biało czerwoną flagą i jeżeli mnie pamięć nie myli to śpiewali być może patriotyczne pieśni. Oczywiście byli mocno wstawieni. Umawiałem się też z nimi na sesje zdjęciowe. Bywałem też w ich melinach. Kiedyś Tomek przyszedł i powiedział, że szkoda, że mnie nie było, bo Jacek tak uderzył Żanetę, że aż jej oko wyskoczyło, ale na pogotowiu udało się je upchać z powrotem. Żanetę, dopadło też większe nieszczęście. Sławek opowiedział, że szli do jadłodajni, pomiędzy samochodami, kiedy nagle nadjechał motor, potrącił ją tak, że wpadła pod autobus, który przejechał jej nogę. Podobno pełno krwi było na ulicy i tak Żaneta straciła nogę. Jakiś czas po tym, moja żona Ewa powiedziała, że słyszała w tramwaju dwóch kloszardów jak rozmawiali z sobą o kobietach. Jeden spytał drugiego, czy spał kiedyś z kobietą. Zapytany odpowiedział, że tak, że spał z Żanetą kiedy jeszcze miała nogę. Piszę to po to by uświadomić czytelnikom, że świat ludzi bezdomnych trochę poznałem. Poznałem niejeden życiorys, niejedną historię i coś niecoś o bezdomności nawet najbardziej zdegenerowanych kloszardów wiem.
Wiem też, że nie każdy bezdomny jest zdegenerowanym człowiekiem. Kupował u mnie płyty pewien młodzieniec. Pewnego dnia po latach nieobecności odwiedził mnie na giełdzie. Powiedział, że trafił do przytułku dla bezdomnych. Zmarła mu babcia i musiał się od niej wyprowadzić. Miał też problemy z pracą, bo zakład gdzie pracował podupadł. Jedno co było charakterystyczne to to, że był schludny i pachnący. Nie wiem co się z nim stało, ale wiem, że wielu bezdomnych nie chce korzystać z przytułków, dlatego, że jest tam wymóg trzeźwości, co im nie pasuje. Oni chcą prowadzić romantyczne życie. Pić, ćpać, kraść, żebrać, dyskutować na poważne tematy.
Raj na ziemi.
Najszanowniejsi państwo Artur i Iwona są małżeństwem bezdomnych lumpów. Najszanowniejsza pani Cecylia Malik nakręciła film o nich zatytułowany Raj na ziemi. Najszanowniejsza pani Iwona jak się napije robi się nerwowa. Może zwyzywać człowieka wulgarnymi słowami, może opluć a nawet uderzyć, a pijana jest często. Najszanowniejszy pan Artur też zazwyczaj jest pijany i na dodatek ma tendencje do głupiej gadaniny, ale uważa siebie za mądrego człowieka. Jak piętnuję jego głupotę, to zazwyczaj mówi – pan chce by ktoś pana zabił lub coś w tym stylu. Oprócz tego pan Artur jest złodziejem. Siedział już w więzieniu podobnie jak pani Iwona. Czasami od niego cuchnie jak od biblijnego chrześcijanina. Kiedyś powiedzieli mi, że zrobiono im badania i, że mają chyba wszystkie możliwe choroby. U zapuszczonych ludzi bezdomnych taki stan zdrowia bywa standardem. Miejsca, w których przebywają to potencjalne źródła zagrożenia epidemicznego. Zazwyczaj miejsca, w których przebywają cuchną i nieestetycznie wyglądają, ale w Krakowie największym zagrożeniem stają się bezdomne lumpy wtedy kiedy staje się zimniej, pada deszcz czy śnieg. Zazwyczaj stają się oni podróżnikami. Można ich spotkać w autobusach, tramwajach. Czasami ich nie widać, ale już przy wejściu do środka transportu fetor alarmuje nas, że coś jest na rzeczy. Czasami kiedy już ich nie ma fetor pozostaje. Można natrafić na zasikane siedzenie lub inne pozostawione przez kloszardów atrakcje. Zauważyłem też, że mają oni nadzwyczajne przywileje niedostępne dla zwykłych ludzi, mianowicie cieszą się immunitetem – kontrolerzy biletów zdają się ich nie dostrzegać. Gdziekolwiek się pojawiają, pojawia się zagrożenie zdrowia fizycznego, a jak się odzywają to może być też zagrożone zdrowie psychiczne. Bardzo proszę zapoznajmy się z kilkoma sprawozdaniami dotyczącymi kloszardów lub alkoholików:
„Mężczyzna, który swego czasu nocował w starym samochodzie na podwórku przy jednej z kamienic w Strzelcach Opolskich, choruje na prątkującą gruźlicę. Prawo zezwala w takim przypadku na przymusowe leczenie, ale to niełatwe do realizacji. Mężczyzna nie chce się leczyć. Chorobę odkrył lekarz, gdy mężczyzna przebywał w areszcie. Wyszedł zanim trafił na leczenie.”
