Bardzo proszę powróćmy myślami do profesora czarnej magi i metafizycznej dyskusji:
„Istotnie szkoda – potwierdził nieznajomy, błyskając okiem, i mówił dalej: – Jednak dręczy mnie następujący problem: jeśli Boga nie ma, to kto kieruje życiem ludzkim i w ogóle całym biegiem ziemskich wydarzeń?
– Człowiek tym wszystkim kieruje. – Rozsierdzony Iwan wyrwał się z odpowiedzią na to, trzeba przyznać, nie całkiem jasne pytanie.
– Proszę wybaczyć – odezwał się łagodnie obcy – ale by móc czymś kierować, trzeba posiadać dokładny plan tego, co ma się wydarzyć, choćby w najbliższej przyszłości. Pozwolę więc sobie zapytać, jak człowiek miałby tym wszystkim kierować, skoro nie tylko nie jest w stanie niczego zaplanować na tak śmiesznie krótki okres jak, dajmy na to, tysiąc lat, ale nie potrafi nawet przewidzieć, co stanie się z nim jutro. W rzeczy samej – tu obcy zwrócił się do Berlioza – niech pan sobie wyobrazi, że zaczyna pan czymś kierować, rozporządzać sobą i innymi, i powiedzmy, już pan w tym nawet zasmakował, a tu nagle okazuje się, że ma pan, khe-khe – zakaszlał znacząco – sarkomę płuc… – I słodko się uśmiechnął, tak jakby myśl o sarkomie sprawiła mu przyjemność. – Tak, sarkoma… – powtórzył to dźwięczne słowo, zmrużywszy oczy jak kot. – I oto pańskie zarządzanie się kończy. Wówczas interesuje pana już tylko własny los, niczyj inny. Najbliżsi zaczynają pana okłamywać. Przeczuwając najgorsze, zaczyna pan biegać po najlepszych lekarzach, potem udaje się do znachora, czasem nawet do wróżki. Ale dobrze pan wie, że zarówno pierwsze, drugie, jak i trzecie nic a nic nie pomoże. I wszystko kończy się tragicznie: ten, kto jeszcze do niedawna uważał, że czymś kieruje, leży teraz nieruchomo w drewnianej skrzyni29, a ludzie wokół, widząc, że pożytku już z niego nie będzie, palą go w piecu30. A bywa i znacznie gorzej: człowiek dopiero co wybierał się do Kisłowodzka, ot, błahostka – tu cudzoziemiec przymrużył oczy, kierując wzrok na Berlioza – ale nawet tego nie może zrealizować, bo nagle ni stąd, ni zowąd poślizgnie się i wpadnie pod tramwaj! Czy i wówczas powie pan, że to on sam tak sobą pokierował? Nie słuszniej byłoby przyznać, że kieruje nim ktoś zupełnie inny?
Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to dopiero pół biedy. Najgorsze jest to, że bywa śmiertelny znienacka, w tym cały szkopuł! Człowiek nie może nawet mieć pewności, co będzie robił dzisiejszego wieczoru.
„Cóż za niedorzeczne stawianie sprawy” – pomyślał Berlioz i zaoponował:
– To już chyba przesada. Przebieg dzisiejszego wieczoru jest mi mniej więcej znany. To oczywiste, że jeśli tylko na Małej Bronnej nie spadnie mi na głowę cegła…
– Cegła – przerwał mu obcy w pół słowa – nigdy nikomu, ot tak, na głowę nie spada. A już szczególnie panu to nie grozi, zapewniam. Pan umrze inną śmiercią.
– A pan pewnie wie jaką? – ze zrozumiałą ironią zapytał Berlioz, wdając się w tę doprawdy niedorzeczną dyskusję. – To może mi pan powie?
– Z miłą chęcią – odparł nieznajomy. Zmierzył Berlioza wzrokiem, jakby miał zamiar szyć dla niego garnitur, i wymruczał przez zęby coś w rodzaju: „Raz, dwa… Merkury w drugim domu… księżyc zniknął35… sześć… nieszczęście… wieczór… siedem”, po czym gromko i radośnie zawołał: – Utną panu głowę!
Bezdomny dziko wytrzeszczył oczy na aroganckiego przybysza, a Berlioz zapytał, krzywo się uśmiechając:
– Ale kto? Wrogowie? Interwenci?
– Nie – odpowiedział rozmówca. – Rosjanka, komsomołka.
– Hm… – wymamrotał Berlioz poirytowany żarcikiem nieznajomego. – Pan wybaczy, ale to mało prawdopodobne.
– Ja również proszę o wybaczenie – odpowiedział cudzoziemiec – ale tak właśnie będzie. Chciałbym teraz zapytać, jeśli to nie tajemnica: co pan będzie robił dziś wieczorem?
– Żadna tajemnica. Zaraz podejdę do siebie, na Sadową, a potem o dziesiątej wieczorem w Massolicie odbędzie się zebranie, któremu osobiście przewodniczę.
– Niestety, nic z tego – kategorycznie sprzeciwił się cudzoziemiec.
– A to niby dlaczego?
– A dlatego – cudzoziemiec zmrużył oczy i spojrzał w niebo, gdzie w przeczuciu wieczornego chłodu krążyło bezszelestnie stado czarnych ptaków – że Annuszka już kupiła olej słonecznikowy, i nie dość, że kupiła, to właśnie go rozlała. Zebrania zatem nie będzie.
W tym momencie, co w pełni zrozumiałe, pod lipami zapanowało milczenie.
– Proszę wybaczyć – odezwał się po chwili Berlioz, zerkając na wygadującego głupoty cudzoziemca – co ma do tego olej słonecznikowy… i co to za Annuszka?
W tym momencie, co w pełni zrozumiałe, pod lipami zapanowało milczenie.
– Proszę wybaczyć – odezwał się po chwili Berlioz, zerkając na wygadującego głupoty cudzoziemca – co ma do tego olej słonecznikowy… i co to za Annuszka?
