Tak się zastanawiam czy będzie kiedyś możliwe tu poczytać coś bez fanatycznego zacietrzewienia?
Niektóre teksty przypominają mi coś na zasadzie: nie znam się ale na pewno było źle.
Nawet bez zadania sobie trudu jakiejś logicznej analizy. Na zasadzie jak uważam ze coś było źle zrobione to jak powinno się zrobić dobrze i czy jest to możliwe do wykonania.
Ja też się nie znam na policyjnej robocie i dlatego powstrzymam się od jednoznacznych ocen. Szczególnie potępiających.
Ale w ocenie sytuacji warto sobie zadać kilka pytań:
- Czy zatrzymywana osoba była podejrzana o popełnienie zbrodni ze szczególnym okrucieństwem?
TAK
- Czy czyn o jaki była podejrzana pozwalał na przypuszczenie z dość wysokim prawdopodobieństwem ze może być niebezpieczna dla siebie i innych?
TAK. Osoba która popełnia taki czyn to nie komar jak tu się sugeruje. To bezwzględny pozbawiony skrupułów człowiek dla którego ludzkie życie nie ma większego znaczenia. Nawet wielu zawodowych gangsterów i cyngli ma skrupuły przed skrzywdzeniem dzieci. Ta osoba ich nie miała. No tak, jeszcze nie wiadomo na 100% czy to ta zatrzymywana osoba (nawet po wyroku nie jest wiadomo na 100% to tak przy okazji) ale jak już dochodzi do zatrzymania celem postawienia zarzutów to przesłanki ze to sprawdza są raczej silne. I przynajmniej na te 30% przemawiają, że to ta osoba. Mało? Może. Ale na statkach wozi się tratwy, kola ratunkowe i kapoki pomimo, że prawdopodobieństwo utonięcia na statku jest znikome - może z jak jeden do kilkudziesięciu milionów albo nawet mniejsze.
- Czy można przypuszczać, zakładając, ze to jednak sprawca zbrodni o jaką jest podejrzany, zakładać, że targnie się na życie zatrzymujących lub swoje?
TAK. Bo raz to osoba bez skrupułów, Dwa może być zdesperowana. Na zasadzie: Jak mnie aresztują za drobną kradzież to mi się nie opłaca rzucać z tasakiem na gliny bo szanse powodzenia marne a pogorszyć sobie tylko mogę i jak zabije/ranie zamiast 2 lat w zawieszeniu dostać 15 lub dożywocie. Więc łapki potulnie wyciągam i jestem grzeczny. Nie opłaca też mi się samemu dźgać ani wyskakiwać oknem. Ale jak zamordowałem ze szczególnym okrucieństwem dziecko, przy realnej karze dożywocia i tego co ze mną w wiezieniu na dodatek mogą zrobić.... no nie wiem. Ja bym chyba przez okno z 10 piętra wyskoczył i wolał śmierć niż dać się posadzić na cale życie gdzie będą mi robili z dupy jesień średniowiecza. I wielu innych podobnie. Czy na pewno? No nie, pewności nigdy nie ma. Ale wystarczy, ze jest taka realna możliwość.
I tym się właśnie różni profesjonalista (i po to też są pewne procedury) od lajka, nawet jak jest wybitnym prawnikiem i obrońcą praw, że musi brać takie rzeczy pod uwagę.
Przypominam, że Blidzie groziła mniejsza kara i infamia (i była nie winna) ale już sama wizja aresztu spowodowała, że targnęła się na życie (lub zdrowie).
No to, jak na powyższe pytania odpowiedzieliśmy sobie TAK (myślę, że się tu zgodzimy) to trzeba sobie zadać kolejne.
- Czy zatrzymywany był ubrany wyjściowo czy po prostu zastali go w takim stroju?
Sądząc po porze zatrzymania, upale oraz swobodnym domowym stroju (też nie siedzę w domu teraz w garniturze) pewnie tak go dorwali a nie rozebrali specjalnie.
