Hornet pisze:
zięć mój ma taką
w terenie ulgnie na piasku
Jak ma dwa lity i do tego w dizlu. Tylko 3,2 benzyna jest prawdziwą terenówką, a do tego jest na drodze limuzyną, czego nie mają inne prawdziwe terenówy.
Mam angielską limuzynę, której cudowną dynamikę (nie mówię o przyśpieszeniu, a o jego płynności) daje skomplikowany, a tym awaryjny, ale tylko dla głupków, układ sterowania podciśnieniem. Jeździłem już kilkoma flagowymi limuzynami, ale tak cudownie estetycznej dynamiki nie doświadczyłem, jak w Roverze 75, oczywiście w wersji z najmocniejszym silnikiem benzynowym. Oczywiście, Fronterze brakuje do takiej angielskiej dynamiki, jednak nie odbiega od Audi 8, Peugeot 607 i BMW 7, czy Mercedesa. A jeżeli chodzi o terenówki, to o ile, lepszych w terenie jest kilka, to na szosie nie dorównują komfortowi Frontery. A ja potrzebuje od czasu do czasu wjechać w bardzo ciężki teren i te wymogi Frontera spełnia, a na szosie mam limuzynę. Po tym, co zrobiłem, a mam to szczęście, że mam doskonałego mechanika i po kosmetyce blacharskolakierniczej w tym tygodni jeszcze, jej wartość rynkowa, to powyżej 15 tysięcy z palcem w dupie, a mnie to wszystko razem kosztuje 9 tysięcy. Dlatego teraz łyknąłem tę okazję, bo planowałem zakup czegoś takiego dopiero na początku przyszłego roku. Tylko krew nagła chce mnie zalać, bo nie znajduję powodu dla posiadania drugiego samochodu i będę musiał rozstać się z moją ukochaną limuzyną, a nie wiem, jak to przeżyję, dlatego już kupiłem karton wódki. Acha, oczywiście mam gaz, jednak butla jest pod podwoziem, tak, że bagażnik po złożeniu tylnych foteli jest cały do dyspozycji pięknych kobiet upojonych winem i nie bez kozery dodać trzeba, że w absolutnie dzikim terenie i też absolutnie, niedostępnym dla właśnie gałgankiem polerowanego Roomstera Pana Horneta, którym nie będzie mógł dojechać, aby podglądać piękne kobiet upojone winem rozkoszujące się Baryckim.
Adam Barycki