– Ja wiem, co olej słonecznikowy ma do tego! – odezwał się nagle Bezdomny, gotów wypowiedzieć wojnę nieproszonemu rozmówcy. – Czy panu aby nie zdarzyło się przebywać kiedyś w szpitalu dla umysłowo chorych?”
Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D., wszelkie uwagi personalne nie związane z tematem dyskusji są nieeleganckie i niemądre. Dużo głupsze od nich są argumenty siłowe, do których można zaliczyć cenzurę. Lepiej takich argumentów nie używać bo można się ośmieszyć i jeżeli się przesadzi to można nawet do Piekła trafić. Jeżeli nie zgadzamy się z przedtawioną z tezą mądrze jest to uzasadnić. Teza taka a taka, jest błędna, dlatego, że ... i w tu podajemy uzasadnienie. Mile widziana była by też przeciw teza, która temat uzupełni.
Więcej rozsądku miał towarzysz Bezdomnego:
„– Ależ Iwanie!… – zawołał cicho Michał Aleksandrowicz.
Ale cudzoziemiec wcale się nie obraził, tylko roześmiał się głośno.
– Zdarzyło się, zdarzyło, i to nie raz! – potwierdził wesoło, wpatrując się w poetę okiem, w którym jednak ani cienia uśmiechu nie było. – Gdzie to ja nie bywałem! Ubolewam tylko, że brakło czasu, by zapytać profesora, co to takiego schizofrenia. Niech więc pan, Iwanie Nikołajewiczu, już sam się o to dopyta!
– Skąd pan wie, jak się nazywam?
– Ależ Iwanie Nikołajewiczu, kto by pana nie znał?
Tu cudzoziemiec wydobył z kieszeni wczorajszy numer „Gazety Literackiej” i Bezdomny zobaczył na pierwszej stronie własną podobiznę, a pod nią swoje wiersze. Jednakże to, co jeszcze wczoraj było dla poety radosnym dowodem popularności i sławy, teraz wcale go nie ucieszyło.
– Proszę wybaczyć – powiedział, a twarz mu pociemniała. – Czy mógłby pan chwilkę zaczekać? Chciałbym zamienić z kolegą parę słów.
– Ach, z przyjemnością! – zawołał nieznajomy. – Tak miło pod tymi lipami, a ja właściwie nigdzie się nie spieszę.
– Słuchaj, Misza… – szepnął poeta, odciągnąwszy Berlioza na bok. – Z niego żaden zagraniczny turysta. To szpieg. Rosyjski emigrant, który się do nas prześlizgnął. Wylegitymuj gościa, bo nam zwieje…
– Myślisz? – szepnął trwożliwie Berlioz i natychmiast przemknęło mu przez głowę: „Przecież on ma rację…”.
– Zaufaj mi – chrypiał mu do ucha poeta. – On tylko udaje durnia, liczy, że coś wyśpiewamy. Słyszałeś, jak zasuwa po rosyjsku – mówił dalej, cały czas łypiąc okiem na nieznajomego, by ten czasem nie dał nogi. – Szybko, łapmy go, bo ucieknie…
I Bezdomny zaczął ciągnąć Berlioza za rękę w stronę nieznajomego.
Ten już nie siedział, lecz stał obok ławki, trzymając w ręku książeczkę w ciemnoszarej oprawie, jakąś grubą kopertę z ozdobnego papieru i kartę wizytową.
– Panowie wybaczą, w ferworze dyskusji zapomniałem się przedstawić. Oto moja wizytówka, paszport i zaproszenie do Moskwy na konsultacje – powiedział dobitnie, wpatrując się badawczo w literatów.
Obaj byli wyraźnie zakłopotani. „Do diabła, wszystko słyszał…” – pomyślał Berlioz, dając zarazem uprzejmym gestem do zrozumienia, że nie ma potrzeby okazywania dokumentów. Gdy cudzoziemiec podsuwał papiery Berliozowi, poeta zdążył dostrzec na wizytówce wydrukowane łacińskim alfabetem słowo „profesor” oraz pierwszą literę nazwiska – „W”.
– Bardzo mi miło – wymruczał nieco skonfundowany redaktor, cudzoziemiec zaś schował dokumenty do kieszeni.
Poprawne stosunki zostały przywrócone i cała trójka z powrotem usiadła na ławce.
– A zatem został pan do nas zaproszony jako konsultant, profesorze? – zapytał Berlioz.
– Jako konsultant.
– Jest pan Niemcem? – dopytywał się Bezdomny.
– Ja…? – zaczął profesor i znienacka popadł w zadumę. – Tak, chyba jestem Niemcem – powiedział.
– Pierwszorzędnie pan mówi po rosyjsku – zauważył Bezdomny.
– O, ja to w ogóle jestem poliglotą, znam całe mnóstwo języków – odparł profesor.
– A jaka jest pańska specjalność? – dociekał Michał Aleksandrowicz.
– Jestem specjalistą w zakresie czarnej magii.
„Masz ci los!…” – przeszyła głowę Berlioza nagła myśl.
– I zaproszono pana do nas jako specjalistę w tej właśnie dziedzinie? – zapytał, jąkając się lekko.
– Tak, w tej dziedzinie – potwierdził profesor i uściślił: – W tutejszej bibliotece państwowej odnaleziono oryginalne rękopisy Gerberta z Aurillac, mistrza czarnej magii z dziesiątego wieku. Poproszono mnie, bym je rozszyfrował. Jestem w tej materii jedynym specjalistą na świecie.
– A, już wiem! Pan jest historykiem? – z wyraźną ulgą i zarazem z szacunkiem spytał Berlioz.
– Tak, jestem historykiem – potwierdził uczony i ni w pięć, ni w dziewięć dorzucił: – Dziś wieczorem na Patriarszych Prudach wydarzy się niezwykle interesująca historia!
Tu znowu redaktora z poetą ogarnęło zdumienie, a profesor kiwnął na nich palcem i gdy obaj się ku niemu nachylili, szepnął:
– Pamiętajcie, że Jezus istniał naprawdę.