- Czy biorąc nasze rozważania co do prawdopodobieństwa zaistnienia niebezpiecznych sytuacji natychmiastowe obezwładnienie i skucie było zasadne?
Myślę ze TAK.
-Czy wyprowadzenie go w negliżu i na boso było uwarunkowane procedurą albo bezpieczeństwem.
Chyba NIE.
Tylko jak już mamy krytykować za to proszę o pomysł jak to zrobić by zachowując te zasady bezpieczeństwa i profesjonalnego zakładania, ze może zdarzyć się najgorsze dać mu się ubrać. Może Pan Boruch (i ci krytykanci) jest takim magikiem, ze potrafi się ubrać w zespolonych kajdankach bo ten zatrzymany chyba raczej nie. Policjanci, nie niańki przecież, by mu skarpetki i buciki zakładać, też nie.
A rozkucie i pozwolenie na grzebanie po szafkach? No dobra, mógł wskazać gdzie co ma i nie on by grzebał. Ale byłby rozkuty i nie wiadomo co do łba by strzeliło. Pewnie, zawodowcy by obezwładnili przy okazji łamiąc mu rękę (bo to już nie zaskoku i trudniej) a może nawet zastrzelili bo w takich sytuacjach i przykurcz palca się zdarza. Ale dopiero by było.
Tak sobie gdybam jako laik ale myślący trochę...
Jest tu pewnie paru gliniarzy co by mogło więcej w temacie powiedzieć.
Porównanie do PRL zaś całkiem do dupy Panie Boruch. Jakby Pan nie żył w tamtych czasach. Wtedy to pełna kultura nawet w UB/SB. Przychodziło dwóch smutnych panów w prochowcach i kapeluszach i faktycznie, prawie grzecznie, ubrać się pozwalali, z rodziną pożegnać a nawet spakować (NKWD i gestapo nawet tak czasem robiło). A już na pewno nie robili z tego z teatru. Raczej po cichu.
Tyle, że to inne czasy były.
Jak się podejrzany zabił to tylko opiernicz, ze nie zdążył innych wydać. Jak by zastrzelili w czasie rzucenia się na funkcjonariusza czy podczas ucieczki to tylko wzruszenie ramionami by było. Zero dochodzenia, prasy, afery...
Co do publikowania filmów z zatrzymania zgoda.
Co do tych emocji - ależ oba wpisy powyżej aż kipią od emocji. Wiec przyganiał czajnik garnkowy. Albo "baby" babom
Cytuj:
@Magni
Niechże w końcu Policja wytłumaczy obywatelom, jakie przepisy regulują poszczególne działania funkcjonariusza tej formacji w kwestii zatrzymań. To nie jest tak, że każdego wolno powalić na ziemię, zakuwać w kajdanki, zakładać kask, prowadnicę czy stosować broń gładkolufową. Wszystko to regulują przepisy i jeśli obywatel podporządkowuje się poleceniom funkcjonariusza, nie stawia oporu, nie wykazuje żadnych zachowań, świadczących o tym, że nie zamierza podporządkowywać się poleceniom, to nie można wobec niego stosować siły czyli środków przymusu bezpośredniego. Bo jak z samej nazwy – do czego by miały go przymusić?
Już tłumaczyła. Nawet fragmenty ustawy o policji cytowała.
Co do tego... to nie tak, że każdego... to zadam pytanie, jak nie podejrzanego o okrutne morderce nie, to KOGO?
Co do reszty a pasy to zapinać przed wypadkiem, na wszelki wypadek czy dopiero po? Czy według Ciebie zatrzymany musi np najpierw gliniarza nożem dźgnąć albo uderzyć w lampę aby go zakuć czy jeśli jest podejrzenie, ze to groźny i bezwzględny przestępca lepiej na wszelki wypadek od razu? Dla niego też lepiej. Krzywdy mu wielkiej tym obezwładnianiem i kajdankami nie zrobili, najwyzej parę siniaków, a co by było jak by bez tego zabezpieczenia doszło do jakiejś tragedii?
No i co do kurwy nędzy ma do tego wszystkiego episkopat, proboszcz itp?