„Od około miesiąca, praktycznie codziennie, zastajemy na klatce schodowej bezdomnego mężczyznę, który prawdopodobnie wpuszczany jest przez osoby wychodzące z budynku nie zainteresowane utrzymaniem porządku i bezpieczeństwa na klatce. Osoba ta zazwyczaj nocuje przy schodach obok wejść do pomieszczeń piwnicznych i wózkarni. Raz zastałem go śpiącego na moim półpiętrze, gdzie wykorzystał do spania moją wycieraczkę spod drzwi. Na klatce schodowej, szczególnie pod skrzynką pocztową, osobnik ten załatwia swoje potrzeby fizjologiczne, czego byłem dwukrotnie świadkiem. Na klatce stale śmierdzi. Odór przenika do mieszkań. Dzieci i kobiety boją się przechodzić obok tego osobnika. Zazwyczaj jest nietrzeźwy lub czymś odurzony. Wielokrotnie wypraszaliśmy tego Pana z klatki schodowej wskazując mu na możliwość korzystania z noclegowni. Kilkakrotnie mężczyzna ten był wyprowadzany z budynku przez wezwanych funkcjonariuszy Policji, przy czym zaraz wracał. Chcę zaznaczyć, iż zainteresowani lokatorzy boją się stanowczej reakcji, ponieważ mężczyzna ma przy sobie nóż, którego używa do pokarmów, a ponadto zachowuje się agresywnie usiłując wejść na klatkę schodową i wyważając kraty wejściowe do lokalnych śmietników. Czujemy się bezradni w tej sprawie.”
„Śmietnik i popijawy przy ul. Włosienniczej. Mieszkańcy żądają częstszych kontroli
Mieszkańcy mają dość libacji alkoholowych, które często odbywają się na terenie nieistniejącego przedszkola przy ul. Włosienniczej. - To teren po byłym przedszkolu przy ul. Włosienniczej - wskazuje teren alkoholowych libacji jeden z okolicznych mieszkańców. - Tam młodzież szkolna zrobiła sobie melinę. Zdarzało się, że uczniowie byli tak pijani, że karetki po nich przyjeżdżały. Takie libację są tam na porządku dziennym. Teren, uwieczniony przez internautę, przypomina wysypisko śmieci. Uczestnicy imprez znoszą tam kanapy czy inne stare meble. Wysiadują godzinami, piją alkohol i śmiecą. - Dlaczego straż miejska się tam nie pojawia? - pyta mieszkaniec.
- Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń - odpowiada Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. Mieszkańcy twierdzą, że temat zaśmiecania terenu przy ul. Włosienniczej był służbom sygnalizowany. - W sobotę ktoś pobił tam mężczyznę, który wracał z działki - opowiada. - Dzicz i tyle. Wiem, że były też skargi na patologię, która przesiaduje nocami na ławce przy wodospadzie. Ludzie mówili, że rozmawiali ze strażnikami.”
„Kartony, używane rzeczy, poduszki, puszki po alkoholu, a nawet resztki jedzenia - to wszystko strażnicy miejscy znaleźli na placu zabaw w Parku Gagarina na poznańskich Winogradach.
Urzędnicy mają zagwozdkę, jak pozbyć się z tramwajów i autobusów bezdomnych, którzy czują się w tych wozach niczym w schronisku na kółkach. Ba, znacznie lepiej niż w schronisku, bo w schronisku trzeba być całkiem trzeźwy i względnie czysty, podczas gdy w autobusie i tramwaju nic nie trzeba.”
„Nowoczesna winda na rogu ul. Lubicz i Westerplatte miała zwozić osoby, które mają problemy z poruszaniem się do przejścia przy Dworcu Głównym. Niestety dziś pełni przede wszystkim funkcję sypialni i toalety dla bezdomnych. Innych użytkowników odstrasza już sam jej wygląd. Wcześniej winda była regularnie demolowana. Na samym dworcu jedną windę trzeba było odkazić, bo bezdomni załatwiali w niej potrzeby fizjologiczne.”