– Widzi pan, profesorze – odezwał się Berlioz z wymuszonym uśmiechem – szanujemy pańską rozległą wiedzę, lecz mamy w tej kwestii zgoła odmienny pogląd.
– Poglądy nie mają tu nic do rzeczy – odpowiedział dziwaczny profesor. – On po prostu istniał i tyle.
– Ale potrzebny jest jakiś dowód… – zaczął Berlioz.
– Żadnych dowodów nie potrzeba – odparł profesor i kontynuował już ciszej, przy czym jego cudzoziemski akcent nie wiedzieć czemu zniknął: – To wszystko jest bardzo proste: w białym płaszczu ze szkarłatnym jak krew podbiciem, wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan…”
Trzeba tu koniecznie się zatrzymać po to by obalić pewien mit, błąd, czy też świadome kłamstwo.
W terminologii chrześcijańskiej istnieje nawet pojęcie demitologizacji. Zobaczmy co ono oznacza:
Demitologizacja — (łac. de = z, o, od itp., gr. mythologia = mitologia, czyli nauka o mitach) — czyli pozbawianie czegoś cech mitu, legendy, albo „odmity czulenie" albo „odlegendnienie"; termin ten jako Entmythologisierung (niem.) nabrał szczególnego znaczenia u niemieckiego teologa R. Bultmanna. Bultmann żądał odmitologizowania całego Nowego Testamentu, zwłaszcza Ewangelii, a za mity uważał wszystkie cuda i wiele tzw. dogmatów. Sądził, że odrzuciwszy z Nowego Testamentu i z chrześcijaństwa w ogóle mity i legendy można dopiero dochodzić do znajdywania właściwego sensu Nowego Testamentu i chrześcijaństwa.
Idea może i słuszna ale w świetle posiadanej przeze mnie wiedzy niemożliwa do urzeczywistnienia.
Jak bowiem odróżnić mity, legendy od opowieści prawdziwych, zwłaszcza, że mogą być one dokładnie z sobą poplątane. Są jednak mity i legendy, które stworzyli na swój użytek chrześcijanie i nie mają one potwierdzenia w ewangeliach będących podstawą wiary tech chrześcijan.
Te mity uważny czytelnik Biblii i jednocześnie znawca obyczajów chrześcijan może obalić sam.
Jednym z najczęstszych mitów jest wiara w to, że proces jak i egzekucja najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) odbył się 14 Nisan (Abib).
Przed wieloma wiekami ten sprzeczny z ewangeliami pogląd rozpropagowali Kwartodecymanie.
Był to chrześcijański kościół założony przez Sabbatiosa, prezbitera nowacjan. Jej członków
nazywano też protopaschitami lub sabbatianami od imienia założyciela.
Sabbatios nauczał, że święto tak zwaną pamiątkę śmierci Chrystusa (Wielkanoc w terminologii rzymskokatolickiej i pogańskiej należy obchodzić zgodnie z kalendarzem księżycowym czternastego dnia miesiąca nisan, bowiem tego dnia nastąpiła śmierć Chrystusa.
Tę błędną naukę tę przyjęło i powtarza większość znanych mi kościołów chrześcijańskich.
Łatwo też ten mit obalić, bowiem powszechnie akceptowane przez te kościoły ewangelie przeczą w sposób bezsporny tej dacie. Bardzo proszę zajrzyjmy do ewangelii:
Mateusza 26:17-19 ; Łukasza 22:7, 8 ; Marka 14:12
Pierwszego dnia Przaśników podeszli do Jezusa uczniowie, mówiąc: „Gdzie chcesz, żebyśmy ci przygotowali do zjedzenia posiłek paschalny?” On rzekł: „Idźcie do miasta, do człowieka tego a tego, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: ‚Mój wyznaczony czas jest bliski; chcę w twoim domu obchodzić Paschę z moimi uczniami’”. I uczniowie uczynili, jak im kazał Jezus, i przygotowali posiłek paschalny. (…) Nadszedł Dzień Przaśników, w którym ma być złożona ofiara paschalna; i wysłał Piotra i Jana, mówiąc: „Idźcie i przygotujcie nam do zjedzenia posiłek paschalny” (...)
A pierwszego dnia Przaśników, gdy jak zwykle składano ofiarę paschalną, jego uczniowie rzekli mu: „Gdzie chcesz, żebyśmy poszli i przygotowali ci do zjedzenia posiłek paschalny?”
Pierwszego dnia święta Przaśników, najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) umówił się z uczniami na tak zwaną ostatnią wieczerzę, która odbyła się po zachodzie słońca czyli dnia 16 Nisan (Abib). Co do tego ewangelie są zgodne, ale aby to wiedzieć trzeba mieć podstawową wiedzę dotyczącą świąt biblijnych. Święto Przaśników zostało przepowiedziane w czasie pobytu Izraelitów w Egipcie:
Wyjścia 12:17 ; Kapłańska 23:6-8
I będziecie obchodzić Święto Przaśników, gdyż w tymże dniu wyprowadzę wasze zastępy z ziemi egipskiej. (…) A piętnastego dnia tego miesiąca jest Święto Przaśników dla Jehowy. Przez siedem dni macie jeść przaśniki. Pierwszego dnia urządzicie święte zgromadzenie. Nie możecie wykonywać żadnej ciężkiej pracy. Ale przez siedem dni będziecie składać Jehowie ofiarę ogniową. Siódmego dnia będzie święte zgromadzenie. Nie możecie wykonywać żadnej ciężkiej pracy.
Pierwszy dzień przaśników ponad wszelką wątpliwość wypada 15 Nisan (Abib) i tegoż dnia żywy najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) spotkał się z swymi uczniami, dlatego nie mógł umrzeć 14 Nisan. Nie trzeba być teologiem by ten fakt odkryć. Ja błąd chrześcijan zauważyłem wkrótce po tym kiedy się dowiedziałem, że pierwszy dzień święta Przaśników wypada 15 Nisan (Abib). Zastanawiam się tylko, dlaczego teolodzy chrześcijańscy świadomi tego faktu od kilkunastu setek lat okłamują chrześcijan w tej kwestii? To że ludzie niedouczeni wierzą i powtarzają te kłamstwo to rozumiem. Zaufali autorytetom swego kościoła, sprawy nie zgłębili i w błąd wprowadzeni wprowadzają w błąd innych. Najszanowniejszy pan Johann Wolfgang von Goethe zauważył i zapisał:
„Błąd łatwiej dostrzec niż prawdę, bo błąd leży na wierzchu, a prawda w głębi. (…)
Autorytety są główną przyczyną tego, że ludzkość stoi w miejscu.”
