Cytuj:
Przecież nikt inny a Pauling ,wysunął twierdzenie ,że wysokie dawki witaminy c, zabijają komórki nowotworowe.
Po czym wziął i umarł. Na raka.
Zaczął brać zanim tego raka dostał tak przy okazji. Czyli nawet profilaktycznie dupa.
Był chemikiem. Wybitnym. Nagroda Nobla. Również fizykiem. Ale nie lekarzem.
Wysuniecie twierdzenie to jedno a jego udowodnienie (laboratoryjnie i potem w badaniach za zwierzętach. klinicznych czyli ludziach) to co innego. Niestety.
A ani on, ani inne badania nie potwierdziły tego twierdzenia.
Poczytaj sobie. Co prawda bardziej ciekawostkowe i popularno naukowe ale przynajmniej prosto i po ludzku. I jest parę odniesień do przeprowadzonych badań. I można je już osobno w poważniejszych artykułach na temat odnaleźć. Do niektórych są linki.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityk ... ladza.readParę cytatów:
Cytuj:
Dzięki Linusowi powszechne jest dziś przekonanie o zbawiennym wpływie witaminy C na leczenie przeziębień, grypy i generalnie na dobry stan zdrowia. To dzięki jego książce i autorytetowi uważa się, że witamina C jako przeciwutleniacz czyni cuda. Czy są badania potwierdzające, że tak jest? Wiadomo, że witamina ta jest potrzebna do życia, że bez niej dostaje się szkorbutu, ale cała reszta?
W tym momencie muszę wtrącić kilka słów na temat badań klinicznych. Badania oparte na tym, co mówi pacjent (self-reporting), są mniej wartościowe od badań przeprowadzonych w grupie kontrolnej z użyciem tzw. ślepej próby (pacjent nie wie, czy przyjmuje lek, czy placebo) lub nawet podwójnej ślepej próby (badający i oceniający nie wie również, co podaje – zapobiega to podświadomemu ocenianiu pacjentów przyjmujących badany preparat).
Specjalnie autor przypomniał a ja pogrubiłem. Bo głównie na tym self-reporting opiera się Pauling. Nawet podwójne self-reporting bo głownie na siebie się powoływał. coś na zasadzie. Piję mocz litrami od lat i czuje się świetnie. Potem nagle choruje. Oj gdybym nie pil to bym na pewno zachorował wcześniej. lata temu. (to prawie dosłowna argumentacja Paulinga - to ostanie to typowy dysonans poznawczy i wyparcie faktów, które przeczą temu czemu poświeciłem cale prawie życie i jest moją obsesją.)
Cytuj:
Za pierwszy poprawnie przeprowadzony test skuteczności witaminy C w leczeniu grypy jest uznawane
badanie Schwarza i Hornicka z 1973 roku. Gardła ochotników zakażono wirusem grypy, połowie podawano placebo, a połowie witaminę C. Wszyscy zachorowali, wszyscy w ten sam sposób przechodzili chorobę. Nie było różnicy pomiędzy biorącymi witaminę i placebo.Kolejne badania wiązały się np. z podawaniem 311 pracownikom firmy witaminy lub placebo (
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/163386?dopt=Abstract) czy badaniem ponad siedmiu setek żołnierzy
http://jama.ama-assn.org/content/241/9/908.abstract). Wszyscy chorowali mniej więcej tyle samo w ciągu roku, występowało również zjawisko zarażania osób zdrowych biorących witaminę przez chorych niebiorących (a powinni być odporniejsi).
Badań było jeszcze wiele. Żadne z nich jednoznacznie nie potwierdziło działania witaminy C w leczeniu grypy i przeziębień. Zasady badań były najróżniejsze: od celowego przebywania z chorymi, poprzez badanie dużej grupy ludzi przez kilkanaście miesięcy aż po polecanie brania tabletek z witaminą, gdy czuje się objawy choroby.Jeśli zaś chodzi o efekty profilaktyczne witaminy C, to np. w badaniu "Vitamin C as an Antioxidant: Evaluation of Its Role in Disease Prevention" (
http://www.jacn.org/cgi/reprint/22/1/18.pdf) autorzy piszą: "nie stwierdzono innych korzyści niż zapobieganie szkorbutowi".