„Bezdomni co noc koczują w szpitalu w Stargardzie - to sygnały które napływają do nas od naszych słuchaczy. Z prośbą o interwencję odezwała się do nas pani Danuta - która pojechała do szpitala ze swoim synem. Jak opisuje sytuację nasza słuchaczka, tuż pod schodami przy oddziale dziecięcym koczowała grupa bezdomnych, która na dodatek poważnie zanieczyściła część oddziału.”
„Policjanci pucujący zarzygany radiowóz, ratownik medyczny obezwładniający agresywnego pacjenta zionącego denaturatem. Taki obrazek to niemal codzienność - tylko w poniedziałek w tarnobrzeskim pogotowiu gościło trzech "zebranych na mieście" jegomości. Ci z wczorajszego dnia to prawdziwi rekordziści - jeden z nich miał 4, kolejny 5 promili alkoholu w organizmie…
Zazwyczaj to te same, czerwone z przepicia twarze. Odór zdradza, że zamiast na mydło delikwent wydał pieniądze na alkohol. Leżał na trawniku, ktoś powiadomił policję, funkcjonariusze - dyspozytora pogotowia ratunkowego. Bo to człowiek. Tak jest w każdym mieście.”
„Na kaliskich Plantach, w sercu miasta, bezdomni urządzili sobie noclegownię na świeżym powietrzu. We wnęce budynku, w którym mieści się sklep z używaną odzieżą oraz toalety publiczne, śpią, piją alkohol, a nawet uprawiają seks.”
„Pijani mężczyźni, awanturowali się w sklepie, krzyczeli, że są zakażeni koronawirusem, a jeden z nich opluł kasjerkę sklepu. Obaj zostali zatrzymani przez policję i usłyszą co najmniej kilka zarzutów. Do zdarzenia doszło w jednym ze sklepów w centrum Poznania.
Na nagraniu, które pojawiło się w internecie widać policjantów w kombinezonach ochronnych, którzy wyprowadzają dwóch mężczyzn ze sklepu, a następnie skuwają ich na ziemi. Do zdarzenia doszło w jednym z poznańskich sklepów kilka dni temu. Na miejsce pojechali policjanci ubrani w specjalne, ochronne kombinezony. - Mężczyźni zostali zatrzymani. Okazało się, że byli pod wpływem alkoholu. Trafili na izbę wytrzeźwień. Na razie gromadzimy cały materiał i postawimy im zarzuty. Na pewno usłyszą zarzut gróźb karalnych, a do tego dojdą także inne - mówi Andrzej Borowiak.”
„Bezdomny z Kobylina uciekł ze szpitala zakaźnego
Mężczyzna nawiał ze szpitala zakaźnego w Poznaniu, przy ul. Szwajcarskiej. Ostatnio przebywał w Gostyniu, gdzie w nocy na tamtejszy SOR, odtransportowali go miejscowi policjanci. Teraz mężczyzna czeka na wynik testu na obecność koronawirusa.
Pochodzący z Kobylina bezdomny mężczyzna, w ostatnim czasie przebywał w Gostyniu, a wcześniej we Wrocławniu. Dyżurny policji otrzymał około godz. 21.00 (we wtorek - przyp. red.) zgłoszenie z prośbą o interwencję w stosunku do osoby bezdomnej. Zgłaszający informował, że mężczyzna leży na klatce schodowej w bloku, na jednym z gostyńskich osiedli. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu, kaszlał, miał podwyższoną temperaturę, więc został przewieziony przez policję do szpitala im. J. Strusia w Poznaniu, celem wykonania dalszych badań - poinformował Sebastian Myszkiewicz, oficer prasowy KPP w Gostyniu. Bezdomny mężczyzna na SOR poznańskiego szpitala przy ul. Szwajcarskiej, miał trafić dziś po północy. Był pod wpływem alkoholu. Miał podwyższoną temperaturę. Mężczyzna od czasu do czasu opuszczał budynek "na papierosa", by po chwili wrócić do niego. Jednak z jednej z takich „wycieczek”, po wykonaniu badania rentgenowskiego, nie wrócił już do lecznicy. O zajściu niezwłocznie poinformowano policję, która przyjechała na miejsce zdarzenia. Policjanci sprawdzili monitoring, przystąpili do poszukiwań mężczyzny. Mamy informację z Poznania, że kilka minut po godzinie 13.00, bezdomny został zatrzymany, poszukiwania odwołano - informuje oficer prasowy KPP w Gostyniu. Obecnie trwa oczekiwanie na wynik badania mężczyzny, w kierunku koronawirusa, który - jak podają poznańscy lekarze - powinien być znany w godzinach wieczornych.”