Myśl tę rozwinął najszanowniejszy pan Lew Tołstoj:
„Wiara w autorytety powoduje, że błędy autorytetów przyjmowane są za wzorce.”
Oraz uzupełnił najszanowniejszy pan Quintus Horatius Flaccus (Horacy)
„Ślepo wierzyć; uznawać autorytet nauczyciela za argument ostateczny.”
To wiara w autorytety – przekonanie, że mówią prawdę, że nie mogą się mylić, powoduje, że ludzie niedouczeni powtarzają błędy czy też kłamstwa ludzi uczonych, cieszących się autorytetem.
Mechanizm ten jest prosty i w życiu często spotykany. Bardziej skomplikowana jest sprawa powtarzania kłamstw przez autorytety. Teolodzy znający Biblię, biblijny kalendarz i ewangelię muszą wiedzieć to, że nauka, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zmarł 14 Nisan (Abib) to bujda na resorach – wierutne i bezsporne dla ludzi znających tema kłamstwo. Kłamstwo, które bywa powtarzane zazwyczaj w okresie Pamiątki zwanej też Wielkanocą. Przypomniało mi się, jak kiedyś rozmawiałem z chrześcijańskim kapłanem na ten temat. Nauczał mnie, że najszanowniejszy władca Jehoszua Maszich (Jezus Chrystus) umarł 14 Nisan i nie mogło być inaczej bo tego dnia Izraelici zabili baranka paschalnego symbolizującego śmierć Chrystusa i tego dnia wyszli z Egiptu. Ja na to, że to niemożliwe bo tego dnia najszanowniejszy Bóg Jehowa mordował pierworodne dzieci Egipcjan i że wyszli dopiero następnego dnia. Kapłan zaś na to, że 'Mojżesz wezwany po północy przez faraona zdążył jeszcze przed końcem 14 Nisan dotrzeć do Rameses i rozpocząć wędrówkę w kierunku Sukkot '.
Był to cytat z zwodniczego teologicznego opracowania tematu.
Na ten argument pokazałem werset biblijny, który temat zakończył:
Liczb 33:3, 4
I wyruszyli z Rameses w miesiącu pierwszym, piętnastego dnia miesiąca pierwszego. Zaraz nazajutrz po Passze synowie Izraela wyszli z podniesioną ręką na oczach wszystkich Egipcjan. Przez cały ten czas Egipcjanie grzebali tych, których Jehowa zabił wśród nich, czyli wszystkich pierworodnych; i Jehowa wykonał wyroki na ich bogach.
Zapanowało milczenie, ale najbardziej zdumiało mnie, że ten niewierny, zwodniczy kapłan dalej w temacie śmierci Chrystusa okłamywał swoje owieczki, być może z nadzieją, że wraz z nim trafią do Piekła. Postawę może tłumaczyć fakt, że podobnie postępował opisany w Biblii najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus). Udawał litość, karmił i przede wszystkim nauczał tłumy używając przypowieści mających skryte tajne znaczenie. O tym pisze w Biblii, ale wiedza to została rozczłonkowana w ewangeliach. By do niej dotrzeć trzeba się wysilić:
Mateusza 9:35, 36; Marka 6:34; Mateusza 13:34; Marka 4:34; Łukasza 8:10; Marka 4:10-12
A Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski, nauczając w ich synagogach i głosząc dobrą nowinę o królestwie oraz lecząc wszelką dolegliwość i wszelką niemoc. Widząc tłumy, litował się nad nimi, były bowiem złupione i porzucone niczym owce bez pasterza. (…) A on, wyszedłszy, ujrzał wielki tłum, lecz ulitował się nad nimi, gdyż byli jak owce bez pasterza. I zaczął ich nauczać wielu rzeczy. (…) Wszystko to Jezus mówił do tłumów w przykładach. Doprawdy, bez użycia przykładu niczego do nich nie mówił (…) Doprawdy, bez użycia przykładu niczego do nich nie mówił, ale na osobności wszystko swym uczniom wyjaśniał. (…) On zaś rzekł: „Wam dano zrozumieć święte tajemnice królestwa Bożego, ale dla pozostałych jest to w przykładach, żeby patrząc, patrzyli na próżno, i słuchając, nie pojęli znaczenia. (…) A gdy został sam, ci wokół niego wraz z dwunastoma zaczęli go pytać o te przykłady. I przemówił do nich: „Wam dano świętą tajemnicę królestwa Bożego, ale dla tych na zewnątrz wszystko dzieje się w przykładach, żeby patrząc, patrzyli, a jednak nie widzieli, i słuchając, słyszeli, a jednak nie pojęli sensu ani w ogóle nie zawrócili i nie dostąpili przebaczenia”.
Wersety te układają się w logiczną całość i wynika z nich, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zwodził tłumy po to by namieszać im w głowach i nie dostąpili przebaczenia. Ludzie wnikliwi na zwodzeniu się poznali, naiwni brali za dobrego człowieka:
Jana 7:12
Wśród tłumów wiele o nim po cichu rozmawiano. Jedni mówili: „To dobry człowiek”. Drudzy mówili: „Wcale nie, tylko w błąd wprowadza tłum”.
To, że kapłani chrześcijaństwa zwodzą, okłamują swoje owieczki ukrywając prawdziwą naukę opisanego w Biblii Chrystusa spostrzegł i opisał również ajszanowniejszy pan Johann Wolfgang von Goethe:
„Nauka Chrystusa nigdzie nie była bardziej tłumiona niż w chrześcijańskim Kościele.”