No ale może nie pomaga przy grypie ale przy raku już tak.
Cytuj:
Z powodu braku dowodów skuteczności takiej terapii uznaje się ją dziś za koncepcję pseudonaukową. Pauling bezkrytycznie wierzył jednak w swoje hipotezy do końca życia, podobnie jak w witaminę C, która miała m.in. skutecznie leczyć nowotwory. A na wyniki eksperymentów, które przeczyły jego przekonaniom, reagował bardzo nerwowo. Np. w 1978 r. Arthur Robinson, naukowiec pracujący w instytucie Paulinga, wykazał, że u laboratoryjnych myszy duże dawki witaminy C mogą przyczyniać się do rozwoju niektórych nowotworów. Został za to zwolniony z pracy, dane z jego badań zarekwirowano, a część wyników zniszczono. Robinson pozwał więc do sądu instytut Paulinga i otrzymał odszkodowanie w wysokości 575 tys. dol.
Kurde i jeszcze zdrajce w laboratorium miał. Biedaczek.
A że Noblistom, a szerzej ludziom wybitnym odbija czasem, albo popadają w jakieś obsesje (Np Newton wierzył numerologie, kabale, alchemie i więcej wysiłku poświecił biblii i metafizyce jak badaniom przyrodniczym ).
Zresztą każdy z nas niezależnie od wykształcenia i inteligencji jest podatny na mniejsze lub większe wariactwa. I jak ma jeszcze jakiś dyplom, uchodzi za ogólnie mądrego to niestety często jest wykorzystywane jako argument przy szerzeniu bzdur. Np pewien Wuj, fizyk, doktor nauk. I jego mistycyzm religijny i solipsyzm. W kwantowej fizyce (szkole Kopenhaskiej) rozszerzonej do skali makro dowody na Boga znajduje. No bo jak wszystko wskazuje ze Księżyc istniał zanim zobaczył go pierwszy świadomy obserwator (człowiek) to znaczy, ze musiał być przed nim inny. I to od zarania świata. Odwieczny. To tak w skrócie i to co zrozumiałem zanim czytanie tego mnie znudziło.
Paulin nie jest jedynym.
Tu więcej przykładów.
https://gadzetomania.pl/7019,witamina-c ... -noblistow Nikolaasa Tinbergen (lekarz) - autyzm spowodowany przez ozięble matki. (a widzicie nie przez szczepionki)
Piotr i Maria Curie - wiara w duchu, wywoływanie duchów, kontakty z nimi (no to jak chyba prawda - P i M Curie mieli razem więcej Nobli od Paulinga)
Ale co tam Curie oboje. Sam Wielki Albert z jasnowidzenie pewniej pani uwierzył.
Gorzej że czasami to obsesyjne trwanie przy swoim błędzie lub jakimś pomyśle przynosi straszne szkody i śmierć wielu ludzi (za sprawą Paulinga pewnie też). Jak np. twierdzenie prof. Peter Duesberg popartego przez NOBLISTĘ Kary Mullisa, że wirus HIV nie jest przyczyną choroby AIDS.
No i kosztowało to życie kilkuset tysięcy ludzi w RPA.
Zresztą Kary Mullis to niezły agent jak mu odbiło to na całego. Miał ponoć kontakty III stopnia z kosmitami, poważnie brał astrologię. No ale po LSD nie takie rzeczy się widzi i w nie wierzy.
Jest też Noblista jeden z odkrywców HIV prof. Luc Montagnier, który twierdził ze cząsteczki mogą emitować promieniowanie nawet jak ich nie ma, No od razu się spodobało homeopatom
WAŻNE. Jestem miłośnikiem nauki i podziwiam naukowców, łącznie z tymi, których tu wymieniłem. Doceniam ich doniosła rolę w nauce i nie neguje zasług. Ale pomimo ich wyjątkowości są też normalnymi ludźmi i czasem mogą popełniać błędy, popadać w obsesje, uwierzyć w duchy nawet.