Producenci szczepionek zaczęli już usuwać tiomersal ze szczepionek przeznaczonych dla amerykańskich noworodków, lecz do ubiegłego roku wciąż jeszcze wyprzedawali ze zniżką zapasy szczepionek zawierających rtęć.
W czerwcu 2002 roku grupa znanych naukowców rządowych i urzędników Ministerstwa Zdrowia zgromadziła się na spotkaniu w sali konferencyjnej w Norcross, w Stanie Georgia. Zorganizowane przez Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) spotkanie zostało przeprowadzone w niewielkim ośrodku metodystów na pustkowiu, tak by zachować maksymalną tajemnicę. Organizatorzy nie złożyli żadnych publicznych oświadczeń po tej konferencji i wyłącznie 52 uczestników spotkania otrzymało osobiste zaproszenia. Wśród nich byli wysocy urzędnicy Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom i Zarządu Kontoli Produktów Spożywczych i Lekarstw (FDA), główny specjalista do spraw szczepionek z WHO w Genewie i przedstawiciele wszystkich dużych producentów szczepionek, włącznie z GlaxoSmithKline, Merck, Wyeth i Aventis Pasteur. Wszystkie omawiane dane naukowe, o czym wciąż uczestnikom przypominali urzędnicy z Ośrodka Kontroli Chorób, były ściśle tajne. Uczestnikom nie pozwolono wykonać fotokopii dokumentów, a po zakończeniu konferencji nie mieli prawa zabrać ze sobą jakichkolwiek notatek.
Urzędnicy federalni i przedstawiciele koncernów farmaceutycznych zebrali się, by omówić zastraszające rezultaty ostatniego badania, które podjęło ważne kwestie związane z bezpieczeństwem większości podstawowych szczepionek podawanych noworodkom i małym dzieciom. Według słów epidemiologa z Ośrodka Kontroli Chorób Toma Verstraetena, który przeanalizował bazę danych Ośrodka zawierającą historię chorób 100 000 dzieci, występujący w szczepionkach konserwant rtęciowy tiomersal stanowi przyczynę dramatycznego wzrostu liczby zachorowań na autyzm i odpowiada za większość innych zaburzeń neurologicznych wśród dzieci. „Byłem dosłownie wstrząśnięty tym, co odkryłem” – oświadczył Verstraeten, powołując się na ogromną liczbę wcześniejszych badań, które ujawniły związek między zastosowaniem tiomersalu i takimi chorobami dziecięcymi jak zahamowanie rozwoju mowy, zespół niedoboru uwagi, hiperaktywność i autyzm. Od 1991 roku, kiedy Ośrodek Kontroli Chorób i Zarząd Kontroli Produktów Żywnościowych i Lekarstw poleciły podawać dzieciom we wczesnym wieku dodatkowo trzy szczepionki, w których występował konserwant (w niektórych przypadkach szczepionki podawano dzieciom w pierwszych godzinach życia), zachorowalność na autyzm wzrosła 15 razy (od jednego dziecka na 2500 wcześniej, do jednego na 166 obecnie).
https://prawdaoszczepionkach.pl/smierte ... 69,275.htmW procesie produkcji szczepionek wirusowych na skalę przemysłową potrzebny wirus musi być rozmnożony w wielkich ilościach. Wirusy nie są w stanie przeżyć i rozmnażać się bez komórek, które je odżywiają. W tym sensie wirusy pasożytują na innych komórkach. Żywe linie komórkowe, stosowane zazwyczaj do namnażania wirusa w laboratorium, zawierają komórki nerek małp, zarodki kurze, a także inne komórki zwierzęce i ludzkie. Te komórki również wymagają odżywiania i do tego celu zazwyczaj wykorzystuje się specjalną mieszankę odżywczą zawierającą przede wszystkim surowicę cielęcą. Z reguły surowicę tę pozyskuje się z krwi embrionu cielęcego. Ten produkt może zawierać mnóstwo wirusów charakterystycznych dla krowiej krwi i właśnie on stanowi główne źródło zanieczyszczenia szczepionek. Pewien artykuł prasowy zwraca uwagę, że potencjalne ryzyko związane z produkcją i zastosowaniem bioproduktów to skażenie wirusowe. Może ono występować w materiale wyjściowym, czyli w ludzkiej krwi, ludzkich lub zwierzęcych tkankach, banku komórek, lub może do niego dojść na etapie procesu produkcji za pośrednictwem surowicy zwierzęcej.
https://prawdaoszczepionkach.pl/co-do-n ... 77,206.htmOd zawsze było wiadomo, że szczepionki mogą być zanieczyszczone różnymi wirusami z uwagi na to, że do ich produkcji stosuje się różne ludzkie i zwierzęce linie komórkowe oraz pożywki, na przykład zawierające surowicę wołową. Od jakiegoś czasu w internecie można było znaleźć informacje, że diagnostyka wegetatywno-rezonansowa wykazuje u wielu dzieci z powikłaniami bądź poważnymi problemami zdrowotnymi różne dziwne wirusy odzwierzęce, np. wirusy gorączek krwotocznych u autystyków, polyomavirusy (do których należy m.in. wirus SV-40) i retrowirusy powodujące białaczki u małych pacjentów z nowotworami itd. Do tej pory informacje takie były w małym stopniu oparte na danych mikrobiologicznych (można znaleźć jedynie dane w literaturze o zanieczyszczeniach substratów używanych w produkcji szczepionek, np. bibliografia w takim zestawieniu opublikowanym na amerykańskiej stronie sceptyków szczepień: Co do nas trafia przez igłę? Problem patogennego zanieczyszczenia szczepionek).
Lecz ostatnio w grudniu 2015 roku głos zabrała Amerykanka z doktoratem z biochemii i biologii molekularnej, dr Judy Mikovits, współautorka 51 prac w recenzowanych magazynach naukowych, z wieloletnim doświadczeniem w naukowej pracy laboratoryjnej, również dla amerykańskich instytucji rządowych z sektora opieki zdrowotnej. Badaczka stwierdza publicznie, że zanieczyszczenia szczepionek m.in. retrowirusami (takimi jak wirus XMRV – Xenotropic Murine Leukemia Virus, rodzaj mysiego wirusa białaczki) są faktem.
Kobieta opowiada, jakie mechanizmy zostały uruchomione w jej przypadku, by nie dopuścić do przedostania się takich niszczących wiarę w szczepionki informacji do opinii publicznej. Należy nadmienić, że wirusy takie stwarzają potężne zagrożenie onkogenne, to znaczy mogą powodować nowotwory.