Bardzo trafne spostrzeżenie. Kiedy zacząłem czytać ewangelie zauważyłem, że wiele nauk Chrystusa zostało porzuconych, przeinaczonych, zakłamanych. Gdybym musiał obstawić na to, jakie kłamstwo chrześcijan związane z Chrystusem jest najpowszechniejsze i zarazem najbardziej grzeszne, to obstawił bym chrześcijańską rachubę lat, według której (najpowszechniejszej wersji) nasza era zaczyna się od narodzin Chrystusa. Według tej fałszywej rachuby mamy 2021 rok tak zwanej naszej ery, ale data ta to fałsz co potwierdzają zorientowani w temacie historycy i teolodzy. Używanie tych dat to przejaw niewiedzy, ignorancji bądź głupoty i gigantycznej niegodziwości. Temat omawia 3 list otwarty do Prezydenta - Chrześcijańska rachuba kłamstw i bardzo grzeszne daty.
Najszanowniejszy panie Andrzeju D., najszanowniejsi czytelnicy, jak myślicie dlaczego chrześcijanie świadomi tego faktu tkwią w kłamstwie i kłamstwo powielają?
Może bardzo, bardzo mocno chcą dostać się do Piekła?
Sura 78:17-30
Zaprawdę, Dzień Rozstrzygnięcia jest wyznaczony!
Tego Dnia, kiedy zadmą w trąbę, przybędziecie grupami.
Niebo zostanie otwarte i stanie się bramami.
Góry zostaną z posad poruszone i staną się mirażem.
Zaprawdę, Gehenna jest na czatach jako miejsce powrotu dla buntowników!
Będą przebywać w niej przez wieki. Nie zakosztują w niej ani ochłody, ani napoju, a jedynie wodę wrzącą i ropę cuchnącą jako zapłatę odpowiednią.
Zaprawdę, oni się nie spodziewali, iż będą zdawali rachunek!
Uważali znaki Nasze za kłamstwo podczas gdy My wyliczyliśmy każdą rzecz, zapisując ją.
Zakosztujcie więc! My nie zwiększymy dla was niczego oprócz cierpienia!
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju D., a według pana co jest lepsze? Bolesny pobyt w piekle, czy przyjemne życie w Raju?
Sura 5:88
Bóg wysłuchał ich głosu. On im da za wieczne mieszkanie ogrody rozkoszne, po których rzeki płyną. Taka będzie nagroda dobroczynnym; lecz niewierni i ci którzy naszą naukę kłamstwem nazwą, w piekle pogrążeni zostaną.
Bardzo proszę powróćmy myślami do 14 Nisan i Mistrza i Małgorzaty:
„Pamiętajcie, że Jezus istniał naprawdę. (…) To wszystko jest bardzo proste: w białym płaszczu ze szkarłatnym jak krew podbiciem, wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan…”
I w tym momencie zaczyna się drugi rozdział, który przenosi nas w czasie do czasów, kiedy najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) stanął przed najszanowniejszym hegemonem Piłatem oskarżony między innymi o podburzanie ludzi do zburzenia świątyni.
Dowiedzieliśmy się, że Chrystus wędrował od miasta do miasta, nie miał rodziny, umiał czytać, pisać, znał grekę, łacinę i aramejski. Był bystry, spostrzegawczy i inteligentny.
Na zarzuty odpowiadał szczerze. Piłat zadał mu pytanie:
„Więc ty namawiałeś lud do zburzenia jeruszalaimskiej świątyni?”
I usłyszał taką odpowiedź:
„Ja, hegemonie nikogo nie namawiałem do tak nonsensownego uczynku.”
Piłat, którego w tym dniu bardzo bolała głowa wyjątkowo głupio zawyrokował:
„Ty na przykład jesteś kłamcą. Zapisano tu wyraźnie - podburzałeś do zniszczenia świątyni. Tak zaświadczyli ludzie.”
To, że ktoś coś mówi, nie znaczy to, że jest to prawda. Kłamcy chodzą po ziemi i mogą kłamać dla jakiejś korzyści, z strachu, zawiści lub jakiegoś innego powodu. Słuchając kogoś można się przesłyszeć, niedosłyszeć, źle przekaz mówiony zrozumieć. W przypadku poważnej dyskusji zdecydowanie lepsze są dyskusje pisane dziś możliwe na forach internetowych. Każde zdanie można przeczytać, przetrawić, zadać pytanie pomocnicze. Dyskusja twarzą w twarz tych zalet nie ma. Przypomina pisanie palcem na wodzie. Wypowiedziane słowa niekoniecznie dobrze zrozumiane ulatują i jeżeli nie są nagrywane – mogą ulecieć bezpowrotnie. Najszanowniejszy pan Piłat wydając przedwczesny sąd postąpił wyjątkowo głupio. Przed takim postępowaniem znajdziemy ostrzeżenie w Biblii:
Przysłów 18:13
Gdy ktoś odpowiada w jakiejś sprawie, zanim jej wysłucha, jest to jego głupota i upokorzenie.
Bardzo proszę przeczytajmy jak na zarzut kłamstwa odpowiedział opisany w Mistrzu i Małgorzacie Chrystus:
„Ci dobrzy ludzie niczego nie studiowali i wszystko, co mówiłem poprzekręcali.
W ogóle zaczynam się obawiać, że te nieporozumienia będą trwały jeszcze bardzo długo, bardzo długo. A wszystko przez to, że on niedokładnie zapisuje co mówię... Chodzi za mną taki jeden z kozim pergaminem i bez przerwy pisze. Ale kiedyś zajrzałem mu do pergaminu i strach mnie zdjął. Nie mówiłem dosłownie nic z tego, co tam zostało zapisane. Błagałem go: spal proszę cię, ten pergamin! Ale on mi go wyrwał i uciekł.”
„Któż to taki” - opryskliwie spytał Piłat i dotkną dłonią skroni.
„Mateusz Lewita. Był poborcą podatkowym u spotkałem go po raz pierwszy na drodze do Bettagium... Rozmawiałem z nim. Na początku potraktował mnie nieprzyjaźnie, a nawet mnie obrażał, to znaczy wydawało mu się, że mnie obraża, ponieważ nazwał mnie psem.
Co do mnie nie widzę w tym zwierzęciu nic złego, nic takiego, żeby się obrażać na to słowo... lecz wysłuchawszy mnie złagodniał a w końcu cisnął pieniądze na podłogę i oświadczył, że pójdzie ze mną na wędrówkę. (…) Mówiłem, hegemonie, o tym, że runie świątynia starej wiary i powstanie nowa świątynia prawdy. Powiedziałem tak, żeby mnie łatwiej zrozumieli. (...) wszelka władza jest gwałtem zadanym ludziom i że nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej, ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości, w którym niepotrzebna będzie już żadna władza.”
Jest to tylko skrót tego zdarzenie. Tymczasem w Moskwie na Patriarszych Prudach powoli zapadał wieczór. Ateistom wydało się, że wszystko to co usłyszeli z ust tajemniczego profesora czarnej magii im się przyśniło. Zarzucili profesorowi, że jego opowieść jest niezgodna z Ewangeliami. Trzeba tu koniecznie dodać, że chociaż w dzisiejszych czasach wiarę większości chrześcijan zbudowano na czterech ewangeliach, to istnieje znacznie więcej ewangelii czy też innych pism uznawanych za święte. W dzisiejszych czasach znana jest też Księga Mormona propagowana przez Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Jeszcze większą popularnością cieszy się Koran. Najszanowniejszy pan Johann Wolfgang von Goethe napisał:
„Mahomet był Prorokiem, a nie poetą i dlatego jego Koran musi być traktowany jako Boskie Prawo, a nie jako książka stworzona przez człowieka dla rozrywki lub edukacji.”
Rozmawiając z chrześcijanami zauważyłem, że zwłaszcza ci niedouczeni rozdzielają Islam od Chrześcijaństwa, a nawet twierdzą, że wierzą w zupełnie innego Boga. W tym stwierdzeniu jest prawda, bo bywa, że znają Boga, który bywa totalnie oderwany od tego co na jego temat napisano w Biblii. Wierzą w coś, co sami sobie wydumali. To samo dotyczy najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Bywa, że Chrystus znany przez Chrześcijan wielce różni się od Chrystusa opisanego w Biblii i od tego opisanego w Koranie:
Sura 5:116
I oto powiedział Bóg: "O Jezusie, synu Marii! Czy ty powiedziałeś ludziom: Bierzcie mnie i moją matkę za dwa Bóstwa, poza Bogiem?" On powiedział: Chwała Tobie! Nie do mnie należy mówić to, do czego nie mam prawa. Jeślibym ja tak powiedział, Ty przecież wiedziałbyś o tym. Ty wiesz, co jest w mojej duszy, a ja nie wiem, co jest w Twojej. Zaprawdę, Ty dobrze znasz rzeczy ukryte!
Bóg z Koranu i Bóg z Biblii to ten sam Bóg. Proszę porównajmy wersety Ze Starego, Nowego i Nowszego Testamentu (Koranu).
Wyjścia 3:1,2,6
A Mojżesz został pasterzem trzody Jetry, kapłana midianickiego, którego był zięciem. Kiedy pędził trzodę na zachodnią stronę pustkowia, przyszedł w końcu do góry prawdziwego Boga, do Horebu. Wówczas ukazał mu się anioł Jehowy w płomieniu ognia pośrodku ciernistego krzewu. Gdy tak patrzył, oto ciernisty krzew płonął ogniem, a mimo to ów ciernisty krzew nie spłonął. ... I powiedział jeszcze: „Jam jest Bóg twego ojca. Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba”. Wtedy Mojżesz zakrył sobie twarz, gdyż bał się patrzeć na prawdziwego Boga.
Islam z jednej strony jest rozwinięciem religii chrześcijańskiej i jednocześnie powrotem do wierzeń poprzedzającym religię Izraelitów:
Marka 12:26
Lecz jeśli chodzi o umarłych, że są wskrzeszani, czy nie czytaliście w księdze Mojżesza, w relacji o ciernistym krzewie, jak Bóg rzekł do niego: ‚Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba’?
Sura 2:133
Czy wy byliście świadkami, kiedy zjawiła się przed Jakubem śmierć? On powiedział do swoich synów:
"Co wy będziecie czcić po mnie?" Oni powiedzieli: "Będziemy czcić twego Boga i Boga twoich ojców - Abrahama, Isma`ila i Izaaka Boga Jedynego! I my Jemu poddajemy się całkowicie."
Z wersetów tych wynika, że jest to dokładnie ten sam Bóg, ale inaczej pojmowany przez różnych ludzi. Koran to Kolejna księga dana ludziom po naukach Chrystusa. Jest to z jednej strony rozwinięcie chrześcijaństwa, z drugiej zaś strony powrót do tradycji religijnej najszanowniejszego pana Abrahama poprzedzającej wierzenia Izraelitów:
Jakuba 2:22,23 ; Sura 4:125
Widzisz, że jego wiara współdziałała z jego uczynkami i dzięki uczynkom jego wiara została wydoskonalona, i spełniły się słowa Pisma, które mówią: „Abraham uwierzył Jehowie i poczytano mu to za prawość”, i został nazwany „przyjacielem Jehowy”. (…) A kto lepiej wyznaje religię aniżeli ten, kto poddał swoje oblicze Bogu, czyniąc przy tym dobro i postępując za tradycją religijną Abrahama, prawdziwie pobożnego hanifa? A Bóg wziął sobie Abrahama za przyjaciela!
Bardzo proszę powróćmy myślami do Chrystusa opisanego w Mistrzu i Małgorzacie oraz tego co tam zostało zapisane:
„Ci dobrzy ludzie niczego nie studiowali i wszystko, co mówiłem poprzekręcali.
W ogóle zaczynam się obawiać, że te nieporozumienia będą trwały jeszcze bardzo długo, bardzo długo. A wszystko przez to, że on niedokładnie zapisuje co mówię... Chodzi za mną taki jeden z kozim pergaminem i bez przerwy pisze. Ale kiedyś zajrzałem mu do pergaminu i strach mnie zdjął. Nie mówiłem dosłownie nic z tego, co tam zostało zapisane. Błagałem go: spal proszę cię, ten pergamin! Ale on mi go wyrwał i uciekł.”
A teraz bardzo proszę zajrzyjmy do Ewangelii:
Mateusza 12:1-4
W owej porze Jezus szedł w sabat przez łany zbóż. Uczniowie jego zgłodnieli i zaczęli zrywać kłosy zboża i jeść. Widząc to, faryzeusze rzekli do niego:
„Oto uczniowie twoi czynią coś, czego nie wolno czynić w sabat”.
On im rzekł:
„Czyście nie czytali, co uczynił Dawid, gdy zgłodniał on oraz ludzie, którzy z nim byli? Jak wszedł do domu Bożego i zjedli chleby przedkładania, coś, czego nie wolno było jeść jemu ani tym, którzy z nim byli, tylko kapłanom?
Bardzo proszę zajrzyjmy teraz do Starego Testamentu i zapoznajmy się z opisem zdarzeń, na który powołał się najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus)
1 Samuela 21:1-6
Później Dawid przybył do Nob do kapłana Achimelecha; i Achimelech, drżąc, wyszedł Dawidowi na spotkanie, i rzekł do niego:
„Dlaczego jesteś sam i nie ma z tobą nikogo?”
Dawid odrzekł (nakłamał) kapłanowi Achimelechowi:
„Król dał mi nakaz w pewnej sprawie, po czym rzekł do mnie: ‚Niech się nikt niczego nie dowie o sprawie, z którą cię posyłam i co do której dałem ci nakaz’. I umówiłem się z tymi młodzieńcami w takim a takim miejscu. Jeśli więc masz pod ręką pięć chlebów, to daj mi je do ręki, albo cokolwiek się znajdzie”.
Lecz kapłan odpowiedział Dawidowi, mówiąc:
„Nie mam pod ręką zwykłego chleba, tylko chleb święty — pod warunkiem, że ci młodzieńcy przynajmniej trzymali się z dala od kobiet”.
A Dawid odpowiedział kapłanowi i rzekł do niego:
„Przecież kobiety były od nas z dala, tak jak poprzednio, gdy wyruszałem, i ciała młodzieńców pozostają święte, chociaż sama misja jest zwykła. A o ileż bardziej dzisiaj, gdy człowiek staje się święty na ciele?”
Wtedy kapłan dał mu to, co święte, gdyż nie było tam innego chleba oprócz chleba pokładnego, który został usunięty sprzed oblicza Jehowy, aby w dniu, w którym się go zabiera, można było tam położyć świeży chleb.
Widoczne są wyraźne różnice pomiędzy tymi sprawozdaniami i przyczyną tych różnic mógł być autor ewangelii Mateusza. Warto tu dodać, że święty pokarm mogli jeść tylko kapłani:
Wyjścia 29:33
Lecz obcemu nie wolno tego jeść, gdyż jest to coś świętego.
Kapłanów za ten akt nieposłuszeństwa – wydanie obcym świętego pokarmu dosięgła kara:
1 Samuela 22:9-19
Wtedy Doeg Edomita, postawiony nad sługami Saula, odezwał się i rzekł:
„Widziałem, jak syn Jessego przyszedł do Nob do Achimelecha, syna Achituba. A ten pytał Jehowę w jego sprawie; i dał mu żywność, dał mu też miecz Filistyna Goliata”. Król natychmiast posłał, by wezwano kapłana Achimelecha, syna Achituba, i cały dom jego ojca, kapłanów, którzy byli w Nob. Wszyscy więc przyszli do króla. Wówczas Saul rzekł: „Posłuchaj, proszę, synu Achituba!”, a ten odrzekł: „Oto jestem, mój panie”. I Saul przemówił do niego: „Czemuście uknuli spisek przeciwko mnie, ty i syn Jessego, przez to, że dałeś mu chleb i miecz i że pytano Boga w jego sprawie, by powstał przeciwko mnie i czyhał w zasadzce, jak to jest dzisiaj?” Na to Achimelech odpowiedział królowi i rzekł: „A który spośród wszystkich twoich sług jest jak Dawid — człowiek wierny i zięć króla oraz dowódca twej straży przybocznej, szanowany w twym domu? Czy to od dzisiaj zacząłem pytać Boga w jego sprawie? To jest w moim wypadku nie do pomyślenia! Niech król niczym nie obciąża swych sług i całego domu mego ojca, bo w całej tej sprawie twój sługa nie wiedział o niczym małym ani wielkim”. Lecz król rzekł: „Niechybnie umrzesz, Achimelechu, ty i cały dom twego ojca”. Następnie król powiedział do biegaczy stojących koło niego: „Odwróćcie się i uśmierćcie kapłanów Jehowy, ponieważ ich ręka także jest z Dawidem i ponieważ wiedzieli, że jest zbiegiem, a nic mi nie wyjawili!” Ale słudzy króla nie chcieli wyciągnąć ręki, by targnąć się na kapłanów Jehowy. W końcu król rzekł do Doega: „Odwróć się ty i targnij się na kapłanów!” Doeg Edomita natychmiast się odwrócił i sam targnął się na kapłanów, i tego dnia uśmiercił osiemdziesięciu pięciu mężów noszących lniany efod. Nawet Nob, miasto kapłanów, wybił ostrzem miecza — mężczyznę i kobietę, dziecko i oseska, jak też byka i osła, i owcę — ostrzem miecza.
Bardzo proszę pamiętajmy o tym, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) zwodził tłumy po to by nie dostąpiły przebaczenia i zdarzenie z kłosami zboża jedzonymi w sabat (przed spożyciem wymagały zerwania i zmielenia w dłoni co było w sabat zakazane) mogło mieć na celu zachęcenie niewiernych ludzi do łamania przykazania Biblijnego Dekalogu co też z czasem nastąpiło, a wypowiedź Chrystusa bywa przytaczana jako usprawiedliwienie tej niewierności. Nie dość, że chrześcijanie zaczęli sabat bezcześcić, to na dodatek zaczęli oddawać cześć dniu poświęconemu słońcu – tak zwanej niedzieli. Już sama nazwa tego dnia może w błąd wprowadzać. Dlaczego tak jest tłumaczy mój 50 list otwarty zatytułowany - Niebezpieczeństwa ukryte w nazwach dni tygodnia. Tematowi bezczeszczenia sabatu poświęciłem mój 1 list otwarty - Niedziela, sfałszowany dekalog i łamanie Konstytucji + 2 aneksy.
Bardzo proszę powróćmy myślami do Moskwy i profesora czarnej magii. Na zarzut, że jego opowieść dotycząca Chrystusa odbiega od tego co zapisano w ewangeliach tajemniczy obcokrajowiec wyznał się, że osobiście uczestniczył w procesie Chrystusa, w co obydwaj rozmówcy nie uwierzyli. Uznali, że przybysz jest szalony i postanowili powiadomić odpowiednie służby. Kiedy Berlioz biegł, by to uczynić, niespodziewanie nadjechał tramwaj prowadzony przez motorniczego – kobietę, komsomołkę. Przewodniczący Massolitu pośliznął się na oleju słonecznikowym, który rozlała Annuszka i wpadł pod tramwaj. Koła tramwaju obcięły mu głowę, która potoczyła się ulicą. Spełniło się proroctwo tajemniczego profesora.
Bardzo proszę przypomnijmy je sobie:
„Utną panu głowę!
Bezdomny dziko wytrzeszczył oczy na aroganckiego przybysza, a Berlioz zapytał, krzywo się uśmiechając:
– Ale kto? Wrogowie? Interwenci?
– Nie – odpowiedział rozmówca. – Rosjanka, komsomołka.
– Hm… – wymamrotał Berlioz poirytowany żarcikiem nieznajomego. – Pan wybaczy, ale to mało prawdopodobne.
– Ja również proszę o wybaczenie – odpowiedział cudzoziemiec – ale tak właśnie będzie. Chciałbym teraz zapytać, jeśli to nie tajemnica: co pan będzie robił dziś wieczorem?
– Żadna tajemnica. Zaraz podejdę do siebie, na Sadową, a potem o dziesiątej wieczorem w Massolicie odbędzie się zebranie, któremu osobiście przewodniczę.
– Niestety, nic z tego – kategorycznie sprzeciwił się cudzoziemiec.
– A to niby dlaczego?
– A dlatego – cudzoziemiec zmrużył oczy i spojrzał w niebo, gdzie w przeczuciu wieczornego chłodu krążyło bezszelestnie stado czarnych ptaków – że Annuszka już kupiła olej słonecznikowy, i nie dość, że kupiła, to właśnie go rozlała. Zebrania zatem nie będzie.”
Śmierć nie dość, że bywa nieunikniona, to na dodatek może przyjść w najbardziej nieodpowiednim dla umierającego momencie. Umierają zarówno biedni jak i ludzie bardzo bogaci:
Łukasza 16:19-31
Był pewien bogaty człowiek, który zwykł się stroić w purpurę i len oraz dzień w dzień wspaniale się bawił. Ale u jego bramy kładziono pewnego żebraka imieniem Łazarz, obsypanego wrzodami i pragnącego się nasycić tym, co spadało ze stołu bogacza. Psy zaś przychodziły i lizały jego wrzody. Po pewnym czasie żebrak umarł i został zaniesiony przez aniołów na miejsce u piersi Abrahama. „Także bogacz umarł i został pogrzebany. A w Hadesie podniósł oczy, będąc w męczarniach, i w oddali ujrzał Abrahama oraz Łazarza u jego piersi. Zawołał więc i rzekł: ‚Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, by umoczył w wodzie czubek palca i ochłodził mi język, gdyż znoszę udrękę w tym buchającym ogniu’. Lecz Abraham rzekł: ‚Dziecko, pamiętaj, że ty za życia w pełni otrzymałeś rzeczy dobre, tak jak Łazarz — rzeczy złe. Teraz jednak on doznaje tu pocieszenia, ty zaś znosisz udrękę. A prócz tego wszystkiego między nami a wami została ustanowiona wielka przepaść, tak iż ci, którzy chcą przejść stąd do was, nie mogą, ani stamtąd nie można się przedostać do nas’. Wtedy on rzekł: ‚W takim razie proszę cię, ojcze: poślij go do domu mego ojca — mam bowiem pięciu braci — żeby im dał dokładne świadectwo, by i oni się nie dostali do tego miejsca męczarni’. Ale Abraham powiedział: ‚Mają Mojżesza i Proroków; niech ich słuchają’. Wtedy on rzekł: ‚Bynajmniej, ojcze Abrahamie, lecz jeśli ktoś z umarłych pójdzie do nich, okażą skruchę’. On zaś mu powiedział: ‚Jeśli nie słuchają Mojżesza i Proroków, to nie dadzą się przekonać, choćby ktoś powstał z martwych’”.
Przypowieść ta została streszczona w Koranie jako zapowiedź tego co może ścierwa czekać:
Sura 7:50
I mieszkańcy ognia będą wołać do mieszkańców Ogrodu:
"Wylejcie na nas trochę wody albo coś z tego, w co zaopatrzył was Bóg!"
Oni powiedzą: "Zaprawdę, Bóg zakazał jednego i drugiego niewiernym....”
Śmierć może na nas przyjść niespodziewanie dlatego też szczególną uwagę powinniśmy przywiązywać do tego jak spędzamy czas, o czym myślimy, co mówimy, piszemy, czynimy.
Nasz czas na ziemi jest ograniczony i dlatego powinniśmy wykorzystać go jak najlepiej:
2 Tymoteusza 2:15, 16
Rób wszystko, co możesz, by się stawić przed Bogiem jako godny uznania, jako pracownik nie mający się czego wstydzić, poprawnie władający słowem prawdy.